Steampunkowa obrona bazy przed zombie, czyli wczesna wersja They Are Billions

Kamil Ostrowski
2017/12/22 12:00
0
0

Wymarzony sposób na spędzenie przerwy świątecznej? Mordowanie zombie na skalę przemysłową oczywiście.

Steampunkowa obrona bazy przed zombie, czyli wczesna wersja They Are Billions

Od czasu do czasu pojawi się taki tytuł. Zazwyczaj prosto ze świata gier niezależnych. Spojrzę na screeny, bez większego przekonania, trochę z nudów poproszę dewelopera o kod dostępu. Nigdy nie wiadomo czy się tego kodu doproszę, bo skrzynkę mailową często obsługuje jedna osoba. Ta osoba nierzadko zajmuje się również tysiącem innych kwestii. Zdarza się, że jest to jedyna osoba w teamie, która odpowiada też za produkcję danego tytułu. Przychodzi leniwy wieczór, sprawdzam skrzynkę pocztową. O, dostałem kod. Instaluję grę (w tym czasie odpalam kartę produktu na Steamie i przypominam sobie w ogóle co to za zwierz), następnie brnę przez brzydkie menu i jestem w grze. Mija kilka minut i już orientuję się, że gra jest całkiem niezła. Po dłuższej chwili dochodzę do wniosku, że tytuł ten jest co najmniej bardzo dobry. Wieczór się kończy gdy wstaję od komputera z przekonaniem, że ten tytuł uzależnia. Chce mi się sikać. Sprawdzam zegarek. Minęły cztery godziny.

Lada moment startują świąteczno-noworoczne wyprzedaże. Jeżeli opcja uzyskania wczesnego dostępu do They Are Billions będzie możliwa, to nie wahajcie się. Ostatni raz tak dobrze w Early Access bawiłem się z Northgardzem, które dorwałem na początku tego roku. Produkcja Numantian Games ma w sobie tę sam uzależniający ładunek, tą samą dziką repetytywność i identyczną „głębię-w-prostocie”, która przyciąga do każdej uzależniającej gry.

Rozpędzam się trochę, a Wy jeszcze nie wiecie czym w ogóle They Are Billions właściwie jest. Wyobraźcie sobie produkcję będącą połączeniem mechaniki znanej z Age of Empires osadzoną w świecie World War Z. Krótko mówiąc – Twierdza z zombiakami. Całość podlana steampunkowym sosem, który nadaje grze unikatowego posmaku. Jak chyba możecie się domyślić, mieszanka to całkiem wybuchowa.

Gra nie urzekła mnie od pierwszej chwili, bo jak zresztą opisać ten tytuł w paru zdaniach i zrozumieć satysfakcję z zabawy bez spróbowania tej produkcji? They Are Billions obecnie oferuje wyłącznie tryb przetrwania. W momencie otwarcia rozgrywki dysponujemy centrum dowodzenia i paroma jednostkami – łucznikami i jednym żołdakiem ze strzelbą. Trochę pospacerowałem po okolicy, okrywając tereny zasłonięte za mgłą wojny i zabiłem parę zombiaków. Powoli oswajałem się z zasadami zabawy. Budując w odpowiednich miejscach zabudowania zdobywamy surowce – pożywienie, drewno, kamień, żelazo, a później również ropę naftową. Nie możemy zapomnieć o budowie elektrowni, które zapewniają nam energię. Obszar przez nas zarządzany zagospodarowujemy budując także „wieżyczki Tesli”, które zaopatrują kolejne tereny w energię elektryczną. „Mało to skomplikowane” pomyślałem.

GramTV przedstawia:

Jednak im dalej szedłem w usłany nieumarłymi las, tym więcej nowych mechanik odkrywałem. Pojawiały się nowe jednostki, które mogłem zrekrutować. Najlepsze z nich odblokowujemy dopiero w późnym etapie zabawy, po wybudowaniu kolejnych ulepszeń, specjalnych budynków i po wydaniu sporej ilości surowców. Poza tym sporą rolę pełnią umocnienia – budować możemy nie tylko mury, ale i wieżyczki obronne (atakujące automatycznie i takie do obsadzenia dopiero załogą) oraz bramy wejściowe. Szybko zorientujecie się, że kluczowe jest budowanie punktów oporu na naturalnych zwężeniach.

Co jakiś czas zaatakuje Was też wielka fala zombiaków. Mniejsze fale przychodzą bez uprzedzenia, ale gdy tylko usłyszycie rozlegający się alarm, a na minimapie pojawi się znacznik… Lepiej miejcie się na baczności, umocnijcie dodatkowo wybrany odcinek i przenieście nadmiar jednostek w kluczowe miejsce. Będzie gorąco i to bardzo, bo czasami przeciwnicy zajmują cały ekran, a fala wciąż uderza i uderza.... Najlepszą taktyką jest w tym momencie opieranie się na kilku „warstwach” obronnych i wycofywanie się na z góry upatrzone pozycje.

W zasadzie niczego mi w They Are Billions nie brakuje. Twórcy przed wypuszczeniem wersji Early Access zaimplementowali praktycznie wszystkie rozwiązania, które przyszłyby graczom do głowy. Automatyczna naprawa wszystkich uszkodzonych zabudowań za kliknięciem jednego przycisku. Możliwość ulepszania budynków tego samego typu z poprzedniej „epoki” (przechodzimy przez nie bardzo płynnie). Poruszanie się automatycznie atakującą kolumną poprzez zastosowanie kombinacji „A + move”. Przypisywanie jednostek i zabudowań pod wybrane przyciski. Możliwość wyłączania niektórych instalacji, w sytuacjach zwiększonego zapotrzebowania na energię. Aktywna pauza. Ciekawostką jest fakt, że gdy zombiaki zniszczą instalację „cywilną”, na przykład dom mieszkalny, to wypełzną z niego dodatkowi nieumarli. Klasyczni mózgożercy. Aż trudno uwierzyć, że to bardzo wczesny „wczesny dostęp”.

W chwili obecnej They Are Billions oferuje wyłącznie tryb przetrwania – ustawić możemy poziom trudności i czas trwania zabawy – paradoksalnie im krótszy, tym gra jest trudniejsza, bowiem liczba zombiaków do pokonania się nie zmienia. Gra jest trudna, satysfakcjonująca i uwierzcie mi, cholernie emocjonująca. Momenty zapadające w pamięć, pomimo pełnej losowości zabawy, same z siebie się generują. Już po paru godzinach miałem w głowie różnego rodzaju historie do opowiedzenia znajomym, albo stanowiące w mojej wyobraźni gotowy materiał na książkę. Desperackie obrony. Utraty całych dzielnic, aby uratować kluczowe obszary. Poświęcenie. Ucieczki.

Jest coś w They Are Billions. Same założenia, ale również wykonanie i upchnięcie do mechaniki masy fajnych, uprzyjemniających zabawę rozwiązań – wszystko to sprawia, że z trudnością oderwałem się od obrony swojej bazy, aby napisać dla Was ten tekst. A teraz wybaczcie, kolonia sama się nie uratuje. Do They Are Billions na pewno na Gram.pl wrócimy kiedy przyjdzie pora na oficjalną premierę. Mam silne przekonanie, że tego nie da się zepsuć.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!