Anomaly: Warzone Earth - pierwsze wrażenia

Patryk Purczyński
2011/03/21 12:30
6
0

Najprostszy z możliwych pomysł okraszony kilkoma dodatkowymi opcjami okazuje się być przepisem na całkiem niezłą grę. Anomaly: Warzone Earth zachodzi cichaczem od tyłu i daje niezłego kopa.

Najprostszy z możliwych pomysł okraszony kilkoma dodatkowymi opcjami okazuje się być przepisem na całkiem niezłą grę. Anomaly: Warzone Earth zachodzi cichaczem od tyłu i daje niezłego kopa. Anomaly: Warzone Earth - pierwsze wrażenia

Gry przeznaczone do dystrybucji cyfrowej mają to do siebie, że odbiorców przyciągają swoją prostotą. Prostotą, za którą w dobie otwartych światów i fotorealistycznej grafiki miłośnicy wirtualnej rozrywki zaczynają po prostu tęsknić. Tej prostoty nie da się odmówić również Anomaly: Warzone Earth, produkcji powstającej w polskim 11bit Studios. Podstawowym celem w każdej misji jest przeprowadzenie swego niewielkiego oddziału z punktu A do punktu B. Trywialne? Owszem, ale żeby nie było zbyt łatwo i ubogo, po drodze czekają na nas liczne zasadzki.

Kiedy twórcy zapowiadali Anomaly: Warzone Earth, nie mogłem pojąć, w jaki sposób chcą oni dokonać mariażu odległych przecież od siebie gatunków: strategii i akcji. Tymczasem udało im się tego dokonać w dość prosty sposób. Choć początkowe misje na to nie wskazują, wokół naszych jednostek bojowych dzieje się wiele - momentami wręcz nie wiadomo za co się chwycić. Naszym zadaniem jest zapewnienie bezpieczeństwa pozostałym członkom oddziału. Różnica między nami a nimi jest taka, że my jesteśmy jednoosobowym człowiekiem-orkiestrą, który zna kilka sztuczek, a oni, cóż, ślepo i pokornie jak owieczki poruszają się wyznaczoną trasą (haczyk polega na tym, że nie można ich zatrzymać), ostrzeliwując wroga gdy jest po temu okazja. W każdej innej grze takie rozwiązanie zapewne spotkałoby się ze zmasowaną krytyką za brak sztucznej inteligencji członków naszego oddziału. W Anomaly: Warzone Earth dzięki właśnie temu nieustannemu parciu do przodu zabawa może trwać w najlepsze.

Pierwsza misja dostępna w testowanej przez nas wersji przedpremierowej sugeruje, że będziemy uczestnikami tylko jakiejś śmiesznej minigierki, którą z powodzeniem mogłyby zastąpić inne tytuły, dostępne w sieci za darmo. Nasze zadanie sprowadza się bowiem do ustalenia trasy przejazdu wesołej kompanii. Porusza się ona wyłącznie po sieci dróg, pożądany kierunek wskazujemy zatem jedynie na skrzyżowaniach (szlak wyznaczamy na mapie taktycznej). Nie możemy przy tym wybierać po prostu najkrótszej drogi, bowiem na niektórych odcinkach pojawiają się zasadzki, które należy rzecz jasna omijać. No chyba, że chce się stracić swoje jednostki... To niezwykle łagodne wprowadzenie jest miernym wyznacznikiem tego, co dzieje się w kolejnych misjach Anomaly: Warzone Earth.

Owszem, na każdym kolejnym etapie również określamy ścieżkę przejazdu maszyn bojowych, ale to właśnie od tej czynności w dużym stopniu zależy powodzenie wykonania zadania. Zmyślne omijanie stref, w których aż roi się od przeciwników (rozstawionych przy możliwych trasach przejazdu - wrogie jednostki są statyczne) zwiększa szansę na zminimalizowanie zniszczeń. A gdy już te się pojawią, możemy migiem rozstawić strefę naprawczą. Wachlarz możliwości naszego pieszego rodzynka jest zresztą większy: od zorganizowania osłony, dzięki której jesteśmy niezauważalni, przez podstawienie fałszywej, skierowującej na siebie ostrzał wroga jednostki aż po wezwanie ostrzału z powietrza.

Na tym nasze decyzje w Anomaly: Warzone Earth się nie kończą. Na początku każdej misji wybieramy, jakie pojazdy mają wyruszyć w bój. Co więcej, gdy uzbieramy niezbędną sumę dolarów już w trakcie wykonywania zadania, to możemy dokupić dodatkową jednostkę. Maksymalnie poruszamy się w drużynie złożonej z sześciu maszyn i piechura. Jednostek jest kilka, a każda ma swoje mocne i słabe strony. Shield zapewnia lepszą ochronę sobie i przylegającym do niej pojazdom, ale nie ma żadnego argumentu ofensywnego. Crawler potrafi dla odmiany szybko zamienić w pył przeciwnika, ale jeśli dostanie się pod jego ostrzał, to nie przetrwa za długo. Musimy zatem mieć baczenie na poszczególnych członków naszego zespołu i dbać o to, by żaden nie został zniszczony.

GramTV przedstawia:

Akcja Anomaly: Warzone Earth toczy się w Bagdadzie (przynajmniej w pierwszej części kampanii), gdzie pojawiła się dziwna anomalia. Na miejscu okazuje się, że miasto zajęły statki kosmiczne, bynajmniej nie w celu przywitania się z mieszkańcami Ziemi i uraczenia ich opowieścią, jak się żyje w innej części galaktyki. Fabuła jest z pozoru skromna i oklepana - wszak ileż to razy walczyliśmy już w różnoraki sposób z przybyszami z obcej planety? Tymczasem już w wersji preview przedstawiona historia potrafiła zaskoczyć nieoczekiwanym zwrotem akcji. Kto wie, może 11bit Studios przygotowało jeszcze jakieś interesujące momenty, które poznamy dopiero w pełnym wydaniu?

Scenariusz został podzielony na czternaście misji. Te początkowe da się przejść nawet w kilka minut. Dalsze wymagają nieco więcej czasu, składają się z kilku etapów i na dobrą sprawę od nas zależy, jak długo będziemy się kotłowali na danym odcinku. Gra zachęca nas do eliminacji jak największej liczby wrogów przez system przyznawanych za to punktów. Rekordowa ich suma jest zapamiętywana, dzięki czemu możemy ponownie przechodzić daną misję, próbując pobić najlepszy rezultat. Oprócz kampanii twórcy przygotowali również kilka luźnych misji, co powinno dodatkowo wydłużyć czas spędzony przy Anomaly: Warzone Earth.

Już teraz możemy z całą pewnością stwierdzić, że 11bit Studios nie stworzyło produkcji, która wzbija się na szczyt gier taktycznych. Nie umniejsza to jednak faktu, że na ekranie dzieje się wiele, akcja zwalnia tylko na krótkie chwile, a my cały czas musimy trzymać rękę na pulsie kombinując, jak tu najwydajniej wspomóc posłane w bój jednostki. Dla polskiej ekipy powstałej na gruzach Metropolis Software to może być całkiem udany powrót do świata żywych, a dla nas - porcja niezłej rozrywki za niewygórowaną kwotę (niecałe 10 dolarów). Miejcie oczy szeroko otwarte: Anomaly: Warzone Earth nadjedzie z hukiem wystrzeliwanych z dział pocisków już 8 kwietnia. Jej premiera może odbić się donośnym echem na rynku gier przeznaczonych do dystrybucji cyfrowej.

Komentarze
6
Usunięty
Usunięty
21/03/2011 21:27

Robi różnicę,robi. Gdyby było poniżej 5 zł to by nie robiło,ale tak to robi ;) Mam nadzieję,że bendzie demo,bo se smaka narobiłem na tą grę ;)

Usunięty
Usunięty
21/03/2011 18:20

ale dołoże 3zł do tych 12zł i mam już kolejną grę na stema. proste :) więc robi różnicę.

Usunięty
Usunięty
21/03/2011 18:03

kanthall12 zł różnicy to nie jest tak dużo.




Trwa Wczytywanie