Coś z okazji Halloween, czyli zombie w grach wideo

Grzegorz Bonter
2010/10/31 18:00

Wyobraźcie to sobie. Otwieracie oczy, ale nadal nic nie widzicie. Jest ciemno jak cholera. 5 centymetrów od waszego czoła znajduje się jakaś drewniana ścianka, o czym przekonujecie się przywalając w nią łbem. Po bokach też nie ma zbyt wiele miejsca, nawet nie idzie rąk rozłożyć. Jedyny plus, to że pod plecami i tyłkiem jest wygodnie i mięciutko. Niby można by tu było zostać i poleżeć, gdyby tylko nie to wszechogarniające poczucie głodu... ze smakiem na mózg. Pozostaje więc jedynie pobawić się w Beara Gryllsa - przekopać się przez te 2 metry ziemi, wydostać na powierzchnię i rozpocząć poszukiwania.

Wyobraźcie to sobie. Otwieracie oczy, ale nadal nic nie widzicie. Jest ciemno jak cholera. 5 centymetrów od waszego czoła znajduje się jakaś drewniana ścianka, o czym przekonujecie się przywalając w nią łbem. Po bokach też nie ma zbyt wiele miejsca, nawet nie idzie rąk rozłożyć. Jedyny plus, to że pod plecami i tyłkiem jest wygodnie i mięciutko. Niby można by tu było zostać i poleżeć, gdyby tylko nie to wszechogarniające poczucie głodu... ze smakiem na mózg. Pozostaje więc jedynie pobawić się w Beara Gryllsa - przekopać się przez te 2 metry ziemi, wydostać na powierzchnię i rozpocząć poszukiwania.

Coś z okazji Halloween, czyli zombie w grach wideo

Jest tylko jeden problem. Ludzie, którzy jak psy ogrodnika bronią swoich czaszek. Sami nie korzystają z zawartości, a innym nie dadzą. Każdy jest oczywiście święcie przekonany, że jego głowa zawiera coś wartościowszego niż wodnista papka... Mało tego, żaden nie spyta takiego zombiaka "jak tam samopoczucie?". Od razu lecą na ciebie z każdym przedmiotem, jaki tylko znajdą pod ręką! Nie należy jednak zapominać, że legenda o nich miała więcej wspólnego z zapadaniem ludzi w letarg oraz przerażeniem bliskich, którzy w obliczu ryzyka utraty spadku własnoręcznie zabijali swojego krewnego deskami i łopatami. Nie fajnie.

Ale zombiaki miały tak od zawsze. Nikt ich nie lubi i każdy może się na nich dowolnie wyżywać. Nic więc dziwnego, że w grach dość szybko "umarlaki" stały się celem numer jeden. Zero moralnych dylematów ze strony rodziców. -"Hej synu, w co grasz?" -"A nic, strzelam w głowy zombiakom" -"Ach, to dobrze, jaki ty kochany jesteś. To ty sobie dalej profanuj zwłoki, a ja idę ugotować obiad". Po prostu idealny materiał na mięso armatnie. Oczywiście przez te lata wizerunek zombie w grach zmieniał się, a do tego mamy Halloween. Co zatem możemy opublikować na gram.pl w tej sytuacji? Tak! Oto TOP 10 Naj... nie, nie będzie kolejnego TOP 10. Po prostu popatrzymy, jak nieumarli wyglądali w różnych grach na przestrzeni czasu. Zaczynajmy!

Zombie Zombie

Zombie Zombie, Coś z okazji Halloween, czyli zombie w grach wideo

Mimo, że powstał jeszcze w 1984 roku, to musicie przyznać, że tytuł ten jest genialny w swojej prostocie. Idąc do sklepu nie kupujemy kota w worku jak w przypadku "Szlochającego Diabła", albo "Kryzysu". Tytuł mówi wszystko. Ba! Nawet świetnie reklamuje grę. Jakbyście mieli na półce w sklepie do wyboru grę pt. "Zombie" a obok drugą z napisem "Zombie Zombie", to którą byście wzięli? No właśnie - dwa zombie biją na głowę jednego. Taka już ludzka pazerność.

Zombie Zombie ukazało się na poczciwego ZX Spectruma. Jej twórcy tak bardzo obawiali się kontrowersji, że nawet na ekranie tytułowym widniało oświadczenie, że gra ta nie promuje okultyzmu. Urocze, czyż nie? Sama zabawa polegała tak naprawdę na zabijaniu nieumarłych ich... głupotą. Helikopterem budowało się schodki na mur, a później (już pieszo) tak uciekało się postacią, aby "żywe trupy" weszły za nami na górę. Nasza postać następnie bezpiecznie zeskakiwała z murku, a nasi przeciwnicy zamieniali się po upadku w kałużę krwi. Co ciekawe, jedynym orężem gracza była tutaj strzelba na podmuchy powietrza, natomiast sami przeciwnicy byli jedynie zbitką kilku(nastu) zielonych pikseli.

Zombi

Zombi, Coś z okazji Halloween, czyli zombie w grach wideo

Ubisoft to dzisiaj jeden z głównych graczy na rynku gier, ale chyba mało kto wie, że firma zaczęła swoje działanie od produkcji właśnie z zombiakami w roli głównej. Zombi ukazało się na kilku platformach, ale pierwsza wersja była przeznaczona na Amstrad CPC. Były okolice roku 1986 i ekipa Ubi postanowiła zerżnąć pomysł z klasyka Romero - filmu "Świt żywych trupów". Gracz "kierował" 4 postaciami zabarykadowanymi w różnych częściach centrum handlowego. Trzeba było szybko przeskakiwać pomiędzy jednym bohaterem a drugim i w porę zabijać nieumarłych, którzy wyglądali bardziej jak karmelowe szkielety, niż zombie.

Wolfenstein

Wolfenstein, Coś z okazji Halloween, czyli zombie w grach wideo

Nie spodziewaliście się zobaczyć tutaj poczciwego Wolfensteina, co? A jednak - tam też pojawili się nieumarli. Oficjalnie odpowiedzialność za ich stworzenie zrzucono na barki Dr. Schabbsa. Trzeba przyznać, że odwalił on kawał dobrej roboty. Kolesie są jedną z najmocniejszych jednostek w armii nadpobudliwego pana z wąsikiem à la Chaplin. Nie dość, że są nieumarli, to na dodatek mają wszyte w klatkę piersiową karabiny! To nie są już potulne zombiaki, to zombiaki, które skopią ci tyłek, a potem skoczą jeszcze na bratwursty i piwo, wrócą, znów skopią ci tyłek i wreszcie wrócą swoim Volkswagenem do doliny Ruhry.

Isle of the Dead

Isle of the Dead, Coś z okazji Halloween, czyli zombie w grach wideo

Wolfenstein Wolfensteinem, ale pierwszym FPS-em skupionym na strzelaniu tylko do zombiaków było Isle of the Dead. Szkoda tylko, że gra ta jest aż tak... do bani. Już w czasach swojej premiery (czyli rok 1993) nikt nie brał na poważnie produkcji, w której wszystkie tekstury ścian stanowił ten sam obrazek palm, a za podłoże służył jednokolorowy piasek. Ale nieumarli byli, byli. Chociażby przerośnięty kulturysta w okularach przeciwsłonecznych i coś przypominającego Hulka z zieloną grzywą i bladą twarzą lub, aby skrócić porównanie, Beatę Tyszkiewicz przed make-upem.

Resident Evil

Resident Evil, Coś z okazji Halloween, czyli zombie w grach wideo

Gatunek gier z zombie w roli głównej tak naprawdę nabrał kształtu dopiero w 1996, gdy wzięli się za niego Japończycy. Wtedy to na rynku ukazał się Resident Evil. Capcom postawiło tam głównie na tradycyjne, powolne zombiaki, ale podczas błąkania się po ogromnej posiadłości gracza atakowały również nieumarłe psy i kruki. Najważniejsza zmiana to oczywiście przejście do świata 3D i odejście od sprite'ów.

GramTV przedstawia:

The House of the Dead

The House of the Dead, Coś z okazji Halloween, czyli zombie w grach wideo

W tym samym roku co Resident Evil, na półki sklepowe trafiło dziecko SEGI, The House of the Dead. Tutaj również zombie były jednymi z pierwszych trójwymiarowych umarlaków w świecie gier. Szkoda tylko, że seria ta, ze względu na mechanikę rail shootera, zadomowiła się głównie w salonach gier, a nie na konsolach. Dopiero The House of the Dead: Overkill na Wii spowodował powrót marki do domostw. Ale znów - zysk SEGA miała z tego tytułu raczej niewielki. Wiadomo przecież, że posiadacze konsoli Ninny mają nieco inne gusta co do gier, niż strzelanie w twarz bladym od śmierci ludziom.

Return to Castle Wolfenstein

Return to Castle Wolfenstein, Coś z okazji Halloween, czyli zombie w grach wideo

I znów wracamy do "Wilczego Kamienia". Ekipa id Software postanowiła w grze z 2001 roku położyć większy nacisk na Nazistów i zombie. No bo w końcu to idealna mieszanka. Nikt nie lubi Nazistów i nikt nie lubi zombie. Nikt nie będzie miał więc pretensji, gdy zabijać będziemy nazistowskie zombie. Już większą nienawiść u gracza twórcy gry mogliby wywoływać chyba tylko w sytuacji, gdyby przeciwnicy byli uczestnikami "Mam Talent".

Stubbs the Zombie

Stubbs the Zombie, Coś z okazji Halloween, czyli zombie w grach wideo

Stubbs the Zombie było pierwszą grą, która faktycznie pozwalała nam zobaczyć świat oczami tego, który stoi po drugiej stronie piły mechanicznej. Dopiero co staliśmy się nieumarłym i trzeba porządnie przyłożyć się do zrobienia apokalipsy na szeroką skalę. Trzeba więc gryźć, przejmować kontrolę nad ludźmi i gwizdem kierować resztą "zgniłych". Wbrew pozorom nie jest to taka prosta fucha, na jaką wygląda.

Dead Rising

Dead Rising, Coś z okazji Halloween, czyli zombie w grach wideo

W 2005 ekipa Capcomu postanowiła stworzyć nową serię, która pełnymi garściami czerpała z filmu Romero "Świt żywych trupów". Byliśmy uwięzieni w wielkim centrum handlowym, otoczeni przez mnóstwo powolnych zombie. Dead Rising oferował naprawdę sporą swobodę działania jeżeli chodzi o eksterminację przeciwników. Do tego celu można było wykorzystywać wszystko to, co znajdziemy na sklepowych półkach. Gra ta pokazała, że czasami podczas apokalipsy zombie to nie ci, którzy chcą naszych mózgów są naszymi prawdziwymi wrogami. W końcu to niezarażeni ludzie byli tam bossami.

Left 4 Dead

Left 4 Dead, Coś z okazji Halloween, czyli zombie w grach wideo

Wreszcie przyszedł czas na Left 4 Dead. Należy jednak oddać zasługi temu, komu się one należą. Left 4 Dead najprawdopodobniej nie powstałoby, gdyby nie mod Zombie Panic! Source, w którym to gracze wcielają się nie tylko w ludzi, ale także w nieumarłych. Valve wzięło tę formułę, wykorzystało szybkie zombie, a zombiakom kierowanym przez gracza dała specjalne moce. W efekcie powstał przebój, który sprzedał się w kilkumilionowym nakładzie. Ale sukces należał się ekipie Gabe'a Newella. Mało jest gier, które aż tak stawiają na kooperację w zespole i to zarówno po stronie ludzi, jak i po stronie tych z nadgniłymi wnętrznościami.

Dead Space

Dead Space, Coś z okazji Halloween, czyli zombie w grach wideo

Nasz przegląd zakończymy grą Dead Space. Ekipa studia EA Redwood Shores zmieniła tu nieco zasady walki z zombiakami. Nie działa tu bowiem klasyczne podejście "celuj w głowę". Wirus zombie tak zniekształcił ciała wrogów, że konieczne jest konsekwentne pozbawianie przeciwników nie twarzy, a kończyn. Dopiero wtedy odpuszczą sobie one na dobre walkę o nasze wnętrzności. Szkoda tylko, że nasi przeciwnicy w tak małym stopniu przypominają ludzi. Pozbawia to gracza tego cichego wewnętrznego dylematu "ale to był kiedyś człowiek"... A przecież o to chodzi tak naprawdę w walce z zombiakami.

Komentarze
25
Usunięty
Usunięty
03/11/2010 18:55

Dlaczego ghule? Przecież to nie trupy, pomimo że tak wyglądają :P.

KannX
Gramowicz
03/11/2010 18:49

House of the Dead - wspaniała gra do pykania na automatach. Super się w to grało, dużo kasy przepuściłem :)

Zaitsev
Gramowicz
Autor
02/11/2010 11:44

Sam sobie zaprzeczasz. Zanim jednak dowiodę swojej racji, musimy się zastanowić, czym jest zombie. Bez tego nie możemy ruszyć. Myślę, że obaj zgodzimy się co do tego, że warunkiem koniecznym, aczkolwiek niewystarczającym, jest to, aby dany zarażony był martwy. Cały czas mówimy tutaj o śmierci w sensie medycznym, czyli wymagane jest zatrzymanie pracy serca oraz zatrzymanie procesów chemicznych w organach. Po drugie, przemiana jest związana z wirusem lub inną formą przenoszenia choroby. Infekcja powinna być przenoszona przez kontakt z zarażonym, najczęściej ślinę. Z tą ofiara ma kontakt podczas ugryzienia. Oczywiście wstrzyknięcie "wirusa" daje niemalże 100% szansę na infekcję. Teraz wróćmy do cytatu podanego przez Ciebie.>The Corruption (the original Necromorph

Dnia 01.11.2010 o 23:29, Mastermind napisał:

"type" that is like bacteria with viral qualities)

Autor cytowanego przez ciebie fragmentu stwierdza, że Korupcja (Corruption) jest przenoszona przez bakterię. Czyli pasuje ona do drugiego warunku - może przenieść się przez ugryzienie lub zastrzyk.

Dnia 01.11.2010 o 23:29, Mastermind napisał:

infects dead cells, reproducing exponentially.

Ponadto opisuje on działanie tej bakterii - wnika ona w martwe komórki. Korupcja jest zatem odmianą typowego wirusa zombie, który zabija nosiciela. Jest tylko jeden problem - auto zaprzeczenie w dalszej części cytatu:

Dnia 01.11.2010 o 23:29, Mastermind napisał:

It genetically recombines the corpse; that is it combines its own DNA with that of the host corpse, similar to that of a retrovirus, like H.I.V. (the virus that causes A.I.D.S). The host rapidly and painfully mutates to accept the new pattern, shuffling off unnecessary parts and twisting others into wholly new forms (the legs and lower organs of a Leaper, for example, are recombined into a powerful tail).

Autor tej wypowiedzi stwierdza, że Korupcja zmienia "zwłoki". Zwłoki są terminem nieodłącznie używanym w języku do określenia ciała martwej osoby. Tymczasem w kolejnym akapicie wypowiadający się mówi o szybkiej i bolesnej mutacji. Aby ofiara mogła cierpieć, musi być świadoma, aby być świadoma, musi żyć. Dalsza część też potwierdza moją tezę, bowiem tradycyjny wirus zombie również musi zmieniać DNA nosiciela, bo w końcu przestawia się on na dietę złożoną z surowego mięsa. Same bakterie układu trawiennego do tego by nie wystarczały.Podsumowując, twoje źródło ani nie obala tego, co napisałem, ani też nie znosi próby zachowania spójności. Jest wewnętrznie sprzeczne, a tam, gdzie nie jest sprzeczne, potwierdza moją tezę.I tak, ostatnio oglądałem Ally McBeal.

/old_forum/2010_44/20101102114427.gif" class="ipsAttachLink ipsAttachLink_image">/old_forum/2010_44/20101102114427_m.gif" class="ipsImage ipsImage_thumbnailed" alt="20101102114427">




Trwa Wczytywanie