Wiedźmin 2: Zabójcy królów - pierwsze wrażenia

Myszasty, jako jeden z pierwszych dziennikarzy w Polsce, miał okazję położyć swoje spragnione rasowego erpega ręce na grywalnym, prasowym demo Wiedźmina 2. Czy nowy "Wiesław" ma potencjał, by stać się wydarzeniem roku w naszej branży? Zapraszamy do lektury.

Myszasty, jako jeden z pierwszych dziennikarzy w Polsce, miał okazję położyć swoje spragnione rasowego erpega ręce na grywalnym, prasowym demo Wiedźmina 2. Czy nowy "Wiesław" ma potencjał, by stać się wydarzeniem roku w naszej branży? Zapraszamy do lektury.

Uwaga, tekst może zawierać delikatne spoilery dotyczące przebiegu jednej z misji.

Jestem prawdziwym szczęściarzem. Jako jeden z nielicznych polskich dziennikarzy, miałem okazję zagrać w specjalnie przygotowaną wersję demonstracyjną Wiedźmina 2. Jedno zadanie, kilku bohaterów niezależnych, parę przykładowych walk i wiedźmińska metodyka śledcza. Jako, że miałem do czynienia z niewielkim fragmentem gry, musicie wybaczyć mi ewentualne spoilery, dotyczące tejże misji, to jedyny sposób, by przybliżyć Wam poszczególne elementy rozgrywki.Wiedźmin 2: Zabójcy królów - pierwsze wrażenia

Dodam tutaj jeszcze, co jest dość ważne ze względu na balans rozgrywki, że dostałem w swoje ręce specjalnie spreparowanego „Wiesława”, czyli postać dość mocno rozwiniętą. Dysponował on na tym etapie chociażby praktycznie wszystkimi znakami, dzięki czemu miałem okazję sprawdzić ich działanie. Jak zapewniał Tomek Gop, w pełnej wersji gry w tym momencie rozgrywki będziemy dysponować zapewne znacznie słabszą postacią, co może się przełożyć na wyższy poziom trudności walk. Pamiętajcie bowiem, że wbrew wszelakim trendom, w Wiedźminie 2 nie będziemy mieli do czynienia ze skalowaniem poziomu przeciwników. Co mnie osobiście wyjątkowo cieszy.

Misję rozpoczynamy w zamieszkałej przez ludzi, elfy i krasnoludy osadzie, której architektura wskazuje na krasnoludzkie korzenie siedliska. Kilka uliczek, kamienne budynki, kupcy, rzemieślnicy, kilkanaście spacerujących postaci, zajętych własnymi sprawami. Najważniejszym budynkiem, do którego miałem dostęp (część uliczek była zablokowana), okazała się oczywiście karczma. Tuż przed nią stał zresztą zleceniodawca naszego zadania; po krótkiej, acz treściwiej rozmowie zgadzam się mu pomóc. Zanim jednak wyruszyłem w teren, postanowiłem zabawić się nieco w lokalu, uczestnicząc w trzech mini-grach.

Oferta mogła ucieszyć zarówno rasowych hazardzistów, jak i miłośników mniej subtelnych form rozrywki. Kościany poker, to najbardziej ryzykowna z gier, wiele zależy tu od zwykłego szczęścia, choć oczywiście odrobina pomyślunku może znacznie zwiększyć nasze szanse na zwycięstwo. Boks opiera się na systemie QTE – we właściwych momentach musimy wciskać odpowiednie klawisze WSAD, by wyprowadzać ciosy, tudzież unikać akcji przeciwnika. Jest widowiskowo, każdemu atakowi odpowiada kontekstowa animacja, przez co otrzymujemy scenę kojarzącą się z walkami w kultowym „Przekręcie” Guya Ritchiego. Ostatnia z gierek, to siłowanie się na rękę, typowo zręcznościowa zabawa, wymagająca od nas sporo wyczucia i precyzji. Tak, czy inaczej zarobić na tym troszkę w Wiedźminie 2 można, co – jak wkrótce miało się okazać – wzbogaciło moją postać o ważny przedmiot związany z misją.

Oczywiście z większością postaci można nawiązać rozmowę, choć ciekawych rzeczy dowiemy się jedynie od ważniejszych bohaterów niezależnych. W karczmie znalazłem także tablicę, na której przyczepiono kilka ogłoszeń, będących jednocześnie zleceniami na dekapitację różnorakich potworów. Ponoć jest to standardowy element wystroju każdej knajpy w Wiedźminie 2; ot, okoliczni mieszkańcy co jakiś robią ściepę, by odważny poszukiwacz przygód zgryźliwy wiedźmin miał lepszą motywację do zmniejszenia pogłowia bestii w najbliższej okolicy.

Jeszcze kilka rozmów – a nuż uda się wyciągnąć jakieś pożyteczne informacje – i ruszamy w teren. Po drodze szybka wizyta u miejscowych kupców i mała inwestycja, która pochłania cały skromny wiedźmiński budżet. Jedna z handlarek ma bowiem w ofercie zestaw narzędzi chirurgicznych, opisany, jako przedmiot związany z zadaniem. Coraz bardziej mi się to podoba, jest to całkowicie opcjonalne, nikt do zakupu nas nie zmusza, a nagradzana jest w tym momencie dociekliwość gracza.

Misja skierowała mnie w dwa miejsca poza miasteczkiem Vergen, gdzie odkrywałem kolejne elementy zagadki. Po drodze przyszła również pora na kilka długo wyczekiwanych walk. „Podrasowany” Geralt nie miał najmniejszego problemu z dużą liczbą wrogów, nawet podczas walki z przerośniętym pająkiem – moc Igni robiła swoje. Sama walka w Wiedźminie 2 ma typowo zręcznościowy charakter, nie musimy już rytmicznie wciskać klawisza, jak w pierwszej grze. Trzy podstawowe akcje, to szybki cios (LPM), silny cios (PPM) i unik (spacja), wspomagane przypisanymi zawczasu znakami, czy przedmiotami (klawisze Q i R).

Może to oczywiście rozczarować fanów „taktycznych form walki”, jednak w przeciwieństwie do Dragon Age II, gdzie ten styl walki w przypadku drużyny uważam za wadę, w Wiedźminie 2 sprawdza się doskonale. Animacje ciosów są płynne, nie mamy tu sztucznych przeskoków między nimi, dobrze działa system wykrywania kolizji obiektów, a kontekstowe animacje sprawiają, że walki – mimo tego zręcznościowego charakteru – sprawiają ogromną frajdę. Tym bardziej, że nie jest to typowe mashowanie przycisków akcji – musimy pilnować przeciwników, nie pozwalać zajść się od tyłu, często stosować uniki i wspomagać znakami. Już kilku otaczających Geralta, relatywnie słabych wrogów, może dać mu się mocno we znaki. Tomek Gop powiedział, że w normalnej grze te same walki byłyby dla nas zdecydowanie większym wyzwaniem, a omijanie wrogów powinno nam wejść w krew. To cieszy.

GramTV przedstawia:

Dodam tu jeszcze, że jeden z pokonanych wrogów pozostawił po sobie zbroję, którą – z racji lepszych statystyk – założyłem bez wahania Geraltowi. Wygląd wiedźmina zmienił się całkowicie, a zakrywający połowę twarzy kaptur upodobnił go nieco do znanego skądinąd Ezio. Podobnie jest z innymi elementami stroju, czyli na przykład rękawicami oraz bronią – każdy egzemplarz i typ ma w Wiedźminie 2 swój indywidualny model. Nie pisałbym o tym – toż to dziś już praktycznie standard – gdyby nie dbałość z jaką te modele wykonano. Stroje potrafią czasami wręcz oszołomić bogactwem szczegółów, co w połączeniu ze świetnie animowanymi modelami robi niesamowite wrażenie.

Wróćmy wszakże do naszego zadania. Aktualnym celem było odnalezienie i zbadanie pewnego ciała, które całkiem niedawno trafiło do pobliskich katakumb. Po znalezieniu rzeczonych zwłok, Geralt przystępuje do oględzin, podczas których wskazujemy mu odpowiednie miejsca, on zaś – na podstawie swojej wiedzy – analizuje rany, urazy, czy też inne znaki szczególnie, które odnajduje na ciele. W tym miejscu niezwykle przydatne okazują się nabyte przez nas narzędzia chirurgiczne, pozwalające na odkrycie kolejnych elementów układanki. Co ciekawe, dowiedziałem się również, że część wiedzy zdobyta podczas tego zadania, może być przydatna w innych questach, a takie zazębiające się elementy mogą zdarzać się w Wiedźminie 2 znacznie częściej.

Co najważniejsze, wiele z nich gracz odkryje wyłącznie przez własną dociekliwość, dokładne badanie okolicy, czy rozmowy z bohaterami niezależnymi. Wiele wskazuje więc na to, że odkrycie wszystkich tajemnic w Wiedźminie 2 może wymagać nawet kilkukrotnego, uważnego przechodzenia gry. Wróćmy wszakże do wątku fabularnego. Powrót do osady, krótka rozmowa z Jaskrem i oto na kilka chwil... przejmujemy nad nim kontrolę. Tomek Gop mówił, że sytuacje takie, czyli przejęcie przez gracza kontroli nad inną postacią, zdarzą się przynajmniej kilkukrotnie, choć będą to raczej krótkie epizody w ramach poszczególnych zadań.

Oczywiście nie będę tu opisywał szczegółów, nie chcąc psuć zabawy czytelnikom, dodam wszakże, że ostatecznie zadanie możemy zakończyć na dwa podstawowe sposoby, z kilkoma prowadzącymi doń ścieżkami. Co najważniejsze, nie jest wykluczone, że podjęta przez nas decyzja w jakiś sposób (pozytywny lub negatywny) zaowocuje w przyszłości. Nie będzie tak w każdym zadaniu, jednak skutki wielu decyzji będą wyraźnie odczuwalne podczas późniejszej rozgrywki. Możemy też spodziewać się tego, że wiele z tych decyzji nie będzie jednoznacznych moralnie, a pokazanie światu, że ma się miękkie serce, będzie wymagało posiadania twardej rzyci, jak zwykły mawiać krasnoludy.

To, co w zaprezentowanym fragmencie Wiedźmina 2 najbardziej mi się spodobało, to właśnie brak nacisków na gracza, by zrobić dokładnie wszystko i pójść założoną przez twórców, optymalną ścieżką. Jeśli większa liczba zadań jest skonstruowana podobnie, do wielu elementów musimy dochodzić sami, czy to przez uważną eksplorację, czy chociażby prowadząc rozmowy. Gra pokazuje nam tylko najważniejsze etapy zadania, jednak – jak sam mogłem się przekonać – wiele z nich możemy odkryć samodzielnie. Uwielbiam takie podejście do graczy, które nie utrudnia sztucznie zabawy, ale jednocześnie nie uwłacza ich inteligencji, premiując dociekliwość i myślenie.

Dodajmy to tego naprawdę świetną grafikę, klasyczne już wiedźmińskie, pełne sarkazmu poczucie humoru, mięsiste dialogi i mamy oto grę, na którą z niecierpliwością czekam. Prasowe demo przekonało mnie nawet do systemu walki, który początkowo budził moje największe obawy. Po spróbowaniu jednego kęsa, czekam na pełne danie.

Oczywiście, jeśli tylko macie jakieś pytania dotyczące Wiedźmina 2, wrzucajcie je śmiało do komentarzy. Postaramy się na nie odpowiedzieć wykorzystując własną wiedzę o grze, tudzież być może uda nam się o coś podpytać jej twórców.

Komentarze
150
Usunięty
Usunięty
24/03/2011 22:13
Dnia 24.03.2011 o 20:55, Vojtas napisał:

>>> Inna rzecz, że można by się było nauczyć czytać ze zrozumieniem. > > Inna sprawa, że należałoby zacząć patrzeć na świat nie przez pryzmat swoich fobii. > Jeżeli uznajesz, że wyrażenie własnej opinii na temat walki w W2 klasyfikuje się do leczenia, > to pozostaje mi tylko zgłosić się do odpowiedniego specjalisty. To działa w obie strony na forum publicznym - Ty wyrażasz zdanie, ja mogę wyrazić przeciwne. :)

Lol, ta wymiana zdań zaczyna przypominać scenę z Monty Pythona. Polemizujesz ze stwierdzeniem, które sam wypowiedziałeś. Przeszkadza ci, że to prostuję. Przyczepiasz się, że niby nie w demo grali tylko w, no właśnie, w co niby? Nie gra jest wg ciebie zręcznościowa tylko walka (a jaka różnica), na koniec zarzucasz mi jakieś fobie. Wszystko fajnie - ja nie bronię Ci posiadania opinii i polemizowania z innymi, ale gdybyś przeczytał ze zrozumieniem moją wypowiedź, to może zamiast opowiadania dziwnych rzeczy podzieliłbyś się opinią na temat omawianego artykułu/gry. No chyba, że jesteś ogólnie haterem wobec każdego, komu coś się w W2 może nie podobać.

Vojtas
Gramowicz
24/03/2011 20:55

>>> Inna rzecz, że można by się było nauczyć czytać ze zrozumieniem.

Dnia 24.03.2011 o 19:15, Bartek_Szyma napisał:

> Inna sprawa, że należałoby zacząć patrzeć na świat nie przez pryzmat swoich fobii. Jeżeli uznajesz, że wyrażenie własnej opinii na temat walki w W2 klasyfikuje się do leczenia, to pozostaje mi tylko zgłosić się do odpowiedniego specjalisty.

To działa w obie strony na forum publicznym - Ty wyrażasz zdanie, ja mogę wyrazić przeciwne. :)

Usunięty
Usunięty
24/03/2011 19:15
Dnia 24.03.2011 o 18:07, Vojtas napisał:

> A widziałeś, żebym gdzieś coś takiego napisał? Natomiast jak można wyczytać w recenzji > dema na gram.pl Nie było recenzji dema, bo dema prawdopodobnie nie będzie, a już z pewnością nie przed premierą.

Cóż, w takim razie napisz proszę do zespołu gram.pl żeby usunęli słowo demo z artykułu.

Dnia 24.03.2011 o 18:07, Vojtas napisał:

> gra jest zręcznościowa. Nie gra. Walka jest zręcznościowa, ale wciąż oparta na drzewku umiejętności.

Racja, poza walką elementem, który mógłby być zręcznościowy jest menu główne i wybory dialogowe

Dnia 24.03.2011 o 18:07, Vojtas napisał:

W2 nie jest wcale bardziej action niż W1.

Cóż, cieszę się, że tak mówisz. Ja nie miałem okazji sprawdzić więc nie wiem. Opierałem się na informacjach z artykułu

Dnia 24.03.2011 o 18:07, Vojtas napisał:

> Inna rzecz, że można by się było nauczyć czytać ze zrozumieniem. Inna sprawa, że należałoby zacząć patrzeć na świat nie przez pryzmat swoich fobii. :)

Jeżeli uznajesz, że wyrażenie własnej opinii na temat walki w W2 klasyfikuje się do leczenia, to pozostaje mi tylko zgłosić się do odpowiedniego specjalisty.




Trwa Wczytywanie