Artykuł: Co z tą branżą? - Diablo dobry biznes

Łukasz Berliński
2011/09/17 12:00

Diablo III wymagać będzie stałego dostępu do Internetu, nie będzie wspierać modów, a za przedmioty będziemy płacić prawdziwą gotówką. A mimo utyskiwań fanów na forach, miliony graczy i tak pójdą do sklepów. Jak to się dzieje? O tym i nie tylko w dzisiejszym "Co z tą branżą?".

Artykuł: Co z tą branżą? - Diablo dobry biznes

Powroty serii po długich latach nieobecności na rynku bywają bolesne, o czym przekonał się choćby Duke Nukem Forever, na którego czekano bagatela 14 (?) lat... Od czasów premiery Diablo II nie minęło wiele mniej, ale o ile w przypadku Księcia rozważaliśmy różne scenariusze, tak tytułowy piekielny boss podąża prostą drogą do sukcesu, nie bacząc na ofiary, jakie zostawia za sobą.

Całość artykułu przygotowanego przez Mejstego znajdziecie tradycyjnie klikając w czerwoną belkę pod spodem.

GramTV przedstawia:

Komentarze
282
Usunięty
Usunięty
13/05/2012 16:53

Moim zdaniem RMAH to bardzo dobry pomysł, dlaczego? Sprzedawanie itemów za realną kasę jest stare jak same gry MMO, teraz zostało to tylko "zalegalizowane". Zarzuty o to że dzięki RMAH gracze z dużym portfelem będą mieli łatwiej są zupełnie bezpodstawne ponieważ najlepsze itemy będą tzw. "soulbound" czyli nie na sprzedaż. a zatem aby je zdobyć trzeba będzie się samemu pomęczyć, a poza tym diablo będzie wymagało od gracza choć trochę myślenia coby skonstruować odpowiedni build (czy to pod pvp czy pve) a odpowiednie itemy nic nie dadzą jeśli nie będzie się potrafiło zrobić z nich użytku.Zaraz poleci w moją stronę fala flame''u jakim to jestem noobem, ciemniakiem, że jestem bogaty to mi to nie przeszkadza itd. otóż moi mili odwrotnie - w RMAH nie kupie ani 1 itemu za real money ponieważ zwyczajnie mnie na to nie stać :), wręcz przeciwnie - sam będę sprzedawał jeśli trafię na coś dobrego :)

Melchah
Gramowicz
24/09/2011 18:25
Dnia 23.09.2011 o 18:45, inzkulozik napisał:

Za dodatki też będziesz płacił w przyszłości, bo w takim kierunku to zmierza i widać to gołym okiem. Kupimy grę, pogramy dwie godziny i koniec przygody. Czujesz niedosyt, chcesz więcej? Proszę bardzo, nowe misje już czekają. Potrzeba je tylko wsadzić do koszyka...

Nie będę :). Nie kupuję gier, gdzie autorom chciało się jedynie stworzyć szkielet gry z pięciogodzinną klejoną na siłę fabułą i ewentualnie uzupełnienia w postaci DLC. Właśnie dlatego przestałem kupować Call of Duty, poprzestając na Modern Warfare. Dość kotletów. A MW3 zapowiada się na największy kotlet w dziejach branży rozrywkowej w ogóle :). Stara grafa, stary silnik, stare pomysły na rozgrywkę i multi... tylko cena równie wysoka. Ale co mnie to obchodzi? Ja tego nie kupię. Śmieję się tylko z nabywców, choć ostatecznie rozumiem tych, którzy w temacie nie siedzą, nie wiedzą co i jak, i dlaczego Ziemia kręci się wokół Słońca. Ale są też ludzie, którzy pamiętają część pierwszą, drugą i nagle potężny skok jeszcze większej grywalności w Modern Warfare - ci powinni być bardziej świadomi, że są jednak ostro popychani przez "tylne drzwi". Aż dziwne, że ich nie boli... Może dobrze działa wazelina w postaci "zawsze o was dbamy, drodzy fani, a wasze dobro jest naszym celem" i takie tam pijarowskie pierdy dla ubogich duchem.Podsumuję tylko, że całe to moje narzekanie na zabezpieczenia, na mierność, na wtórność, na odcinanie kuponów i dojenie kasy jest oczywiście nic nie warte, bo jak zwykle głosy zostaną oddane portfelami, niestety często "za". Szkoda. Mimo tego coś się w człowieku buntuje...

Usunięty
Usunięty
23/09/2011 20:36
Dnia 23.09.2011 o 07:57, inzkulozik napisał:

Ale teraz to już nie jest ta sama społeczność graczy. Wchodzą nowe pokolenia, dla których od zawsze wszystko było online. Nie zdziwię się jeśli za jakiś czas w grach będzie integracja z FaceBookiem/G+, a gry bez takiej opcji będą miały jedną wadę więcej w podsumowaniach recenzji.

Widać jestem już na to za stary... a może po prostu (podobnie jak 99% stworzeń tego świata) za bardzo konserwatywny w swoich założeniach. Ale będąc szczerym nie mam zamiaru tego zmieniać, ponieważ to właśnie ta nie tak wcale dawna, a jednak odchodząca powoli do lamusa sztuka dostarczyła mi tylu tak pięknych i pozytywnych doznań... nawet czegoś więcej. I wszystkim, którzy angażowali się w jej powstawanie na przestrzeni tylu lat jestem nieopisanie wdzięczny (również Blizzardowi :-)).Natomiast współczesny świat staje się miejscem dla mnie coraz bardziej obcym, w tym również cała jego twórczość. Mimo to czuję że... że jest to czymś dobrym. Jakby cały ten nowy porządek zmierzał ku czemuś naprawdę złemu. Właśnie przypomniał mi się tekst piosenki "Brave New World" zespołu Iron Maiden... beauty not needed here.Jako że nie jestem się w stanie przystosować (lub może po prostu nie chcę), to pozostaje jedynie zostawić całe to burdello za sobą... lub pozostać przy klasyce. Ostatecznie coraz bardziej skłaniam się ku słowom pewnej piosenki Wilków, iż w rzeczy samej "słońce pokonał cień". :-(Tyle mojej nostalgii i osobistej filozofii. I tak nikt się nie dowie.Pozdrawiam.




Trwa Wczytywanie