Nowa generacja konsol coraz bliżej. Pojedynek PS5 i Project Scarlett zapowiada się ekscytująco

Mateusz Mucharzewski
2018/12/12 16:00
1
0

Coraz więcej wskazuje na to, że nowa generacja konsol pojawi się za 2 lata. Kierunek, w którym zmierza Sony i Microsoft, wygląda obiecująco.

Nowa generacja konsol coraz bliżej. Pojedynek PS5 i Project Scarlett zapowiada się ekscytująco

Pamiętacie jak wyglądały okoliczności przejścia z 7. na 8. generację konsol? Za sprawą niekoniecznie cenionych przez graczy kontrolerów ruchowych żywot Xboksa 360 i PlayStation 3 został przeciągnięty do granic możliwości. O ile konsola Sony jeszcze jakoś sobie radziła, tak po sprzęcie giganta z Redmond było widać, że technologicznie pochodzi z innej epoki. Na nowe konsole czekaliśmy więc bardziej ze zmęczenia poprzednią generacją niż faktycznej ekscytacji. Wydaje się, że tym razem będzie inaczej. Jeśli spełnią się wszystkie plotki, które krążą od dłuższego czasu, PlayStation 5 oraz Project Scarlett (robocza nazwa „Xboksa 4”) pojawią się w 2020 roku. Dla graczy może to być święto większe niż jakiekolwiek inne. Jak nigdy obaj giganci elektronicznej rozrywki wiedzą, że kluczem do sukcesu nie jest rynek casualowy czy wielofunkcyjność konsoli, a gry, gry i jeszcze raz gry.

Trzy filary Project Scarlett

Patrząc po obecnych działaniach Microsoftu wydaje się, że nowy Xbox tworzony jest na trzech filarach. Pierwszy to studia first party. Gigant z Redmond zdaje sobie sprawę, że popełnił błąd zamykając kilka ekip, np. Ensemble Studios czy Lionhead. Znacznie mniejsza baza własnych zespołów przełożyła się na brak świeżości w portfolio firmy. 343 Industries dalej robi Halo, The Coalition rozwija Gears of War, a Turn 10 z zegarmistrzowską precyzją wydaje kolejne odsłony serii Forza. Zapewnia to napływ nowych, świetnych tytułów, ale to za mało, aby przyciągać kolejnych graczy. Microsoft doszedł do miejsca, w którym brakuje mu nowych marek i nie może ich tworzyć, bo wiązałoby się to z oderwaniem głównych ekip od największych serii jak Gears of War czy Halo.

Sposobem na rozwiązaniem tego problemu jest kupowanie nowych studiów. Przejęcie Playground Games zapewni oszczędności oraz zatrzymanie na stałe niezwykle utalentowanego zespołu. Undead Labs, Compulsion Games, Obsidian Entertainment, inXile Entertainment czy Ninja Theory to z kolei bardzo zdolni deweloperzy, którzy dzięki pieniądzom Microsoftu będą mogli w pełni rozwinąć skrzydła. Na koniec zostaje świeżo otwarte The Initiative, które w perspektywie czasu ma być perłą w koronie Microsoft Studios. Nawet umiejscowienie tego studia w Santa Monica nie było przypadkowe. W tym niespełna 100-tysięcznym mieście niedaleko Los Angeles mieszczą się biura takich deweloperów jak Sony Santa Monica, Naughty Dog czy Treyarch. Dostęp do najlepszych ludzi w branży jest zapewniony. Wszystko wskazuje jednak na to, że to nie koniec. Plotki mówią, że w 2019 roku Microsoft ponownie ruszy na zakupy. Ptaszki ćwierkają, że Phil Spencer z ekipą przygląda się między innymi IO Interactive. Trzy filary Project Scarlett, Nowa generacja konsol coraz bliżej. Pojedynek PS5 i Project Scarlett zapowiada się ekscytująco

Brian Fargo zdradził niedawno, że 50% czasu jego pracy poświęcone jest na zdobywanie finansowania dla kolejnych projektów studia. Teraz nie musi już tego robić. Microsoft zapewnia inXile Entertainment pieniądze, które pozwalają na spokojne tworzenie gier oraz zatrudnienie nowych ludzi. Nieoficjalnie mówi się nawet, że gigant z Redmond szukając deweloperów do przejęcia patrzył przede wszystkim na ich pomysły, a nie kwestie biznesowe. To sprawia, że kolejnych przejmowanych ekip można szukać wśród producentów cenionych, ale borykających się z problemami finansowymi. Idealnym kandydatem na nowego członka rodziny Microsoft Studios może być wspomniane IO Interactive (jeśli Hitman 2 nie zarobi odpowiednio dużo, aby studio mogło dalej samodzielnie funkcjonować) czy Double Fine. Kto wie, może nawet dojdzie do odkupowania deweloperów z rąk innych dużych wydawców. Przykładowo Arkane Studios tworzy genialne gry, ale ani Dishonored, ani Prey nie były wielkimi hitami finansowymi. Dla Bethesdy lepszym rozwiązaniem byłoby więc jego sprzedanie niż zamykanie. Tutaj jednak wchodzimy w sferę marzeń i myślenia życzeniowego. Faktem jest, że w 2019 roku Microsoft prawdopodobnie ogłosi kupno kolejnych studiów. Plotki mówią, że możemy być mocno zaskoczeni.

O jednym trzeba pamiętać – Microsoft zbroi się, aby na nowym Xboksie nie zabrakło świetnych gier na wyłączność. Na Xboksie One nie było ich mało, ale często przechodziły bez większego echa. Takie produkcje jak ReCore, Dead Rising 3, Killer Instinct, Crimson Dragons, ScreamRide czy niepozorne, ale wysoko oceniane Kalimba to niezłe tytuły. Mimo wszystko nikt dla nich konsoli nie kupił. Przy Project Scarlett ten błąd nie powinien zostać powtórzony. Dla graczy ważne jest również, że Microsoft przejmuje studia znane z hardcorowych produkcji, a nie tytułów przeznaczonych na rynek casualowy.

Drugi filar – Game Pass

Xbox Game Pass to dzisiaj jedna z najważniejszych usług Microsoftu. O atrakcyjności oferty nie trzeba już chyba nikogo przekonywać. Tutaj warto wrócić do nowych ekip, których celem jest między innymi zapełnianie zawartością Game Pass'a. Przejmowane studia mają sporą swobodę, ponieważ Microsoft wymaga on nich przede wszystkim jakości. Dostępność tych tytułów dla wszystkich posiadacze subskrypcji sprawia, że z deweloperów schodzi ciężar dowiezienia wyniku sprzedażowego. Jednocześnie taka forma dystrybucji sprawia, że znacznie łatwiej jest dotrzeć do zupełnie nowych graczy. Drugi filar – Game Pass, Nowa generacja konsol coraz bliżej. Pojedynek PS5 i Project Scarlett zapowiada się ekscytująco

Xbox Game Pass sprawia, że z Microsoftem dobrze będą miały studia robiące średniej wielkości gry, którym coraz trudniej się przebić na rynku. Gigant z Redmond chce przenieść idee Netflixa do świata gier wideo. To sprawia, że potrzebne są nie tylko największe hity (odpowiedniki Narcos, House of Cards czy Stranger Things), ale i mniejsze produkcje, które będą zapewniać stały dopływ treści między wielkimi premierami. Microsoft chce, aby Xbox Game Pass regularnie otrzymywał nowe tytuły i po to właśnie kupuje kolejne studia. Niewątpliwie usługa będzie pełnić niezwykle ważną rolę w nowej generacji konsol. Już teraz widzimy jej ogromny rozwój, który ma bardzo duże znaczenie marketingowe. Microsoft musi stworzyć u graczy poczucie, że opłacanie abonamentu to standard, aby od początku nowej generacji był on podstawowym wydatkiem każdego posiadacza Project Scarlett. Możliwe, że podobną usługę stworzy Sony, ale na pewno z miejsca będzie o kilka kroków do tyłu. Inna sprawa, że Game Pass być może niedługo pojawi się również na komputerach. Microsoft chce mocniej uderzyć w rynek PC-towy, zwłaszcza że jest ku temu dobra okazja. To jednak temat na inny artykuł, który niedługo pojawi się na łamach gram.pl

Trzeci filar – chmura

Mityczna chmura Microsoftu ma pokazać swoje możliwości już w lutym, wraz z premierą Crackdown 3. Gra może nie wzbudza największego zainteresowania, ale na pewno wiele osób sprawdzi ją dla poznania możliwości technologii. Nawet jeśli sama produkcja okaże się słaba, jeśli tylko chmura będzie sprawnie działać, będzie to kamień milowy w rozwoju streamingu gier. Plotki mówią, że Microsoft szykuje dwie wersje konsoli nowej generacji. Pierwsza, standardowo, opierać się będzie na mocy. Phil Spencer w niektórych wywiadach podkreślał, że płynność animacji to jedna z rzeczy, które konsole mogą robić lepiej. Możliwe więc, że w przekazie marketingowym więcej będzie się mówić o 60 klatkach na sekundę niż 4K i HDR. Te dwie technologie promowały Xboksa One X, a więc całkiem możliwe, że przy Project Scarlett gigant z Redmond będzie skupiać się na innych rzeczach.

GramTV przedstawia:

Druga konsola ma być znacznie tańsza i opierać się na chmurze. Microsoft posiada ogromne możliwości jakie dają liczne farmy serwerów. Usługa Azure to zresztą jedno z największych źródeł dochodu korporacji. Pod tym względem producentów Xboksa i PlayStation dzieli technologiczna przepaść. Dla Microsoft takie rozwiązanie może okazać się najlepszym z możliwych. Postawienie wszystkiego na streaming mogłoby być zbyt ryzykowne. Nie każdy gracz ma odpowiednio dobre łącze internetowe, wielu również może mieć konserwatywne podejście i wybierze bardziej klasyczne PlayStation 5. Jeśli jednak w sklepach pojawią się dwie wersje konsoli, Microsoft będzie mógł rozpocząć wielką rewolucję bez zabijania dotychczasowego rynku. Należy również pamiętać, że prawdopodobnie rozwiązania chmurowe będą oparte na abonamencie i wyjdą szeroko poza samą czwartą generację Xboksa. W planach Microsoftu jest, aby streaming był dostępny z poziomu praktycznie każdego urządzenia. Nie ma znaczenia czy grasz na konsoli, PC czy telefonie. Jeśli masz dostęp do Internetu (spotkałem się z sugestiami, że ma wystarczyć 10 Mbitowe, symetryczne łącze), możesz grać we wszystko.

Troszkę obawiam się tej streamingowej rewolucji (ze względu na wymagania dot. łącza, potencjalnych problemów technicznych i przede wszystkim możliwego zabicia rynku wtórnego), ale wydaje się, że Microsoft idzie w bezpiecznym kierunku. Jeśli faktycznie w sklepach pojawią się dwie wersje konsoli, rynek sam zweryfikuje co będzie najlepsze. Wydaje się również, że Phil Spencer wyciągnie wnioski z dwóch ostatnich generacji, w których Xbox technologicznie przegrywał z PlayStation. W wielu momentach większa moc była dużą przewagą Sony. Project Scarlett może więc być bardzo potężnym sprzętem.

Przyczajone Sony zbiera siły

Japoński gigant ma ten komfort, że nie musi się specjalnie ścigać w tej generacji. Baza konsol jest na tyle duża, że możemy mówić o bliskim kontakcie z tzw. pełną penetracją rynku. Graczy posiadających PlayStation 4 jest już tak wielu, że ciężko oczekiwać kolejnych imponujących wyników sprzedaży. Sony więc wyraźnie odpuszcza. Najlepszym tego dowodem jest odwołanie swojej obecności na przyszłorocznym E3. Japończycy deklarują, że szukają innych form dotarcia do graczy, ale dla mnie jest to tylko mydlenie oczu. Sony po prostu nie ma co pokazać. Jedyne tytuły jakie zostały Japończykom to The Last of Us Part II, Death Stranding, Dreams, remake MediEvil oraz Ghost of Tsushima. Osobiście nie wykluczam, że któraś z tych gier pojawi się dopiero na PS5 (o tobie mówię Death Stranding). Sony ma również w zwyczaju ogłaszać swoje tytuły bardzo wcześnie, na wiele lat przed premierą. Spójrzmy na daty zapowiedzi najważniejszych produkcji:

  • Dreams – 2015 rok
  • Death Stranding – 2016 rok
  • The Last of Us Part II – 2016 rok
  • Ghost of Tsushima – 2017 rok

Ogłaszanie dzisiaj gier na PlayStation 5 nie ma jednak większego sensu. Pierwsze tytuły zostaną zaprezentowane zapewne dopiero na początku 2020 roku, razem z premierową prezentacją konsoli. Nic więc dziwnego, że Sony odpuszcza sobie E3 2019. Oznacza to jednak, że największe ekipy należące do japońskiej korporacji są mocno zaangażowane w prace na grami na nową generację. Poświęcenie końcówki życia PlayStation 4 może więc spowodować znacznie mocniejsze uderzenie na nowym sprzęcie. Skoro Microsoft tak się zbroi i mocno inwestuje w studia first party, Sony nie może zostawić tego bez odpowiedzi. Pamiętajmy również, że to właśnie pojedyncze, bardzo dobre tytuły na wyłączność były jednym z głównych powodów wielkiego sukcesu PlayStation 4. Przyczajone Sony zbiera siły, Nowa generacja konsol coraz bliżej. Pojedynek PS5 i Project Scarlett zapowiada się ekscytująco

Dużo więcej o Sony i PlayStation 5 nie napiszę, ponieważ na razie nie mamy zbyt wielu informacji. Śmiało można założyć, że nowa konsola będzie miała dużą moc i zapewne również otrzyma dodatek w postaci PlayStation VR. Microsoft sprawia wrażenie, jakby specjalnie się tym rynkiem nie interesował, a więc w tym można upatrywać jednej z szans Sony. Japończycy będą musieli szukać takich okazji, ponieważ wątpliwe jest, aby byli w stanie rywalizować na polu streamingu. Kupno Gaikai pozwoliło zbudować takie usługi jak PlayStation Now. Pamiętajmy jednak, że do transakcji doszło w 2012 roku, a więc technologicznie w zupełnie innej epoce. Nie da się ukryć, że na tym polu Microsoft jest daleko z przodu. Ciągle jednak nie wiemy czy szeroki rynek przyjmie takie innowacje z otwartymi ramionami. Obecnie funkcjonuje kilka tego typu usług i radzą sobie całkiem przyzwoicie (np. Nvidia Shield). To jednak nadal nisza.

Największe wnioski jakie płyną z podsumowania tego co wiemy o kierunku jaki obrali Microsoft i Sony są moim zdaniem bardzo pozytywne. Gigant z Redmond inwestuje w chmurę, która niekoniecznie musi się sprawdzić (chociaż wydaje się, że to nieunikniony kierunek rozwoju), ale nie zapomina o tradycyjnej formie grania, czyli jednej, potężnej konsoli. Jednocześnie obserwujemy masowe kupowanie studiów, które dostarczą tytułów na wyłączność. W połączeniu z coraz lepszą ofertą Xbox Game Pass daje to całkiem ciekawą wizję przyszłości. Mniej dzieje się w obozie Sony, ale ja bym odbierał to raczej jako zbieranie sił. Japończycy odpuszczają końcówkę obecnej generacji, bo z jednej strony mogą, z drugiej na pewno planują równie mocne uderzenie. Doświadczenia bieżącej generacji pokazały, że to co najlepiej sprzedaje konsole to gry. Może nie jest to zbyt zaskakujące, ale niektórzy decydenci wielkich korporacji musieli do tego dojrzeć. 9. generacja konsol stać więc będzie tym, co dla nas najlepsze. Tego Wam i sobie życzę.

Komentarze
1
MisioKGB
Gramowicz
17/12/2018 09:47

Świetny artykuł, merytoryczny, dający pogląd na to w jakim kierunku obie firmy podążają. Oby na następnej generacji 60 klatek było standardem, najlepiej oczywiście w 4K, choć jest to oczywiście bardzo wątpliwe, wystarczy popatrzeć jakiego PieCa trzeba, żeby pozwolić sobie na takie przyjemności.