Prince of Persia: The Shadow and the Flame
Fabuła drugiej części Prince of Persia kontynuuje wątek rozpoczęty w pierwowzorze. Książę ponownie pakuje się w nie lada tarapaty za sprawą naszego dobrego znajomego – wezyra Jaffara. Tym razem sprytny czarnoksiężnik nieco przekombinował i przybrał wygląd Księcia wprowadzając tym samym nieco zamieszania. Jako "zwykły" chłopak, któremu "ukradziono" prawdziwą tożsamość musimy pokonać złego maga oraz zgodnie z tradycją serii – uratować księżniczkę. W samej mechanice niewiele zmieniono. W dalszym ciągu musimy przedzierać się przez kolejne przeszkody zastawione na naszej drodze oraz walczyć z przeciwnikami. Tych jest jednak znacznie więcej niż poprzednio – niejednokrotnie zdarza się, że walczymy z trzema, czterema oponentami na raz. Oprawę graficzną także poddano dużej zmianie. Zastosowano więcej kolorów oraz zwiększono rozdzielczość, sama gra natomiast zyskała na baśniowości rodem z Baśni z tysiąca i jednej nocy. Do tego faktu przyczyniła się nie tylko grafika, ale również design poziomów. Tym razem są one zdecydowanie większe, a akcja gry nie toczy się jedynie w lochach, ale przychodzi nam także przebywać na świeżym powietrzu. W dalszym ciągu grę musieliśmy ukończyć w odpowiednim czasie, ale jako nowość pojawiła się opcja zapisu stanu gry. Niestety, zapis nie powodował, że wydłużał się czas na ukończenie gry, więc był jedynie kosmetycznym dodatkiem. Finansowe problemy Pomimo tego, że druga część przygód Księcia była bardzo dobra, jeśli nie lepsza od oryginału, nie zdobyła ona takiej popularności jak pierwszy PoP. Przyczyn można wymienić wiele: a to, że gra ukazała się jedynie na Macintoshach, PC i SNES-ie, a to, że była za trudna albo momentami wtórna. Fakt jest taki, że sprzedała się słabo, co przyczyniło się do powolnego krachu finansowego w Brøderbund Software. W 1998 roku firma odpowiedzialna za dwie pierwsze odsłony Prince of Persia zostaje wykupiona przez The Learning Company, które w ramach oszczędności postanawia zwolnić połowę ekipy. Nie przeszkodziło to jednak w stworzeniu kolejnej części serii (o której mówiono już w roku 1996, jeszcze przed przejęciem zespołu Mechnera przez TLC), tym razem przez studio Red Orb Entertainment, w którym to znalazło się kilka osób związanych z korzeniami serii, w tym sam główny pomysłodawca PoP-a. Wraz z duchem czasu oraz rozwojem możliwości technologicznych Książę objawił nam się we w pełni trójwymiarowej grze. Zrezygnowano z poziomego widoku 2D z przewijanym ekranem na rzecz pełniejszej interakcji z otoczeniem, a kamerę umieszczono za plecami bohatera. Zabieg ten sam w sobie wzbudził wiele kontrowersji, jak to zwykle bywa z przenoszeniem klasycznych gier 2D w 3D, ale nie tylko to było zaskoczeniem dla fanów Księcia. W Prince of Persia 3D wątek fabularny jest powiązany z inną postacią – Assanem, bratem Sułtana znanego z pierwszego PoP-a. Wtrąca on Księcia do swego lochu, w którym grasuje jego syn Rugnor – pół człowiek, pół tygrys. Dawno temu władca Persji obiecał Rugnorowi swą córkę za żonę, jednak obietnicy nie dotrzymał, więc poczciwy tatuś postanowił upomnieć się o dobro synka potwora. Nie trzeba chyba nawet wspominać o tym, że po raz trzeci musimy uciec z lochów, pokonać tego złego i uratować naszą ukochaną. PoP 3D ukazał się jedynie na PC, prezentując bardzo dobrą jak na rok 1999 grafikę, do której podziwiania potrzeba było jednak nie lada wyposażonego sprzętu. Wysokie wymagania nie były jedyną wadą tej produkcji. Kompletnie nieudane sterowanie, do którego opanowania potrzeba było ogromnego samozaparcia, oraz nadmierna losowość wyprowadzanych ciosów skutecznie zniechęciły do tej produkcji zarówno graczy, jak i recenzentów. Gra zebrała bardzo słabe noty i do dziś jest uważana za najsłabszą grę z cyklu Prince of Persia. Na dodatek w tamtych czasach gracze woleli podziwiać akrobacje panny Lary Croft, niż wymachiwać mieczem w niedopracowanym PoP 3D. Prince of Persia 3D jeszcze bardziej pogrążył swych ojców w dołku finansowym. W 2000 roku The Learning Company zostaje nabyte przez Gores Technology Group. Szybko okazuje się jednak, iż zakup był na tyle trefny, że już rok później postanowiono się go pozbyć, oczywiście sprzedając go za jak najwyższą sumę. Wydawać by się mogło, że to już koniec przygód Księcia z Persji, jednak w 2001 roku pojawia się francuska firma Ubisoft, która wykupuje od Gores Technology pełen pakiet akcji i przejmuje wszelkie prawa do marki Prince of Persia. Początkowo nie wie co z tym fantem zrobić, jednak wpada na genialny pomysł, by stworzyć Księcia, jakiego jeszcze nie znamy, i zabiera się za produkcję nowej odsłony będącej zarazem początkiem nowej trylogii. Książę po wielu tarapatach w realnym świecie nareszcie trafił w dobre ręce.