Anomaly: Warzone Earth - recenzja

Patryk Purczyński
2011/04/08 16:10

W swej debiutanckiej produkcji pod nowym szyldem Polacy z 11bit Studios nie ustrzegli się wpadek, ale są to błędy, które łatwo można wybaczyć. "Przyzwoita" to zdecydowanie za słabe słowo na określenie Anomaly: Warzone Earth.

Anomaly: Warzone Earth - recenzja

W niedalekiej przyszłości w Bagdadzie zaczynają się dziać niewytłumaczalne, przynajmniej z początku, rzeczy. Populacja miasta gwałtownie się zmniejsza, a wokół roztacza się dziwna strefa, nazwana Anomalią. Na miejsce zostaje wysłana elitarna jednostka, 14. Pluton. Po wkroczeniu w skrywający w sobie niejedną tajemnicę obszar wiele staje się jasne - Ziemia została zaatakowana przez nieznaną cywilizację. Jak to w tego typu przypadkach bywa, szybko okazuje się, że przybysze z kosmosu nie są usposobieni pokojowo. Nauczeni doświadczeniem mieszkańcy naszej planety nie wysyłają na pierwsze spotkanie komitetu powitalnego. No chyba, że uznamy to za eufemizm dla ciężkozbrojnych machin, mających rozprawić się z niemile widzianym gościem... Ten zdążył już rozstawić swoje różnorako uzbrojone zabawki i rozpoczął sianie zagłady.

Właśnie tym niewielkim oddziałem dowodzimy my, gracze. Owo dowodzenie jest jednak ograniczone do wybrania składu, ustalenia szyku (członkowie Plutonu poruszają się gęsiego), wyznaczenia trasy przejazdu, zapewnienia odpowiedniego wsparcia i ulepszania posiadanych jednostek. Wydaje się, że to całkiem spora paleta działań - owszem, momentami nie wiadomo za co się chwycić. Ale... nie mamy wpływu na to, kiedy i którego przeciwnika zaatakują nasi podwładni - robią to automatycznie, celując w znajdującego się akurat w zasięgu ich broni. Nie możemy przyspieszyć lub spowolnić przemarszu, czy raczej przejazdu - jednostki poruszają się jednostajnym tempem. Nie ma też opcji zatrzymania naszej małej armii - cały czas znajduje się ona w ruchu. O ile do dwóch ostatnich ograniczeń nie można mieć specjalnych zastrzeżeń - wszak to one definiują cały sens rozgrywki w Anomaly: Warzone Earth, o tyle pierwszy wytknięty brak z pewnością pozwoliłby na bardziej dogłębne opracowanie taktyki. Pełniąc rolę dowódcy i tak musimy się jednak uwijać jak w ukropie.

No bo jak tu pogodzić rozstawienie wabika ze skierowaniem ostrzału z powietrza na wybraną jednostkę wroga i pilnowanie, żeby przypadkiem żaden z członków naszego zmechanizowanego oddziału nie został doszczętnie zniszczony? A jeszcze bonusy trzeba przecież pozbierać, bo bez nich przeżyć w Anomaly: Warzone Earth się po prostu nie da. Na szczęście twórcy dość długo, może nawet nieco zbyt długo, lawirują wokół niskich tonów. Dzięki temu każdy - nawet niezbyt wprawiony w tego typu produkcjach gracz - może z łatwością poznać tajniki rozgrywki i nauczyć się wypracowywać jak najlepszą taktykę. Bo o dobrą strategię, obok spostrzegawczości i umiejętności szybkiego reagowania, w projekcie 11bit Studios chodzi przede wszystkim.

Przed każdą misją otrzymujemy określoną sumę, którą możemy przeznaczyć na zakup jednostek i ich ulepszenia. Zwykle zaczynamy ze skromną kwotą, ale za każdą udaną ofensywą kasa na koncie rośnie. Dodatkowo w różnych zakątkach lokacji umieszczono cenne surowce zwane Karusarum. Można się na nich nieźle dorobić, tym niemniej należy się liczyć z tym, że dotarcie do nich nie jest zwykle po drodze do głównego celu, a do tego trzeba się rozprawić z gęstymi zasiekami. Na szczęście na kalkulacje, czy taka wycieczka będzie opłacalna, mamy sporo czasu. Mapie taktycznej w Anomaly: Warzone Earth możemy przyglądać się w nieskończoność, opracowując najbezpieczniejszą lub - o ile czujemy się na siłach - gwarantującą największy zysk trasę przejazdu. Oczywiście w trakcie wykonywania zadania można dokonywać dowolnych korekt - wszystko, łącznie ze składem Plutonu, korygujemy na bieżąco.

Gry taktyczne mają to do siebie, że swą skomplikowaną naturą, zmuszaniem do myślenia i opracowywania wyszukanych strategii, potrafią odstraszyć użytkowników przyzwyczajonych do tytułów, które wymagają przede wszystkim zręczności. Z Anomaly: Warzone Earth jest odwrotnie. Twórcy nie przytłoczyli nas mnogością rozwiązań i koniecznością zaplanowania zawiłej taktyki. Tym lepiej produkcja naszych rodaków wpisuje się w nurt gier przeznaczonych wyłącznie do dystrybucji cyfrowej, które słyną przecież ze swojej prostoty i to dzięki niej potrafią odnosić takie sukcesy.

GramTV przedstawia:

Do naszej dyspozycji oddano sześć rodzajów jednostek bojowych, spośród których każdą można ulepszyć do czwartego poziomu rozwoju, a także cztery zdolności specjalne naszego dowódcy. To mieszanka, która z jednej strony pozwala dopasować rozgrywkę do pożądanego przez nas stylu, a z drugiej gwarantuje, że nie utoniemy w morzu opcji i podopcji. Akcja może wydawać się dość jednostajna, a wręcz monotonna - wszak nasze zadanie summa summarum za każdym razem sprowadza się do przeprowadzenia niewielkiego oddziału przez odcinek pełen wrogo nastawionych maszyn wrednych ufoków, którzy po raz wtóry postanowili urządzić sobie piknik na naszej pięknej planecie. W istocie tak nie jest. Producenci na wiele sposobów starali się urozmaicić nam zabawę - od odblokowywania kolejnych rodzajów uzbrojonych pojazdów i umiejętności w późniejszych misjach, przez wprowadzanie nowych jednostek w szeregach wroga aż po różnorodne cele (np. zniszczenie wskazanych machin, dotarcie do oznaczonego punktu przed upływem określonego czasu, ochrona VIP-a). Zadania warto starać się wykonywać jak najsprawniej - po każdym czekają na nas odznaczenia, przyznawane tylko w przypadku, gdy spiszemy się wyjątkowo dobrze.

Na Anomaly: Warzone Earth składają się kampania i kilka luźnych zadań, do których dostęp uzyskujemy za wykonanie kolejnych zleceń. Pierwsze misje są krótkie, ale w dalszej części na jedną trzeba poświęcić od kilkudziesięciu minut do nawet godziny. Zwłaszcza w tych ostatnich przydaje się system punktów kontrolnych, dzięki którym w przypadku niepowodzenia nie musimy zaczynać żmudnego wycinania kosmitów w pień od nowa. Szkoda tylko, że po wyjściu z gry i ponownym jej włączeniu konieczne jest rozpoczęcie od samego początku, niezależnie od osiągniętych punktów kontrolnych. W przypadku zwłaszcza tych dłuższych misji rozwiązanie to nie sprawdza się i wymusza na użytkownikach zasiadanie do rozgrywki tylko w momencie, gdy dysponują oni większą ilością czasu. Należy jednak zwrócić uwagę na fakt, że Anomaly: Warzone Earth pod względem czasu trwania przebija niejedną kampanię z wysokobudżetowych strzelanin pierwszoosobowych. Mimo to aż prosi się o edytor map, który zabawę wydłużyłby wręcz w nieskończoność.

Od gry przeznaczonej wyłącznie do dystrybucji cyfrowej trudno wymagać nadzwyczajnych wizualizacji i bogatej ścieżki dźwiękowej. Anomaly: Warzone Earth jest zatem usprawiedliwione, choć oprawa nie wypada najlepiej. Akcję obserwujemy z lotu ptaka i trzeba przyznać, że przed tym skrzydlatym draniem nie roztaczają się piękne widoki. Budynki nie zawierają zbyt wielu szczegółów, animacje wybuchów to też raczej wspomnienie minionej epoki, trudno doszukiwać się ponadprzeciętnego pietyzmu w wykonaniu jednostek.

Zmaganiom z przybyszami z kosmosu towarzyszy nam ledwie kilka utworów, ale trzeba przyznać, że motywy te doskonale wpisują się tak w klimat samej rozgrywki, jak i miejsca, w których aktualnie znajduje się Pluton. Z głośników pobrzmiewają jeszcze głosy aktorów. Na nagrodę za najlepszy voiceover to trochę za mało się postarali, ale od wypowiadanych przez nich kwestii nie bije sztucznością. Nasz słuch zniesie zatem Anomaly: Warzone Earth znacznie lepiej niż wzrok. Raz jeszcze podkreślmy jednak - na niewątpliwą przyjemność płynącą z rozgrywki uproszczenia graficzne nie mają większego wpływu.

W Anomaly: Warzone Earth widać pewien pomysł. Pomysł solidnie zrealizowany, acz niepozbawiony niedociągnięć. Fabuła ma stanowić jedynie element towarzyszący, ale nadmiernie bije od niej stęchłą sztampą. Na domiar złego twórcy próbowali ją uatrakcyjnić kilkoma zwrotami akcji, a wyszła z tego niesmaczna papka. Lepiej byłoby, gdyby odpuszczono sobie "zaskakujący" finał. Można mieć też zarzuty do samego wykonania. W momencie, gdy w jakimś sektorze mapy dzieje się przewidziane scenariuszem zdarzenie, kamera najeżdża na chwilę na to miejsce. Zdarza się, że nasz oddział jest w tym czasie naparzany blasterami kosmitów, a my nie mamy jak zareagować. I trzeba wrócić do checkpointa.

Największą zaletą Anomaly: Warzone Earth jest chyba to, że tytuł ten jest w stanie przemówić do każdego. Przy grze da się spędzić co najmniej osiem naprawdę miło spędzonych godzin. Ba, dzięki systemowi zliczania punktów produkcja 11bit Studios zachęca nas do ponownego przechodzenia danego etapu, by wyśrubować nowy rekord. Można też próbować innych taktyk, ścieżek i rozwiązań co sprawia, że nawet po przejściu chętnie będzie się do tej pozycji wracało. Tym większa szkoda, że po ponownym uruchomieniu gry nie da się zacząć od ostatniego punktu kontrolnego. Dodatkowym atutem jest niska cena, a także solidna polska wersja językowa. Trudno, żeby było inaczej, skoro za Anomaly: Warzone Earth stoją nasi rodacy. Megahit toto nie jest, ale 11-bitowcy nie mają się czego wstydzić.

7,1
Interesująca i zapewniająca dobrą zabawę, ale bez fajerwerków
Plusy
  • uniwersalna
  • oryginalny pomysł
  • wyważona liczba opcji
  • może wystarczyć na długo
  • cena
Minusy
  • silenie się na zaskakującą fabułę
  • brak edytora map
  • drobne, acz doskwierające błędy w rozgrywce
Komentarze
10
Usunięty
Usunięty
13/04/2011 16:08

Anomaly to bardzo solidna gra, nie tylko dla miłośników tower defence czy rts. Ma przyjemny gameplay, i nawet moja dziewczyna która nie przepada za grami innymi niż sims czy lineage jak raz do niej zasiadła to nie mogła sie od niej oderwać. Polecam

Usunięty
Usunięty
09/04/2011 20:52

Przeczytaj sobie minusy BO i Anomaly. Sorry. Zresztą co to za porównanie Anomaly i Black Ops? To co pisałem wcześniej- wrzucanie wszystkiego do jednego wora. Głupota.

Usunięty
Usunięty
09/04/2011 20:52

Przeczytaj sobie minusy BO i Anomaly. Sorry. Zresztą co to za porównanie Anomaly i Black Ops? To co pisałem wcześniej- wrzucanie wszystkiego do jednego wora. Głupota.




Trwa Wczytywanie