Różowa młócka - recenzja Kirby Battle Royale

Jakub Zagalski
2017/11/17 15:00
0
0

Japońska odpowiedź na PUBG i Fortnite Battle Royale? Niezupełnie. To może chociaż kolejna świetna gra z Kirbym? Też nie do końca.

Różowa młócka - recenzja Kirby Battle Royale

Dopiero co recenzowałem grę Kirby's Blowout Blast, a na moim 3DS-ie zdążył zagościć kolejny tytuł ze stajni HAL Laboratory z różową kulką w roli głównej. W przeciwieństwie do poprzedniczki, która była rozbudowaną minigrą z Kirby Planet Robobot sprzedawaną w eShopie za około 25 złotych, najnowszy Kirby Battle Royale to kolejna duża odsłona, oferowana w pełnej cenie (czyli około 150 złotych). A przynajmniej takie sprawia wrażenie.

Kirby Battle Royale wbrew pozorom nie celuje w aktualną modę na gry z tytułowym trybem, w którym gracze walczą po sieci do ostatniego żyjącego zawodnika. Nintendo nie zleciło ekipie HAL Laboratory stworzenia bajkowego odpowiednika Fortnite Battle Royale czy absurdalnie popularnego Playerunknown's Battleground, chociaż wszystkie te trzy gry mają wspólny mianownik – wieloosobową zabawę sieciową.

Nowy Kirby nie jest więc typową platformówką 2,5D z liniową narracją, gdyż główny nacisk położono na zmagania czterech zawodników w dziesięciu różnych minigrach. Gwoli ścisłości – w grze występuje solowy tryb kampanii, ale jest to po prawdzie przedłużenie obowiązkowego tutoriala. Obudowany prostą narracją ciąg zmagań w kolejnych minigrach przeciwko zawodnikom sterowanym przez konsolę. Jeżeli liczyliście na kolejną dużą przygodę dla samotnego gracza, to Kirby Battle Royale was rozczaruje. Co innego, gdy macie pod ręką znajomych z 3DS-ami, z którymi chcecie się ponaparzać w rozmaitych minigrach.

Jak wcześniej wspomniałem, w grze występuje dziesięć odrębnych dyscyplin: Battle Arena to 4-osobowa bijatyka z wykorzystaniem prostych ciosów i umiejętności charakterystycznych dla danej klasy postaci. W Apple Scramble musimy strącać rosnące na drzewie jabłka, wrzucać je na specjalną platformę, a następnie ciągnąć za dźwignię – im więcej jabłek wrzucimy, tym więcej mamy punktów. W przeciwieństwie do Battle Royale, ta minigra jest zabawą zespołową. W Coin Clash zbieramy monety i uciekamy przed duchami, Rocket Rumble to emocjonujące "tankowanie" rakiety, którą musimy jak najszybciej odlecieć, w Robo Bonkers stawiamy czoła wielkiej mecha-małpie, a Slam Hockey został oparty na fajnym pomyśle na sportową, drużynową minigrę, jednak cierpi z powodu powolnego tempa. Pozostałe dyscypliny różnią się od siebie i każdy znajdzie swojego faworyta, jednak nie ma co ukrywać - Kirby Battle Royale nie jest grą, z którą chciałoby się zarywać nocki, grając po sieci, lub umawiać z kumplami na wielogodzinne sesje.

GramTV przedstawia:

Mimo wysokiej ceny i pozoru "pełnoprawnej" gry pudełkowej, Kirby Battle Royale to zbiór minigier, które nie przyciągają na dłużej. Story Mode to zabawa na maksymalnie cztery godziny, przy czym należy do niego podchodzić jak do rozbudowanego samouczka, a nie pełnowartościowego trybu, stanowiącego alternatywę dla wieloosobowych zmagań. Pretekstowa fabułka z klonami Kirby'ego jest mało angażująca, a jedyną motywacją do dalszego przeżywania tej przygody jest chęć zobaczenia kolejnych wyzwań.

Główną zaletą jest więc tryb wieloosobowy. Grać można w meczach rankingowych, przy czym w momencie pisania recenzji europejskie serwery świeciły pustkami. Drugą opcją jest lokalny multiplayer wykorzystujący funkcję Download Play. Wystarczy więc jeden kartridż z grą i kilka 3DS-ów, które pobiorą od hosta paczkę pięciu wybranych minigier. Zawsze byłem fanem takiej opcji, dzięki której gry typu Kirby Battle Royale nabierają dodatkowej wartości.

Od strony technicznej Kirby Battle Royale to przyzwoite rzemiosło. Klasyczny soundtrack wpada w ucho i sprawdza się znakomicie, jednak graficznie jest to najwyżej średniak, któremu sporo brakuje do kunsztu i pomysłowości znanej z platformówek z Kirbym. Oczywiście trzeba pamiętać, że zamiast uroczych i zaskakujących etapów mamy tu szereg zamkniętych aren i torów, które spełniają swoją funkcję, ale nic poza tym. Co więcej, gra nie obsługuje efektu 3D, który w wielu produkcjach potrafił zamaskować prostotę oprawy graficznej na górnym ekranie. Tutaj tego nie robi.

Kirby Battle Royale jest reklamowany jako kolejna duża gra z tytułowym bohaterem, tym razem kładąca nacisk na wieloosobowe zmagania. Niestety w praktyce mamy do czynienia z dość ograniczoną produkcją, która nijak nie zachęca do wielogodzinnych sesji czy chociażby regularnego rozgrywania kilku meczy. Dziesięć zróżnicowanych minigier wygląda dobrze, ale tylko na papierze, gdyż każda z nich bawi tylko przez chwilę. Prostota reguł, atrakcyjna dla początkujących, daje się we znaki doświadczonym graczom, którzy po ogarnięciu podstaw oczekują czegoś więcej. Mimo specjalnych umiejętności postaci i kilku niuansów, Kirby Battle Royale nie jest grą z kategorii "easy to play, hard to master".

Jeżeli jesteście wyznawcami Kirby'ego , to z pewnością nie odmówicie sobie zakupu kolejnego prezentu na 25-lecie różowego bohatera. Cała reszta może bez skrupułów zapomnieć o Kirby Battle Royale i przeznaczyć zaoszczędzone w ten sposób pieniądze na któryś z hitów. Co by nie mówić, mimo 6 lat na karku 3DS nie cierpi na brak nowych i dobrych gier. W ostatnich miesiącach były to chociażby Story of Seasons: Trio of Towns, Mario & Luigi: Superstar Saga + Bowser's Minions, Layton's Mystery Journey: Katrielle and the Millionaires' Conspiracy czy Monster Hunter Stories. Jest w czym wybierać.

6,0
Kirby złapał zadyszkę
Plusy
  • Lokalna zabawa w cztery osoby
  • 10 zróżnicowanych minigier
  • muzyka
Minusy
  • Story mode to rozbudowany tutorial
  • brak efektu 3D
  • szybko się nudzi
  • niewielka motywacji do powtarzania minigier
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!