Tydzień z grą Drakensang: The Dark Eye - dzień siódmy

Finnegan
2008/12/07 19:00

Zalane słońcem podwórza

Tydzień z grą Drakensang: The Dark Eye - dzień siódmy

Kronika podróży z Arcymagiem Rakoriumem Muntagonisem, mistrzem Magica Transformatorica, Magistrem Nadzwyczajnym, Spectabilis Honoris Causa Festum, Professorem Emmeritusem Nauk Historycznych, przez ucznia jego, Rufusa, spisana.

6 dzień miesiąca Efferda, roku 1032 po upadku Bosparanu. W moją podróż wybieram się, muszę przyznać, z niejaką obawą. Z jednej strony odwiedzenie miasta Ferdok, położonego we wchodzącym w skład Imperium Królestwie Kosh, dokąd udaje się mój pryncypał, wydaje się być wspaniałą perspektywą. Wreszcie zobaczyłbym coś więcej niż Khunchom, no i obaj z Nottelem mielibyśmy okazję spróbować tego piwa, z którego słynie miasto i okolice. Złociste Ferdockie jest ponoć najlepszym piwem w całej Aventurii. Z drugiej strony waham się...

Drogi nie są podobno najbezpieczniejsze i pełno na nich wilków i bandytów, tak w każdym razie twierdził ten kupiec, którego z Nottelem wypytywaliśmy przy kufelku o drogę do Avestrue. Dodatkowo mistrz Rakorium potrafi być dość kłopotliwy. Jest naprawdę wybitnym autorytetem w swej dziedzinie. Gdy rozpoczynałem u niego praktykę, rozpierała mnie duma. Był chodzącą sławą. Rozgłos przyniosła mu wyprawa na pustynię Khom w 933 p. u. B. Wraz z Hilbertem z Puspereiken i Raidri Conchobairem badał tam ruiny starożytnego miasta, dokonując jednego ze swych przełomowych odkryć. Jednak pierwsze oznaki jego dziwnego zachowania były podobno wyraźnie widoczne już w 1021 p. u. B., gdy za pomocą zaklęcia Memorabia Falsifir sam odebrał sobie pamięć o miejscu ukrycia Czary Magii, której wydania zażądał kościół Rondry.

Ponoć była z tego niezła draka. Potem, cztery lata później, w czasie ekspedycji do Rashtul Tower, porwali go podobno kultyści Pyrdacora i zginąłby, gdyby nie uratowali go jacyś poszukiwacze przygód. Musiał po tym zrezygnować ze stanowiska przewodniczącego Kolegium Rtęci w Festum. Nottel twierdzi, że podobno tak naprawdę tę rezygnację wymuszono na Rakoriumie. To wszystko zdarzyło się, zanim jeszcze zaczęliśmy u niego praktykę, ale może Nottel ma rację, bo częściej grzebie w notatkach Mistrza. To wymuszenie rezygnacji nie byłoby dziwne, bo od czasu, gdy Jego Magnificencja wiele lat temu stał się powiernikiem Encyclopaedia Sauria i rozpoczął swe "badania gadzich i smoczych spisków zagrażających cywilizacji", dostał ostrej paranoi i wietrzy obecność Saurianinów na każdym kroku… Zawsze mamrocze coś pod nosem i nieustannie myli imiona. Wczoraj cały dzień mówił do Nottela "Rufus"... Teraz jeszcze ta wyprawa w Koshyckie Góry... Duchy w klejnotach smoczych czaszek… Tak jakby nie mógł siedzieć spokojnie w Khunchom i pić dalej grzanego mleka z miodem i korzeniami! Mam złe przeczucia... 9 dzień miesiąca Efferda, roku 1032 po upadku Bosparanu.

W drodze. Razem z Nottelem cały czas musimy pilnować Mistrza Rakoriuma, bo wystarczy spuścić go z oka na moment i już schodzi z traktu, mamrocząc coś o ziołach, wężach i jaszczurkach. Bolą mnie nogi i plecy i mam już dosyć. Najpierw Mistrz uparł się, że nie będziemy kupowali muła, bo "ma dla nas niespodziankę". Obaj z Nottelem mało nie wyskoczyliśmy z butów, bo dawno już chcieliśmy zobaczyć jak podróżuje się za pomocą zaklęcia teleportacyjnego. No, a potem, jak wyszliśmy za miasto, okazało się że nasz pryncypał zapomniał zaklęcia. Potem mamrotał, że nie mamy czasu, że zaraz sobie przypomni… No i tak drałujemy już kolejny dzień, targając za nim wszystkie bagaże. Może w Avestrue uda się kupić muła.

Avestrue - 11 dzień miesiąca Efferda, roku 1032 po upadku Bosparanu.

Nareszcie w Avestrue. Zanim wjechaliśmy do osady, zatrzymał nas na moście sierżant Elrand. Mówił, że droga do Ferdok jest zablokowana, ale powiedział, że będziemy mogli podróżować dalej, kiedy Jego Magnificencja wygrzebał skądś jakiś dokument i porozmawiał chwilę z oficerem. Na szczęście udało nam się odprowadzić Mistrza na bok zanim zaczął pytać o jaszczurki... Karczma "Pod Wyszczerbionym Ostrzem" nie jest tak duża, jak miejskie lokale, ale wygląda na czystą i zadbaną. No i sprzedają tu Złociste Ferdockie! Ach, ten dymny posmak... Niestety, poza tym nie ma zbyt wielu atrakcji. Jest tu kapliczka Peraine, ruiny młyna za rzeczką i trochę podróżników, którzy czekają aż odblokują drogę do Ferdok. Jakaś alchemiczka rozstawiła swój kram, sprzedaje mikstury i receptury. Nortel twierdzi, że jak się z nią porozmawia, to można się od niej nauczyć wielu ciekawych rzeczy. Ja wolałem pójść obejrzeć trening najemników, którzy rozbili swój namiot opodal placu. Od nich można by się dopiero sporo nauczyć. Chętnie podszkoliłbym się trochę, bo widziałem, że udzielali lekcji szermierki, ale nie mam tych kilku dukatów, żeby im zapłacić. Może pozbieram trochę ziół, można je tu zawsze sprzedać... Widziałem sporo Wiroziela, a w Mrocznym Lesie rośnie ponoć mnóstwo Jednojagód i Pozłotki. Tyle tylko, że podobno jest w nim również pełno dzikich bestii. Karczmarz Thalion mówi, że wilki się tak rozzuchwaliły, że miejscowy myśliwy nie wychodzi ze swej chaty po zmroku, a olbrzymi niedźwiedź podchodzi ponoć pod samą wieś. Chyba pójdę sprawdzić, czy zaryglowałem drzwi.

12 dzień miesiąca Efferda, roku 1032 po upadku Bosparanu.

Znowu w drodze. Mieliśmy małe perturbacje. Mistrz zniknął nam na jakiś czas, bo wypowiedział formułę teleportacji, której słowa nagle sobie przypomniał. Wszystko jednak skończyło się szczęśliwie. Odnaleźli go jacyś śmiałkowie, którzy poszli polować na niedźwiedzia. Nie wiem, jakim cudem trafili na Rakoriuma, ale musimy bardziej na niego uważać. Jest chyba w dobrym stanie, bo wciąż mówi do mnie "Nottel", a do Nottela "Rufus". No i wreszcie zobaczyliśmy, jak działa zaklęcie teleportacyjne. Niemniej wolę podróżować traktem, bo po zaklęciu robi się człowiekowi strasznie niedobrze i Nottel obrzygał mi szatę. Pierwszym zakupem przed dalszą podróżą będzie muł. Ferdok - 14 dzień miesiąca Efferda, roku 1032 po upadku Bosparanu.

Dotarliśmy wczoraj późnym wieczorem do Ferdok. Rakorium ma dziś od rana ważne spotkania, razem z Nottelem zwiedzamy więc miasto. Zaczęliśmy od Placu Praiosa. To właściwie nazwa całej dzielnicy, ale oczywiście na właściwym Placu Praiosa jest chyba najwięcej do oglądania. Są tam rozstawione stragany z wszelkimi dobrami, od pancerzy i broni po zioła, ubrania, no i oczywiście stoi tam szynk ze Złocistym Ferdockim. Ten trunek, którego zresztą już próbowaliśmy wcześniej w "Wyszczerbionym Ostrzu", w miejscowym "Srebrnym Dzbanie" smakuje jeszcze lepiej. Sklepów jest tu w ogóle mnogość, chyba każdy w tym mieście czymś handluje. Koło bramy miejskiej łuczarze rozstawili kram i warsztat, magiczka oferuje czarodziejskie formuły, a jeden ze strażników dorabia, trenując chętnych w walce różnymi rodzajami oręża. Obejrzeliśmy też świątynię boga słońca, Praiosa. Jest naprawdę monumentalna i budzi prawdziwy podziw i szacunek. Druga świątynia w tej dzielnicy, poświęcona Hesinde, jest nadal w budowie. Podobno ma być ukończona przed ogłoszeniem kolejnego Smoczego Zadania, czyli już niedługo. Koniecznie muszę tu wrócić i zobaczyć ją od środka, gdy będzie gotowa. Zrobiło się późno, więc resztę miasta obejrzymy jutro.

Ranek 15 dnia miesiąca Efferda, 1032 roku po upadku Bosparanu.

Mieliśmy obejrzeć port, składy towarów i dobra zamorskich kupców, ale Nottel pomylił drogę i zamiast w Porcie Ugdan wylądowaliśmy w Domu Woźnicy. To chyba najbiedniejsza część Ferdok. Najedliśmy się strachu, bo jakieś obwiesie zażądały od nas pieniędzy. Oddaliśmy im bez gadania, bo wyglądało, że inaczej będą kłopoty. Na Hesinde, chciałbym, żeby ktoś spuścił im kiedyś porządne manto! Zebraliśmy się stamtąd szybko i zupełnym przypadkiem natrafiliśmy na karczmę, gdzie mogliśmy uspokoić nerwy kufelkiem ferdockiego. Wynieśliśmy się jednaj szybko, bo lokal ten, o nazwie "Frywolna Locha", przyciąga szumowiny wszelkiej maści i już zaczynała się jakaś rozróba. Nottel wyjaśnił mi, że jest tak od czasu, gdy miasto podupadło. Obecny hrabia bardzo zabiega o jego rozwój. Swoją drogą, to dziwne, że ten krasnolud dodał tytuł von Ferdok do swego nazwiska, bo podobno Angroshimowie są bardzo przyzwyczajeni do rodowych tradycji. No, ale bycie władcą miasta zobowiązuje. Tak czy inaczej, Dom Woźnicy nie zyskał naszej sympatii. Kramy są tu biedne, choć na jednym z nich, wśród rupieci, leżał amulet, który emanował delikatną, magiczną aurą. Handlarka widząc nasze zainteresowanie zaśpiewała za niego taką cenę, że nie pozostało nam nic innego, jak roześmiać się i odejść. Zresztą ta baba i tak cuchnęła rybami.

GramTV przedstawia:

Popołudnie 15 dnia miesiąca Efferda, 1032 roku po upadku Bosparanu.

Port Ugdan to bardzo ciekawe miejsce. Ferdok leży u zbiegu Rakuli i Wielkiej Rzeki, która jest w tym miejscu żeglowna. Jej nurtem docierają tu statki, a wraz z nimi rzadkie towary ze wszystkich zakątków Aventurii. Ubrania, broń i zbroje nawet z samego Thorwal znajdują tu swych nabywców. Prowadzą tu swe interesy różne rodziny kupieckie, między innymi potężni Stoerrebrandtowie i Neisbeckowie. Mają tu swe magazyny i kramy, ale na luksusowe towary Stoerrebrandtów, wywodzących się z Gareth - stolicy Imperium - niewielu stać. Widzieliśmy tu także walki pięściarskie (nie mieliśmy tyle, żeby postawić) a jakiś typek z ciemnego zaułka chciał nam pokazać "ofertę specjalną". Jasne... Nie jesteśmy naiwni. 16 dzień miesiąca Efferda, roku 1032 po upadku Bosparanu.

Dzisiaj byliśmy w Cytadeli Hrabiowskiej. Jest co prawda odcięta ze względu na morderstwa, które paraliżują miasto, ale Jego Magnificencja był najwidoczniej oczekiwany - wpuszczono go bez problemów. Zabrał nas ze sobą i to wynagrodziło nam wszystkie kłopoty, jakie sprawiał po drodze. Tak naprawdę, jeśli chodzi o splendor, towary i punkty usługowe, dzielnica ta deklasuje wszystkie poprzednie. Tu znajduje się siedziba władcy Ferdok, świątynia Rondry, koszary straży miejskiej, a także liczne stragany i punkty usługowe, takie jak doskonała kuźnia, oferujący wspaniałe kusze zakład łuczarski oraz sklepy płatnerzy, zbrojmistrzów, zielarzy... Jest także stragan z najlepszym ferdockim piwem, jakie obu nam zdarzyło się pić. Mistrz Rakorium poszedł rozmawiać z Growinem von Ferdok, synem Gorbosha, i Lady Protektorką Darianą. Hrabia i Protektorka to chyba dwie najważniejsze osoby w mieście, choć wielu stawia wyżej od nich Emmerana Storenbrandta, ze względu chociażby na niebagatelne bogactwo i wpływy. Jego Magnificencja wrócił ze spotkanie bardzo zadowolony. Odbył także podobno rozmowę z kapłanami ze świątyni Hesinde i za dzień lub dwa wyruszamy w dalszą drogę. To w sumie dobrze. Ferdok jest wspaniałe i obejrzeliśmy tylko jego małą część, ale nie kończy się na nim świat. Jest jeszcze wiele do zobaczenia.

18 dzień miesiąca Efferda, roku 1032 po upadku Bosparanu. Znowu na trakcie. Pogoda jest piękna i nic nie zakłóca podróży. No i kupiliśmy wreszcie muła. Nottel nie przypadł mu chyba do gustu, bo natychmiast próbował go ugryźć. Muł Nottela, a nie odwrotnie, rzecz jasna. Ja polubiłem się ze zwierzakiem od razu – jak tu nie pałać sympatią do kogoś, kto niesie za ciebie wszystkie twoje bagaże? Podróżujemy szybko i w takim tempie bylibyśmy w Angbar za parę dni. Jednak stolica księstwa nie jest naszym celem. Udajemy się w okolice wioski o nazwie Moonbridge. Nie wiem, co dokładnie będziemy tam badać, ale zapowiada się ciekawie.

21 dzień miesiąca Efferda, 1032 roku p. u. B.

Odwołuję moje poprzednie słowa. To jakaś kompletna porażka. Jesteśmy wszyscy ubłoceni i brudni, krążymy po torfowiskach już drugi dzień, szukając tej dziury, której nazwa - jak się okazało - brzmi jednak Moorbridge. Mży deszcz i rozmazuje mi się atrament, więc pewnie wpisy będą krótsze. Mam nadzieję, że jak dotrzemy na miejsce, to będzie gdzie wziąć kąpiel i przespać się w suchym miejscu.

23 dzień miesiąca Efferda, 1032 roku p. u. B. Jest gorzej niż myślałem. Chcę do Ferdok. Ta dziura to jakieś totalne zadupie. Wszyscy jej mieszkańcy wyglądają jakby przeleżeli parę tygodni w torfie. Pachną zresztą tak samo. No i sołtys… Wielki, brodaty chłop, który nie rozstaje się ze swą siekierą. Brrr... Reszta okolicy też jest paskudna. Podobno miała tu miejsce w zamierzchłych czasach jakaś magiczna bitwa i wszędzie w okolicy są dziesiątki krypt i grobowców. Rakorium chce iść jutro na torfowiska, ale nawet Nottel jest markotny i nie okazuje entuzjazmu. Moje przeczucia są coraz gorsze...

24 Efferda

Na moment przestało padać, więc mogę skreślić parę słów. Dotarliśmy chyba do tych ruin, które tak interesowały Mistrza. Prawdę mówiąc, spodziewałem się czegoś bardziej spektakularnego. Rakorium rozstawił kocioł i zaczął coś w nim warzyć, ale właśnie okazało się, że zapomniał księgi receptur z karczmy w Moorbridge... Będę się musiał po nią wybrać. No cóż, jest z tego przynajmniej jeden plus. Rozprostuję kości, przez chwilę się ogrzeję przy kominku i może wychylę kufelek piwa, bo inaczej chyba umrę na zapalenie płuc. Mam nadzieję, że jak się z tym uporamy, to szybko stad wyjedziemy. Po powrocie do Ferdok na pewno poprawi mi się humor...

Komentarze
27
Usunięty
Usunięty
09/12/2008 23:16

Myślisz, że jest sens polonizacji dema?:)

Usunięty
Usunięty
08/12/2008 23:26

A kiedy demo PL? :)

Usunięty
Usunięty
08/12/2008 23:26

A kiedy demo PL? :)




Trwa Wczytywanie