Piraci na tropie Twojego portfela, czyli recenzja gry Pirates of the Caribbean: Tides of War

Katarzyna Dąbkowska
2017/06/02 12:00
6
0

Dobra gra czy tania reklama filmu?

Piraci na tropie Twojego portfela, czyli recenzja gry Pirates of the Caribbean: Tides of War

Do kin wchodzi kolejna część znanej serii - na nasze smartfony trafia towarzysząca jej gra free2play. Widzieliśmy to już przy niejednej hollywoodzkiej produkcji, tak więc nic dziwnego, że i film Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara dostał swoją grę. Szkoda jedynie, że studio JOYCITY Corp. poszło na łatwiznę i dostaliśmy ubraną w nowe ciuszki starą produkcję.

Pirates of the Caribbean: Tides of War to przemalowana twarzą Jacka Sparrowa i reszty ekipy dobrze znana smartfonowym graczom produkcja Oceans & Empires. Dorzucono nowych bohaterów, dodano trochę nawiązań do bijącej rekordy popularności serii i to w sumie tyle. Nie zrozumcie mnie źle, to całkiem niezła i diabelsko skomplikowana strategia na długie godziny. Nie wydaje mi się jednak, aby tego szukali fani Piratów z Karaibów.

W grze wcielamy się w stworzoną przez siebie postać i zabieramy się za zarządzanie zapuszczonym pirackim portem. Budujemy nowy obiekty, ulepszamy je, prowadzimy badania, rekrutujemy piratów i oczywiście rozwijamy swoją flotę. Cel, który nam przyświeca jest bardzo prosty - grabić wszystko i wszystkich, zgarniając jak najwięcej surowców, za które możemy dalej rozwijać swój port. Liczba dostępnych w grze opcji jest przytłaczająca i początkowo dziękowałam twórcom za to, że w rogu ekranu ciągle pojawia się Joshamee Gibbs mówiący nam co dalej zrobić. Kiedy jednak zaczynałam już co nieco ogarniać i jego pomoc była mi zbędna, to okazało się, że nie mogę go wyłączyć i w sumie zabawa sprowadzała się ciągłego wykonywania jego poleceń.

Gra opiera się na czterech filarach - wspomniana już rozbudowa portu, atakowanie obcych wysp i portów, atakowanie innych graczy oraz coś co ma przypominać tryb fabularny. Co już jest standardem w smartfonowych produkcjach tego typu, podczas rozgrywek online możemy zawiązywać sojusze z innymi graczami i wspólnie stawiać czoła oponentom. Najgorsze jest tu jednak to, że bardzo łatwo natrafić na niezłego wymiatacza, który zainwestował w grę trochę prawdziwych pieniędzy i można obskoczyć niezły łomot. Najciekawiej prezentuje się ten niby tryb fabularny: w naszym porcie gości sam Jack Sparrow, któremu jednak skradziono pamięć i ten nie pamięta nic. Udając się do pewnej szamanki, możemy wchodzić w wspomnienia Sparrowa i przeżywać wydarzenia znane z filmów. Na tę chwilę dostępne jest jedynie jedno wspomnienie, tak więc możliwe, że po ukończeniu wszystkich wydarzy się coś specjalnego. Na tę chwilę możemy jedynie zdobywać punkty doświadczenia i pieniądze.

GramTV przedstawia:

Kiedy piszę o udawaniu się do kogoś czy przeprowadzaniu ataków, to mam na myśli po prostu wybieranie kolejnych opcji tekstowych w okienkach gry - cała rozgrywka opiera się na ciągłym klikaniu w kolejne wyskakujące okienka i to też niestety jest jej największa wada. Choć tytuł uruchamia się w trybie portretowym to nijak nie nadaje się na szybką rozgrywkę jedną ręką w metrze czy autobusie - gra zasypuje nas taką ilością informacji, że wystarczy na chwilę oderwać od niej uwagę i już tracimy sens tego co akurat dzieje się na ekranie.

Czego na pewno nie można grze odmówić to uroku. Nasz port czy obserwowane z lotu ptaka walki na wodzie wyglądają świetnie, choć optymalizacja nie stoi tu najwyższym poziomie - gra potrafi zwalniać, a nawet zawieszać się na iPhonie 7 - najszybszym w tej chwili urządzeniu Apple’a. Nie wydaje mi się aby był to problem mocy obliczeniowej samego urządzenia - Tides of War jest ładne, ale to nie pierwszy Crysis, a prosta strategia. Przygrywające w tle pirackie melodie również brzmią nieźle i nie będzie wstydu, jeśli przypadkowo włączycie grę przy ludziach z odpalonym dźwiękiem.

Najsłabszy punkt całej gry? Balans. Po ostatniej aktualizacji znacząco wzrósł poziom trudności i szczerze, ciężko się w to gra bez zabawy w mikrotransakcje. Większość mobilnych produkcji pozwala nam zamieniać nasze ciężko zarobione złotówki na kryształki czy inne diamenty dające jakieś bonusowe rzeczy ułatwiające zabawę. Pirates of the Caribbean: Tides of War nie bawi się w detal i pozwala nam kupić WSZYSTKO: złoto, srebro, jedzenie, drewno, przyśpieszania czasu gry / budowy / badań, tarcze broniące nasz port przed przeciwnikami, zdrowie, specjalne punkty VIP oraz punkty doświadczenia. W przypadku gry dla jednego gracza jestem w stanie zaakceptować kupowanie sobie doświadczenia, bo w żaden sposób nie psuje to zabawy innym graczom, ale w produkcji wymagającej ciągłego połączenia z siecią? Jakby tego było mało, ceny mikrotransakcji dużo mówią też o planach twórców wobec graczy - najtańszą paczkę kupimy za 23,99 zł, a najdroższą za „jedyne” 479,99 złotych. Nie spotkałam się jeszcze z grą na moim smartfonie, która tak bez pardonu świeci po oczach wielkim napisem pay2win.

Pirates of the Caribbean: Tides of War to strasznie skomplikowana i jednocześnie diabelsko nudna strategia, której twórcy bez żadnego wstydu pozwalają nam kupić praktycznie wszystko za grube pieniądze. Omijajcie ten tytuł szerokim łukiem, a jeśli czujecie wewnętrzną potrzebę zagrania w coś o piratach to polecam świetny smartfonowy port Sid Meier’s Pirates! dostępny za kilkanaście złotych i nieposiadający żadnych mikrotranskacji.

3,0
To już chyba lepiej pójść na film do kina.
Plusy
  • oprawa audiowizualna
Minusy
  • balans
  • mikrotransakcje
  • nuda i skomplikowana rozgrywka
  • klon Oceans & Empires
Komentarze
6
Colidor
Gramowicz
05/06/2017 19:19
Dnia 4.06.2017 o 11:29, Pajonk78 napisał:

...ale podziwiam Cię za upór. /uploads/emoticons/smile.png" srcset="/uploads/emoticons/smile@2x.png 2x" title=":)" width="20" />

Nie tyle upór ile odruchowe sprzężenie zwrotne na "bylejakość" tekstów wrzucanych do publikacji. Dziennikarstwo, nawet to internetowe i okołogrowe, ma swoje prawa i zasady, które tutaj są totalnie lekceważone. Przyznaję, wkurza mnie taka niedbałość, stąd moje notoryczne "piętnowanie" tego, jeśli tylko mam czas by zauważyć i napisać.

Wiesz... kropla drąży skałę... I może doczekamy w końcu czasów, gdy teksty przed publikacją będzie się czytać raz jeszcze. Albo gram.pl ostatecznie zdecyduje się na korektora, który będzie chronił niefrasobliwych tekściarzy przed blamażem /uploads/emoticons/smile.png" srcset="/uploads/emoticons/smile@2x.png 2x" title=":)" width="20" />

Usunięty
Usunięty
04/06/2017 16:28
29 minut temu, koNraDM4 napisał:

Człowieku, a może ona zajmuje się właśnie grami mobilnymi w redakcji ?

Doprawdy? Nie wpadłem na to.* Te pytania to był trochę bait, bo nie mam nic do gier mobilnych. Jednakże mam coś do notorycznego popełniania przez p. Katarzynę błędów przy tekstach o grach "większych" (a co gorsza, nie poprawiania ich), pomimo wytykania tego setki razy.

*sarkazm

koNraDM4
Gramowicz
04/06/2017 15:47
Skelldon napisał:

Wiem, to pytanie retoryczne, bo odpowiedzi nie oczekuję, ale chociaż łatwiej mi je zadać: Czy Pani naprawdę traktuje gry mobilne poważnie? I czy to jedyny Pani kontakt z grami? Nie powiem, trochę mnie to bawi.

Człowieku, a może ona zajmuje się właśnie grami mobilnymi w redakcji ?




Trwa Wczytywanie