The Last of Us - betatest

Łukasz Wiśniewski
2013/05/17 09:00

Chyba każdy posiadacz PlayStation 3 czeka na tę grę... Mieliśmy już okazję co nieco pograć w The Last of Us i dzielimy się z wami naszymi wrażeniami.

Każda osoba, która grała w gry z serii Uncharted wie doskonale, że Naughty Dog to firma solidna. Tym razem mistrzowie w kodowaniu na PS3 zabierają nas w post-apokaliptyczną przyszłość. Dla odmiany cywilizacja nie przekręciła się od atomu, lecz od grzyba, więc jest znacznie bardziej zielono, niż zwykle. Poza tym wszystko jest na miejscu: ruiny miast, resztki cywilizacji, mutanci i zdeprawowani ludzie pustkowi. W ramach materiału demonstracyjnego The Last of Us mogliśmy zwiedzić okolice dwóch amerykańskich miast: Lincoln i Pittsburgh. Etapy te nie są od siebie chyba za wiele oddalone w grze (podejrzenie to wynika z fabuły), ale oferują zupełnie inny typ rozgrywki.The Last of Us - betatest

Mimo, że to jedynie wersja beta gry, już na tym etapie The Last of Us robi bardzo dobre wrażenie. Zresztą to nie powinno dziwić, ekipa z Naughty Dog potrafi z sędziwej PlayStation 3 wycisną wszystko, co się tylko da. Wszystko jest jak trzeba, włącznie z niezbędnymi detalami i światłocieniami. Udźwiękowienie stoi również na wysokim poziomie, ciekawie wypada smutny, ale też i dość relaksujący motyw przewodni w menu, któremu towarzyszy powiewanie porwanych firanek, okalających wybite okno. Wersja demonstracyjna nie miała jeszcze zaimplementowanej polskiej wersji językowej, która zresztą wzbudziła już nieco kontrowersji.

W okolicach Lincoln Joel i Ellie musza się dostać do dobrze ogrodzonego, wyludnionego miasteczka. Druty kolczaste, pułapki, trudne do pokonania bramy - przez pewien czas zmagamy się jedynie z otoczeniem, bez walki. W tym czasie dwójka naszych bohaterów - sterowany przez gracza doświadczony Joel i czasem nierozważna nastolatka Ellie - toczą rozmowy i ogólnie wprowadzają nas w klimat. Tudzież w elegancki sposób przedstawiają zręby fabuły The Last of Us. W tym miasteczku powinien przebywać stary znajomy Joela. Sęk w tym, że to typ wręcz paranoidalny, do tego spec od pułapek. Tylko on jednak może pomóc bohaterom w wyfasowaniu jako-tako jeżdżącego samochodu...

Przebijanie się przez miasto nie jest łatwe, bywa, że trzeba skądś zorganizować długą dechę, podstawić ją pod ścianę, po czym po wejściu na dach zrobić z niej pomost. bywa, iż Joel musi zaufać Ellie i podsadzić ją , by przeskoczyła nad bramą i ją otworzyła z drugiej strony. Kluczowe miejsca są oznaczone, deski do podniesienia takoż, ale nie ma w The Last of Us nadmiernego wyręczania gracza w myśleniu. Na przykład symbol oznaczający miejsce do oparcia deski pojawia się... w każdym takim miejscu, niezależnie od tego, czy z punktu widzenia dalszej wędrówki jest ono odpowiednie. To miłe. Zresztą jeśli idzie o swobodę wyboru, to mamy jej całkiem sporo, jak na zabarykadowane miasto.

W mieście znajdują się ofiary grzybowej plagi, więc trzeba zachowywać czujność, zwłaszcza, że są nieruchawe i łatwo wręcz na nie wdepnąć. Pół biedy, gdy to normalna faza choroby - z takimi osobnikami idzie sobie poradzić, odepchnąć. Jednakże gdy dopadnie nas w pełni dojrzały grzyboludek, od razu rzuca się do szyi i kaplica. Wrogowie, choć normalnie stoją spokojnie, entuzjastycznie zbiegają się na odgłosy walki, a zwłaszcza strzałów z broni palnej. Dlatego cenną bronią jest gazrurka, którą Joel potrafi ulepszyć, mocując taśmą klejąca do kolanka nożyczki. Nie jest to trwałe ulepszenie, ale materiałów zamiennych da się nieco znaleźć. Ogólnie, jak przystało na bohaterów post-apo, bohaterowie The Last of Us prowadzą żywot śmieciarzy, bo wszystko może sie przydać.

Jak wiadomo, studio Naughty Dog zna sie nie tylko na samym kodowaniu, ale ma też świetną rękę do projektowania poziomów i umie graczom urozmaicać życie. W Lincoln prawdziwą perełką jest moment, gdy Joel wpada w pewną pułapkę i wisi pod sufitem szopy, podwieszony za nogę. Ellie próbuje odciąć przeciwwagę, a tymczasem do szopy zbliżają się mutanci poplechowi. Oglądanie pola walki do góry nogami, strzelanie z nieustabilizowanej broni, wpychanie pojedynczych pestek w bębenek rewolweru, szarpanina z namolnymi przeciwnikami - rewelacja! Znać rękę fachowców. Miejmy nadzieję, że podobnych tricków będzie w< b>The Last of Us sporo. W tym samym miasteczku jest też zresztą przygotowana scena, która wygląda na beznadziejną, ale ma twist fabularny.

GramTV przedstawia:

Drugi udostępniony fragment The Last of Us, rozgrywający sie na przedmieściach Pittsburgha to w zasadzie przerywnik filmowy i jedna trudna walka. Tym razem, dla odmiany, walczymy z niezarażonymi ludźmi. Jest ich sporo, rozmaicie uzbrojonych - część ma broń palną, część dechy z gwoździem i tym podobne zabawki. Na starcie dzieli nas od nich pewien dystans, ale szybko go zmniejszają. Otwarta konfrontacja jest piekielnie trudna, lepiej pokombinować, zwłaszcza, że w ramach scenariusza twórcy pozbawili nas większości broni. Na szczęście Joel to stary lis i umie się ukrywać, a Ellie nie wariuje w obliczu zagrożenia. Czaimy sie wiec za sklepowymi półkami, dopadamy wrogów, zabijamy dechą, albo... łapiemy i trzymamy jako żywe tarcze, by to ich koledzy mieli krew na rekach.

Co ważne, wrogowie w The Last of Us mają co prawda swoje algorytmy, ale nie są one sztywne. To oznacza, że w ramach swej specjalizacji dostosowują sie do sytuacji. Nie ma jasno wytyczonych ścieżek, którymi nadejdą, każda nasza akcja powoduje reakcję. Ci od dech z gwoździem i strzelb korzystają z tego, że ich koledzy z normalnymi pukawkami zawracają nam głowę i zachodzą Joela od boku. Swą obecność zdradzają dopiero atakiem, gdy są pewni sukcesu. Żadnego nawoływania, pohukiwania, szaleńczych krzyków. To ludzie, którzy przetrwali jakoś apokalipsę, nie wdepnęli jak widać dotąd w grzyboludki, wiedzą jak się zachować.

Świat jest pełen detali, co ma znaczenie choćby w połączeniu z ciekawością poznawczą Ellie, która nie zna świata sprzed katastrofy. Oprócz tego zaznaczam, że niezależnie od mojego dzisiejszego błazeńskiego poczucia humoru i szastania grzyboludkami oraz plechą, gra The Last of Us wcale nie jest komedią. Zademonstrowane nam fragmenty dosyć dobrze operują nastrojem, dając zarazem odczuć pustkę zniszczonych miast, lekką grozę gdy trzeba, ale też i co jakiś czas rozładowując napięcie dialogami. Malutko na pokazano, ale póki co utwierdzam się w przekonaniu, że naprawdę jest na co czekać.

Grę The Last of Us możecie zamówić przedpremierowo w naszym sklepie, zarówno w wersji podstawowej, jak i specjalną edycję Joela:

Komentarze
12
Usunięty
Usunięty
21/05/2013 14:57

Preorder już jest, teraz tylko czekać :D

Bodzio-Gracz
Gramowicz
18/05/2013 13:07

Nie mogę się doczekać już tej gry :-).

Bloobik
Gramowicz
17/05/2013 15:20

http://www.youtube.com/watch?v=V2FuIQdG1e0a to demo numer 2




Trwa Wczytywanie