Tydzień z Dark Messiah of Might and Magic - dzień trzeci

Opowieści ciąg dalszy...

Opowieści ciąg dalszy...

Wróciliście? Rozumiem, że chcecie posłuchać dalszej części tej historii. Dobrze więc. O, i dzbanek wina się znalazł! Wybaczcie, przepłuczę gardło jedynie. I na czym to stanęliśmy? No tak, XEEN...

To kolejny z eksperymentalnych światów Starożytnych, na którym prowadzone były zapewne zaawansowane badania nad teraz nieznanymi nam zagadnieniami. Wiemy o nim tylko tyle, że składał się z dwóch płaszczyzn, z których jedna była zawsze oświetlona przez słońce, druga zaś od początku skrywała się w cieniu.

Might and Magic IV: Clouds of Xeen Opowieści ciąg dalszy..., Tydzień z Dark Messiah of Might and Magic - dzień trzeci

Tak więc Sheltem dociera do świata XEEN. Jego prom rozbija się na planetoidzie, jednak dzięki niesamowitej wytrzymałości i zabezpieczeniom w jakie został wyposażony, android wychodzi cało z tego dość twardego lądowania. Tuż za nim w dwóch kolejnych promach podąża pościg, czyli Corak i drużyna śmiałków z Terry. Kiedy Corak orientuje się, że wejście promów w atmosferę XEEN zakończy się katastrofą, kieruje statek naszych bohaterów ku innemu światu.

Sam nie ma niestety tyle szczęścia, co Sheltem, jego prom wpada do krateru pełnego lawy, a zniszczone systemy podtrzymujące życie wciąż więżą go w stanie hibernacji. Sheltem, wielce zadowolony z takiego obrotu sprawy, natychmiast przystępuje do działania. Po krótkim czasie na jasnej stronie pojawia się potężny nieumarły, każący się zwać Lordem Xeen. Neutralizuje on i więzi Crodo, prawowitego Strażnika XEEN, po czym już bez większego trudu przejmuje kontrolę nad jasną stroną zrzucając z tronu dotychczasowego władcę, dobrego króla Burlocka.

Ten jednak nie zamierza się poddać i wybiera spośród swoich byłych a nadal wiernych poddanych szóstkę najlepszych wojowników i najpotężniejszych magów. Organizuje z nich drużynę, która ma za zadanie uwolnić Crodo i pokonać Lorda Xeen. Problemem może być to, że jak głoszą opowieści, nieumarły generał jest całkowicie odporny na wszelaką magię i oręż. Ponoć kiedyś skonstruowano potężny, artefaktyczny miecz, który byłby w stanie ostatecznie uśmiercić ożywieńca, jednak zamek, w którym go skonstruowano został zniszczony przez samego Lorda.

Śmiałkowie wyruszają jednak na poszukiwanie oręża i po uwolnieniu Crodo, dzięki jego radom odnajdują artefakt. Przenoszą się do znajdującego się ponad lądem i ukrytego w spowijających niebo chmurach zamku Lorda Xeen, gdzie przy pomocy miecza pokonują złego generała. Zaraz potem zamek zaczyna się rozpadać i znikać, a nasi bohaterowie widzą projekcję twarzy Sheltema, który zanosząc się demonicznym śmiechem oznajmia im, że mogło im się udać pokonać jego generała, ale ciemna strona XEEN wciąż należy tylko do niego. Might and Magic V: Darkside of Xeen

Jak się okazuje, Sheltem nie blefował. Przybrawszy znów postać Alamara, przejął w krótkim czasie pełną władze i kontrolę nad ciemną stroną XEEN. Tam rozpoczyna swoje rządy terroru. Przy pomocy armii prowadzonych przez ożywieńczych generałów, z których najzdolniejszym był pamiętny Lord Xeen, szybko tłamsi wszelki opór i opozycję. Prawowitą królową ciemnej strony, Kalindrę zamienia w wampira, a sam dalej zabawia się w spychanie światów ku ich słońcom.

Po ciemnej stronie pojawia się jednak Smoczy Faraon. Istota, której mądrość i moc pozwalają nam przypuszczać, iż była ona wysłannikiem samych Starożytnych. Co prawda jest on oblężony przez siły niezwykle teraz potężnego Sheltema, ale udaje mu się wysłać na zewnątrz magiczną Kulę Mocy. W tym samym czasie król Burlock, który powrócił na swój tron, wysyła naszych śmiałków na ciemną stronę, aby ci ostatecznie rozprawili się ze źródłem zła niszczącym XEEN.

Kula nie dociera do odległego celu, jednak znajdują ją nasi bohaterowie i dzięki jej mocy uwalniają największego maga ciemnej strony, Ellingera. Ten opowiada im o Smoczym Faraonie i wspólnymi siłami przebijają się przez oblężenie, uwalniając również jego, a także przywracając ludzką postać królowej Kalindrze. Smoczy Faraon, dzięki mocy Kuli, odkrywa, że jedynym sposobem na pokonanie wroga jest przywrócenie do życia Coraka, który wciąż spoczywa zahibernowany w swym rozbitym promie.

GramTV przedstawia:

Drużyna zdobywa przedmiot znany jako Pojemnik Duszy, dzięki któremu udaje się jej przemycić niepostrzeżenie esencję Coraka do zamku Sheltema. Tam uwolniony, wysłannik Starożytnych natychmiast podejmuje walkę ze swym największym wrogiem. Ku jego zdziwieniu, okazuje się, że były Strażnik w ciągu ostatnich lat zdobył niespotykaną moc i siłę. Powoli Sheltem zaczyna uzyskiwać przewagę, zaczyna być coraz bardziej pewny siebie. Corak widząc, że w bezpośrednim starciu nie ma szans na pokonanie przeciwnika, decyduje się na największe możliwe poświęcenie. W krytycznym momencie uaktywnia, za pomocą sobie tylko znanego kodu, proces autodestrukcji. Po chwili obydwaj giną w oślepiającej eksplozji. Świat XEEN może odetchnąć z ulgą. Ale czy na pewno? Przecież w każdym ze światów bohaterowie trafiali na dziwne, diabelskie i demoniczne istoty...

Tak właśnie zakończyła się historia długiej i obfitującej w niezwykłe wydarzenia walki Coraka z Sheltemem. Chcielibyście posłuchać kolejnej historii? Mamy jeszcze trochę czasu, więc... Tak? Więc dobrze, przenieśmy się w takim razie na drugi koniec galaktyki, na planetę, której nazwy nie pamięta dziś już nikt, na jeden z jej wielkich kontynentów nazywany Enroth. Heroes of Might and Magic: A Strategic Quest

Tutaj właśnie, pewnego dnia, pojawił się wraz ze swoimi wojskami Lord Morglin Ironfist. Przeniósł się do tego świata za pomocą jednego z funkcjonujących jeszcze portali Starożytnych. Działającego jednak nie w pełni sprawnie – oferował on bowiem podróż tylko w jedną stronę, nie było możliwości powrotu do rodzimego świata. Mógłbym Wam teraz opowiedzieć całą skomplikowaną historię, która doprowadziła Morglina do tego desperackiego kroku, nie chcę jednak zanudzać szanownego audytorium zagłębianiem się w tę pajęczą sieć intryg i zdrad. Wspomnę tylko o jednym, małym szczególe. Otóż zarówno samego Lorda Ironfista, jak i jego generała Kilburna, mogliśmy poznać wcześniej, na jednej z planetoid typu VARN.

Morglin trafia do świata, jakiego jeszcze nie widział: nie ma tu praktycznie żadnych państw, czy bardziej zorganizowanych społeczności. Dość szybko zajmuje kolejne ziemie i powoli zaczyna budować swoje nowe królestwo. Po jakimś czasie natrafia na żyjących tu na bardzo niskim poziomie rozwoju ludzi i organizuje ich w jednolitą, cywilizowaną społeczność. Uczy ich rzemiosła, sztuki i walki, buduje stanice i zamki. Wydaje się, że nic nie jest w stanie pokrzyżować jego planów stworzenia na Enroth potężnego imperium.

Okazuje się jednak, że nie jest to zadanie tak proste, jak mogłoby się początkowo wydawać. Otóż w podobny sposób, czyli przez ponadprzestrzenne wrota, przybywają tu inni wielcy bohaterowie. Każde z nich podąża taką samą drogą, jak Ironfist – starają się zbudować swoje państwa, wykorzystując do tego miejscową ludność, oraz coraz częściej oswajane i nawet hodowane bestie, tak licznie zamieszkujące leśne ostępy, podziemne jaskinie, czy górskie szczyty. Poza królestwem Ironfista, powstają kolejne trzy państwa: zjednoczone, barbarzyńskie hordy Lorda Slayera, elfie i krasnoludzkie księstwo czarodziejki Lamandy i najbardziej niebezpieczne, królestwo czarnoksiężnika... Alamara. Wspomaganego zresztą przez nekromantę imieniem Sandro. Postać o tyle ważną, że mogliśmy już się z nią wcześniej spotkać na XEEN. I jeszcze nie raz o nim wspomnę, wierzcie mi. Wracając zaś do Alamara. Zastanawiacie się pewnie, czy to tylko zbieżność imion? Kto wie, kto wie...

Tak czy inaczej, w końcu dochodzi do nieuniknionej konfrontacji tych czterech władców. Każde z nich, miast zadowolić się tym, co z takim trudem udało im się zbudować, zapragnęło całkowitej i pełnej władzy nad Enroth. Mogło się to zakończyć tylko w jeden możliwy sposób: okrutną i krwawą wojną. Podczas kilkuletnich zmagań szala zwycięstwa przechyla się niejeden raz, walka jest okrutna i zacięta, żaden z władców nie chce do samego końca poddać się komukolwiek z pozostałych. Ostatecznie jednak, dzięki umiejętnościom strategicznym i zdolnościom taktycznym swoich generałów, dominować zaczyna Lord Morglin. Choć hordy barbarzyńców walczą do ostatniego żołnierza, choć ukryci wśród gałęzi elfowi łucznicy dziesiątkują maszerujące kolumny, choć okrutne i bezwzględne bestie Alamara potrafią w pojedynkę rozgromić oddział ciężkiej piechoty, Ironfist, krok po kroku, wdziera się coraz bardziej w głąb ich dziedzin. Po długich i wyczerpujących oblężeniach zdobywa ostatecznie trzy zamki będące siedzibami jego oponentów. Dalszy opór z ich strony nie ma już sensu. Poddają się, a Lord Morglin Ironfist ogłasza się w swej stolicy jedynym, udzielnym władcą krainy Enroth. Heroes of Might and Magic II: The Succession Wars

Morglin sprawuje władzę twardo lecz sprawiedliwie przez jeszcze kilkadziesiąt lat. Pod jego rządami królestwo, które można już w zasadzie nazwać imperium, rozwija się powoli, ale nieustannie. Jednak przychodzi czas, kiedy i tego, jakże przecież silnego władcę, odwiedza Ponury Żniwiarz. Lord Ironfist pozostawia swoje królestwo, lecz nie umiera bezpotomnie: ma dwóch synów, Rolanda i Archibalda.

Ci dwaj bracia od najmłodszych lat stanowią całkowite swoje przeciwieństwo. Roland jest dobry, uczciwy i sprawiedliwy, Archibald natomiast nie waha się przed zdradą, podstępem i dwulicowością. Kiedy ich ojciec opuszcza ziemski padół, wciąż nierozstrzygnięta pozostaje kwestia sukcesji. Na dworze wszyscy patrzą na nadwornego mędrca, którego zdanie zgodnie z tradycją będzie w takim przypadku decydujące. Ten jednak nagle umiera w niewyjaśnionych okolicznościach, kolejne „wypadki” eliminują również jego następców. Gdy kolejny z nich ogłasza swój wybór i na następcę tronu wyznacza Archibalda sprawa zaczyna być jasna dla jego brata. Zanim jednak Roland cokolwiek zdąży udowodnić, Archibald to jego właśnie oskarża o zamordowanie mędrców i skazuje na banicję.

Roland postanawia jednak walczyć o należny mu tron, w pośpiechu organizuje swoją armię, zyskując jako sojuszników elfów i krasnoludów oraz potężnych magów. Archibald widząc determinację brata również sposobi się do wojny, powiększając swą armię o barbarzyńskie hordy oraz wojska Alamara. Na scenie pojawia się po raz kolejny nasz stary znajomy Sandro, stający na czele martwiaczych armii podległych Archibaldowi. Rozpoczyna się druga w historii Enroth wielka wojna. Początkowo, żadna z tych bardzo zbliżonych do siebie siłą armii nie potrafi uzyskać zdecydowanej przewagi. Wygrywane są pojedyncze bitwy i potyczki, jednak losy wojny wciąż pozostają nierozstrzygnięte. W końcu jednak, dzięki talentowi strategicznemu, Roland uzyskuje przewagę nad wojskami brata i jednym zdecydowanym uderzeniem rozbija w pył armię Archibalda. Ten zostaje skazany na petryfikację i od dnia swej porażki, już jako posąg przyozdabia jedną z królewskich bibliotek. Roland zaś, jak łatwo się domyślić, zostaje koronowany na króla Enroth...

Ech, znów się rozgadałem. A miałem dziś wcześniej złożyć swe stare kości na łożu. Nic to, cieszę się, że choć kilkoro z Was dotrwało do końca. Jeśli zaś zechcecie jutrzejszym wieczorem wysłuchać dalszej części tej opowieści – serdecznie zapraszam do mego stołu. Tylko pamiętajcie, proszę, o dzbanie wina, tak cudownie łagodzącego zmęczone gardło starego człowieka...

Komentarze
40
Usunięty
Usunięty
13/03/2007 13:25

jesli ktos wie jak to zlikwidowac niech napisze mi napodraza.marcin@gmail.com

Usunięty
Usunięty
13/03/2007 13:24

mam dziwny problemuruchamiam gre i zamiast filmikow widze prostokat z przekatna (prawego gornego rogu do lewego dolnego)tak samo jest kiedy walcze - jak oberwe to pojawia mi sie taki prostokat z przekatna co mnie denerwujejak tylko wczytam to wtedy znikaaha po uruchomieniu gry jak sa filmiki to ich nie widac, ale kiedy je opuszcze to juz jest normalniemoj komp:Intel Pentium 4 3,2 GHZ 64-bit supportedATI Radeon 9250 Series 128 MB768 MB RamPlyta glowna ASROCK 775i65G

Usunięty
Usunięty
05/03/2007 21:35

mam problem tez z binkw32.dll :/ nieweim co xzrobic probowalem dlugo :/ i nic napiszcie mi na 1136011 lub blue3094@orange.pl bo tego linki z gra juz nie zanajde ;]




Trwa Wczytywanie