Trafienie Krytyczne #19. Gier Wiek Złoty

Sławek Serafin
2017/05/28 19:00
5
0

Cudownie jest żyć w złotej erze gier, prawda? Tyle, że nie.

Znacie koncepcję Bezwarunkowego Dochodu Podstawowego? Tak, wiem, że to wydaje się nie mieć nic wspólnego z tematem, ale zapewniam, że ma. A więc, znacie? Pewnie tak, bo ostatnio jest o niej coraz głośniej, zwłaszcza w ostatnich dniach, od tego wystąpienia Marka Zuckerberga w Harvardzie. Ogólnie w całym tym pomyśle chodzi o to, żeby przyznać każdemu właśnie bezwarunkowy, powszechny dochód. Taką pensję za nic, za to tylko, że się jest. Nie jest to koncepcja nowa i pierwsze „betatesty” na niewielką skalę przeprowadzano już w XX wieku, a i teraz trwa kilka takich programów pilotażowych, również w ograniczonej skali. Wcześniej była to jednak tylko utopijna mrzonka niektórych bardziej radykalnych ekonomistów, dziś zaś coraz częściej mówi się o, elegancko zwanym z angielska, Universal Basic Income, coraz poważniej. I nic dziwnego, bo wydaje się, że jest to jedyny logiczny krok na dalszej drodze ewolucji społecznej i państwowej.

Trafienie Krytyczne #19. Gier Wiek Złoty

Dochód bezwarunkowy już wkrótce może stać się po prostu koniecznością. Jeśli automatyzacja i robotyzacja środków produkcji nadal będzie się rozwijała w takim niesamowitym tempie, jeśli rzeczywiście czeka nas całkowite załamanie rynku pracy i eksplozja bezrobocia wywołana masowym zastępowaniem ludzi przez maszyny i sztuczną inteligencję, to może nie być innego wyjścia najzwyczajniej w świecie. I to nie tylko dlatego, że ci zastąpieni nie będą mieli z czego żyć, ale też nie będą mieli przecież za co kupować tego, co produkują roboty, więc posypie się cała ekonomia przy okazji. Przesłanek przemawiających za tym rozwiązaniem jest oczywiście o wiele więcej. Bezwarunkowy dochód podstawowy pozwoliłby znacznie ograniczyć biurokrację, uprościć systemy podatkowe a nawet zlikwidować cały aparat opieki socjalnej, która przecież stałaby się zbędna w sytuacji, gdy i tak każdemu dajemy tyle pieniędzy, by mógł spokojnie egzystować bez pracy. Nie na jakimś niesamowitym poziomie, ale takim, który pozwala nie martwić się o przyszłość. Pewnie od razu odpadła by nam połowa chorób cywilizacyjnych związanych z różnego rodzaju stresami i lękami i niepewną przyszłością.

Oczywiście, za wprowadzeniem tej koncepcji w życie przemawiają też różne przesłanki wyższe. I logika. Jako homo sapiens zorganizowaliśmy się w społeczeństwa i państwa w określonym celu. Żeby zapewnić sobie bezpieczeństwo i byt. Wojsko, policja, sądy i ogólnie aparat państwowy są po to, żeby każdy z nas był bezpieczny, równo i sprawiedliwie traktowany i tak dalej. I żeby, w miarę możliwości, każdy miał pracę i nie umierał z głodu. Ale co zrobić gdy na bezprecedensową skalę tę pracę przejmą maszyny? Cóż, to samo co do tej pory – zapewnić właśnie podstawy bezpiecznej egzystencji. I nawet wiadomo jak to zrobić, choć mechanizmy, które rzeczywiście pozwolą wprowadzić bezwarunkowy dochód, trzeba dopiero opracować. A właściwie opracować, przetestować, ulepszyć, znów przetestować i wtedy wprowadzić. Jak grę. No właśnie. Tutaj wracam do tematu. Musiałem wyjaśnić koncepcję BDP, żeby móc o nim mówić.

Żyjemy z złotej erze gier, nie? Nie. Tak, może się wydawać, że właśnie trwa największy rozkwit tej formy rozrywki i spędzania czasu, że ta branża przyćmiła inne gałęzie i tak dalej. I to jest prawda wszystko. Gier jest mnóstwo, są świetne, każdy może znaleźć coś dla siebie. Rynek cały czas zdrowo rośnie i, przede wszystkim, bardzo ładnie ewoluuje, wyznaczając nowe kierunki, badając nowe opcje, szukając nowych narzędzi i metod. Ale to nie jest złoty wiek. Nie. Jeszcze nie. Prawdziwe najlepsze czasy dla gier nadejdą razem z dochodem bezwarunkowym właśnie. To takie oczywiste, prawda?

GramTV przedstawia:

W świecie, w którym ludzie nie muszą już pracować, lecz tylko mogą, bardzo wielu wybierze właśnie bezrobotność. Albo będzie sobie dorabiało jakoś, ale już na pewno nie tak jak dziś, po tych 40 godzin w tygodniu, których jest oczywiście więcej, jeśli policzy się dojazdy i tym podobne. Ludzie będą mieli o wiele więcej wolnego czasu. I co z nim zrobią? Cóż, pewnie różne rzeczy. Będą podejmować działania kreatywne, będą się socjalizować, będą robić wszystko to, co zawsze chcieli, ale nie mieli na to czasu. I oczywiście grać. Grać dużo, bardzo dużo nawet. Już teraz gry absorbują, tak sumarycznie, więcej naszego czasu na rozrywkę, niż bardziej tradycyjne jej formy, takie jak książki, filmy i tym podobne. Granie stało się najpopularniejszą formą konsumpcji kultury. I teraz wyobraźmy sobie, że w końcu mamy tyle czasu na granie, ile tylko chcemy. Więcej nawet niż w szkole czy na studiach mieliśmy. To dopiero będzie rewolucja, nie?

Oczywiście, bezwarunkowy dochód podstawowy zrewolucjonizuje… cóż, prawdopodobnie wszystko. Ale nas interesuje to, co się będzie działo z grami. A będzie się działo wiele. Najbardziej oczywistą konsekwencją będzie lawinowy wzrost liczby gier w ogóle, prawda? Więcej graczy, więcej czasu, więcej gier. Przeróżnych gier. Nisze rozkwitną. Pojawią się nowe. Główny nurt też czeka trzęsienie ziemi. Będzie się działo. Na przykład wydaje mi się, że znacznie więcej będzie gier wymagających. Już teraz takie, które potrzebują dużych inwestycji czasu, są bardzo popularne. Ale wiele z nich jest celowo upraszczanych i spłycanych, żeby mogli w nie też wejść ludzie, którzy mają mało czasu na granie, bo nie jest ono ich priorytetem. Nie może być, bo praca i tak dalej. Gdy jednak granie stanie się najważniejszą czynnością dla znacznie większej liczby ludzi, niż teraz, to co wtedy? Wtedy można będzie komplikować, można będzie rozbudowywać, można będzie… cóż, różne cuda robić.

Ogólnie cała branża rozrywki urośnie, prawdopodobnie do poziomu jednego z najważniejszych przemysłów na świecie. Jeśli jeszcze nim nie jest. I im dłużej się myśli nad tym, jakie mogą być dla gier konsekwencje wprowadzenia bezwarunkowego dochodu, tym bardziej fantastyczne scenariusze przychodzą do głowy. Dosłownie wszystko może się zdarzyć, włącznie z upadkiem wielkich koncernów pod naporem producentów tworzących gry za pieniądze ze zbiórek społecznościowych. Choć na to akurat bym nie stawiał wielkich pieniędzy. Ale wszystko się może zdarzyć. I pewien jestem w zasadzie tylko jednego. Złoty Wiek grania mamy dopiero przed sobą. Będzie lepiej. Będzie ciekawiej. Fajniej.

I wiecie co? Ja już zaczynam czekać. I się cieszyć na tę perspektywę.

Komentarze
5
MisioKGB
Gramowicz
30/05/2017 10:40

Koledzy no jak ja lubię kogoś mądrego poczytać, aż się gęba cieszy ! Hehe

Usunięty
Usunięty
29/05/2017 19:01

Oho, zatem Cukierberg wziął się za teorie ekonomiczne - albo raczej za robienie z siebie zbawiciela wraz z innymi postępowcami, próbującymi wprowadzić nowy porządek świata. Oczywiście takie postulaty łykają głównie ignoranci ekonomiczni lub wspomniane grupy interesu, którym powtarzanie takich bredni jest na rękę.

Pieniądz w gospodarce jest takim samym towarem jak cała reszta - oznacza to, że przy jego kosmicznym dodruku (co się wiąże z dochodem gwarantowanym) spadnie jego wartość, rynek zostanie rozregulowany i tylko wyczekiwać hiperinflacji i kryzysów finansowych, które przebiją wszystkie poprzednie. Od kiedy nie obowiązuje standard złota (czy choćby srebra), instytucje takie jak Europejski Bank Centralny, Międzynarodowy Fundusz Walutowy czy System Rezerwy Federalnej mają masę narzędzi do manipulowania pieniądzem, a co dopiero się wydarzy, jeśli scentralizowane organy państwowe (czy inne) będą miały monopol na wypłacanie wszystkim obywatelom pensji. Wtedy oficjalnie ludzie zostaną niewolnikami na łasce elit. Minie jeszcze kupa czasu zanim robotom zostanie dana szansa stać się autonomicznymi i zastępować ludzi w podstawowych sprawach, nie mówiąc już o rzeczach, które wymagają pomysłowości, kreatywności i wszechstronności ludzkiej. O ile taki moment kiedykolwiek nastąpi. Do tego czasu system ekonomiczny będzie niewydolny, bo nawet średnio rozgarnięty chłop wie, że nie da się nalać z pustego - żeby ludziom rozdawać pieniądze, trzeba najpierw mieć z czego. Za przykład może posłużyć pomysł systemu emerytalnego, który mógł jako tako funkcjonować za rządów Bismarcka, gdy obejmował ludzi powyżej 70 roku życia (wtedy średnia długość życia wynosiła 45 lat) albo wcześniej, gdy emeryci wojskowi otrzymywali przywileje w postaci ziemi czy tytułów, ale stanowili grupę wysokiego ryzyka, w dodatku dość ograniczoną. Oczywiście z czasem musiało się to przerodzić w system społeczny, który jest niewydolny i pozostaje wyłącznie kwestią (niedługiego na osi historii) czasu aż, za przeproszeniem, pieprznie w cholerę. Wystarczy zerknąć na kondycję ZUSu. Kto się łudzi, że będzie inaczej, ten pała i kropka.

Kolejną kwestią jest, jak już zauważył jeden z poprzedników, kto przy panującej beztrosce finansowej i rozleniwieniu miałby się zajmować produkcją wspomnianych gier? Serafin z wąskiej perspektywy ocenia wyłącznie sytuację konsumenta, zapominając o motywacji ludzi, którzy mieliby te gry produkować. Jasne, będą pasjonaci tworzenia gier, którzy będą to robić dla frajdy lub z innych pobudek, ale przynajmniej tyle samo jest ludzi, którzy nie pałają miłością do swojego fachu - mogliby żyć bez swojej pracy, co nie zmienia faktu, że ciągle się przykładają i są solidnymi rzemieślnikami czy fachowcami. Zakładając oczywiście, że państwo w swoich ciągotach do interwencjonizmu i sprawowania kontroli nie zabroni posiadania źródeł dodatkowego dochodu, a pewnie w tym kierunku by to poszło. Rynek złożony wyłącznie z pasjonatów lub karierowiczów skuszonych dodatkowym groszem mógłby akurat oznaczać mniejszą ilość gier. Na temat ich jakości się nie wypowiadam, bo mogłoby to pójść w dowolnym kierunku.

Na zwieńczenie dodam, że taki system to utopia, nie ma racji bytu i nigdy nie sprawdzi się w powszechnym obiegu. Wszystko to z podstawowej przyczyny, że człowiekiem od zawsze rządziła ambicja, chęć rywalizowania czy choćby poprawienia swoich warunków bytowych. Dlatego zawsze znajdą się jednostki, które nie zadowolą się bylejakością i przeciętnością, zresztą też z tych przyczyn socjalizm zawsze przegrywał w rachunku historycznym. O naturalnych mechanizmach ekonomicznych już nie wspominam. Chyba że ludzie już kompletnie zbydlęcieją, ale wtedy to droga ku samozagładzie i nawet nie będzie mi ich specjalnie szkoda. Teraz tak naprawdę kończąc: pojawiają się już pomysły opodatkowania robotów, więc jeśli koledzy socjaliści w swej mądrości narzucą im jakieś "niezbędne składki pracownicze" w wysokości 90%, nie ma co się przejmować wizją pójścia ludzi w odstawkę. /uploads/emoticons/biggrin.png" srcset="/uploads/emoticons/biggrin@2x.png 2x" title=":D" width="20" />

fenr1r
Gramowicz
29/05/2017 17:03
5 godzin temu, MisioKGB napisał:

Artykuł świetny choć chciałbym zadać jedno proste pytanie. Skoro większość ludzi wybierze bezrobocie to kto nam te gry będzie produkować? Produkcja gier to praca jak każda inna, a hobbystów robiących to z zamiłowania raczej nie jest wielu.

Dokładnie, jak będzie hajs z nic nierobienie, to po co się uczyć programowania, studiować, rozwijać się, robić po godzinach, trzymać się terminów, testować, naprawiać itd? Jak ludzie będą siedzieć na du***h i grać w gierki, czy siedzieć nad rzeką i wlewać w siebie przeróżne alkoholowe napoje, czy co tam innego robi się w wolnym czasie, to kto będzie pracował? Kto za to wszystko zapłaci?

Cała ta koncepcja to prosta droga do patologii na masową skale.

Ale to tylko pijarowa sztuczka. Mark "ludzie to idioci" Zuckerberg robi sobie dobre imię w mediach, chyba wzorem technologicznego mesjasza Elona Muska. Pytanie tylko, czy równie bezczelnie jak Elon będzie dymał ludzi.




Trwa Wczytywanie