Drugi tydzień z grą King’s Bounty: Legenda – dzień trzeci

Lucas the Great
2008/10/29 18:00
8
0

Pierwsze kroki w Kordarze - tu jeszcze jest ciepło...

ZEROK: DZIWNA, PRZYJAZNA I NIEPRZYJAZNA ZARAZEM KRAINA. SĄ SKAŁY, ALE JEST TEŻ LÓD. NIEWIELE RAS JEST W STANIE ŻYĆ W TAKICH WARUNKACH. KRASNOLUDY MUSZĄ BYĆ TWARDE JAK SAMA SKAŁA. CZUJĘ DO NICH SZACUNEK. NIE UPRAWIAJĄ MAGII. ODRZUCILI JĄ. WYRABIAJĄ POTĘŻNĄ BROŃ. NIE TAK POTĘŻNĄ JAK ZEROK, ALE NAJPOTĘŻNIEJSZĄ I NAJBARDZIEJ ROZWINIĘTĄ W TYM ŚWIECIE. WSZĘDZIE WIDAĆ MACHINY. NAPOTKALIŚMY TEŻ KRASNOLUDA, KTÓRY HODUJE HIENY JAKO PUPILÓW DLA DZIECI. TWARDA RASA. JEDAK HIEN BYŁO ZBYT WIELE. NASZ PAN ZROBIŁ COŚ, CO LINNA NAZWAŁA KONTROLĄ POPULACJI. ZEROK JEST BRONIĄ I POMÓGŁ.

Drugi tydzień z grą King’s Bounty: Legenda – dzień trzeci

ZEROK: DZIWNA, PRZYJAZNA I NIEPRZYJAZNA ZARAZEM KRAINA. SĄ SKAŁY, ALE JEST TEŻ LÓD. NIEWIELE RAS JEST W STANIE ŻYĆ W TAKICH WARUNKACH. KRASNOLUDY MUSZĄ BYĆ TWARDE JAK SAMA SKAŁA. CZUJĘ DO NICH SZACUNEK. NIE UPRAWIAJĄ MAGII. ODRZUCILI JĄ. WYRABIAJĄ POTĘŻNĄ BROŃ. NIE TAK POTĘŻNĄ JAK ZEROK, ALE NAJPOTĘŻNIEJSZĄ I NAJBARDZIEJ ROZWINIĘTĄ W TYM ŚWIECIE. WSZĘDZIE WIDAĆ MACHINY. NAPOTKALIŚMY TEŻ KRASNOLUDA, KTÓRY HODUJE HIENY JAKO PUPILÓW DLA DZIECI. TWARDA RASA. JEDAK HIEN BYŁO ZBYT WIELE. NASZ PAN ZROBIŁ COŚ, CO LINNA NAZWAŁA KONTROLĄ POPULACJI. ZEROK JEST BRONIĄ I POMÓGŁ.

Sleem: Nie lubię takich miejsssc, przypominają mi wielką zimę, która zabiła dzieci trującej głębi, a mnie wpędziła w lodowy sssen na wieki. Niessstety, musssimy tu pozossstać jakiś czasss. Władca Szkatułki Szału podjął się negocjacji z krasssnoludami. Doszło do zdrady, szereg zdecydowanych posssunięć grupy kombinatorów zwaśnił ludzi z krasssnoludami. Trwa wojna. Emisssariusz krasnoludów zginął, więc nasz pan nie może liczyć zbytnio na ssswój ssstatussss posssła. Tutaj, w Górnym Hadarze, napotkaliśmy piramidę ku czci króla Fandora, wielkiego podróżnika, który rozssstawił obelissski w całej Endorii. Ssstrażnik mówi, że można wejść do środka, gdy już odwiedzi się wszystkie obelissski. Ciekawe...

Linna: Jest! To tutaj! Wreszcie mogę naładować swoje baterie. Mimo topornego wyglądu, generator okazał się zdumiewająco zaawansowany jak na ten prymitywny świat. Podładowałam akumulatory, a rycerzyk w tym czasie odganiał jakiegoś Olbrzyma i jego armię tudzież inne tałatajstwo. Na każdym kroku spotykam tu całkiem rozsądne wytwory technologii, może nie aż tak zaskakujące, ale mimo wszystko pozostające w dysonansie do tego, co dotąd widziałam. Przenośne armatki, urządzenia parowe, skomplikowane mechanizmy przekładniowe – dziwne, że reszta świata tak niechętnie asymiluje krasnoludzie rozwiązania. Istnieje tu rozdział pomiędzy magią a technologią, czyli coś dla mnie trudnego do pojęcia. Żyłam w świecie, który łączył obie te dziedziny w jedną potężną kombinację.

Żniwiarz: Czuję, że jesteśmy krok bliżej mojego celu. Mimo to pozostaję ostatnim z mieszkańców Szkatułki Szału niewspierającym działań tego człowieka. Niech wykona zadanie. Sprawy Świątyni są najważniejsze. Nie ukrywam, że uważnie przyglądam się wszystkiemu dokoła. Gromadzę wiedzę, nawet z wydawałoby się absurdalnych rzeczy. Na przykład widzę, jak bardzo postąpił naprzód rozwój rasy krasnoludzkiej. Chociażby po złożoności zamka szyfrowego, który dziś na prośbę pewnego krasnoluda otwieraliśmy...

Linna: Mało brakowało, a mielibyśmy kolejne love story. Dotarliśmy do zamku Horwest w Dolnym Hadarze (czyli kompleksie tuneli, jaskiń, sztolni i szybów pod Górnym Hadarem). Jego władca zlecił nam poszukiwanie córki, która udała się na powierzchnię po drewno na opał. Mało szlacheckie zajęcie, ale widzę, że krasnoludzki etos pracy jest ważniejszy niż cokolwiek. Okazało się, że dziewucha zapętała się w okolice gniazda cyklopów i wylądowała w potrzasku. Przy pomocy naszej trójki (kolega z kosą dalej robi za bumelanta) rycerzyk uratował krasnoludzką pannę. Na imię ma ona Gerda i od razu zaczęła robić maślane oczy do chłopaka. No cóż, najwyraźniej mała, krępa i niewywrotna pannica nie przypadła naszemu kochasiowi do gustu, bo puścił mimo uszu sugestie ojca Gerdy dotyczące ożenku. Ciekawe, czy wszystkie rasy tutaj mają kompatybilne genotypy? A jeśli tak, to czemu nie widzę wielu mieszańców?

Sleem: W korytarzach jessst lepiej, ale co jakiś czasss wychodzimy na powierzchnię. Długo zbieraliśmy odznaki górnicze z trupów i bebechów potworów. Krasnoludy mają tu inwazję na kilku frontach. Jessst tu kilka ciekawych miejsc pokrytych przeklętym śniegiem. Jakiś krasssnoludzki filozof proponował naszemu władcy pojedynek z sssobowtórem. Inny, inżynier, zachwalał ssswój okręt, który stoi w małym bajorze. Podobno pływa pod ziemią, bo może się zanurzyć. Szalone, może kiedyś ssspróbujemy? Póki co jednak trwa wojna i ssstatek nie ruszy.

ZEROK: ZNALEŹLIŚMY WEJŚCIE DO KOPALNI TARONU. PODOBNO STĄD ISTNIEJE WYJŚCIE PROWADZĄCE DO KRÓLEWSKIEJ TWIERDZY NA POWIERZCHNI. PÓKI CO PRZEBIJAMY SIĘ PRZEZ HORDY DEMONÓW. WSZYSTKO WSKAZUJE NA TO, ŻE MOI PIERWSI ZNIEWOLICIELE ZNALEŹLI DROGĘ DO TEGO ŚWIATA. WALCZYMY I POSUWAMY SIĘ KROK ZA KROKIEM DO PRZODU. CZY SPRAWIA MI PRZYJEMNOŚĆ UNICESTWIANIE TYCH, KTÓRYM KIEDYŚ SŁUŻYŁEM? NIE. JESTEM TYLKO BRONIĄ.

Żniwiarz: Wreszcie odnaleźliśmy to, czego szukałem. Obiecałem, więc przestaję stać z tyłu. Zwłaszcza że walki stały się bardzo krwawe. Mamy tu do czynienia z regularnymi armiami Demonis. Mam z nimi zadawnione sprawy do załatwienia. Przecież to im zawdzięczam swoje aktualne położenie. Wywrę na nich pomstę w zapalczywym gniewie. Wyssę ich dusze, a resztę wyślę w objęcia osobliwości, na sam horyzont zdarzeń (jak nie przepadam za Linną, tak jej określenia na niektóre moje moce bardzo przypadły mi do gustu). Mam nadzieję, że przez otwarty portal dostaniemy się do Demonis. Władcy Szóstego Domu należy się sprawiedliwy wyrok za jego czyny.

Linna: Dotarliśmy wreszcie do celu podróży. Trzeba przyznać, że – jak na endoryjski zaścianek – zamek Taron robi spore wrażenie. A podobno to nie tu znajdują się największe cuda ichniej techniki. Negocjacje się przeciągają, do tego wynikł problem z odciętym w tutejszych kopalniach synem władcy. Musimy pójść mu z odsieczą, nim wykończą go zastępy demonów. Podejrzewam, że król Tom Digor bez trudu zgodzi się potem na podpisanie rozejmu. To również w jego interesie – gdyby nie prowadził wojny na dwa fronty, armie Demonis mogłyby zostać skutecznie odparte. Co najciekawsze, wszystko wskazuje na to, że w całym tym zamieszaniu maczały swe palce... prymitywne orkowe łapska!

GramTV przedstawia:

Sleem: Zamek w korytarzach. To już kolejny, świat się bardzo zmienił. Duża armia demonów, ponieśliśmy pewne ssstraty. Teraz mamy przyjazną bazę wypadową, przyda się, bo dookoła mnóssstwo demonów i ich sssług. Mają nawet sssilnych dowódców, bohaterów z Demonis. Nasz władca chce później przebijać się głębiej, w kierunku przejść ku Podziemnemu Morzu i Mehgardowi. Sssyn króla krasssnoludów, Tibold, eksssperymentuje z dziwną maszyną. Sssłuży do produkcji potężnych runów i kryształów magii. Póki co chyba zawrócimy zdać raport królowi. Potem się zobaczy.

ZEROK: WYSZLIŚMY PONOWNIE W LÓD I ŚNIEG. WŁADCA SZKATUŁKI SZAŁU PODPISAŁ ROZEJM. LUDZIE I KRASNOLUDY JUŻ NIE WALCZĄ. NIE ŻAŁUJĘ. GÓRNICY NIE MAJĄ W SWYCH SZEREGACH MAGÓW. NAPOTKALIŚMY SZEFA FABRYK ŚRUB I PODKŁADEK. ESKORTUJEMY GO DO JEDNEJ Z JEGO WYTWÓRNI. MA ZAPŁACIĆ. DUŻO WALK. DUŻO ZAMIESZANIA. KRASNOLUD NA KONIEC OKAZAŁ SIĘ OSZUSTEM I NIE ZAPŁACIŁ. ZEROK NIE ROZUMIE, CZEMU ON WCIĄŻ ŻYJE. TRAFILIŚMY POTEM DO TAWERNY. ŻOŁNIERZE MÓWIĄ, ŻE KIEPSKIE PIWO. IDZIEMY DO BROWARU. CZEMU TO TAKIE WAŻNE DLA LUDZI? CZY PŁYNY AŻ TAK SIĘ RÓŻNIĄ OD SIEBIE?

Żniwiarz: Po wizycie wśród ośnieżonych szczytów wracamy pod ziemię. Pomiędzy górskimi dolinami jedyne połączenia to tunele. Uspokajamy górników, którzy zaczęli strajk. Udajemy się otworzyć wrota, za którymi schronili się uciekinierzy, odcinając swoich obrońców. Przy okazji okazuje się, że Demony zajęły jeden z zamków na powierzchni. Dookoła śnieg i lód, więc demony walczą słabiej niż w bitwach z czasów, gdy Szkatułka Szału była w ich rękach. Na koniec udaje się wprowadzić porządek w okolicy. Jestem zadowolony, że szeregi tych, którzy mnie zniewolili, topnieją.

Sleem: Zeszliśmy najgłębiej, jak się tylko da. Dotarliśmy na brzeg Podziemnego Morza. Wszędzie tutaj ssstoją oddziały krasssnoludzkich obrońców, ale i tak hordy demonów przebijają się na górne pokłady. Jessst tu wyspa, na której rosną rośliny potrzebne do produkcji krasssnoludzkiego piwa. Wssiadamy na ssstatek i odbijamy od brzegu. Nagle dzieje się coś, co mnie zassskoczyło. Ogromna ryba, jak z epoki, w której żyłem, wynurza się z morza i połyka nasz ssstatek. W środku żyje pussstelnik, który mówi nam, że nie możemy przebić się przez brzuch ryby, bo krasssnoludzkie prawo ją ochrania. Musimy dać się zwymiotować. Wreszcie znowu płyniemy i docieramy na wyssspę. Krasnoludy znowu będą mogły pić prawdziwe piwo. Może to sssprawi, że będą lepiej walczyć.

Żniwiarz: Dalej czyścimy rejon z armii demonów, ale im bliżej otwartego portalu – widać go już z daleka, jak bucha płomieniami – tym silniejsze oddziały napotykamy. Człowiek podejmuje decyzję o odwrocie. Wracamy na wyższe poziomy kopalni. Likwidujemy ostatnie zagony wroga. Napotykamy krasnoluda, który kierował tu tajnym eksperymentem. Coś poszło nie tak. Teraz teren jest zamknięty. Proszą nas o pomoc, ale pod warunkiem zachowania tajemnicy. Rycerz składa przysięgę. Ja nie składam. Ta wiedza przyda się Świątyni. Okazuje się, że mają tu pajęczycę rozmiarów zamku. Dziwne, lecz nie jesteśmy w stanie wspomóc władcy Szkatułki w walce. Po zwycięstwie udajemy się w stronę wylotu oznaczonego dziwnym rysunkiem jakiegoś nieznanego mi urządzenia.

Linna: Zdumiewające. Mają tu kolej żelazną. Długi tunel prowadzący pod morzem ze Szczytów Ardanu aż na wyspę Mehgard. Imponujące osiągnięcie inżynieryjne. Mehgard jest siedzibą ichniej politechniki, szkolącej inżynierów i alchemików. Bardzo ciekawe miejsce. Posiadają tu nawet odłamek latającej wyspy z Demonis. Żeby się jednak dostać do politechniki, trzeba przebijać się przez kolejne szeregi wroga. Okazuje się, że Mehgard został zaatakowany przez poselstwo Orków. Uprowadzono najzdolniejszych inżynierów. Miejsce podupada.

ZEROK: WALKA, WALKA, WALKA. BROŃ NIE PRÓŻNUJE. NASZ WŁADCA POSTANOWIŁ OCZYŚCIĆ MEHGARD Z WROGÓW. WRESZCIE JEDNAK WRACAMY DO STOLICY KRASNOLUDÓW. OKAZUJE SIĘ, ŻE MOŻEMY WRÓCIĆ DO DARIONU DROGĄ POWIETRZNĄ, LATAJĄCYM STATKIEM KRASNOLUDÓW. TO DOBRZE, BO PO DRODZE NIE POZOSTAWILIŚMY WIELU WROGÓW. W DARIONIE ZAMIAST TRYUMFU Z ZAKOŃCZENIA WOJNY TRWA ŻAŁOBA. ZAGINĘŁA CÓRKA KRÓLA, DZIECKO PODAROWANE MU PRZEZ BOGÓW.

Komentarze
8
Usunięty
Usunięty
12/11/2008 16:03

O czym zresztą już pewnie dobrze wiesz ;PPPTera czekaj na dodatek.

Usunięty
Usunięty
30/10/2008 21:34
Dnia 30.10.2008 o 20:45, Chester001 napisał:

> > ja wciąż sie zastanawiam czy kupić.. nie wiem do dziś jest w MM za 69.90 zł > Stosunek ilości godzin gry do ceny jest zabójczy w KBL. Mało dziś takich produkcji.Zwykle > kilkanaście godzin i szlus. KUPIŁEM ! :)

Gratulujemy temu panu odpowiedniego wyboru ^^ Bardzo dobrze zrobiłeś ;)

Chester001
Gramowicz
30/10/2008 20:45
Dnia 30.10.2008 o 18:44, Lucas the Great napisał:

> ja wciąż sie zastanawiam czy kupić.. nie wiem do dziś jest w MM za 69.90 zł Stosunek ilości godzin gry do ceny jest zabójczy w KBL. Mało dziś takich produkcji.Zwykle kilkanaście godzin i szlus.

KUPIŁEM ! :)




Trwa Wczytywanie