Pokemon na tropie - recenzja Detective Pikachu

Jakub Zagalski
2018/03/25 10:00
2
0

Sherlocku, Batmanie, rudzielcu w ciemnych okularach z CSI – zróbcie miejsce dla nowego detektywa.

Pokemon na tropie - recenzja Detective Pikachu

Detective Pikachu stawia na głowie wszystkie wyobrażenia na temat gier z serii Pokemon. Zapomnijcie o wcielaniu się w świetnie rokującego trenera, wyruszającego w podróż po świecie. Zapomnijcie o łapaniu pokemonów, trenowaniu ich i wystawianiu do turowych walk. Zapomnijcie również o słodkim, żółtym towarzyszu, powtarzającego urocze "pika, pika", bo tutejszy, tytułowy detektyw Pikachu to gość po przejściach z głosem 50-latka i zamiłowaniem do dobrej kawy.

Powiedzieć, że Detective Pikachu to rasowy spin-off, rządzący się własnymi prawami, to nic nie powiedzieć. Pokemony doczekały się już masy pobocznych tytułów, w których twórcy różnie podchodzili do idei łapania i walk tytułowych stworzeń. Ale to, co robi najnowsza produkcja, zaskoczy nawet największego fana serii.

W największym skrócie Detective Pikachu to detektywistyczna przygodówka z elementami akcji, które opierają się na prostych sekwencjach Quick Time Event. Fabularnie rzecz prezentuje się następująco: do wzorowanego na amerykańskiej metropolii Ryme City przybywa Tim Goodman w poszukiwaniu ojca, który od 2 miesięcy nie daje znaku życia. Stawiając pierwsze kroki w nowym miejscu, Tim wpada na niezwykłego pokemona, który ku jego zdziwieniu przemawia ludzkim głosem. Rzeczony Pikachu jest nie mniej zaskoczony, gdyż dotychczas żaden człowiek nie rozumiał jego mowy. Dlaczego to właśnie ten chłopak z prowincji potrafi się z nim dogadać? Na co wskazują niepokojące sny Pikachu, które męczą go od dłuższego czasu? I co właściwie stało się z ojcem Tima? Na te i wiele innych pytań przyjdzie nam znaleźć odpowiedzi w rozpisanej na ok. 12 godzin przygodzie.

Zanim jednak Tim i detektyw Pikachu rozwiążą największe zagadki, będą musieli się zmierzyć z mniej lub bardziej skomplikowanymi dochodzeniami. Na przykład tym dotyczącym skradzionego przez złośliwe Aipomy naszyjnika. Tim nie ma czasu na zwiedzanie, a nawet na zajęcie się sprawą zaginionego ojca, gdyż zgadza się stworzyć z gadającym Pikachu niezwykły duet, rozwiązujący kolejne sprawy. Jak się wkrótce okaże, nie wszystkie wydarzenia są przypadkowe i z każdym kolejnym śledztwem para detektywów będzie się zbliżać do sedna ich przygody. Co znamienne, początkowe sprawy mogą wydawać się boleśnie proste, ale im dalej w las, tym dochodzenia stają się coraz bardziej złożone i nieoczywiste. Choć nie należy się nastawiać na wyjątkowo mocne wysilanie szarych komórek, włączanie dedukcji i ręczne notowanie wskazówek. Wszystkie niezbędne informacje, na które natkniemy się w drodze dochodzenia, zostają automatycznie zapisane w podręcznym menu. Poza tym Pikachu cały czas służy radą i pomocą – wszystko po to, aby Detective Pikachu był jak najbardziej przyjazny dla młodych graczy.

Nie ma się co oszukiwać – pod względem rozgrywki Detective Pikachu to gra przede wszystkim dla dzieci. Poziom trudności, łopatologiczne wykładanie zasad i sposób prowadzenia przygody nie jest tym, do czego przyzwyczaili się fani staroszkolnych przygodówek. Cała zabawa opiera się w dużej mierze na prowadzeniu rozmów z ludźmi i pokemonami (tutaj naszym tłumaczem jest Pikachu), szukaniu dowodów i wracaniu do poprzednich rozmówców z nowymi opcjami dialogowymi. Jeżeli gdzieś się zatniemy, wystarczy jeszcze raz przeczesać niewielką okolicę i zagadać do każdego, a na pewno w końcu ruszymy z miejsca. Kiedy już zbierzemy wszystkie elementy detektywistycznej układanki, musimy wydedukować, kto, jak i dlaczego zrobił to, co zrobił. W praktyce sprowadza się to do przesuwania symboli na mapce – musimy np. wskazać, gdzie znaleźliśmy kluczowy dowód, w którą stronę pobiegł podejrzany itd. Dorosły gracz (patrzę po sobie) z pewnością rozwiąże niejedną zagadkę na długo przed zebraniem wszystkich dowodów i przepytaniem świadków, bo po prostu pewnych faktów można się domyślić. Wierzę przy tym, że młodsi odbiorcy będą mieli znacznie większą frajdę z prowadzenia dochodzenia i rozgryzania, co się wydarzyło. W kilku miejscach Detective Pikachu zdołał mnie mile zaskoczyć swoją nieoczywistością, ale w większości przypadków wskazanie winowajcy nie było dla mnie niczym specjalnym.

GramTV przedstawia:

Mógłbym napisać, że Detective Pikachu to prosta, łatwa i przyjemna gra, ale nie do końca byłoby to prawdą. Przyjęty model rozgrywki rodzi bowiem pewne irytujące sytuacje, gdy musimy przepytywać wszystkich dookoła, mimo że już dawno znamy odpowiedź. Gra nie pozwala jednak iść dalej bez uruchomienia odpowiedniego skryptu (np. u danego rozmówcy musi się pojawić konkretna opcja dialogowa), więc zapomnijcie o swobodnym prowadzeniu śledztwa i wykazywaniu się inicjatywą. Gracz po prostu musi wykonać konkretne czynności, bo nie ma dróg na skróty czy różnych sposobów na dochodzenie do właściwej odpowiedzi. Z jednej strony jest to zrozumiałe (to w końcu liniowa przygodówka), z drugiej po prostu irytuje, gdy skupiamy się nie na szukaniu wskazówki czy podpowiedzi, tylko na próbie zmuszenia świadka do powiedzenia tego, na co już dawno wpadliśmy.

Detective Pikachu to gra dla dzieci, tym niemniej starzy wyjadacze, niekoniecznie zakochani w serii Pokemon, z pewnością znajdą tu coś dla siebie. Nie ukrywam, że głównym magnesem była dla mnie postać tytułowego detektywa, którego polubiłem od pierwszego "pika, pika" wypowiedzianego głosem 50-letniego, nieco zgorzkniałego gościa. Tim to szablonowy nastolatek, ale jego żółty kompan to zdecydowanie jedna z ciekawszych postaci, z jaką miałem do czynienia w grach w ostatnim czasie. I wcale nie chodzi o tajemnicę, którą w sobie nosi – samo obcowanie z nim, słuchanie rad i odpalanie opcjonalnych scenek z Pikachu w roli głównej sprawia masę frajdy. Gdyby nie on, na pewno nie wracałbym z chęcią do Detective Pikachu.

W takim towarzystwie warto jednak dać szansę tej prostej i niezbyt wymagającej produkcji. Fanów Pokemonów nie muszę namawiać, jednocześnie warto podkreślić, że Detective Pikachu to bardzo sympatyczne wprowadzenie do uniwersum stworzonego ponad 20 lat temu przez GameFreak. Każdy napotkany pokemon jest tu fajnie opisany i nie trzeba bać się nadmiaru niepotrzebnych informacji.

Pod względem wykonania Detective Pikachu nie ma sobie nic do zarzucenia. Może poza brakiem efektu 3D, co stało się już przykrym standardem nawet we flagowych produkcjach Nintendo. Za Detective Pikachu odpowiada studio Creatures, które ma na swoim koncie liczne spin-offy (m.in. Pokémon Ranger: Shadows of Almia, PokéPark Wii: Pikachu's Adventure, Pokedex 3D) i w przypadku najnowszej gry należycie wykorzystało bebechy leciwego 3DS-a. Jest kolorowo, ładnie i przejrzyście, do tego dochodzi świetne udźwiękowienie licznych dialogów i scenek przerywnikowych. Tradycyjnie gra jest u nas sprzedawana w kilku wersjach językowych – niestety bez polskiej, więc większość będzie pewnie grała z domyślnym angielskim dubbingiem. Ciekawostka dla osób uczących się japońskiego – można tu wybrać teksty pisana hiraganą, co jest oczywistym ukłonem w stronę młodych Japończyków, a także wszystkich gaijinów, którzy coś już tam umieją, ale o czytaniu kanji mogą na razie pomarzyć.

Detective Pikachu cenię przede wszystkim za zaskakujące potraktowanie tematu, który przez ostatnie 22 lata wałkowano na rozmaite sposoby. Już dla samego gadającego Pikachu warto sprawdzić ten tytuł, mając na uwadze, że rozgrywka i sposób narracji jest skierowany do kilkuletnich graczy. Dla nich wszechobecna prostota będzie ogromną zaletą. Dla starszych, którzy oczekują wyzwania i chcą być karani za złe odpowiedzi (na dobrą sprawę nie da się tu przegrać) – niekoniecznie. Czasu spędzonego z Detective Pikachu nie uważam za stracony, choć nieraz dochodziło do frustracji, i dopiero teraz zaczynam się przyglądać filmowej produkcji pod tym samym tytule, która ma się ukazać w przyszłym roku.

7,2
Pokemony w zupełnie innym wydaniu
Plusy
  • Postać detektywa Pikachu
  • świetna oprawa audiowizualna
  • wprowadzenie do świata Pokemon
  • sporo nieoczywistych zagadek
Minusy
  • Prostota daje się we znaki
  • szukanie odpowiedzi, które już znamy
  • nie da się przegrać
  • zerowe wyzwanie
Komentarze
2
Usunięty
Usunięty
25/03/2018 15:10
GTASCXZ napisał:

fajna pixeloza, polecam shitendo - 20 lat za murzynami

Tjaaaaa... to sobie panie wsadź GTX 1080 do 3DSa.

GTASCXZ
Gramowicz
25/03/2018 14:16

fajna pixeloza, polecam shitendo - 20 lat za murzynami