Bardzo gorąca Zimna Wojna
W dalszym ciągu mamy możliwość dobierania wojsk przed misją, ale teraz nie są one wszystkim, czym dysponujemy, bo początkowa pula punktowa nie jest pulą ostateczną. Bądź co bądź po coś umieszczono na mapie punkty taktyczne umożliwiające ściągnięcie posiłków... Ciekawym rozwiązaniem jest poszerzenie zestawu startowego o opcje wsparcia. Tak, do trzonu swej armii dołączmy nie tylko pojazdy i żołdaków, ale też i takie smakołyki, jak nalot czy zwiad za pomocą helikoptera. Ponowne ich użycie wymaga czasu, kosztują dużo punktów, ale sprawdzają się świetnie. Oczywiście na niektórych mapach możemy je pozyskać jako dodatek podczas danej misji (zajmując odpowiednie punkty taktyczne). Solidnie, ale bez rewolucji
Graficznie gra cieszy oko, ale nie sposób nie zauważyć, że mimo wszystko pozostaje w tyle za czołówką. Do jakości detali i efektów specjalnych jaką fundują nam Relic czy Massive Entertainment programiści Stormregion zaledwie się zbliżają, a przecież Company of Heroes i World in Conflict są na rynku od dłuższego czasu. Niezależnie od tego widać, że starają się i robią duże postępy. Modele są dobrze opracowane, a niektóre efekty zniszczeń, jak walący się dźwig (z którego kiosku operował snajper) zapadają w pamięć. Oddziały żołnierzy są bardzo porządnie animowane, ale nie stworzono zbyt szczegółowych modeli, więc też i nie przewidziano dużych zbliżeń kamery. Dźwięk w naszej wersji jeszcze nieco płatał figle – jednostki były jakby zbyt rozgadane, czasem niezgodnie z zaistniałą sytuacją (wypowiedzi są kontekstowe), na dodatek równie dobrze dało się słyszeć swoich i wrogów. Prawdopodobnie problem zniknie w wersji finalnej. Uśmiech na twarz przywołały za to propagandowe hasła płynące z sowieckich szczekaczek. Taki nerwowy uśmiech przez zaciśnięte kurczowo szczęki. Bądź co bądź Węgrzy dzielą z nami wspomnienia "komunistycznego raju" więc bez trudu uchwycili klimat propagandowego prania mózgu. Ogólnie pod względem oprawy audiowizualnej mamy do czynienia z porządną produkcją, lokującą się gdzieś pomiędzy dolnymi stanami wyższymi a wyższymi stanami średnimi. Nawet latające krzyżyki leczenia i ikonki naprawy nie drażnią oka tak bardzo jak kiedyś. Uwagę zwracają również filmy wprowadzające w kolejne misje, a zwłaszcza samo intro, stylizowane po części na film dokumentalny z epoki. Wprowadzenia w wytyczne scenariuszy pozostały bardzo podobne do tych, które towarzyszyły nam we wcześniejszych odsłonach serii. Nie zauważyliśmy w czasie testów jakiś nagłych zwrotów akcji w ramach misji, czasem było zdecydowanie zbyt liniowo i skryptowo, ale przecież nie widzieliśmy jeszcze wszystkiego... Warto jeszcze wspomnieć o bardzo wzbogacających rozgrywkę ulepszeniach jednostek. Dla każdego pojazdu bojowego na przykład przewidziano kilka możliwych dodatków, często diametralnie zmieniających jego funkcję na polu bitwy. Wspomnieliśmy już o przerobieniu lekkich wozów bojowych na ambulanse, napomknęliśmy również o roli naprawczej standardowego transportera opancerzonego. To jednak jedynie skromne przykłady. Dodanie systemu radarowego umożliwia wcześniejszy wykrywanie wrogów, a zmiana lekkiego czołgu w mobilny miotacz płomieni otwiera całkiem nowe możliwości taktyczne. Wyposażenie amfibialne? Specjalne pociski? Ależ prosimy bardzo, tyle że nie wszystko na raz i nie w każdym momencie kampanii. Konfigurowanie swoich sił sprawia sporo przyjemności i sprawia, iż możemy tą samą misję przechodzić na kilka sposobów. Generalnie nasze wrażenia po spędzeniu kilku godzin nad fragmentem Codename Panzers: Cold War są całkiem pozytywne. Oczywiście gra ta nie wytrzymuje pod względem wykonania i grywalności porównania z Dawn of War 2, ale prezentuje sobą jakość, która nie pozwoli jej zginąć na rynku. Ma kilka mocnych elementów i – co najważniejsze – pokazuje, że ucząc się rozwiązań od najlepszych można uniknąć plagiatu i stworzyć kawał solidnej gry. Odnosimy wrażenie, ze oderwanie się od stricte historycznej tematyki bardzo dobrze zrobiło serii i pozwoliło rozwinąć jej twórcom skrzydła. Nie byli najmocniejsi w tematyce II Wojny Światowej, ale najwyraźniej bardzo lubią rozważania z cyklu "co by było gdyby?" – czekamy na pełną wersję i możliwość przetestowania zabawy w sieci. Tam problemy z dosyć bierną AI odejdą w niepamięć.