Underrail - betatest

Sławek Serafin
2012/12/31 14:53

Prawie jak pierwszy Fallout... i w tym przypadku to "prawie" nie robi, o dziwo, aż takiej wielkiej różnicy. Underrail to naprawdę miła niespodzianka.

Słyszeliście wcześniej o Underrail? Tak? To jesteście lepiej niż ja zorientowani w temacie niezależnych gier RPG osadzonych w postapokaliptycznych klimatach - bo ja nie słyszałem. Gra rzuciła mi się w oczy znienacka i próbowała przekonać do siebie tym, że jest rozgrywanym w turach izometrycznym RPG inspirowanym oryginalnym Falloutem. No dobra, oryginalne to nie jest, ale te indie-erpegi bywają przecież bardzo fajne, nie? Eschalon nie był zły, przy nowym Avernum też posiedziałem parę godzin, więc trzeba było dać temu Underrail szansę, prawda? Ściągnąłem, zainstalowałem, odpaliłem i... jakieś cztery godziny później odwróciłem nieprzytomny wzrok od monitora, przypominając sobie, że jednak nie jestem w podziemiach, a świat się mimo wszystko nie skończył i muszę wyprowadzić psa na spacer....

Underrail - betatest

Rzecz dzieje się pod ziemią. Nastąpiła jakaś bliżej niesprecyzowana zagłada i ludzie przetrwali tylko w tunelach i na stacjach rozbudowanego systemu podziemnej kolejki. Hmm, gdzieś już o czymś takim słyszałem, ale... nieładnie jest pokazywać palcem. Metro czy nie metro, jesteśmy na dole. I jesteśmy nowi, bo nasz własnoręcznie wyprodukowany bohater jest najnowszym mieszkańcem stacji South End, który po kilku tygodniach intensywnych testów psychofizycznych został uznany za wartościowy nabytek i przyjęto go w poczet mieszkańców. I oczywiście od razu zagoniono do roboty... czyli polowania na szczury. A właściwie szczurogary, całkiem paskudne bydlęta, gdyby ktoś mnie zapytał co o nich sądzę.

Underrail rezygnuje z trzęsienia ziemi na początku na rzecz spokojnego, cichego rozwijania akcji. To znaczy, tak po prawdzie, to wszystko jednak zaczyna się od trzęsienia ziemi, z którego to powodu stacja ma wiele różnych problemów, w tym brak rąk do pracy, ale nie jest to trzęsienie fabularne, tylko zwykłe, geologiczne. Nie ma mowy o ratowaniu świata, poszukiwaniach waterchipa czy jakiejkolwiek innej wielkiej, wiekopomnej misji - ot, administracja wysługuje się nowym popychadłem do wykonania w sumie dość banalnych, choć momentami niebezpiecznych zadań. A to, że te zadania mogą przybrać bardzo nieoczekiwany obrót, to już inna para kamaszy ze skóry jaskiniowego skoczka. Mnie osobiście podobają się takie zwroty akcji, gdy w połowie dość standardowego zadania polegającego na poszukiwaniu elektronicznego klucza w opuszczonej podstacji okazuje się nagle, że mamy do czynienia z terrorystami i zakładnikami, a na dodatek musimy sporo łazić przewodami wentylacyjnymi niczym John McClane. Brakuje tylko klasycznego "A teraz mam karabin maszynowy, ho, ho, ho"... ale tylko przez chwilę, bo szybko okazuje się, że po zaliczeniu zadania rzeczywiście będziemy mieli taki karabin. Zdobyczny. I może nawet z niego postrzelamy, jeśli statystyki pozwolą.

Gdyby twórcy Underrail sami nie napisali, że inspirują się Falloutem, to i tak bym się zorientował, zobaczywszy system rozwoju postaci. Przypomina on SPECIAL tak bardzo, jak to tylko możliwe bez plagiatu. Różnice są niewielkie, choć istotne, ale nie na tyle, by nie mieć wrażenia swojskości i nie poczuć się od razu jak u siebie w postapokalipsie. Jest nawet pokaźna lista specjalnych cech dodatkowych, które jako żywo przypominają falloutowe perki... jednocześnie nie kopiując ich, za co się należą autorom Underrail duże brawa, bo pewnie niełatwo było wymyślić listę bardzo podobnych, ale jednocześnie wyraźnie innych atrybutów. I to takich, które naprawdę fajnie sprawdzają się w akcji, tej zwykłej i turowej.

Normalna rozgrywka toczy się w czasie rzeczywistym, jedynie w trakcie walki Underrail zamiera w tury. To też skądś znane, prawda? Ale działa. Bardzo dobrze działa. Możemy strzelać z broni palnej i kusz, możemy rzucać granaty i walczyć wręcz, możemy też zwiewać albo używać różnych dziwnych zabawek. W miarę szybko da się zgromadzić nieduży arsenał pistoletów zwykłych i maszynowych tudzież noży czy łomów - i nie będziemy mieli plecaka pełnego identycznych przedmiotów. Nawet w obrębie jednej klasy oręża występują różne jego warianty, z nieco innymi statystykami. Jasne, to nie Borderlands, ale to strasznie fajne, że można znaleźć np. cztery naprawdę różne pistolety 9 mm. I do tego jeszcze kilka 5 mm oraz 7,62 mm tudzież 8,6 mm, albo nawet kalibru .44 cala. Każda broń palna w Underrail występuje w różnych kalibrach - od pistoletu do snajperki. Oczywiście większy oznacza poważniejsze obrażenia, ale też o wiele znaczniejszy koszt w punktach akcji. I trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, czy chce się strzelać rzadziej ale mocniej, czy częściej, ale słabiej. Zanim się odpowie, warto wziąć kartkę i policzyć średnią...

GramTV przedstawia:

Lubię, gdy gra RPG pozwala mi przebierać w przedmiotach, tak jak Underrail. I lubię też, gdy pozwala mi robić swoje zabawki - a tutaj można robić wszystko, od gnatów przez pancerze aż do min, gogli i dopalaczy psionicznych. Tak, można się bawić w telepatię, telekinezę i telewizję cyfrową pewnie też. Ja zrezygnowałem z tych cudów zmutowanych mózgów na rzecz klasycznego skradania się ze snajperką i zestawem wytrychów, ale jest opcja smażenia wrogów siłą umysłu, z którą być może kiedyś lepiej się zapoznam. Może gdy skonstruuję sobie ten wymarzony karabin wyborowy 12,7 mm i zobaczę, jak się z niego strzela do szczurogarów? A może przy drugim podejściu dopiero? No właśnie...

Underrail nie jest gotowe. To dopiero alfa, nawet nie beta. Zabawy jest tutaj na jakieś 7 do 10 godzin w tym momencie i gra jest bardzo daleka od ukończenia. Ale to, co w niej jest, działa bez zarzutu, bezbłędnie i generalnie zaskakująco dobrze. Prawie wszystko mi się tu podoba... no, może poza dość słabo zarysowanymi wątkami fabularnymi. Napotkane postacie są bowiem wiarygodne, zwłaszcza dzięki obrazowym opisom ich zachowania, ale brakuje im pogłębienia i charakterystycznych rysów, które nadałyby im jakichś wyraźniejszych kształtów. Dialogi są w porządku... ale tylko w porządku. To na pewno nie jest poziom Fallouta, choć widać, że Underrail się stara, że ma nawet opcjonalne dialogi połączone z umiejętnościami takimi jak perswazja i zastraszanie, że czasem pozwala rozwiązać zadania w inny sposób niż siłowo. To bardzo miłe, ale to jednak nie jest drugi Fallout... przynajmniej na razie.

Underrail w aktualnej wersji jest już sprzedawane. Tanio, osiem eurosów. Zyski ze sprzedaży posłużą finansowaniu dalszej produkcji i... mam szczerą nadzieję, że to wszystko wypali. Dlaczego? Dlatego, że gra mi się bardzo spodobała. Wciągnęła na amen na kilka godzin, z marszu i bez najmniejszego wysiłku, opowiadając prostą wprawdzie, lecz sensowną historię i pozwalając się pobawić dość znajomą, ale mimo wszystko oryginalną mechaniką. No, po prostu dobrze mi się łaziło po tych jaskiniach. Widać, że projektował je ktoś, kto nie tylko umie to robić, ale też kocha to robić. Jest potencjał. Czy na grę taką jak Fallout? A dlaczego by nie? Nigdy nie wiadomo, co przyniesie jutro. Może supergrę. A może ogólnoświatowy kataklizm. Tak czy inaczej, będzie postapokalipsa jak się patrzy.

Komentarze
15
Lone_Wolf
Gramowicz
03/01/2013 04:30

A tak przy okazji: TwórcA. Grę tworzy jedna osoba :)

Usunięty
Usunięty
01/01/2013 13:57

Kupiłem, zagrałem i cóż mogę powiedzieć? Świetna gra! Głosujcie na Greenlightcie i niech chłopaki lądują na steamie, bo zasłużyli :)

Usunięty
Usunięty
01/01/2013 13:57

Kupiłem, zagrałem i cóż mogę powiedzieć? Świetna gra! Głosujcie na Greenlightcie i niech chłopaki lądują na steamie, bo zasłużyli :)




Trwa Wczytywanie