Latający Cyrk McMahona - recenzja WWE 2K19

WWE 2K19 próbuje bronić mistrzostwa z całych sił. Niczym Brock Lesnar w ostatnich latach programów najważniejszej federacji wrestlingowej na świecie*

Latający Cyrk McMahona - recenzja WWE 2K19

Jak już kiedyś wspominałem – nie jestem fanem gier wydawanych sezonowo. W niektórych przypadkach rok to dość mało czasu, aby wprowadzić konkretne nowości i wynieść serię na zupełnie nowy poziom. Ten niewątpliwie serii WWE od 2K by się przydał, ponieważ mimo dobrych pomysłów nadal boryka się ona z problemami, które ją trapiły.

Zacznę jednak od zupełnie z innej strony – licencji. Jako jeden z flagowych tytułów sportowych od 2K, WWE 2K19 wykorzystuje wizerunek gwiazd World Wrestling Entertainment (WWE) z dniówek RAW, SmackDown Live, NXT, 205 Live oraz legend federacji Vince’a McMahona. Wielu graczy wraz z każdą kolejną edycją gry oczekuje również odpowiedniej aktualizacji rosterów – jedni odchodzą, drudzy przychodzą, a inni dojdą do gry w dodatkach. Sęk w tym, że jakimś trafem twórcy nie byli w stanie dogadać się z niektórymi gwiazdami i tychże zabrakło w grze.

To o tyle zaskakujące, iż o ile w przypadku legend umowy mówią o wykorzystaniu wizerunku w dwóch grach, tak w przypadku topowych zawodników, jak np. aktualny mistrz NXT Tommaso Ciampa czy lubianej Nikki Cross, trudno jest wobec tego przejść obojętnie. Tym bardziej, że byli oni obecni w ubiegłorocznej edycji. Oczywiście z pomocą przybywają gracze, którzy na potęgę tworzą własne odpowiedniki ulubieńców z innych federacji, ale to nadal dość niemiła niespodzianka.

Nie mniej jednak, liczba 252 dostępnych postaci we wszystkich trybach rozgrywki WWE 2K19 robi wrażenie (wraz z zapowiedzianymi dodatkami), co daje również największy zbiór zawodników w serii. Przekrojowo od szybkich cruiserweightów po ogromnych i ciężkich potworów. Nadal jednak niektóre modele postaci prezentują się dość mizernie, jakby w pewnym momencie trasy europejskiej wpadły na rój brzęczących pszczół. I o dziwo z roku na rok jest coraz gorzej, może inaczej – z roku na rok coraz więcej postaci „choruje” na tę przypadłość.

W samej grze mamy do wyboru kilka różnych trybów rozgrywki. Zaczynając od zwykłych starć z wykorzystaniem różnych stypulacji oraz dobrze znanego wszystkim trybu WWE Universe do gry wchodzi również odświeżony tryb kariery, tryb Showcase prezentujący historię powrotu Daniela Bryana po kontuzji oraz wieże, w których walczymy o jak najlepszy wynik.

Z tego całego dobra udostępnionego trzeba pochwalić twórców za to, w jaki sposób rozegrano tryb kariery - zaczynając na scenie niezależnej, a kończąc na main evencie Wrestlemanii. I co ciekawe, przymykając oko na pewne głupotki fabularne, które są codziennością w świecie wrestlingu, to całość prezentuje się naprawdę dobrze! Może nawet lepiej niż w dzisiejszych programach serwowanych przez WWE. Pojawia się również możliwość rozwiązania kilku sytuacji na różne sposoby, dzięki czemu możemy poczuć, jakbyśmy mieli wpływ na to, co pojawia się na ekranie… ale też nie do końca. Wszystko i tak zmierza do z góry ustalonego zakończenia, a pewne starcia musimy przejść w konkretny sposób.

Przykładowo, gdy mój zawodnik swoje ciosy opiera na „strong style” oraz uderzeniach, to wygranie starcia przez poddanie, a dokładnie przejście minigry, może być o wiele większym wyzwaniem. Nawet na najłatwiejszym poziomie trudności. Fajnie byłoby zobaczyć w przyszłych grach kilka różnych możliwości, które prowadzą do konkretnych wydarzeń. Przykładowo – mamy problemy z wygraniem starcia w ten sposób, ale możemy uratować się dyskwalifikacją lub interwencją innego zawodnika. Rozumiem jednak wykorzystanie tego zabiegu w Showcase Mode, który prezentuje najciekawsze momenty z kariery Daniela Bryana. Tam zwycięstwo musi się odbyć w określony sposób, aby być wiernym wydarzeniom z życia i to jest świetne! W przypadku kariery wydaje mi się, że 2K mogłoby pokusić się o jeszcze większą swobodę. Nic, czego nie można umieścić w kolejnych odsłonach.

GramTV przedstawia:

Stworzony zapaśnik może wziąć również w walkach sieciowych – ze znajomymi lub szybkich starciach ze losowymi przeciwnikami. Ale przyznam zupełnie szczerze, iż kilka rund skutecznie zniechęciło mnie do podejmowania dalszych prób przebicia się do wyższych poziomów rankingowych. Głónie dzięki częstym pauzom w wydarzeniach na ekranie lub rozłączeniu z wybranym przeciwnikiem, które frustrowały na potęgę. Ostatecznie najlepszym wyjściem jest zaprosić swoich znajomych do siebie, odpalić WWE 2K19 i powymieniać finishery w wirtualnym ringu. Oszczędzicie sobie nerwów, a ustawianie kolejnych dniówek na bieżąco może być naprawdę ekscytujące.

Jeśli macie alergię na zdobywanie kolejnych dodatków poprzez otwieranie paczek, to mam dla was dość smutną wiadomość – trochę ich trzeba otworzyć, aby faktycznie odblokować całość. Oczywiście pojawia się również możliwość odblokowania konkretnego ubrania, wejściówki czy też dźwięków do wykorzystania w My Creation za pomocą punktów zdobywanych za walki w różnych trybach. Ta druga opcja wydaje się co ciekawe najkorzystniejsza. Jeśli zawsze marzyliście wychodzić do dzwonów Undertakera czy też The King of Kings od Motorhead wykonując dzikie tańce niczym Naomi czy Asuka, to zrobicie to o wiele szybciej, a koszt nie jest zbytnio wygórowany. Podobnie jest z odblokowywaniem wszystkich legend WWE, które w ostatecznym rozrachunku i tak nie są drogie. Wystarczy właściwie wskoczyć na kilka walk do trybu WWE Universe, popychać fabułę trybu kariery lub Showcase, aby ruszyć z odblokowywaniem tego, co nas interesuje. Jeden minus – brak możliwości wyeksportowania swojego zawodnika z kariery do rosterów poza tym trybem.

O ile o warstwie graficznej co nieco już wcześniej wspomniałem, to pomijając temat opuchniętych twarzy wojowników WWE oraz okazjonalnych glitchy oraz zachowań na ekranie, to tak właściwie nie jest źle – jest dobrze. Ale dobrze wiem, że z pewnością dałoby się zmniejszyć uczucie pustki na halach czy wyeliminować część problemów z animacjami w trakcie walk. Czasami WWE 2K19 ma problemy z udźwiękowieniem, głównie jeśli chodzi o komentarz. Dziwnym trafem podczas walk mężczyzn dochodzi do tego, że komentarz odnosi się do kobiet i odwrotnie. Szkoda również, że mimo różnych brandów nie zdecydowano się na różne składy komentatorskie, które dodają smaczku całości.

W ostatecznym rozrachunku trudno jest nie docenić starań 2K w tym, aby stworzyć największą i najlepszą grę o wrestlingu w grach komputerowych. Problem w tym, że WWE 2K19 nadal mierzy się sama ze sobą w tym w tej lidze (o Fire Pro Wrestling trudno mówić w kontekście rywalizacji) i przez to pewne problemy nadal uchodzą twórcom płazem. Głównie dla tego, że zwyczajnie nie ma innej alternatywy. Takiej, która oddaje w ręce graczy tak duże możliwości tworzenia własnej zawartości, co niewątpliwie jest jej sporym atutem. Nie mogę powiedzieć, że jestem rozczarowany, a raczej liczyłem na o wiele większe zmiany w stosunku do poprzednich odsłon. Wszystko jest co prawda na dobrej drodze, potrzebne są kolejne szlify… ale w tym tempie być może idealną grę zobaczymy w edycji 2025. A to nie o to chyba chodzi, prawda?

Dlatego jeśli jesteście fanami WWE oraz ogólnie szeroko pojętego wrestlingu, to dużego wyboru nie macie i po WWE 2K19 z pewnością sięgniecie. Wcześniej czy później, ale sięgniecie. Dla trybów offline jak najbardziej warto, ale granie po sieci to sobie lepiej odpuście.

*czyli wcale, jeśli orientujecie się w tym, co dzieje się obecnie w WWE ;)

7,0
Zwycięstwo 2K poprzez dyskwalifikację, krzesłem... i mistrzem nadal pozostaje 2K.
Plusy
  • Świetny tryb kariery oraz historia Daniela Bryana
  • Największy roster postaci - legend oraz aktualnych zawodników WWE
  • Dziesiątki możliwości kreacji swojego zawodnika
  • Wciągający, jak zwykle, tryb WWE Universe
  • Przyzwoita oprawa graficzna i dźwiękowa.
Minusy
  • Problemy z licencją niektórych lubianych zawodników
  • Notoryczne zrywanie połączenia w rozgrywkach sieciowych
  • Napuchnięte modele postaci
  • Błędy, bugi, glitche... co dla niektórych może być plusem.
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!