MotorStorm Apokalipsa - recenzja

Grzegorz Bonter
2011/03/20 12:00

Wielką metropolię na zachodnim wybrzeżu USA nawiedza potężne trzęsienie ziemi. Zaraz potem w okolicy zaczynają pojawiać się tornada i huragany. Dosłownie wszystko jest niszczone i dewastowane przez matkę naturę, która najwidoczniej przeżywa właśnie "te dni". Niczemu i nikomu nie odpuszcza. Co w takiej sytuacji może zrobić człowiek? Zdrowy rozsądek podpowiada żeby ewakuować z tego miejsca wszystkich ludzi i najlepiej zablokować dostęp do tego dziewiątego kręgu piekła. Twórcy MotorStorm Apokalipsa dopisują jeszcze do tego scenariusza przybycie na pokładzie lotniskowca fanów ścigania się na wszystkim, co podejdzie pod rękę. To przecież logiczne.

Wielką metropolię na zachodnim wybrzeżu USA nawiedza potężne trzęsienie ziemi. Zaraz potem w okolicy zaczynają pojawiać się tornada i huragany. Dosłownie wszystko jest niszczone i dewastowane przez matkę naturę, która najwidoczniej przeżywa właśnie "te dni". Niczemu i nikomu nie odpuszcza. Co w takiej sytuacji może zrobić człowiek? Zdrowy rozsądek podpowiada żeby ewakuować z tego miejsca wszystkich ludzi i najlepiej zablokować dostęp do tego dziewiątego kręgu piekła. Twórcy MotorStorm Apokalipsa dopisują jeszcze do tego scenariusza przybycie na pokładzie lotniskowca fanów ścigania się na wszystkim, co podejdzie pod rękę. To przecież logiczne. MotorStorm Apokalipsa - recenzja

EXTREME

Jak łatwo domyślić się po wstępie, w MotorStorm Apokalipsa wcielamy się w jednego z członków gangu, a właściwie, to jednego z trzech członków - żółtodzioba, profesjonalisty i weterana. W trakcie naszej "przygody" dane nam jest obserwować wydarzenia dwudniowego festiwalu MotorStorm z trzech różnych perspektyw. Dla każdej z postaci przygotowano bowiem osobne wątki fabularne. Tutaj od razu widać, że twórcy byli świadomi karkołomnego charakteru pomysłu dodawania fabuły do gry wyścigowej. Dlatego też (całkiem słusznie) podeszli do całej sprawy ze sporym dystansem.

W efekcie pomiędzy kolejnymi wyścigami mamy szansę zobaczyć krótkie filmiki zrealizowane w estetyce animowanego komiksu. Styl graficzny tych przerywników można określić jednym słowem - ekstremalny. Faceci mają mięśnie zarysowane tak wyraźnie, że w dzieciństwie, zamiast na mleku, musieli być chowani na "Dablblaście", a szczęki mają ostrzejsze niż moje kuchenne noże. Równie przesadzone są postacie kobiece, które w pewnym momencie mogą zdezorientować gracza. Można bowiem pomyśleć, że ogląda się relację Eurosportu z zawodów baloniarzy, a nie filmik w grze wideo... Jak już jednak mówiłem - studio Evolution potraktowało element fabuły z przymrużeniem oka i trzeba przyznać, że taka porcja celowego kiczu ładnie komponuje się z charakterem gry. Do polskiej wersji nie ma zastrzeżeń - może jeden aktor dubbingujący został źle dobrany do wyglądu jego postaci, ale nawet tutaj tragedii nie ma. EXTREME, MotorStorm Apokalipsa - recenzja

3, 2, 1, start

Dość już o filmikach, MotorStorm to przecież jazda, i to jazda ekstremalna. W tym aspekcie drastycznych zmian nie ma. Nadal mamy do czynienia z arcade'ową ścigałką, w której nie liczą się tylko umiejętności, ale również szczęście (podczas poważniejszych karamboli). Obie te nasze cechy będziemy sprawdzać na jednej z 30 tras wyznaczonych w 9 różnych sceneriach.

Z racji tego, że to gra wyścigowa, charakter kierowcy średnio nas obchodzi - w końcu to my sterujemy pojazdem. Dlatego też niemal z automatu ciężar posiadania osobowości przenosi się na otoczenie i trasy, po których będziemy śmigać. Trzeba przyznać, że studio Evolution odwaliło tutaj dobrą robotę. Wygląd zdewastowanego przez kataklizm otoczenia robi olbrzymie wrażenie. Wokół pełno pękniętych na pół drapaczy chmur, zawalonych estakad, przewróconych budynków i zapadniętych ulic. Dodatkowo scenerię tworzą rozrzucone przez potężną siłę natury obiekty, jak łodzie czy ciężarówki.

WOW!

Ale to wszystko byłoby nudne, gdyby tak po prostu leżało. Tutaj pojawia się największa atrakcja MotorStorm - żywe trasy. W trakcie jazdy tory ulegają zmianie. Parę razy zdarzyło się, że w czasie kręcenia drugiego kółka nagle następuje wstrząs, jezdnia pęka na pół i jeden z pasów unosi się, tworząc nowe możliwości przejazdu. Słabe? Co powiecie na sytuację, gdy podczas "zwykłego" skoku z dachu jednego wieżowca na drugi, ni stąd ni zowąd, przed nami przewala się trzeci budynek tak, że w ostatniej chwili lądujemy właśnie na jego (teraz już poziomej) fasadzie? WOW!, MotorStorm Apokalipsa - recenzja

Chociaż słowo "osom" cisnęło mi się na usta niejednokrotnie podczas zabawy w MotorStorm Apokalipsa, to niestety takie intensywne momenty są obecne tylko na paru z kilkudziesięciu tras. Przez większość czasu otoczenie w grze jest urozmaicone, ale nieruchome. Do tego projekty map w większości przypadków są zaledwie poprawne i z łatwością można zauważyć, że czasami twórcy tylko okroili inną trasę z jakiś elementów albo zmienili ich kolejność. Sytuację statycznych mapek ratuje to, że nawet na krótkich trasach możemy znaleźć co najmniej kilka rozwidleń. Szukanie optymalnej ścieżki przejazdu jest więc dodatkową atrakcją i wyzwaniem.

Brum brum

W MotorStorm Apokalipsa zasiądziemy za kierownicą 10 rodzajów pojazdów. Widać, że twórcy starali się nadać każdemu z nich odpowiedni charakter. W efekcie np. motocykle i Buggy są zwrotne, ale za to dość łatwo jest wypchnąć je z torów. Z kolei Monster Trucki słusznie rozpędzają się bardzo wolno, ale jazda nimi jest o wiele płynniejsza. Odniosłem jednak wrażenie, że już przy Supermini i Muscle carach twórcy pogubili się. Zwłaszcza ten drugi sprawia kłopoty w prowadzeniu. Niejednokrotnie miałem wrażenie, że kieruję poduszkowcem, a nie autem z oponami trącymi o podłoże - byle skręt kończył się wejściem w drift. Brum brum, MotorStorm Apokalipsa - recenzja

Dopałka

Zajęcia pierwszego miejsca w MotorStorm Apokalipsa nie zagwarantuje nam jedynie obieranie najkorzystniejszej trasy i unikanie ataków przeciwników. Musimy też używać dopalacza. Aby jednak nie było zbyt łatwo, każde jego użycie powoduje nagrzewanie się silnika. Jeżeli przesadzimy z dozowaniem przyspieszenia, nasze auto zamieni się w płonącą kupę stali wirującą z gracją w powietrzu. Dlatego też podczas szaleńczej jazdy cały czas musimy pamiętać o zachowaniu rezerwy temperatury i jak najczęstszego chłodzenia silnika. To ostatnie realizujemy jeżdżąc przez płytkie sadzawki, wjeżdżanie w pachołki wypełnione wodą czy ściąganie palca z gazu w locie.

W całej grze znalazło się tylko parę miejsc, gdzie konieczne jest hamowanie, dlatego sporym plusem jest to, że twórcy postarali się urozmaicić nawet zwykłe gazowanie. Oczywiście nie jest to nowa mechanika - to samo mieliśmy w poczciwym Star Wars: Pod Racer, ale studio Evolution solidnie zrealizowało ten pomysł i dodało co nieco od siebie.

Puk! i od nowa

GramTV przedstawia:

Niestety, "solidny" nie jest słowem, jakim można by było określić system wykrywania zderzeń w MotorStorm Apokalipsa. Czasami gra z nadmierną gorliwością wykrywa zniszczenie auta - niejednokrotnie byłem karany za niewinne przytarcie bandy czy nawet dotknięcie Monster Trucka. Mało tego, wystarczy ledwie widoczny załom w podłożu i jesteśmy od nowa stawiani na torze. Przy takich prędkościach po prostu człowiek nie jest w stanie zobaczyć tego typu przeszkód. Są oczywiście sytuacje, gdy mamy przegięcie w drugą stronę. Mimo zatrzymania mojego auta praktycznie w miejscu przy uderzeniu w bandę, gra tylko sugerowała zawrócenie z powrotem na właściwy tor. Wielkie dzięki za tipa... Puk! i od nowa, MotorStorm Apokalipsa - recenzja

Nawet z tym przywracaniem na tor w MotorStorm Apokalipsa nie jest różowo. Czasami jesteśmy przesuwani zbyt daleko do przodu, przez co nawet po uderzeniu w przeszkodę, wyprzedzamy rywali. To oczywiście sytuacja patologiczna, bo w efekcie gra nagradza nas za to, że słabo sobie radzimy. Jeżeli twórcy nie chcieli karać zbytnio gracza - OK, ale nagradzanie w takiej sytuacji jest po prostu niedoróbką silnika.

W trakcie przechodzenia singla można zauważyć także inne nierówności w projekcie gry. Kolejne wyścigi zostały ułożone tak, że najpierw rozgrywamy kwalifikacje, a dopiero potem jedziemy "na serio". Nie wiadomo dlaczego, ale niejednokrotnie o wiele trudniej było się zakwalifikować, niż wygrać właściwy wyścig. Rozsądek podpowiada, że powinno być jednak inaczej.

Multi

Tryb multiplayer w MotorStorm Apokalipsa niestety oferuje tylko podstawowy rodzaj wyścigu "kto pierwszy ten lepszy". Szkoda, że singlowy tryb eliminacji kolejnych zawodników z ostatniego miejsca nie został tutaj przeniesiony, ale może to i lepiej - łatwiej będzie znaleźć kumpli do wzajemnego spychania się z toru. Kod sieciowy nie sprawia żadnych przykrych niespodzianek, a system unlocków dodatkowych elementów pojazdów i perków pozwala urozmaicić zabawę. Należy jednak zaznaczyć, że parametrów naszych bryk nie zmienimy - cała "kastomizacja" dotyczy tylko i wyłącznie wyglądu oraz ozdobników.

Najnowsze dzieło Evolution przejawia sporo nierówności, jednak cały czas oscyluje wokół bycia dobrą produkcją. Gracze natrafią na kilka irytujących momentów podczas gry, ale ogólnie mogą liczyć na kupę dobrej zabawy. MotorStorm Apokalipsa tam, gdzie nie jest dobre, jest spektakularne - głównie dzięki tym "osom" momentom, które sprawiają, że chce się powtarzać niektóre trasy. Niestety, tylko niektóre. Szkoda, że twórcy nie zdołali utrzymać tej świetnej formy twórczej przez cały czas. Wtedy poszłaby ode mnie co najmniej dziewiątka, a tak gra otrzymuje ode mnie naprawdę zasłużoną ósemkę. I nie pomogą tu nawet wyjątkowo dopasowane dubstepowe rytmy lecące w tle.

8,0
Świetna, arcadeowa ścigałka z naprawdę mocnymi momentami
Plusy
  • bogate i urozmaicone otoczenie
  • mocne momenty destrukcji
  • żywe trasy
  • system dopalacza i schładzania silnika
  • wiele tras przejazdu
Minusy
  • niedopracowana mechanika odnawiania auta
  • sporo przeciętnych tras
  • zaledwie podstawowy multiplayer
Komentarze
16
Zaitsev
Gramowicz
Autor
20/03/2011 19:23

>Jakos wspolczucie dla tragedii w Japonii nie przeszkadza w pisaniu recenzji gry, za sama chec posiadania ktorej ja mam

Dnia 20.03.2011 o 18:13, bonbon napisał:

sie wstydzic...

Przeczytaj proszę mój pierwszy tekst jeszcze raz, bo odnoszę wrażenie, że nie zrozumiałeś go do końca. Nie to mi przeszkadzało.

Zaitsev
Gramowicz
Autor
20/03/2011 19:23

>Jakos wspolczucie dla tragedii w Japonii nie przeszkadza w pisaniu recenzji gry, za sama chec posiadania ktorej ja mam

Dnia 20.03.2011 o 18:13, bonbon napisał:

sie wstydzic...

Przeczytaj proszę mój pierwszy tekst jeszcze raz, bo odnoszę wrażenie, że nie zrozumiałeś go do końca. Nie to mi przeszkadzało.

Usunięty
Usunięty
20/03/2011 18:18

(...)

Dnia 20.03.2011 o 18:13, bonbon napisał:

Czy tylko ja dotrzegam tu pewna niespojnosc pogladow? Jakos wspolczucie dla tragedii w Japonii nie przeszkadza w pisaniu recenzji gry, za sama chec posiadania ktorej ja mam sie wstydzic...

No przecież obowiązek recenzencki itp... ;)




Trwa Wczytywanie