Tom Clancy's Rainbow Six Vegas 2 - zapowiedź

mastermind
2008/02/20 19:13

Tęcza Sześć - reaktywacja

Tęcza Sześć - reaktywacja

 Tęcza Sześć - reaktywacja, Tom Clancy's Rainbow Six Vegas 2 - zapowiedź

Premiera Tom Clancy's Rainbow Six Vegas miała miejsce przed dwoma laty i od tamtego czasu tytuł ten zaskarbił sobie wierne grono sympatyków, zgarniając przy tym wysokie noty w branżowych pismach i serwisach. Zasłużenie zresztą, bowiem trzeba przyznać, że opowieść o Tęczowej Szóstce była niezwykle barwna (w końcu „tęczowa” – he, he) i dynamiczna, a dla graczy stanowiła miłą odskocznię od banalnych FPS-ów, których w koło tak pełno, że garściami rwać. Zresztą, tak to już jest w komputerowym (i nie tylko zresztą) świecie, że jeśli za produkcję bierze się znane studio, które na koncie ma sukcesy, najczęściej należy spodziewać się kolejnych dobrych produkcji. Nic zatem dziwnego, że zgotowawszy graczom hekatombę na ulicach i w kasynach Las Vegas, w której to uczestniczyliśmy w pierwszej części, włodarze z Ubisoft Studios chętnie wyłożyli kasę na kontynuację. Przyjrzyjmy się zatem bliżej temu, co mieć będzie ona do zaoferowania.

Każdy, kto dotarł do ostatniej misji „jedynki”, a wkrótce potem ukończył grę, wie, że zakończenie otwierało drogę dla sequela. I tu czeka graczy spore zaskoczenie. Otóż producenci postanowili, że rozgrywka w „dwójce” podzielona zostanie na trzy, by tak rzec, segmenty. Pierwszy rozgrywać się będzie pięć lat po tych wydarzeniach, które już znamy. W tej części spotkamy przy okazji starych znajomych pod dowództwem Logana. Akcja drugiego segmentu będzie równoległa do akcji z „jedynki” i tutaj nawiążemy znajomość z nowym oddziałem „szóstki”, dowodzonym przez niejakiego Bishopa. Dowiemy się również, co działo się w innej części Sin City równolegle do czasów, w których działaliśmy w „jedynce”. Natomiast trzeci segment opowie o następujących potem wydarzeniach, w których uczestniczyć mają – uwaga – oba teamy równocześnie: i ten pod dowództwem Logana, i ten pod dowództwem Bishopa . Pomysł, przyznajmy, dość ciekawy, a przy tym taki, który spowoduje zapewne – poprzez kumulację wątków – podniesienie dramatyzmu całej opowieści.

Jeśli chodzi o mechanikę zabawy, to w tej kwestii nie należy spodziewać się zmian. Tom Clancy's Rainbow Six Vegas 2 pozostanie taktycznym shooterem, w którym obejmiemy dowództwo nad trzyosobowym oddziałem komandosów (choć nie wiadomo jeszcze, ilu poprowadzimy do walki w ostatnim epizodzie). Rozkazy będziemy wydawać za pomocą interaktywnego menu, a nasi podwładni momentalnie dostosują swoje zachowanie do wydarzeń zachodzących w czasie misji. Autorzy obiecują bowiem, że złożone algorytmy podniosą sztuczną inteligencję naszego zespołu na niespotykany dotychczas poziom. Dla przykładu, antyterroryści będą sami chować się przed ogniem przeciwników, wykorzystując w tym celu nawet oddalone zasłony, a ponadto poinformują nas, jeśli spostrzegą coś podejrzanego. Jeżeli natomiast dojdzie do szturmu na ukrywającego się w pomieszczeniach wroga, nasza drużyna w żadnym stopniu nie będzie wchodzić nam w drogę, ale zgrabnie dopasuje swoje zachowanie i kroki do naszych poczynań, dając w stosownych momentach właściwe wsparcie ogniowe. Zapowiedzi dotyczące SI brzmią zachęcająco, ale o tym, czy nie są tylko marketingową podpuchą, przekonamy się po premierze. Całą akcję w Rainbow Six Vegas 2 obserwować będziemy, rzecz jasna, oczyma dowódcy, ale w tym akurat aspekcie autorzy pokusili się o dodanie nowej możliwości. Mianowicie, w każdym momencie będziemy mogli otrzymać dostęp do kamer zawieszonych przy głowach pozostałych wojaków. Dzięki temu uzyskamy w miarę szeroki i spójny obraz sytuacji, co wydatnie wpłynie na łatwość podejmowanych decyzji.

Rozróba w Mieście Grzechu

Nowa odsłona to rzecz jasna nowe lokacie. Oczywiście tytuł zobowiązuje, więc nikogo zapewne nie zaskoczy fakt, że ponownie trafimy do Las Vegas. Czy może, precyzyjniej pisząc, „do Las Vegas i w jego okolice”. W odróżnieniu od lokacji znanych z jedynki, programiści chcą bowiem, dać graczom nieco więcej oddechu. Ci, którzy grali w pierwszą część, pamiętają zapewne, że większość misji rozgrywała się w przestrzeniach zamkniętych kasyn, hoteli i budynków. Tym razem takie lokacje również pojawią się, ale nie będą wcale dominować. Dwójka zabierze nas bowiem i do mniej znanych, bardziej przemysłowych dzielnic Las Vegas oraz na nieodległą od miasta pustynię Nevada. Zwiedzimy także rafinerię, boczne, nie całkiem bezpieczne uliczki, przydrożne spelunki, klub ze striptizem, willę pewnego bad guya, centrum konferencyjne oraz kilka innych miejscówek.

Autorzy obiecują oczywiście, że na nudę nie będziemy narzekać, a zadania w obrębie każdej misji zmieniać się będą niczym w kalejdoskopie. Rzecz jasna, środowisko będzie wysoce interaktywne, więc rozbić, skruszyć i przestrzelić będzie można sporo. Szykuje się zatem niezła roz...pylarnia... Tym bardziej, że na horyzoncie rysuje się ciekawie inna atrakcja, która wyznaczy dla serii nowy kierunek, lansowana obecnie jako jej całkowite novum. Novum tym są mianowicie elementy... RPG, które programiści wprowadzili do rozgrywki. Zacznijmy może od tego, że na początku zabawy będziemy mogli „stworzyć” własnego komandosa. Może nie w takim zakresie, jak w jakimś Falloucie czy Neverwinter Nights, bo wybierzemy zaledwie płeć, facjatę i mundur, ale zawsze to coś. Ciekawszą opcją będzie natomiast zdobywanie doświadczenia w czasie wymiany ognia, które w efekcie przełoży się na wyższe rangi komandosów. Te z kolei, w praktyce oznaczać będą zwiększoną wytrzymałość, lepszą skuteczność i dostęp do dodatkowego uzbrojenia.

Na tym jednak wcale nie koniec. Autorzy zdecydowali się zaimplementować w grze system, który zgrabnie nazwali A.C.E.S. (Advanced Combat Enhancement Specialization). Cóż to za ustrojstwo? Otóż jest to element, który punktuje graczy w zależności od typów zadań, jakie wykonują i strategii, jakie preferują. Jeśli, dla przykładu, lubimy i często wykorzystujemy działanie z ukrycia, precyzyjne strzały snajperskie, zaczajanie się na przeciwników i zaliczanie efektownych headshotów, zdobędziemy punkty w Marksmanship. Z kolei Close Quarters premiować będzie graczy działających w zwarciu, niejako lufa w lufę, nie unikających bezpośredniej wymiany ognia. Assault natomiast przypadnie do gustu specjalistom od ładunków wybuchowych i widowiskowych eksplozji. Zdobywając punkty w poszczególnych kategoriach, uzyskamy dostęp do nowatorskiego sprzętu. Znajdą się wśród niego m.in. balistyczne gogle, hełm taktyczny czy... kominiarka. Pohasamy i w drużynie

Co nowego jeszcze przyniesie nam „dwójka”. Przede wszystkim fakt, że będziemy mogli czasowo przyspieszyć bieg, unikając tym samym sytuacji zagrożenia. W trybie sprinterskim nie będzie można jednak strzelać, co z kolei utrudni nieco zabawę. Poszerzy się za to lista rozkazów wydawanych drużynie. Będzie możliwie np. wskazanie miejsca założenia ładunków lub miejsca, z którego kompani mają nas osłaniać. Ponieważ w świecie gry wszelkie przedmioty i zasłony będą miały realistyczną gęstość, zarówno my, jak i reszta zespołu, zmuszeni będziemy uważać na przebijające się przez nie pociski. Co ciekawe, sterowani komputerowo partnerzy wcale nie okażą się w momencie wymiany ognia żółtodziobami i sami znajdą sobie zasłonę, której ołów nie przebije. Jeśli chodzi o narzędzia zagłady, to w grze pojawi się aż 11 nowych pukawek (np. karabin M468 czy snajperka SR-25). Część z tych, które już znamy, zostanie nieco podrasowana (np. zmieni się czas przeładunku strzelby).

Tom Clancy's Rainbow Six Vegas 2 zapewni rzecz jasna, podobnie jak jego poprzednik, tony pokładów grywalności w multi. Zabawa będzie toczyć się po LAN-ie i w sieci, wspierając jednocześnie do 16 graczy. Wśród trybów wymieniane są: kooperacja oraz kilka rodzajów współzawodnictwa (np. Team Leader, Team Demolition, Total Conquest). Kooperacja będzie przebiegać w obrębie kampanii, od jej początku aż do samego końca. Z tym zastrzeżeniem, że jeśli nasz żywy partner zdecyduje się przerwać rozgrywkę - animowaniem wojaka, którego prowadził, zajmie się SI. Do zabawy będzie można dołączyć się również w jej trakcie, więc nie wykluczone, że jakieś stracie zaczniemy solo, by kończyć je z żywym partnerem. Team Leader to po prostu zabawa drużynowa, w której trzeba dotrzeć z liderem swojego oddziału do punktu zbornego. Oczywiście po drodze należy eksterminować wrogich zawodników, a zwłaszcza lidera przeciwnej drużyny. Ciekawostką będzie fakt, że jedynie obaj liderzy widzą na mapie swoje położenie, co może znacznie wpłynąć na przebieg rozgrywki. Z kolei Team Demolition to tryb zapożyczony w zasadzie z Counter-Strike’a. Jedna z drużyn musi umieścić bombę w określonym punkcie, a druga stara się ją dezaktywować w ciągu minuty. Total Conquest natomiast polega na uaktywnieniu trzech satelitarnych nadajników, zanim zrobi to drużyna przeciwna, i utrzymaniu ich przez 30 sekund.

Trzeba przyznać, że z Tom Clancy's Rainbow Six Vegas 2 wiążemy ogromne nadzieje. Raz, że „jedynka” była znakomita, dwa, że nowa część zapowiada się nie gorzej. Jeśli tylko producenci nie zarzucą jakiś horrendalnych wymagań sprzętowych, możemy się spodziewać hitu. Premiera w okolicach marca na platformy PC, PS3 i X360. Aha! Być może powstanie również wersja na Wii, ale to na razie nic pewnego. Na koniec natomiast smutna wiadomość. Producenci wyraźnie zapowiedzieli, że „dwójka” będzie jednocześnie ostatnią częścią serii. Trochę szkoda...

Materiał Wideo

Tom Clancy's Rainbow Six Vegas 2 zapowiada się na naprawdę widowiskową grę. Jej charakter oddają już bardzo dynamiczne trailery. Na uwagę zasługuje szczególnie pierwszy z nich, który zrealizowano tak, by do złudzenia przypominał zapowiedź filmu. Zapraszamy do oglądania!

GramTV przedstawia:

Komentarze
23
Usunięty
Usunięty
21/05/2008 12:34

Jest (a w Polsce niedlugo bedzie) takze na pecetach. Niestety premierka nieco sie opoznia, ale zareczam - warto poczekac ;>

Usunięty
Usunięty
25/02/2008 09:10

Filmik fajny ale jak gra ? hmm... i tak najlepszy był swat 4

Zauri
Gramowicz
24/02/2008 23:11

ja ja slyszalem ze ta czesc ukaze sie tylko na konsole nowej generacji, a szkoda :/




Trwa Wczytywanie