Co z tą branżą? - PlayStation w obliczu kryzysu

Łukasz Berliński
2011/05/01 22:15

Atak hakerski na usługi sieciowe PlayStation każe nam zadać pytanie nie tylko o bezpieczeństwo cyfrowych danych, ale także o zachowanie się firmy w obliczu sytuacji kryzysowej. Niestety, obie odpowiedzi nie będą dobre dla Sony...

Atak hakerski na usługi sieciowe PlayStation każe nam zadać pytanie nie tylko o bezpieczeństwo cyfrowych danych, ale także o zachowanie się firmy w obliczu sytuacji kryzysowej. Niestety, obie odpowiedzi nie będą dobre dla Sony... Co z tą branżą? - PlayStation w obliczu kryzysu

Z cyfrową dystrybucją jest jak z lataniem samolotami. Najbezpieczniej, najszybciej, teoretycznie najtaniej. Problem jednak w tym, że jeśli w trakcie lotu coś pójdzie nie tak, ucierpią na tym wszyscy znajdujący się na pokładzie. Atak hakerski na serwery Sony udowodnił, że z cyfrową dystrybucją jest dokładnie tak samo.

Ponad 77 milionów użytkowników powierzyło japońskiej firmie swoje dane osobowe logując się do PlayStation Network i/lub Qriocity. Akceptując, zazwyczaj bez czytania, umowę licencyjną oraz przestrzegania polityki prywatności, jak każdy konsument dokonuję rejestracji powierzając swoje dane w bezpieczne ręce. Tymczasem cyber atak sprzed kilku dni pokazał, jak Sony dba o bezpieczeństwo swoich klientów. O ile numery kart kredytowych były zaszyfrowane i nie ma oficjalnego potwierdzenia ich kradzieży (choć w dalszym ciągu Sony nie wyklucza takiej możliwości), tak baza danych personalnych znajdowała się za zaporą bezpieczeństwa zupełnie „goła”, podana złodziejowi niemal jak na tacy. To tak, jakby bank w swej piwnicy pozostawił otwarte drzwi do sejfu znajdującego się za kratami, ułatwiając włamywaczowi jego pracę. Nie twierdzę, że to Sony ponosi winę za hakerski włam. Taka sytuacja mogła przytrafić się każdej firmie. Jednak stawianie się w pozycji pobitego chłopca, który będzie teraz wytaczał prawną wojnę swoim oprawcom, tylko pogarsza wizerunek firmy. Szczególnie w obliczu nieprawidłowego zabezpieczenia danych personalnych.

Nie da się ukryć, że marka PlayStation w dzisiejszych czasach nie jest już synonimem nowej generacji, jak to miało miejsce przy wchodzeniu na rynek PSX czy PlayStation 2. Nowa konsola Sony od momentu pojawienia się w sprzedaży była spóźniona wobec nowego Nintendo czy Xboxa. Do dziś zresztą, będąc na tyle peletonu, PlayStation 3 musi gonić za pomysłami konkurencji, gdzie jeszcze klika lat temu taka sytuacja była nie do wyobrażenia. Ostatnie wydarzenia tego wizerunku zdecydowanie nie poprawią.

W ostatnich dniach zawiodła przede wszystkim polityka informacyjna Sony. Od momentu wyłączenia serwerów 20 kwietnia, na oficjalnym blogu PlayStation pojawił się lakoniczny komunikat o zdaniu sobie sprawy z faktu, że PSN leży. Wtedy jeszcze większość podejrzewała, że to zwykła awaria, którą uda się szybko naprawić. Niepierwszy raz krótsze lub dłuższe przestoje w dostępie do internetowych usług się zdarzały i zapewne zdarzać się będą. Jednak kiedy dwa dni później pojawiła się krótka informacja o zewnętrznym ataku na serwery Sony, japońska firma nie zrobiła nic, by poinformować swoich klientów o możliwym zagrożeniu. Czekała na to niemal tydzień, dając w międzyczasie pole do spekulacji, podawania nieprawdziwych informacji i szerzeniu się plotek przez media i samych najbardziej zainteresowanych. Dopiero 26 kwietnia potwierdziła wyciek danych osobowych 77 milionów użytkowników PSN. Rozumiem, że potrzeba było czasu na przeprowadzenie stosownego śledztwa i oszacowanie skali zjawiska. Gdyby jednak Sony wcześniej poinformowało odpowiednimi kanałami opinię publiczną o potencjalnym zagrożeniu, podając konkrety o podjętych działaniach oraz ich przebiegu, a nie oświadczenia typu „wiemy, że czekacie na dodatkowe informacje na temat awarii naszych sieciowych usług, ale niestety nie mamy wam nic nowego do powiedzenia”, ucięłoby to drogę spekulantom.

Tego samego dnia Sony podkreślało, że istniała różnica w czasie pomiędzy odkryciem ataku i zamknięciem serwerów, a potwierdzeniem wycieku bazy danych osobowych. W notce na blogu PlayStation Patrick Seybold, rzecznik prasowy Sony Computer Entertainment, zapewniał, że zaraz po tym podzielono się tą informacją z mediami i konsumentami. Sęk w tym, że maile do indywidualnych klientów rozesłane zostały dopiero trzy dni później.

Czy jedyne na co stać zespół odpowiedzialny za PR marki PlayStation jest publikacja lakonicznych komunikatów oraz kilku najczęściej pojawiających się pytań i odpowiedzi na nie na oficjalnym blogu? Dlaczego z konferencją prasową wstrzymano się do dnia, w którym można powiedzieć o przewidywanej dacie powrotu usług do stanu użyteczności, zamiast zorganizować ją od razu po odkryciu kradzieży danych personalnych milionów osób, jak to powinna zrobić każda firma w takiej sytuacji? Dzisiejszy użytkownik nie jest pochlebcą Sony, który cały czas będzie lizał tyłek firmie i wybaczał jej błędy tylko dlatego, ponieważ kupił jej produkt. Konsument dziś powie prędzej „naprawcie to, powiedzcie nam co poszło nie tak i lepiej, żeby taka sytuacja się nie powtórzyła”. Dlaczego w Sony nie ma odpowiedniego sztabu ludzi odpowiedzialnych za komunikację z graczami? Szczególnie w sytuacji kryzysowej powinni być oni w stanie odpowiedzieć na każde pytanie zadane na forum czy infolinii. Taki Kevin Butler, który nawet złą wiadomość potrafiłby zaprezentować w dobry sposób. Na nieszczęście dla nas i dla Sony, to tylko postać fikcyjna.

Najbardziej uderzający jest stosunek do polskiego użytkownika usługi PlayStation Network. O ile anglojęzyczni konsumenci otrzymywali przynajmniej krótkie, bo krótkie, ale jakiekolwiek informacje, tak polski gracz został potraktowany gorzej niż klient drugiej kategorii. Przyzwyczaiłem się już do traktowania Polski jako kraju trzeciego świata jeżeli chodzi o wprowadzanie internetowych usług dostępnych dla cywilizowanej części globu (wystarczy przypomnieć ile czasu czekaliśmy na polskiego Xbox Live), ale skoro już mamy polski oddział PlayStation, to jako posiadacz PlayStation 3 i użytkownik PlayStation Network chciałbym być przez niego traktowany poważnie. Tymczasem jedyne co mogłem znaleźć na rodzimym blogu japońskiej firmy to przepuszczona przez translator, napisana pseudopolszczyzną notka prasowa, która później została rozesłana mailowo. Dziś z kolei ważna informacja pokonferencyjna została umieszczona w oryginale, nikt nawet nie kwapił się, by ją przetłumaczyć. Nie wiem czy to z powodu tego, że w polskim oddziale pracują „na okrągły zegar” i nie ma komu porządnie przetłumaczyć prostego tekstu (w co śmiem wątpić) czy to kuriozalne zalecenia centrali, z którymi polski oddział nie ma prawa polemizować (co jest bardziej prawdopodobne), ale taka sytuacja nigdy nie powinna była mieć miejsca.

GramTV przedstawia:

Kazuo Hirai zapewnił dzisiaj, że usługi PlayStation Network oraz Qriocity zostaną lepiej zabezpieczone przed ponownym ich włączeniem. Sony potrzebowało aż jedenastu dni od wyłączenia serwerów, by publicznie przeprosić za nieodpowiednie zabezpieczenie danych osobowych klientów oraz ich kradzież. W ramach rekompensaty w programie „Welcome Back” dostaniemy 30-dniowy dostęp do PlayStation Plus, a także darmową zawartość do pobrania w zależności od regionu. Patrząc na to, czego ostatnio doświadczaliśmy, nie liczyłbym że nasz kraj zostanie odpowiednio potraktowany...

Niektóre firmy sytuacje kryzysowe potrafią przekuć we własny sukces. Chciałbym, żebym za kilka miesięcy mógł bez cienia wątpliwości powiedzieć, że Sony z tej nieciekawej sytuacji wyszło z twarzą. Ostatnie wydarzenia to bowiem nie tylko problem tej konkretnej firmy, ale całej branży. Mam szczerą nadzieję, że zostaną wysnute odpowiednie wnioski na przyszłość, a komunikacja na linii korporacja – klient nabierze nieco bardziej ludzkiego charakteru. Czego Wam i sobie życzę.

Chcecie poczytać więcej o branżowych ciekawostkach, trendach i problemach? Nie ma sprawy - oto zestawienie wszystkich części "Co z tą branżą?".

Komentarze
37
Usunięty
Usunięty
08/05/2011 13:49
Dnia 03.05.2011 o 23:38, Vojtas napisał:

Miało możliwości wdrożenia odpowiednich procedur biorąc pod uwagę doświadczenia poprzedników. Skoro zauważono włamanie, to mogli od razu wstępnie, ogólnikowo ostrzec użytkowników, by trzymali rękę na pulsie. Nie wzięli inicjatywy w swoje ręce.

Każda korporacja powinna mieć scenariusze na różne wydarzenia, to jest to całe zarządzanie ryzykiem. Myślę, że SONY miało taki scenariusz i wygląda on jak to co właśnie widzimy. Czy został dostatecznie dobrze opracowany to jak widać kwestia sporna.

Fang
Gramowicz
05/05/2011 09:22

"Dzisiejszy użytkownik nie jest pochlebcą Sony, który cały czas będzie lizał tyłek firmie i wybaczał jej błędy tylko dlatego, ponieważ kupił jej produkt."Nieprawda są fanboye dalej broniący swojej ukochanej firmy a nawet tacy co potrafią powiedzieć że to drobna usterka...

Vojtas
Gramowicz
03/05/2011 23:38
Dnia 03.05.2011 o 22:30, Namaru napisał:

Wiesz dlaczego wyciek SONY się wydał i skąd wiadomo kiedy się skapnęli? Bo nie było PSN. A skąd wiesz, że J&J zrobiło błąd?

Bo zaczęli umierać ludzie?

Dnia 03.05.2011 o 22:30, Namaru napisał:

Bo samo się przyznało.

Jak się mieli przyznać, skoro sami nie wiedzieli, że ktoś podkłada zatrute butelki w aptekach?

Dnia 03.05.2011 o 22:30, Namaru napisał:

A Toyota? Ponieważ zaczęły się problemy z układami hamulcowymi.

Był wypadek drogowy tym spowodowany, policja musiała pomóc zatrzymać samochód.

Dnia 03.05.2011 o 22:30, Namaru napisał:

SONY nie miało takiej możliwości...

Miało możliwości wdrożenia odpowiednich procedur biorąc pod uwagę doświadczenia poprzedników. Skoro zauważono włamanie, to mogli od razu wstępnie, ogólnikowo ostrzec użytkowników, by trzymali rękę na pulsie. Nie wzięli inicjatywy w swoje ręce.

Dnia 03.05.2011 o 22:30, Namaru napisał:

Ano, zobaczymy jak to będzie. Btw. dzisiaj chyba oficjalnie przeprosili klientów z załączonym ukłonem od prezesa.

Późno dosyć, zobaczymy, co dalej. Z każdym dniem wygląda to dla nich coraz gorzej wizerunkowo.




Trwa Wczytywanie