Uliczny Wojownik w gram.pl - recenzja Street Fighter 4

Łukasz Berliński
2009/02/27 20:00

Powrót króla

Powrót króla

Powrót króla, Uliczny Wojownik w gram.pl - recenzja Street Fighter 4

Był rok 1996, kiedy to do pewnego osiedlowego sklepiku w pewnej niedużej miejscowości trafił automat z grą Super Street Fighter II. To było coś niesamowitego dla małego wtedy dzieciaka chodzącego do podstawówki, który wyciągał kasę od rodziców, niby to na lizaka, by po szkole wraz z kolegami iść do naszej małej „świątyni” i zakupić kilka żetonów, byleby tylko móc zagrać i pokazać, kto jest najlepszy w klasie. Ileż wtedy było kłótni o to, kto będzie grał Ryu, a kto Kenem. Na kartkach spisywało się kombinacje ruchów dla każdej postaci, a jak ktoś dorwał listę wszystkich ciosów, mógł cieszyć się w klasowym gronie ogromnym szacunkiem. Radość z młócenia kolejnych combosów nie trwała jednak długo, bo kilka miesięcy później sklepik został zamknięty. Minęło od tego czasu 13 lat i każdy z naszej paczki zdążył już dorosnąć, podczas gdy wszelkie klasyczne, dwuwymiarowe bijatyki się zestarzały. Kiedyś będące jednym z topowych gatunków gier, dla których kupowało się konsole, dziś są jakby nieco zapomniane.

Jednak kiedy kilka dni temu trafił do naszej redakcji egzemplarz recenzencki Street Fighter IV, poczułem się znowu jak ten dzieciak trzaskający na prawo i lewo shoryukeny i hadoukeny. Capcom wskrzesił w świetnym stylu jedną z najlepszych serii bijatyk, dla której niejeden gracz zapewne posiada ogromny sentyment.

25 wspaniałych

Twórcy nie ukrywali, że tworząc Street Fighter IV, wzorowali się na uważanej przez wielu za najlepszą część serii „dwójce”. Widać to już w trybie Arcade, w którym do wyboru na początku mamy szesnastu zawodników, z czego ośmiu pochodzi właśnie z klasycznego SFII. W tym kanonicznym gronie spotkamy się po raz kolejny z walczącymi ze sobą wojownikami Ryu i Kenem, pochodzącym z Rosji zapaśnikiem Zangiefem, amerykańskim żołnierzem Guile’m, japońskim zawodnikiem sumo Edmundem Hondą, mistrzem jogi Dhalsimem, bestią z dżungli Blanką czy wyposażoną w masywne uda Chun-Li. Do tego grona dołączyły jeszcze cztery postacie, z którymi walczyliśmy na automatach: M. Bison, Sagat, Vega i Barlog, oraz czterech zupełnie nowych wojowników, którzy debiutują w serii. Pochodzący z Francji Abel charakteryzuje się groźnymi rzutami; niezła laska Crimson Viper posiada w swoim arsenale rażące prądem uderzenia oraz ogniste kopnięcia; tłusty wrestler Rufus paradoksalnie jest szybki, a meksykański zapaśnik El Fuerte nie dość, że lubi gotować, to jeszcze posiada wyraźne oznaki ADHD.

Nowi zawodnicy całkiem nieźle komponują się z resztą uczestników walk, choć raczej nie ma co im wróżyć jakiejś ogromnej popularności. Bijatyki mają jednak to do siebie, że niemal zawsze mamy możliwość odblokowania ukrytych postaci. Nie inaczej jest i w SFIV, gdzie czekają na nas znani z innych odsłon serii fighterzy: Akuma, Cammy, Dan, Fei Long, Gen, Gouken, Rose oraz Seth – ostatni z debiutantów będący jednocześnie głównym bossem.

Kurde balans

Grając w Arcade Mode, wybieramy jednego z dostępnych zawodników, który po kolei staje do walki z kilkoma oponentami, by w przedostatniej walce stoczyć walkę ze swoim personalnym rywalem, a na końcu stawić czoło Sethowi. Zarówno na początku turnieju, jak i na jego końcu jesteśmy raczeni cut-scenką w stylu anime, przedstawiającą losy danego fightera. Szkoda tylko, że są one bardzo kiepskie i nie wyjaśniają zawiłości pomiędzy poszczególnymi zawodnikami, ani tym bardziej ich historii. Przed rozpoczęciem rozgrywki mamy możliwość wyboru jednego z ośmiu poziomów trudności. O ile zaraz po premierze można było w łatwy i szybki sposób odblokować wszystkie postacie, wybierając najłatwiejszy z nich i ustawiając tylko jedną rundę, tak Capcom szybko wprowadził patch aktualizujący grę do wersji 1.01, gdzie już tak łatwo nie jest. Wszystko za sprawą przegiętego Setha, który nie posiadając własnego indywidualnego stylu, czerpie ciosy od innych postaci. Walka z nim nawet na najłatwiejszym poziomie może sprawić niektórym kłopoty, a co dopiero na najtrudniejszym… Wiąże się to ze słabym balansem postaci, ale taka jest już specyfika tej serii.

Walcząc Zangiefem przeciwko Chun-Li, po trzech, czterech ciosach jej pasek życia drastycznie maleje, podczas gdy przyjmując wyprowadzone przez nią combo składające się z kilkunastu ciosów, Zangief zostaje zaledwie ledwo draśnięty. Paradoksalnie jednak perfekcyjnie opanowana przez gracza słabsza postać może spowodować zdecydowanie większe zagrożenie, niż mocny zawodnik w słabych rękach.

Podejmij wyzwanie

Street Fighter IV to nie tylko Arcade Mode. Japończycy zaserwowali nam także trzy wyzwania w dwóch wariantach: normalnym i trudnym. Time Attack to seria pojedynków, w których musimy pokonać kolejnych zawodników, mieszcząc się malejącym ciągle limicie czasowym, Survival natomiast, jak sama nazwa sugeruje, polega na przetrwaniu kolejnych walk, mając cały czas ten sam poziom pasku zdrowia, który po pojedynku odnawia się o jakieś 20-30%. Oba te tryby składają się z dwudziestu poziomów, gdzie każdy następny jest trudniejszy od poprzedniego, a pełne ukończenie obu wyzwań nawet na normalnym poziomie z pewnością niejednemu przysporzy sporo trudności. Z pomocą przychodzi w tym momencie samouczek który uczy nas wykonywania i stosowania ciosów w walce z wybraną postacią. Wraz ze świetnie zrealizowanym treningiem ta opcja to obowiązek dla nowych graczy, mających pierwszy raz kontakt z tą kultową serią. Starzy wyjadacze natomiast poczują się jak w domu, bowiem twórcy gry wiernie przenieśli system ciosów ze Street Fighter II.

W dalszym ciągu sterujemy krzyżakiem lub analogiem w ośmiu kierunkach, mamy sześć przycisków odpowiadających za lekkie, średnie oraz mocne uderzenia ręką oraz nogą, a pod L1 i L2 znajdują się potrójne punche i kicki. Nie obędzie się zatem bez przypomnienia sobie jak kręciło się ćwiartki, połówki czy „zetki”.

Krzyżak może jest nieco precyzyjniejszy, ale znacznie trudniej go opanować niż analoga, choć oczywiście dla chcącego jest to możliwe. Prawda jednak jest taka, że choć ciosów nauczyć się jest stosunkowo łatwo (nawet graczowi, który nigdy nie grał w żadnego Street Fightera), tak zastosować je w trakcie walki jest znacznie trudniej i potrzeba wielu godzin na masterowanie swego wojownika. Jednak jeśli ktoś naprawdę chce wymiatać i liczyć się w internetowych pojedynkach z dobrymi graczami, to bez porządnego, precyzyjnego arcade sticka niestety się nie obędzie.

Skup się!

Nie obyło się także i bez nowości w systemie walki. Jest nim Focus Attack, który polega na jednoczesnym wciśnięciu odpowiadających za średnie uderzenie ręką i nogą. Brzmi łatwo, ale zrozumienie FA, a co dopiero jego opanowanie wymaga naprawdę dużej ilości czasu. Najprościej mówiąc Focus Attack służy zarówno do zbijania ciosów oponenta, jak i wyprowadzania groźnych ataków. Ta technika wymaga od gracza niesamowitego refleksu, bowiem każda nieudana próba jego zastosowania może skończyć się zabójczą kontrą lub przyjęciem solidnej porcji uderzeń. W defensywie FA bardzo dobrze sprawdza się przy niwelowaniu pojedynczych ciosów oraz ataków z powietrza, w ofensywie zaś odpowiednio długie przytrzymanie LP+LK spowoduje automatyczny atak postaci, którego przeciwnik nie może zablokować. Warto także poświęcić nieco czasu na ogarnięcie dwóch pasków znajdujących się na dole ekranu. Pierwszy z nich jest podzielony na cztery segmenty i ładuje się kiedy nasza postać atakuje. Wraz z wypełnieniem się kolejnej części mamy możliwość wyprowadzić ataki EX, będące mocniejszą wersją wybranych ataków.

Jednak jeśli cierpliwie poczekamy, aż pasek wypełni się do samego końca, będziemy mogli wyprowadzić niszczące Super Combo. Okrągły pasek Revenge ładuje się kiedy dostajemy wciry lub odpieramy ataki techniką FA. Naładowany do końca zaczyna mienić się ogniem, dając nam sygnał, że możemy użyć Ultra Combo, które dla oponenta nieblokującego takiego ataku może mieć opłakane skutki.

GramTV przedstawia:

Internetowa arena Kiedy już opanujemy wybraną postać na tyle dobrze, że będziemy prowadząc ją czuć się pewnie, możemy zmierzyć się z graczami z całego świata zarówno w rankingowych, jak i zwykłych meczach. Równie dobrze możemy stworzyć sami grę i czekać na oponenta, jak i dołączyć do chętnego na walkę zawodnika. W wyszukiwarce możemy wskazać ile preferujemy rund, czasu oraz jaki wolimy język, bowiem możemy porozumiewać się z graczami za pomocą headsetu.

Najważniejszy jednak jest wybór priorytetu: czy chcemy grać z kimś o stabilnym meczu, podobnym poziomie umiejętności, czy też z japońskim wymiataczem. Za każdą wygraną walkę otrzymujemy punkty walki liczące się do rankingu, medale, szkolne oceny za ofensywę, defensywę i technikę oraz kolejne ikonki i tytuły, które możemy umieścić przy naszym nicku. Automatowo na maksa

Do tego w całej grze możemy zdobyć nowe kolory strojów czy dostęp do ukrytych wcześniej filmików bądź galerii. Nic nie stoi na przeszkodzie, by ustawić naszą gotowość do sieciowej rozgrywki podczas przechodzenia Arcade Mode, ale uwaga – chętnych do walki nie brakuje! Co ważne, bardzo rzadko zdarzają się lagi. Gra chodzi płynnie, a klatkowanie podczas stoczonych kilkudziesięciu pojedynków spotkało mnie zaledwie kilka razy.

O oprawie graficznej pisałem już w zapowiedzi, a efekt pracy Capcomu możecie zobaczyć na screenach, które doskonale pokazują to, co dzieje się na ekranie. A dzieje się sporo, zawodnicy są „przerysowani” oraz świetnie animowani. Każdy cios wygląda tutaj dobrze, a odpalenie Ultra Combo zapewni widowiskową feerię barw pokazaną z różnych ujęć kamery. Nawet na arenach, których łącznie z tą treningową jest siedemnaście, sporo się dzieje. Postacie z tła żywo reagują na nasze poczynania - a to jakiś pijak ciągnie flaszkę z gwinta, a to panie prezentują swoje wdzięki na maskach podskakujących samochodów. Wszystkie areny są bardzo dobrze wykonane, choć nie wszystkie pasują do serii.

Walki pod mostem z widokiem podekscytowanych dzieci jakoś mi do tej gry nie pasują. Osobną kwestię stanowi oprawa muzyczna. Cały czas słyszymy głos komentatora niczym z automatów, dumnie oznajmującego K.O., a muzyczka - choć kiczowata - to wpada w ucho. Może poza motywem przewodnim, w którym mamy wątpliwą przyjemność słuchania jęczenia jakiegoś boysbandu.

Capcom rządzi Nie ma co owijać w bawełnę – Capcom przywrócił do życia wyśmienitą serię w odświeżonym stylu, z kilkoma ciekawymi nowościami. Gra się wyśmienicie, można połamać sobie palce oraz nabawić się syndromu jeszcze jednej walki. A jeśli te trzy warunki są spełnione, to znaczy tyle, że mamy do czynienia z tytułem naprawdę dobrym. Jeśli na Twojej konsoli obecnej generacji brakuje Ci dobrej bijatyki, wybór będzie prosty – Street Fighter IV.

9,5
Shoryuken!
Plusy
  • system walki, oprawa audiowizualna, postacie, grywalność
Minusy
  • balans postaci, pseudo-fabuła
Komentarze
34
Pablo1989
Gramowicz
17/03/2009 22:10

Już znam wszystkie alty Stroje do postaci :Doto oneAbel nie wiem jak się nazywa, taki typ stroju, ale jest połączenie krótkich spodenek i podkoszulka, użwają je np ZapaśnicyAkuma też takie Kimomo jak Standard, ale nie ma takich butów, rękawic, i do tego jakieś sznuryBalrog Bluza z kapturemBlanka Strój podróżnika (śmiesznie w tym wygląda :D)Cammy Mudurek (no teraz lepsze od stroju z Alpha)Chun-Li Niebieska Suknia, porownuje ją do Stroju z The Movie :D ale nie mówie że jest identyczna(Miodzio)C. Viper jak to powiedzeć hmmm :D Garniturek z wystającym dekoltem :P (podobne ale bez dekoltu :p miał Rugal :D z KOFa)Dan Stój Treningowy :P (Też trochę śmiesznie wygląda :D)Dhalsim Szata ala mnich budydjski :PE. Honda Pas Sumoki Tradycjny :D czu jak to się zwieEl Fuerte Kucharz :DFei Long (Nooo teraz wygląda jak prawdziwy Bruce lee :D) w sumie normalny stroik, ale dodane Rękawiczki bez końcówek palców, i blizna na torsie (nie wiem czy normalnie ją ma)Gen Hmmm też szata, ale upatona czapką :D i fajną maską, przypomina Lee Pai Longa z AOF (nie tego z Shaman Kinga (chochiasz :D czemu nie)Gouken Coś jak Akuma ale bez bluzy.Guile Wdzianko Charielgo :D (Okularki nadają mu fajnego wyglądu :D)Ken Szare Kimono ala Akuma czy Evil Ryu, , żółty pas, z rękawicami, aha i białe Tabi, z czerwonym sołcem :PM. Bison (Fajne lepsze od całego Uniformu) Zdjeta górna cześć, i jednego rekawa, i bez czapki (pewnie ma tak bo w Alpha 3 ginie w wybuchowy sposób :D)Rose hmmm :) jak jakaś Arabska księrzniczka, czy Wróżbirka (w sumie to ona nią jest (nie mam pewnosci) :PRufus :D Skórzany Dresik :P (wygląda jak jakiś złów ninja mutant :P)Ryu Górna poszarpana część kimonaSagat nie wiem co dokładnie (patrząc na screen), ale pewnie długie spodenki (widziałem na tlailerku).Sakura Kimono (coś takie podobne do Kimono Yuri Sakazaki z KOFa i AOFa)Seth nie wiem dokładnie, ale podobnie jak z Ryu :P gróna cześć poszarpanaVega hmmm (fajna maska) i biała bluza ala muskieteri na Koniec uffffff :D Zangief Spodnie na szelce Mike,a haggara z Final Fight.

Usunięty
Usunięty
08/03/2009 13:24

hmmm... Focus Attack to MP+MK a LP+LK to rzut... nie żebym sie czepiał... :)

Pablo1989
Gramowicz
06/03/2009 19:08
Dnia 06.03.2009 o 15:11, Mejste napisał:

> Mam takie pytanie czy to Oficialne czy Beta (ewetulanie Alterywne) Stroje, bo na paru > screenach na you tube ZANGIEF (Zapaśnik z ZSRR) jest w Stroju Mike haggara z gier Final > Fight. Jest do kupienia DLC z alternatywnymi strojami dla postaci ze Street Fighter IV, wśród których w3aśnie znajduje sie ten strój dla Zangiefa a la Mike Haggar.

Też tak myślałem Własnie dziś patrze że Guile (mój ulubieniec :P) jest w wdzianku Nasha(Charile)

/old_forum/2009_10/20090306190801.gif" class="ipsAttachLink ipsAttachLink_image">/old_forum/2009_10/20090306190801_m.gif" class="ipsImage ipsImage_thumbnailed" alt="20090306190801">




Trwa Wczytywanie