Colin McRae: DiRT 2 - recenzja (PS3)

Rafał Dziduch
2009/09/22 20:00

Colin wiecznie żywy...

Rywalizacja na trasach jest bardzo zacięta - sytuacje zderzak w zderzak zdarzają się niemal co chwilę

Colin wiecznie żywy...

Colin wiecznie żywy..., Colin McRae: DiRT 2 - recenzja (PS3)

Colin McRae: DiRT pojawił się na ekranach naszych maszynek do grania w połowie 2007 roku i przemknął przez nie jak burza przez Suwalszczyznę. „Przemknął” nie znaczy w tym przypadku, że „przemknął niezauważenie”. Wprost przeciwnie – ścigała ze stajni Codemasters uzyskała zarówno wysokie noty od branżowych specjalistów (średnia ocen w recenzjach z netu na wszystkie platformy to 83%), jak również zyskała sobie serca fanów czterech kółek, szutrowych eskapad i wyścigów off-roadowych. Nic zatem dziwnego, że zdecydowano się na sequel sygnowany nazwiskiem tragicznie zmarłego szkockiego kierowcy rajdowego. Ponieważ jednak już jedynka wysoko zawiesiła poprzeczkę (zwłaszcza jeśli chodzi o poziom emocji i graficzne odwzorowanie rzeczywistości), mogła istnieć niejaka obawa, że drugi raz „to samo” nie usatysfakcjonuje wirtualnych rajdowców.

Jednak bez strachu! Spieszymy wam donieść, że Colin McRae: DiRT 2 to sequel ze wszech miar udany i wart zainwestowanego grosiwa. W czasie wyścigów zwiedzimy kawał świata. Zawitamy na trasy w osiem miejsc globu m.in. do Chin, Anglii, Malezji, Maroka, Chorwacji, USA i Japonii, gdzie łącznie czekać na nas będzie blisko 100 wyzwań. Oczywiście każdy kraj oferuje po kilka wyścigów w odmiennych sceneriach, więc na biedę nie można narzekać. Trzeba zresztą przyznać, że różnią się nie tylko scenerie, ale również ukształtowanie „oesów”, co w prostej linii przekłada się na wysoki poziom grywalności. Na jednych uświadczymy dla przykładu otwarte połacie terenu, które porażają rozmiarem i przepięknym krajobrazem, na innych pruć będziemy efektownymi zygzakami w ogromnej metropolii, a jeszcze gdzie indziej, będziemy musieli uważać, by nie spaść ze stromego zbocza. Nigdzie też nie zabraknie różnego typu niespodziewanych nawrotów, hopek, wiaduktów, murków, barierek, tuneli, przesmyków, ostrych zakrętów i wielu innych utrudniaczy oraz upiększaczy widocznych na i obok drogi. Trasy są zróżnicowane, więc każdy powinien znaleźć jakąś odpowiednią dla siebie.

Bardzo ładnie prezentuje się także „konsola”, z poziomu której wybieramy kolejne wyścigi. Ten element autorzy postanowili zrealizować w stylu wirtualnej przyczepy, w której przemieszczamy się pomiędzy poszczególnymi opcjami w trybie FPP. Widzimy więc elementy wyposażenia (telewizor, na którym wyświetlane są fragmenty rajdów, biurko, kanapę itp.), a do tego w każdej chwili możemy wyjść na zewnątrz, gdzie odbywa się prawdziwe samochodowe szaleństwo. Wygląda to bardzo fajnie, a przy tym jest klimatyczne i na dodatek przejrzyste. Innymi słowy autorzy wymyślili bardzo ładny layout, który nie utrudnia orientacji, a wspaniale wpisuje się w atmosferę wyścigów samochodowych. Cała rozgrywka sprowadza się natomiast do wygrywania kolejnych rajdów w celu budowania coraz lepszej reputacji i zdobywania popularności. Nagrodą za to są z kolei, poza pieniędzmi, kontakty z branżowymi tuzami (Race Stars), takimi jak np.: Ken Block, Dave Mirra, Tanner Foust i inni (łącznie jakichś 50 kierowców).

Gra w zasadzie niemal od początku oferuje otwartą strukturę, pozwalając nam bawić się w taki sposób, w jaki najbardziej lubimy. Praktycznie każdy rajd można dopasować do swoich potrzeb, ustawiając w tym celu kilka parametrów (np. stopień trudności, poziom zniszczeń, aż po ustawienia samochodu). Oczywiście im stajemy się lepsi, tym więcej tras, eventów i różnych bonusów odblokowujemy (np. różne śmieszne wisiorki pod lusterko). W ten sposób uzyskujemy chociażby dostęp do wyścigów X-Games, a także kilku innych mistrzostw. Nie zabrakło również interesującego systemu wyzwań, w których możemy rywalizować z innymi zawodnikami, wypełniając przy tym dodatkowe zadania.

Garaż mój widzę szeroki

Dość obszerny mamy również garaż. Znalazły się w nim między innymi: Ford Escort Mk II, Mitsubishi Lancer Evolution X, Subaru Impreza WRX STI, Nissan 350Z, Pontiac Solstice, Hummer H3, Mitsubishi Eclipse GT oraz BMW Z4 M Coupe Motorsport. W sumie pojazdy podzielono na siedem kategorii, wśród których znalazły się m.in.: samochody rajdowe, pojazdy crossowe czy ciężarówki. Wybiera się je równie fajnie – przy małym stoliku, gdzie zapoznajemy się ze zdjęciami i osiągami. Jak wiadomo, Colin McRae: DiRT 2 nie jest grą dla samochodowych hardcorowców. I choć bliżej mu do efektownej zręcznościowej ścigałki niż kompleksowej symulacji, to pomimo tego różnice w prowadzeniu poszczególnych pojazdów bywają zauważalne.

Model jazdy nie zmienił się jednak na tyle, aby mówić o jakimś przełomie. Wielbiciele jedynki poczują się jak u siebie, a nowi gracze z pewnością szybko go przyswoją. Trzeba jednak przyznać, że na trasach nie brakuje dynamicznych przepychanek, samochody odrobinę grzęzną na piaszczystych podłożach, łatwo da się wyczuć drgania fury podczas stawiania boków na małej prędkości, czy podsterowność podczas zbyt częstego używania ręcznego hamulca. Jedyną zauważalną nowością, która w jakimś stopniu waży na odbiorze całości, jest możliwość cofania czasu. Wprawdzie to nic odkrywczego, bo tu i ówdzie się już pojawiło, ale wypada wyjaśnić, o co biega... Otóż podczas wyścigu możemy cofnąć czas (jest to uzależnione od poziomu trudności). To swoiste ułatwienie, które pozwala jeszcze bardziej wyśrubować wynik albo uniknąć opłakanej w skutkach sytuacji. Choć z pewnością rozwiązanie to przypadnie do gustu początkującym pogromcom szos, to może nie spodobać się starym wyjadaczom. Śpieszymy jednak donieść, że nikt nas do wykorzystywania tego „ficzersa” nie zmusza. Zresztą, któż z nas nie zaklął siarczyście, gdy na ostatnim zakręcie wygranego rajdu nagle zdarzyło mu się o ułamki sekund za późno skontrować i wprowadzić auto w efektowny poślizg, choć nie za bardzo kontrolowany. Teraz będzie można taki błąd skorygować, choć raz jeszcze podkreślamy: jak ktoś się brzydzi tego typu „oszustwem”, może o nim zapomnieć. Jeśli chodzi o tryby zabawy to zaliczają się do nich: kariera, zwykłe wyścigi, rajdy oraz kilka trybów specjalnych. Wśród tych ostatnich znajdziemy m.in. last man standing (w którym co jakiś czas odpada najsłabszy z zawodników), gate cruscher (musimy jadąc, niszczyć specjalne bramki), domination (trzeba osiągnąć najlepszy czas na każdym z OS-ów).

Największe zmiany przeszedł tryb kariery. Teraz każdy z wyścigów wybieramy na ogromnej wirtualnej mapie, a wszystkie zostały posegregowane w trzy dostępne poziomy. Wygrywając poszczególne zawody w różnych zakątkach globu, odblokowany zostaje dostęp do mistrzostw i turniejów. Taki przemyślny interfejs jest o wiele lepszy niż dość standardowy, który był dostępny w jedynce. Ukończenie wyścigów skutkuje, jak już wspomnieliśmy, zdobyciem specjalnych punktów doświadczenia. Wykorzystać je można potem do upiększenia auta i zakupu różnych bajerów. Bryki możemy przemalować, zmienić dźwięk klaksonu albo zawiesić sobie w kokpicie różne fajne maskotki przy lusterku, które rzecz jasna w czasie rajdów będą miarowo dyndać przed oczami. Mała rzecz, a cieszy.

GramTV przedstawia:

Felga, błotnik, mózg na ścianie

Niewątpliwym atutem nowego DiRT-a jest oprawa graficzna. Pod maską hula najnowsza wersja silniczka EGO (tak, tak – tego samego, który napędza Operation Flashpoint: Dragon Rising), który wyciska z maszyn ostatnie poty (choć wielu twierdzi, że silniczek Need For Speed: Shift wygląda o niebo lepiej). Znakomicie odwzorowano trasy, pokrywające je zróżnicowane podłoże, zmienne warunki atmosferyczne oraz dostępne samochody. Miłe jest także to, że na chyba każdej znajdują się alternatywne objazdy, przesmyki i miejsca, w które możemy skręcić, żeby przechytrzyć oponentów. Bardzo ładnie wyglądają również wszelkie zjawiska atmosferyczne. W każdym momencie zdecydować się można na jeden z dostępnych trybów widoku. Przykładowo, w widoku z kabiny, co doskonale widać na powtórkach, świetnie i realistycznie odwzorowano pracę kierowcy ze skrzynią biegów i kierownicą. Kiedy jedziemy przez kałuże lub błoto, często dzieje się natomiast tak, że błocko tryska na szybę, zasłaniając widok. Jeszcze ciekawiej jest po uszkodzeniu szyby. Efektowna „pajęczynka” ogranicza widoczność, ale dodaje grze realizmu. Właśnie poprzez dbałość o takie detale autorzy Colin McRae: DiRT 2 pokazali, że zależy im na graczach i stworzeniu jak najbardziej wiarygodnej iluzji bycia w centrum wyścigu.

Niezwykle dobry i efektowny zarazem jest również system zniszczeń. Podczas otarć samochody fundują sobie lekkie zarysowania karoserii lub niewielkie wgniecenia. Przy uderzeniach z większą siłą w drzazgi lecą poszczególne elementy karoserii, utrudniając częstokroć - lub wręcz uniemożliwiając - ukończenie wyścigu. Wszelkie uszkodzone koła, elementy nadwozia czy urwane lusterka dodają grze dodatkowego smaczku. Widać, że ekipa Codemasters starała się także pod tym względem stworzyć grę niezwykle widowiskową i dopracowaną graficznie w każdym calu. Najważniejsze jest natomiast to, że przy całym tym wylewającym się z ekranu dobrobycie - a uwierzcie nam: na dużym panelu Full HD Colin McRae: DiRT 2 prezentuje się obłędnie - gra ani na moment nie przycina.

Nie można mieć również zastrzeżeń do dźwięku, choć tu akurat wszystko jest do bólu przewidywalne. Nic dziwnego, komponenty muzyczne w konsolach czy komputerach już lata temu osiągnęły taki poziom, że 99% graczy nie jest w stanie usłyszeć różnicy między kolejnymi wersjami systemów „x-sound-mega-booster-thx-dolby”. Dlatego oprawa muzyczna w Colin McRae: DiRT 2 jest znakomita i nie ma sensu się nad nią dłużej rozpisywać. Wszystko brzmi tak jak należy. Zadbano również o zróżnicowaną ścieżkę dźwiękową, więc podczas zabawy usłyszymy mocne i wpadające w ucho kompozycje (łącznie ponad 40 – listę znajdziecie tutaj).

Werdykt końcowy

Zmian w grze, jak powiedzieliśmy na początku, nie jest zbyt wiele. Najważniejsze elementy pozostały na równie wysokim poziomie jak wcześniej, a te, które doszły, stanowią po prostu znakomite uzupełnienie całości. Colin McRae: DiRT 2 to niewątpliwie jedna z obecnie najlepszych samochodowych zręcznościówek na rynku. Oferuje zadowalającą ilość tras, trybów, wyzwań, samochodów oraz silnik, który jest jednym z najlepszych w tego typu produkcjach. W zasadzie gra pozbawiona jest błędów, które w jakimkolwiek, najmniejszym nawet stopniu ograniczałyby radochę płynącą z obcowania z nią. Oczywiście przy założeniu, że ktoś z gruntu akceptuje zręcznościowy charakter rozgrywki i nie stanowi ona dla niego problemu.

8,0
Szybka i bardzo intensywna ścigałka - udana, acz nie nowatorska kontynuacja
Plusy
  • sporo wyścigów
  • urozmaicone trasy
  • grafika
Minusy
  • stosunkowo niewielka ilość zmian/usprawnień
  • grafika (dla niektórych)
  • zręcznościowy charakter zabawy (dla niektórych)
Komentarze
20
Usunięty
Usunięty
30/09/2009 16:25

O jejunia kocham to :) typowo scigałki szutrowe, rally coli od 2 zaczeło sie a do grudnia jeszcze troche niech to leci szybciej.

Usunięty
Usunięty
28/09/2009 17:21

nie wiem czy konsolowca jest az tak dobrze bo mam PS3 i mam kompa co spokojnie mi to opsluzy ale szkoda mi forsy na diirta co koksztuje 2x wiecej niz na PC

Usunięty
Usunięty
26/09/2009 17:51

jak dla mnie zbytnio arcade''owa gra jak na colina...




Trwa Wczytywanie