Co z tą branżą? - Branży problemy z komunikacją

Łukasz Berliński
2012/08/13 18:10
1
0

Wszyscy kochamy gry. Grać w nie, rozmawiać o nich, czytać najnowsze wiadomości na ich temat. Dowiadywać się, jak postępuje proces produkcji wyczekiwanych tytułów. Twórcy jednak szczędzą nam informacji i nie odpowiadają na najciekawsze pytania dziennikarzy. Dlaczego zasłaniają się zatem polityką milczenia?

Wszyscy kochamy gry. Grać w nie, rozmawiać o nich, czytać najnowsze wiadomości na ich temat. Dowiadywać się, jak postępuje proces produkcji wyczekiwanych tytułów. Twórcy jednak szczędzą nam informacji i nie odpowiadają na najciekawsze pytania dziennikarzy. Dlaczego zasłaniają się zatem polityką milczenia?

Kilka dni temu Jason Schreier z serwisu Kotaku opublikował tekst zatytułowany Gaming’s Biggest Problem Is That Nobody Wants To Talk w którym twierdzi, iż największym obecnie problemem branży gier wideo jest to, że twórcy nie chcą mówić o swoich produktach. A w zasadzie to mówią, ale tylko poprzez świetnie zmontowane trailery, podrasowane screenshoty oraz odpowiednio skrojone notki prasowe, które codziennie w hurtowych ilościach zalewają moją redakcyjną skrzynkę mailową. Czyli mówią to, co chcą i mogą powiedzieć, niewygodne pytania bądź prośby o ustosunkowanie się do plotek zbywając klasycznym „nie komentujemy spekulacji” lub „w tej chwili nie możemy nic powiedzieć na ten temat”.Co z tą branżą? - Branży problemy z komunikacją

Schreier apeluje do twórców, by nie obawiali się rozmawiać z graczami (a pisząc o graczach, ma na myśli również media), by nie przejmowali się narzekaniami internautów, by opowiadali o swoich planach na przyszłość, by pomogli nam zrozumieć ich decyzje, by tłumaczyli się ze swych porażek, by w końcu byli z nami szczerzy. I choć pod tym apelem mogę się podpisać obiema rękami, choć z opinią redaktora Kotaku w pełni się zgadzam, to jest to tekst naiwny. Szczery, ale utopijny.

Nie oczekuję, żeby developerzy odpowiedzieli już dziś na pytanie dotyczące premiery następców Xboxa 360 i PlayStation 3. Podejrzewam, że albo jeszcze sami nie są tej daty w stu procentach pewni, albo nie mówią z różnych przyczyn, o których za chwilę. Tu jest kwestia takich pytań, jak czy w grze wyścigowej dostaniemy możliwość rozgrywki na podzielonym ekranie? Czy w cRPG będzie możliwość sterowania członkami drużyny? Czy w odświeżonej wersji jednej z klasycznych bijatyk pojawią się kostiumy dla zawodników z oryginału? Czy naprawdę takie podstawowe pytania trzeba zbywać milczeniem lub wymijającym komentarzem? Nie wspominając już o przykładzie podanym przez Schreiera, kiedy to piarowiec Square Enix na pytanie zadane współproducentowi Kingdom Hearts o liczbę osób pracujących przy projekcie przerywa, twierdząc, że nie może tego skomentować. Absurd.

W swym artykule redaktor Kotaku pisze o polityce milczenia z punktu widzenia mediów i graczy. Zapomina jednak o drugiej stronie medalu. Dziś dużych gier nie robi grupka zapaleńców w garażu. Branża gier wideo w ciągu ostatnich 20 lat z epoki paleolitu przeskoczyła do czasów podboju kosmosu. Dziś to przemysł, ogromna gałąź światowej rozrywki. Współczesne bestsellery powstają w korporacjach notowanych na światowych giełdach (a to im głównie Schreier zarzuca problemy z komunikacją z mediami). Proces produkcji trwa latami, jest ciągły, wiele się zmienia w jego trakcie, pierwsza wersja diametralnie może się różnić od tej ostatecznej. To nie filmy, które kręci się według jednego scenariusza.

Branża nie ma problemów z komunikacją. Branża komunikuje się perfekcyjnie zatrudniając ekspertów i speców od marketingu i public relations.

Może nie każdy zdaje sobie z tego sprawę, ale wykreowanie strategii promocji gry zaczyna się na długo przed jej premierą. Trudno oczekiwać, by na pierwszym pokazie prasowym zostało powiedziane wszystko. O czym mielibyśmy później rozmawiać? Giganci nie chcą dzielić się zbyt wcześnie potencjalnie ryzykownymi informacjami, które mogłyby zaważyć na kursie ich akcji. Trudno też oczekiwać, że producenci będą składać obietnice, które mogą w przyszłości nie uzyskać pokrycia. Internet ma doskonałą pamięć, każda wpadka zostanie wytknięta. Współczesne gry robione są wedle konkretnego planu, którego należy się trzymać.

Przy dużych produkcjach nierzadko pracuje ponad setka ludzi. Od dyrektorów kreatywnych, po level designerów, concept artistów, programistów, dział Q&A. Stanowiska można by wymieniać długo. Niezależnie od tego jaką kto pozycję zajmuje w miejscu pracy, każdy ma podpisaną umowę o poufności informacji. Niekiedy nawet mąż żonie nie może konkretnie powiedzieć nad czym aktualnie pracuje. Każde złamanie warunków takiej umowy w konsekwencji może się skończyć koniecznością zapłaty bardzo dużej sumy pieniędzy. Nie opłaca się więc kłapać językiem na prawo i lewo. Skąd zatem biorą się wycieki przedpremierowych, tajnych informacji o grze? Mogę jedynie podejrzewać, że to wycieki kontrolowane. Albo ktoś włamuje się do studia...

GramTV przedstawia:

Pewnie, są w branży ludzie, którzy nie obawiają się opowiadać niemal o wszystkim. Tacy jak Tim Schafer, Notch, Cliff Bleszinski czy Gabe Newell przywoływani w tekście Kotaku. Nie wszyscy jednak tak dobrze czują się w mediach. Ba, większość producentów na myśl o występie przed kamerą oblewa się potem, to przecież tylko ludzie, nie każdy rodzi się z medialnym darem. Szkoleni są więc przez specjalistów od komunikacji i wiedzą co mówią, a nie mówią co wiedzą. To duża różnica.

Wielkimi krokami zbliżają się targi gamescom. Jak co roku wybierzemy się do Kolonii by relacjonować dla Was o najważniejszych wydarzeniach, które będą miały tam miejsce. To jedna z niewielu okazji byśmy mogli twarzą w twarz porozmawiać ze znanymi twórcami. Zapewne na wiele pytań nie uzyskamy wyczerpujących odpowiedzi. Zobaczymy przedpremierowo kilkadziesiąt gier za zamkniętymi drzwiami w hali biznesowej, o których będziemy mogli napisać dopiero po pewnym czasie, bo tak zakłada marketingowy plan działania. Podpiszemy niejedną umowę NDA, która na nas takie obostrzenie nałoży. Zgodzimy się na to, bo nie mamy innego wyjścia chcąc zrobić dla Was relację, którą chcielibyście śledzić na naszej stronie.

Status quo na linii producenci-media-gracze zostanie zachowany.

Chcecie poczytać więcej o branżowych ciekawostkach, trendach i problemach? Nie ma sprawy - oto zestawienie wszystkich części "Co z tą branżą?".

Komentarze
1
Usunięty
Usunięty
14/08/2012 18:18

Nie do końca się zgodzę, że postawa ludzi takich jak Schafer wynika tylko z dobrego medialnego samopoczucia. Po prostu w świecie gier są wyrobnicy i artyści. Ci pierwsi chowają wszystko co z takim wysiłkiem wybadali spece od popytu, żeby nikt tego przypadkiem nie skopiował, ci drudzy nie muszą się przejmować, że ktoś ich skopiuje bo większość niema odwagi iść w ich ślady. Ci pierwsi trzymają się kurczowo zasad popularności w świecie gier, ci drudzy niejako kształtują ten świat.Dodam, że potrzebni są i ci pierwsi i ci drudzy, szkoda tylko że tych pierwszych jest tak dużo a tych drugich tak niewielu.