Tydzień z grą Grand Theft Auto IV - Historia serii: od GTA 3 do GTA: San Andreas

mastermind
2008/12/02 19:00

Przesiadka w "trzeci wymiar"

Przesiadka w "trzeci wymiar"

Przesiadka w

W pierwszym artykule poświęconym historii GTA nie wspomnieliśmy w zasadzie o jednym, bardzo istotnym wyznaczniku serii. Od początku wzbudzała ona sporo kontrowersji za sprawą sposobu przedstawiania i dokonywania zbrodni oraz wykroczeń, a także ostrego, wulgarnego języka, którego autorzy nie pożałowali graczom. Wprawdzie na rynku od dawna dostępne były gry, a nawet serie kontrowersyjne, jak na przykład Carmageddon, ale jednak były one zazwyczaj w pewien sposób odrealnione. Uchybienie nasze było jednak w pewnym stopniu zamierzone. Wiadomo przecież, że właśnie owe kontrowersyjne treści przyczyniły się w znacznym stopniu do popularyzacji GTA. A w tym aspekcie do niesamowitej wręcz popularności trzeciej odsłony (14,5 miliona sprzedanych kopii!), która ten wulgarny i ostry klimat przeniosła w bliższe realizmowi dekoracje.

Jedynka i dwójka, choć były tytułami udanymi i w gruncie rzeczy cieszyły się niemałą sympatią graczy, w kontekście trzeciej części okazały się być jak ujadający żałośnie ratlerek przy postawnym pitbullu, albo jak plastikowa imitacja prawdziwego samochodu. Ta gra na trwałe zapisała się złotymi zgłoskami w rozrywkowym przemyśle i wyznaczyła nowe standardy, do których ciężko było potem dociągnąć innym producentom. Oczywiście stało się to za sprawą nowego silnika graficznego, przeniesienia rozgrywki w inny – "trzeci" wymiar, oraz zachowania otwartej koncepcji zabawy, która nie pętała graczy sztucznymi ograniczeniami. Opowiedzmy jednak o tym wszystkim po kolei.

Kiedy GTA 2 była już na sklepowych półkach, a do włodarzy z Rockstar Games napływały już pierwsze wyniki finansowe, rozpoczęły się intensywne prace koncepcyjne nad kontynuacją. Gdy wiadomo już było, że druga część sprzedaje się nieco poniżej oczekiwań, producenci zachodzili w głowę, co takiego sprawia, że gracze nie sięgają już tak często po ich tytuł i co wypadałoby w związku z tym zmienić. I oczywiście wpadli na najprostsze z możliwych rozwiązań! Aby dać odczuć większą niż dotychczas satysfakcję z czynów dokonywanych przez wirtualnego bohatera, należało całkowicie przemodelować silnik graficzny i pchnąć go w objęcia nowej technologii. A na imię jej było "3D" (oczywiście to umowne, komputerowe – swoją drogą niechaj nadejdzie już ten dzień, gdy pod strzechy zawita ten IMAX-owy... Wtedy dopiero będzie się działo!).

W październiki 2001 roku GTA III wylądowało na sklepowych półkach, rozsadzając listy sprzedaży niczym eksplozja atomowa. Gra była przeznaczona na Playstation 2, któreą w dużym stopniu wywindowała. W sześć miesięcy potem gra trafiła na PC, a kolejne pół roku później na XBox-a. Miejscem akcji tym razem stało się Liberty City, które podzielono na trzy dzielnice (Brooklyn/Queens, Manhattan i New Jersey), do których uzyskiwaliśmy stopniowo dostęp. Bohaterem był ponownie Claude Speed, który na początku gry został wykiwany przez własną dziewczynę i kumpla podczas skoku na bank w Liberty City. Największym novum była wspomniana już zmiana sposobu obrazowania z 2D na 3D. Wszystkie obiekty w grze otrzymały trzeci wymiar, a akcja została ukazana zza pleców naszego gieroja, dając nam o wiele szerszy ogląd na świat. Kolejnym atutem produkcji było stworzenie w miarę żywego, realistycznego i pulsującego własnym rytmem miasta. Mieszkańcy Liberty City, których spotykaliśmy na ulicach (mogło być ich około 20 w jednym momencie na ekranie), byli zajęci swoimi sprawami i podlegali prawidłom znanym z reala (np. nie przechodzili na czerwonym świetle). Nie zapominano również o zaimplementowaniu zjawisk pogodowych, takich jak mgła czy rzęsisty deszcz.

Tym razem autorzy postanowili zaszaleć także jeśli chodzi o zróżnicowanie misji. Oczywiście były i standardowe w stylu przewieść coś lub kogoś, dotrzeć w określony punkt, wysadzić samochód lub rozwalić niepotrzebnego delikwenta, ale... No właśnie, do tych „grzecznych” misji doszło też sporo bardziej kontrowersyjnych. Co powiecie na zbieranie pism przeznaczonych dla panów, przewożenie w samochodowym bagażniku poćwiartowanych zwłok albo zabawianie się z prostytutką (którą - nawiasem pisząc - można było po wszystkim zlikwidować i okraść...)? Przyznacie, że stróże moralności mieli w przypadku GTA 3 spore pole do popisu. Rockstar Games miał jednak w zanadrzu jeszcze kilka poprawek. W grze pojawiły się pełnoprawne cut-scenki, do których głosy podkładali słynni hollywoodzcy aktorzy (m.in. Michael Madsen, Joe Pantoliano i Kyle MacLachlan). Zmniejszono znacznie liczbę pojazdów do około 50, ale dodać trzeba, że tym razem znalazły się wśród nich również motorówki, wozy służb miejskich, helikoptery, samolot, a nawet czołg. W porównaniu z poprzednimi częściami znacznie poprawiono - a praktycznie zaimplementowano - nowy model jazdy i uszkodzeń.

Pojazdy miały teraz kilka stref zniszczeń, dzięki czemu efektownie wyginały się im karoserie lub odpadały ich części. Każde auto prowadziło się nieco inaczej, a maszyny charakteryzowały się oczywiście różnymi parametrami (prędkość, przyczepność do podłoża itp.). Rzecz jasna, gabloty nie były niezniszczalne. Ostro sfatygowane, z powgniataną karoserią, z czasem po prostu wybuchały, ale oczywiście można było wcześniej naprawić je, a nawet przemalować w specjalnych warsztatach Pay’n’Spray. Z kolei w miejscach zwanych Eight-Ball można było zainstalować w wozie gustowną bombę. Taaaak, GTA 3 z pewnością było tytułem, który wciągał i wyznaczał nowe standardy. Dość powiedzieć, że gra sięgała po liczne najwyższe wyróżnienia, a za jej największą wadę uznawano to, że nie była tak długa, jak życzyliby sobie tego spragnieni wrażeń gracze. GTA: Vice City

Po niewątpliwym sukcesie, jakim okazało się GTA 3, szefowie Rockstar Games nie zamierzali zabijać kury, która właśnie zaczęła znosić złote jajka. Już w 2002 roku na rynku zadebiutowało GTA: Vice City, wydane na PC, PS2 i XBoxa. Bohaterem gry był niejaki Tommy Vercetii, a akcja toczyła się w słonecznym Vice City. Słońce, plaża, gorące laski i brudna forsa do zgarnięcia – wiecie – te klimaty. Zawiązanie akcji następowało na skutek nieudanej transakcji, w której nasz heros miał sprzedać sporą ilość dragów. Jednak w transakcję włączył się wrogi gang, zabierając zarówno towar, jak i pieniądze. Zemsta pozostawała więc sprawą przesądzoną i Tommy wyruszał na krwawą vendettę, a wraz z nim i my. Na potrzeby serii autorzy zaangażowali do sesji dubbingowych Raya Liottę (Vercetti), który wniósł do ścieżki dźwiękowej charyzmę i pewność siebie. Poza nim w obsadzie pojawili się także: Tom Sizemore, Dennis Hopper, Danny Trejo, Gary Busey, a nawet znany z serialu Miami Vice Philip Michael Thomas. Wraz z Tommym po raz kolejny zajmowaliśmy się standardowo: rozbojami, kradzieżą aut, wykonywaniem szeregu misji, dilerką narkotyków, napadami na sklepy, a nawet robotą dla pornobiznesu.

Wśród nowych ficzersów pojawiła się możliwość customizacji postaci (Tommy zmieniał ubrania), wykupywania specjalnych kryjówek oraz posiadłości, a także możliwość wyskakiwania z płonącego auta. Doszło także kilka nowych broni, m.in. tak oryginalne jak katana czy piła łańcuchowa, dając łączny dostęp do arsenału złożonego z ponad 30 sztuk. Wśród maszyn, którymi można było się przejechać, pojawiły się motory (i to w kilku kategoriach), które powróciły do serii po nieobecności w trzeciej części. Zasiąść też można było za sterami helikoptera (w końcu), sportowych łodzi motorowych, wodolotu i... wózka golfowego...

Ponieważ akcja rozgrywała się w latach 80-tych, nawiązywała klimatem do takich filmowych hitów jak Miami Vice czy Człowiek z blizną. Muzyka po raz kolejny była dobrana stosownie do klimatu - czyli lat 80-tych. Ponownie dostępnych było dziewięć stacji radiowych nadających "muzykę epoki lateksu". Usłyszeć mogliśmy m.in. Blondie, Michaela Jacksona, Kate Bush, Slayer, Herbiego Hancocka, Frankie Goes to Hollywood czy Ozzy’ego Osbourne’a. Do tego istniał nadal sprawdzony patent, który umożliwiał graczom słuchanie własnej muzy z plików MP3 (oczywiście w wersji na PC). Novum było również wprowadzenie do gry rezydencji i miejsc, w które można było zainwestować pieniądze. Stanowiły one punkty zapisu i dodatkowe źródło dochodu bohatera. Ale to wcale nie wszystko! Autorzy obiecywali możliwość wchodzenia do budynków i z tej obietnicy wywiązali się w pełni.

GramTV przedstawia:

Wizyta na lotnisku czy w supermarkecie po raz kolejny przybliżała serię do realu. Gra nadal pozostawała kontrowersyjna, choćby za sprawą pracy w pornobiznesie, ale także m.in za sprawą niewyszukanych komentarzy politycznych pod adresem prezydenta Busha. Nadal też hołdowała sprawdzonej zasadzie otwartego modelu rozgrywki, który poza wykonywaniem fabularnych misji pozwalał na odkrywanie setek poukrywanych bonusów i dodatków. GTA: Vice City pobiło rekord sprzedaży poprzedniej części, osiągając zawrotną liczbę 17,5 miliona sprzedanych pudełek. Ale to wcale nie było ostatnie słowo magików z Rockstar Games. Grand Theft Auto: San Andreas

W 2004 roku programiści zaserwowali graczom kolejną odsłonę swojego flagowego produktu – Grand Theft Auto: San Andreas. Od razu powiedzmy, że przy okazji tej gry pękła bariera 20 milionów sprzedanych kopii, co po raz kolejny udowodniło, że Rockstar Games są w stanie odnieść niebywały sukces. Po Vice City postawiono na sprawdzony schemat -od zera do bohatera - i dano graczom nowe alter ego. Tym razem był nim niejaki Carl Johnson, który wracał do rodzinnego Los Santos (fikcyjne miasto wzorowane na Los Angeles) po kilku latach nieobecności. Jednak rzeczywistość, którą pamiętał, odeszła w zapomnienie, a Carl trafił na niezbyt sprzyjające okoliczności. Właśnie umarła mu matka, a dodatkowo pewien gliniarz (grany przez Samuela L. Jacksona, obok którego pojawili się jeszcze m.in. Ice-T, Peter Fonda oraz James Woods) wrobił go w morderstwo. Zabawa w San Andreas odbywała się na ogromnym obszarze, który podzielony był między trzy miasta: Fierro (San Francisco), Las Venturra (Las Vegas) i Los Santos (Los Angeles) właśnie. Ponieważ akcja toczyła się w latach 90-tych, z głośników popłynęła adekwatna muzyka. Słuchaliśmy więc rapu i R&B w wydaniu takich artystów jak Tupac Shakur, Dr. Dre, Snoop Dogg, Boyz II Men, Bell Biv Devoe i innych.

Mimo pozostawienia ogólnych zarysów rozgrywki w niezmienionej formie, w grze pojawiły się kolosalne nowości. Za sprawą wprowadzonego do zabawy współczynnika głodu można było ze swej postaci uczynić prawdziwe monstrum-grubasa lub przeciwnie, wyrobić mu gustowny kaloryfer przez intensywną pracę na siłce. Umożliwiono również dokonywanie włamań do mieszkań i budynków (ach ten realizm!), a wśród środków transportu pojawił się oldschoolowy... rower! Zakres czynności wykonywanych przez naszego podwładnego również uległ poszerzeniu. Carl nauczył się pływać i strzelać z dwóch broni jednocześnie. Generalnie Grand Theft Auto: San Andreas uznane zostało za najbardziej kompleksową (jak do tej pory) grę z serii. Tu można było po prostu żyć życiem bohatera, robiąc w danym momencie to, na co miało się ochotę. Niektórzy gracze już jednak wiedzą, że "prawda ta" straciła na aktualności, wraz z premierą czwartej części gry. Jednak na relację z pecetowego Grand Theft Auto 4 musicie poczekać jeszcze kilka dni.

Errata do artykułu. Ze względu na fakt, że obecnie do sklepów trafia GTA 4 w wersji na PC, w naszych "historycznych" artykułach nie zajmowaliśmy się wyłącznie konsolowymi odsłonami serii. Trzeba jednak pamiętać, że były i takie (Grand Theft Auto: Liberty City Stories, Grand Theft Auto: Vice City Stories, czy Grand Theft Auto Advance).

Komentarze
26
Usunięty
Usunięty
05/12/2008 17:49

Kiedy w 2002 roku PeCetowa wersja Grand Theft Auto 3 ujrzała światło dzienne i kiedy wpadła w moje ręce miesiącami się w to zagrywałem. Przeszedłem ją kilka razy i często grałem w to dla samej przyjemności jeżdżenia po mieście. Byłem zachwycony tą grą , ale do czasu... Do czasu w którym wyszło Grand Theft Auto: Vice City , ta kontynuacja po prostu powaliła na łopatki trzecią część GTA. Vice City okazało się dużo lepsze od trójki i to pod absolutnie każdym względem. W Vice City gram z przeogromną przyjemnością i to nawet po dziś dzień , mało tego jest to dla mnie najlepsza gra akcji jaka kiedykolwiek powstała i nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości. Parę lat później swoją premierę miało Grand Theft Auto: San Andreas i była to bardzo dobra gra , ale nie była to już taka rewelacja jak poprzednie części , może to dlatego , że Vice City okazał się zbyt wysoką przeszkodą do przeskoczenia. Podsumowując Vice City rules , cała reszta ''''zaledwie'''' bardzo dobra.

Usunięty
Usunięty
03/12/2008 19:42

kupiłem dzisiaj GTA IV PCi po 30 minutach uważam, że czekam na patcha. Pomijając fakt, że przez te wsyztskie rejestracje przez neta są duże problemy, to gra sama się wyłącza, są błędy graficzne, ładuje zły save, tragedia.

Usunięty
Usunięty
03/12/2008 16:32

Lol, w tytule literówka ;s. Co do teksu, to jeszcze kilka błędów widziałem, ale tekst ogólnie dobry.




Trwa Wczytywanie