Kane & Lynch 2: Dog Days - pierwsze wrażenia

Adam "Harpen" Berlik
2010/07/27 19:30
0
0

Niespełna miesiąc pozostał do premiery Kane & Lynch 2: Dog Days. Czas sprawdzić, czy nadchodzi godna kontynuacja pierwowzoru, czy też strzelanka, którą nie warto sobie zaprzątać głowy. Niniejszy artykuł skupia się wyłącznie na wrażeniach z rozgrywki, czyli niczym innym, jak weryfikacji obietnic twórców, które szczegółowo opisał Myszasty w swojej zapowiedzi.

Niespełna miesiąc pozostał do premiery Kane & Lynch 2: Dog Days. Czas sprawdzić, czy nadchodzi godna kontynuacja pierwowzoru, czy też strzelanka, którą nie warto sobie zaprzątać głowy. Niniejszy artykuł skupia się wyłącznie na wrażeniach z rozgrywki, czyli niczym innym, jak weryfikacji obietnic twórców, które szczegółowo opisał Myszasty w swojej zapowiedzi. Kane & Lynch 2: Dog Days - pierwsze wrażenia

Wersja preview Kane & Lynch 2: Dog Days na PC zawierała cztery misje. Z pewnością jedna z nich, o jakże wymownym tytule Welcome to Shanghai, pochodzi z początku rozgrywki. Pozostałe mogą równie dobrze być kolejnymi epizodami lub wycinkiem ze środka czy też końcowej części kampanii. Niemniej, zostały one dobrane tak, by pokazać rozmaite aspekty rozgrywki, co pozwala wydać wstępny werdykt. Zabawa rozpoczyna się, gdy Lynch czeka na przybycie swojego starego przyjaciela Kane’a oraz jego szefa Glazera we wspomnianej metropolii. Trafimy zarówno na ulice Szanghaju, odwiedzamy kilkupiętrowy parking, jak również pobliską knajpę i jej okolice.

Jakby kręcone z ręki było

Oprawa wizualna. W Kane & Lynch 2: Dog Days nie mamy do czynienia z tradycyjną formą przedstawienia wydarzeń. Autorzy zdecydowali się na dość ryzykowny zabieg. Mianowicie poszczególne misje zostają co prawda ukazane z perspektywy trzeciej osoby, lecz mamy wrażenie, że wszystko jest kręcone amatorską kamerą (jeśli ktoś oglądał film REC lub serial Modern Family to wie, o czym mowa). Tak, jakby obok Kane'a i Lyncha znajdowała się jeszcze jedna osoba, czyli gracz, który biega za nimi z telefonem czy też średniej jakości cyfrówką z opcją nagrywania wideo i postanawia wszystko uwiecznić. Właśnie tak się czułem i przypadło mi to do gustu.

Oprócz tego na tekstury nałożono rozmaite filtry, w efekcie czego mamy do czynienia z naprawdę oryginalną sferą wizualną. Sam pomysł zasługuje na pochwałę. Nieco inaczej ma się sprawa z wykonaniem. Klimat jest doprawdy powalający i pozwala wczuć się w sytuacje głównych bohaterów oraz atmosferę Szanghaju. Jednakże sama jakość grafiki pozostawia wiele do życzenia – mamy tutaj do czynienia z kanciastymi modelami postaci, niezbyt szczegółowymi teksturami, itd. Pod względem dynamiki Kane & Lynch 2: Dog Days przypomina Strangleholda. Niestety, pod względem grafiki również, a przecież drugi ze wspomnianych tytułów ukazał się prawie trzy lata temu. Jakby kręcone z ręki było, Kane & Lynch 2: Dog Days - pierwsze wrażenia

Skoro już o technikaliach mowa, to warto przyjrzeć się możliwości destrukcji otoczenia. Kane & Lynch 2: Dog Days zawiera tak skonstruowane misje, byśmy mogli w pełni skorzystać z tego systemu. Początkowo chowałem się za wszystkim, co było dostępne na mapie, jednakże już po jakimś czasie zdążyłem zauważyć, że korzystać z drewnianych osłon jest wyłącznie tymczasowym rozwiązaniem i nie ma racji bytu. Wystarczy chwila, by przeciwnik ją przedziurawił. Zdecydowanie lepiej było schować się za autem, choć ciężko było się zza niego wychylić. Najlepiej sprawdzały się wszędobylskie ściany czy też rozrzucone tu i ówdzie pralki, itp. elementy.

System osłon działa sprawniej

System osłon działa sprawniej, Kane & Lynch 2: Dog Days - pierwsze wrażenia

Kane & Lynch 2: Dog Days, zgodnie z zapowiedziami twórców, zawiera poprawione sterowanie. Gra korzysta ze sprawdzonego i niezwykle modnego w ostatnim czasie systemu osłon, o których już zdążyłem wspomnieć. Gracz może przykleić się niemal do wszystkich przedmiotów dostępnych na mapie, co oczywiście oferuje nieskończoną ilość możliwości – np. atakowanie od frontu czy też zajście pozornie zakrytego przeciwnika z flanki. Niestety, samo przechodzenie między osłonami pozostawia wiele do życzenia – jest mało intuicyjne i niepozbawione błędów. Co prawda na ekranie jest wyświetlana informacja, w jaki sposób należy tę czynność wykonać, jednakże zdecydowanie lepiej po prostu odkleić się od ściany i przebiec kawałek.

GramTV przedstawia:

Sztuczna inteligencja w Kane & Lynch 2: Dog Days jest bardzo nierówna. O ile zachowanie naszego kompana, czyli Kane’a, prezentuje się bardzo dobrze (jeśli chcemy, możemy podejść do odsłony, którą aktualnie zajmuje, wówczas towarzysz poszuka sobie innego miejsca, z którego będzie mógł atakować wrogów), o tyle wrogowie wykazują się niezwykłą ułomnością. W starciach jeden na jednego nie potrafią oddać celnego strzału i czekają aż przeładujemy broń. Sporadycznie pchają się pod lufę naszego karabinu. Nie wyznają zasady „w kupie siła”. Im więcej przeciwników w jednej lokacji, tym większe szanse na to, że zgłupieją i zaczną bezmyślnie biegać, zamiast nas atakować. Aha, i byłbym zapomniał o najważ... najśmieszniejszym – dość często, gdy chowają się za filarem/murkiem/ścianą nie chowają tyłka, w efekcie czego gracz jest zmuszony celować w intymne części ciała.

Jest i multiplayer

Jest i multiplayer, Kane & Lynch 2: Dog Days - pierwsze wrażenia

Multiplayer w Kane & Lynch 2: Dog Days mogliśmy sprawdzić jedynie w wersji demo na Xboksa 360, która zawierała dostęp do trzech wariantów zabawy. Pierwszy z nich to Fragile Alliance, który rozpoczyna się od współpracy z innymi graczami, by po kilku minutach przerodzić się w rywalizację. Zadaniem gracza jest ucieczka z jak największą ilością pieniędzy. W tym przypadku jesteśmy zmuszeni obserwować zachowanie naszych kolegów, a raczej „kolegów”, którzy w każdej chwili mogą nam wpakować kulkę. Co ciekawe, zabici przez nas wrogowie odżywają jako policjanci i za wszelką cenę próbują nas dorwać. W skrócie – 8 milionów dolarów, 4 minuty i masa zabawy.

Druga opcja rozgrywki to Undercover Cop. Wymowna nazwa (po polsku to Gliniarz pod przykrywką) nie pozostawia wątpliwości. Jeden gracz zostaje tajniakiem i próbuje nie dopuścić do rabunku, a pozostałych siedmiu użytkowników musi spróbować unicestwić policyjną wtyczkę. Między kolejnymi rundami możemy zakupić nowe rodzaje broni, dzięki którym będziemy jeszcze lepszymi zabójcami. Ponadto gra mocno monitoruje to w jaki sposób gramy.

Trzeci i zarazem ostatni tryb, to nic innego, jak klasyczny drużynowy Deathmatch, który tutaj jest dostępny pod nazwą Cops and Robbers. Złodzieje, jak na ich fach przystało muszą ukraść pieniądze, a zadaniem panów w niebieskich mundurach jest nie dopuszczenie do rabunku 4 milionów zielonych papierków. Rozgrywka wieloosobowa w Kane & Lynch 2: Dog Days prezentuje się naprawdę okazale. Jest to mocny aspekt tego tytułu – po pierwsze grywalny, po drugie oryginalny, specyficzny styl. Zastrzeżenia można mieć jedynie do chaosu panującego w trakcie rozgrywki.

Pierwsze wrażenie jest następujące:

Kane & Lynch 2: Dog Days to dobra, lecz nie bardzo dobra gra. Z pewnością znajdzie ona wielu zwolenników, którzy cenią sobie odstresowującą akcję, jednakże wielu graczy nie zdecyduje się na jej zakup ze względu na słabą grafikę i specyficzny styl przedstawienia rozgrywki, który nie wszystkim się spodoba. Ale jednego twórcom nie można odmówić – ryzyka i tego, że mimo wszystko wiedzą, jak robić dynamiczne, brutalne i klimatyczne strzelanki. Premiera na PC, X360 i PS3 już 20 sierpnia.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!