Tydzień z grą Left 4 Dead 2 - środki obrony koniecznej

Sławomir Uliasz
2009/11/21 22:00
1
0

Broń & Amunicja

Broń & Amunicja

Całe to gadanie o możliwości nadejścia drugiej fali zarazy to tylko bzdury, które mają powstrzymać falę paniki. Druga fala nadejdzie - to jest pewne jak dwa plus dwa jest cztery. Nie znamy lekarstwa na to cholerstwo, nie wiemy nawet jak to się przenosi i czemu niektórzy z nas są na zarazę odporni. Pewne jest tylko jedno: musimy przetrwać za wszelką cenę. Dwadzieścia lat w Korpusie nauczyło mnie jednego: aby przetrwać, potrzebna jest broń, dużo broni. Co wam po tym, że znaleźliście się wśród garstki szczęśliwców odpornych na Zieloną Grypę, jeżeli nie potraficie odróżnić kolby od wylotu ani nie wiecie jak nacisnąć na spust? Tam, na zewnątrz, to nie imieniny u cioci Kloci, tylko prawdziwe piekło z chodzącymi trupami i żądnymi waszej krwi mutantami! Jeśli chcecie przeżyć, musicie nauczyć się strzelać, i to dużo strzelać. Całe szczęście, żyjemy w Stanach Zjednoczonych, gdzie posiadanie broni wpisane jest w konstytucję, zatem po drodze spluw wam raczej nie zabraknie.

Pistolety Broń boczną powinien mieć przy sobie każdy. Pistolety są użyteczne, poręczne, łatwe w obsłudze, a kulki do nich znajduje się niemal wszędzie, więc może się wam zdawać, że jej zapasy są nieskończone. Gnaty te świetnie się sprawdzają w zamkniętych pomieszczeniach, kiedy zabraknie pestek w większych spluwach oraz jako ostatnia deska ratunku. O typach pistoletów można by się rozpisywać długo, więc skoncentruję się tu na tych najczęściej spotykanych.

Broń & Amunicja, Tydzień z grą Left 4 Dead 2 - środki obrony koniecznej

Najczęściej znajduje się wszelkie „dziewiątki”, czyli modele o kalibrze 9mm, takie jak SIG Sauer P220 czy Glock 17. Są szybkostrzelne, mają stosunkowo nieduży odrzut i niezłą celność na bliskich dystansach. Niestety, trzeba wypruć z nich całkiem sporo amunicji, zanim powali się nawet zwykłego zainfekowanego, dlatego należy trafiać w głowę. Nie są niestety zbyt skuteczne przy mutantach, gdyż ciała tych drani są niezwykle odporne, nie czują bólu, więc naprawdę trzeba ich naszpikować kulkami by wreszcie padli. Jednak na zwykłych zombiaków są rewelacyjne, zwłaszcza że przy odrobinie wprawy można się pokusić o używanie ich w parze, trzymając po jednym w każdej z rąk. Taaak... Jak mówi stare przysłowie: Co jest lepsze niż jeden pistolet? Dwa pistolety... Czy jakoś tak...

Jednak skoro już mówimy o broni bocznej, to zabawka, której należy szukać, to stanowczo magnum. Nie ma to jak .50 Action Express Desert Cobra. Wspaniała broń zaprojektowana dla oficerów. Świetnie wyważona, celna, i to również na średnich dystansach, a do tego ma kopa. I to jakiego! Widok urywanych kończyn, dziur wielkości pięści wykwitających w klatce piersiowej i ciał odlatujących do tyłu wynagradza nawet spory odrzut i raptem osiem pestek w magazynku. Nie widziałem jednak jeszcze zombiaka, który przetrwałby postrzał, i to niezależnie od miejsca trafienia. No dobra, może poza tymi bękartami w kevlarze, ale oni są w ogóle niesportowi. Strzelby gładkolufowe

Pistolety pistoletami, ale to co cieszy najbardziej, to porządne, długie spluwy. Mimo że przez lata w USMC przyzwyczaiłem się do korzystania z karabinków szturmowych, to od kiedy pojawili się pierwsi zainfekowani, stałem się wielkim fanem strzelb. Nic nie cieszy tak bardzo, jak widok ich przegniłych ciał wręcz odfruwających sprzed lufy, kiedy właduje się w nich kubełek śrucin. No i te odrywane kończyny i rozrywane korpusy - prawdziwa poezja... Co jednak najważniejsze - jak dobrze pójdzie, to jednym strzałem można wykończyć nawet kilku z tych diabelskich bękartów naraz!

Strzelby można znaleźć w kilku różnych wariantach i wielu różnych firm. Najczęstsze są „pompki”, czyli przeładowywane systemem pump action, poprzez przesuwanie ładownicy znajdującej się pod lufą broni. Proste, skuteczne i niezawodne. Jeżeli macie szczęście, to natraficie na chromowaną wersję tej strzelby. Zazwyczaj oznacza to po prostu lepsze wykonanie broni, co skutkuje nieco szybszym przeładowywaniem i mniejszym rozrzutem śrucin, co zapewnia większą celność. Jedyną ich wadą jest stosunkowo niewielka szybkostrzelność, ale nie można mieć wszystkiego... No, chyba że traficie na strzelbę automatyczną. To tak jakby Boże Narodzenie przyszło szybciej, a wy bylibyście bardzo grzecznymi dziećmi. Główna różnica polega na tym, że nie trzeba się już martwić przeładowywaniem po każdej wystrzelonej pecynie. Wystarczy naciskać spust raz za razem i patrzeć jak zgniłki są rozrywane na strzępy. Oczywiście dopóki nie opróżnicie magazynka, no ale w każdej broni nadchodzi ten niemiły moment.

Pistolety maszynowe

Na początku byłem nieco sceptycznie do nich nastawiony - mały kaliber i żenujący stopping power nie sprawił, bym pokochał ten typ broni od pierwszego wejrzenia. Jednak kiedy zobaczyłem takiego w akcji, zmieniłem zdanie. Oczywiście nie są tak dobre, jak porządny karabinek szturmowy, ale ich niewielkie rozmiary sprawiają, że są bardzo poręczne w budynkach i na mocno „zagraconych” przestrzeniach, gdzie nie ma znaczenia ich relatywnie niewielki zasięg, a zaczyna się liczyć szybkostrzelność. I tym właśnie zdobyły moje serce. Co prawda trzeba się nauczyć kontrolować i strzelać krótkimi seriami, by wystarczyło nam amunicji zanim nie znajdziemy czegoś nowego, ale kiedy trzeba, można wypruć z nich bardzo dużo ołowiu w krótkim czasie. Kiedy nadchodzi fala szarżujących zombiaków, człowiek naprawdę zaczyna to doceniać. Czasem można znaleźć warianty tej broni z tłumikiem. Może mają nieco krótszy zasięg, ale uszy tak nie bolą od huku, a poza tym (może to tylko moja wyobraźnia) chyba działają na tych bękartów trochę lepiej. Tak czy siak, warto się w takiego zaopatrzyć. Karabinki szturmowe To broń, do której przyzwyczaiłem się przez lata służby i - mimo mojej nowej miłości do strzelb - wciąż czuję się z nią najlepiej. Boże błogosław Amerykę i pierwszą poprawkę do konstytucji - dzięki niej sporo egzemplarzy tych gnatów znalazło się w rękach prywatnych kolekcjonerów, więc dość często można na nią natrafić. Co prawda oficjalnie wolno było posiadać jedynie jednostrzałowe wersje tej broni, ale chyba tylko frajerzy nie przerabiali jej na automaty. Zatem nie musicie się martwić, to co znajdziecie w domach czy na ulicy prawie na pewno potrafi strzelać serią. Niezła szybkostrzelność, spory kop i celność. Czego więcej chcieć? Chyba tylko dłuższych magazynków...

Można znaleźć jej kilka różnych rodzajów. Najpopularniejsze jest stanowczo stare dobre M16. Sprawdzone w dziesiątkach konfliktów na całym świecie ma niezłą szybkostrzelność i celność. Łatwy w obsłudze i w miarę niezawodny, a do tego uzbrajano w niego Gwardię Narodową, więc leży teraz niemal wszędzie.

Jeśli jednak preferujecie większego kopa, to przy odrobinie szczęścia możecie natrafić na naszego rosyjskiego przyjaciela AK-47. To ulubiona broń terrorystów, do tej pory produkowana na całym świecie. Dzięki temu prywatni kolekcjonerzy nie mieli problemów z jej dostaniem i postawieniem na półce. Kopie jak muł, ale szczęśliwie nie tylko strzelca, ale również trafionego. Pociski karabinowe 7.62 gwarantują, że każdy trafiony zombiak upadnie i już nie wstanie. Jedyną jego wadą jest mniejsza szybkostrzelność i celność, ale wierzcie mi, podczas ataków hord sprawdza się wręcz wyśmienicie.

Moim zdaniem jednak najfajniejszym cackiem, które może wpaść w wasze ręce, jest Desert Rifle. Może na pierwszy rzut oka nie wydaje się najlepszym wyjściem, gdyż strzela jedynie trzypociskowymi seriami, ale jego celność sprawia, że można wyeliminować zgniłka zanim w ogóle was zauważy. Ponadto ma naprawdę długi magazynek zawierający aż 60 peste, co oznacza, że nie trzeba go przeładowywać aż tak często.

GramTV przedstawia:

Karabiny wyborowe

Coś dla tych, którzy preferują walkę na daleki dystans. Zaopatrzone w celowniki optyczne są niezwykle celne i mają naprawdę dużą moc obalającą. Patrzenie przez soczewki na eksplodujące w oddali głowy sprawia, że czujesz się jak nietykalny bóg wojny i daje naprawdę dużą frajdę. O ile oczywiście coś nie podejdzie na krótszy dystans, bo wtedy stają się praktycznie bezużyteczne, ale od czego są przecież pistolety. Ta broń idealnie nadaje się również do eliminowania mutantów, dzięki czemu staje się nieocenioną bronią wsparcia. O ile nie traficie na Tanka albo Wiedźmę, jedno lub dwa trafienia w głowę powinny wyeliminować niebezpieczeństwo, i to zanim tak naprawdę zacznie nam ono zagrażać. Jedyne, na co naprawdę trzeba uważać, to trudność związana z przeładowywaniem. Nie jest to najłatwiejsza broń w użyciu i czynność ta zajmuje kilka chwil, więc należy pamiętać, że wyciągnięcie pistoletu jest zazwyczaj szybsze. Granatnik

Od czasu do czasu, jeżeli macie naprawdę sporo szczęścia, uda wam się znaleźć stare dobre M79, czyli jednostrzałowy, ładowany odtylcowo granatnik na eksplodujące pociski kalibru 40mm. Hell yeah! Co prawda zazwyczaj jest do niego mało pestek, a przeładowanie trwa 2 do 3 sekund, to i tak warto go przy sobie mieć, bo w razie większej fali jest w stanie unicestwić nawet kilkunastu zgniłków jednym strzałem. Uważajcie jedynie, by wasi kumple nie znaleźli się w promieniu wybuchu, chyba że naprawdę chcecie im zepsuć dzień. Granatniki sprawdzają się niemal przeciw wszystkiemu co się rusza, nawet większość mutantów nie jest w stanie przetrwać bezpośredniego trafienia, no, może poza Tankami. Te bękarty diabła są na tyle twarde, by przyjąć kilka granatów na klatę i biec dalej. Wciąż jednak opłaca się im posłać pestkę zanim podbiegną zbyt blisko, bo stanowczo ich to osłabia. Jedynie przeciw Wiedźmom nie opłaca się ich używać. Są zbyt szybkie, a ponadto nawet bezpośrednie trafienie nie gwarantuje ich zgonu.

Granaty

Osobny rozdział trzeba poświęcić granatom. Są to najlepsi przyjaciele każdego kto chce przeżyć. Może nie da się ich nosić przy sobie zbyt wiele naraz, ale są diabelnie skuteczne. Potrafią eksterminować zgniłków całymi stadami. Większość tego co można znaleźć jest co prawda domowej roboty, ale przy odrobinie wprawy i szczęścia, i tak są niezwykle przydatne. Najczęściej można spotkać starych dobrych przyjaciół każdego zadymiarza, czyli koktajle Mołotowa. Konstrukcja jest prosta, flaszka z benzyną, w którą wtyka się szmatę, podpala i rzuca. Benzyna się rozlewa, płonąc, a zombiaki zaczynają biegać i skwierczeć. Kupa dobrej zabawy. Trzeba tylko unikać podpalania Boomerów, bo same wtedy stają się tykającą bombą zegarową, a co gorsza mają tendencję, by biec w waszą stronę... Innymi domowej roboty zabawkami są bomby rurowe, czyli kawałki rur wypełnione ładunkami wybuchowymi. Przyczepia się do nich wykrywacz dymu i podpala lont. Wykrywacz czuje dym, zaczyna piszczeć, zombiaki zlatują się z całej okolicy a po chwili... Bum! Piękne. Acha, prawie bym zapomniał, nie zapomnijcie jej rzucić tuż po zapaleniu lontu!

Ciekawymi zabawkami są również bomby śluzowe. Jest to ni mniej ni więcej śluz z Boomera zapakowany do granatu. Rzucacie nim w przeciwnika, a wszystkie zgniłki w okolicy dostają świra i zaczynają atakować opryskany cel. Z początku miałem nieco oporów przed używaniem tego świństwa, ale jak zobaczyłem Boomera rozerwanego na strzępy, to pomyślałem sobie, że jest w tym jakaś sprawiedliwość. Jedynym minusem jest oczywiście to, że zostaje po tym kupa zombie, ale jeżeli skombinować ją z bombą rurową, sprawdza się znakomicie. Broń biała

Jeżeli musicie oszczędzać kulki, nie ma nic lepszego niż broń biała. Może to być wszystko - od kija bejsbolowego, przez katanę aż po piłę spalinową. Jest tego pełno i można wybierać. Najciekawsze są stanowczo piła spalinowa, katana i topór strażacki.

Ta pierwsza ma co prawda ograniczoną ilość paliwa, ale daje niesamowitą frajdę, no i można przeciąć nią zombiaka na pół! Dzięki katanie można poczuć się jak prawdziwy samuraj z filmów, no i przecina praktycznie wszystko. Topór strażacki unieszkodliwia jednym ciosem każdego zgniłka i większość mutantów, a ponadto ma największy zasięg.

Najdziwniejszą rzeczą, jaką się posługiwałem, była gitara elektryczna. Może nie jest najbardziej efektywna, ale za to wydaje fajne dźwięki!

Otoczenie jest twoim sprzymierzeńcem!

Co jakiś czas możecie natrafić na inne ciekawe akcesoria, które pomogą wam przetrwać. Najlepsze oczywiście są karabiny maszynowe pozostawione tu i ówdzie przez armię. Co prawda nie da się ich ze sobą zabrać, ale za to jeśli musicie się w takim miejscu bronić, to stają się wręcz nieodzowne, kosząc fale zombie jak kombajn zboże. Należy jedynie uważać, by ich nie przegrzać. Rozglądajcie się również za butlami wypełnionymi propanem, benzyną czy tlenem. Nie dość, że można nimi solidnie przyłożyć, to jeszcze nadają się wręcz idealnie jako pułapki. Wystarczy ją postawić na drodze zgniłków i kiedy będą przebiegać, strzelić w nią. Efekt sami możecie sobie chyba wyobrazić.

Co jakiś czas natraficie również na zabawki pozwalające wam ulepszyć istniejącą broń. Są to głównie dwa typy amunicji i celownik laserowy. Amunicja wybuchowa sprawi, że ciała zombie będą latać na prawo i lewo, i to nawet po postrzale ze zwykłego pistoletu, natomiast podpalająca sprawi, że zobaczycie dużo biegających pochodni. Celowniki laserowe pokazują wam gdzie mniej więcej traficie, co dla przeciętnych amatorów jest bez wątpienia niezwykle pomocne. Zatem miejcie oczy szeroko otwarte i pamiętajcie, że to co znajdziecie, może ocalić wam życie. Rozejść się!

Komentarze
1
Usunięty
Usunięty
25/11/2009 09:38

Ja tam jestem im gotowy wybaczyć takie małe potknięcia chociażby za sam efekt trafienia półautomatycznego shotguna w trupka. Wiedzieliście że po trafieniu w brzuch to jelita trupka wylewają się na podłoge?? Mistrz. A jak strzeli w górną część klatki piersowej to widać szkielet klatki piersiowej. To ujż podwójny mistrz.