Raper gubi flow - recenzja Parappa the Rapper Remastered

Jakub Zagalski
2017/04/10 14:00
0
0

„Remaster” jednej z moich ulubionych gier z PSX-a sprawił, że mam ochotę odkurzyć „Szaraka” i zagrać w oryginał.

Raper gubi flow - recenzja Parappa the Rapper Remastered

Dlaczego dałem tytułowe hasło w cudzysłów? Bo Parappa the Rapper na PlayStation 4 to remaster zrobiony na pół gwizdka. Twórcy zamiast należycie upamiętnić ponad 20-letnią karierę niegdysiejszej maskotki PlayStation, poszli po linii najmniejszego oporu. Tu trochę wygładzili, tam wyostrzyli i zdecydowanie za wcześnie ogłosili fajrant.

Jeżeli postać rapującego psa w charakterystycznej czapce i luźnych ciuchach nie jest wam znana, to zakładam, że drugą połowę lat 90. spędziliście z dala od PlayStation. Parappa the Rapper z „Szaraka” to jeden z pamiętnych tytułów na wyłączność dla tej konsoli, który co prawda nie zrobił tak wielkiej kariery jak koleżanki i koledzy z Tekkena czy Crash z wiadomej serii Naughty Dog, ale mimo to zajmuje szczególne miejsce w sercach graczy pamiętających generację 32-bitowych platform. Nie ukrywam, że sam zaliczam się do tego grona, bo w zamierzchłych czasach zdarłem płytę z demem Parappa the Rapper, zanim w moje ręce trafiła pełna wersja, która również nie miała ze mną lekko.

Podobnie jak inni fani Parappy z miejsca pokochałem nietuzinkowy, zwariowany styl graficzny, zapadające w pamięć piosenki i kuriozalny klimat opowieści o rapującym psie zakochanym w humanoidalnej stokrotce imieniem Sunny. Cała ta otoczka broni się do dziś i z ogromną przyjemnością wróciłem do dawnych przygód Parappy i jego przyjaciół. Niestety moc nostalgii nie jest w stanie przykryć wszystkich niedociągnięć, które pojawiają się w wersji zremasterowanej na PlayStation 4. A takich nie brakuje.

Parappa the Rapper to reprezentant gatunku gier rytmicznych, który przez minione 20 lat nie stał w miejscu i nie ma co ukrywać – założenia gry o rapującym psie są dziś pod wieloma względami prymitywne. Przypomnijmy, że cała zabawa sprowadza się do rytmicznego wciskania/powtarzania sekwencji przycisków wyświetlanych na ekranie. Jeżeli trafiamy w odpowiedni moment, wskaźnik rapowania pozostaje na Good lub wskakuje na Cool (i zaczyna się freestyle pozbawiony komend podawanych przez nauczyciela). Jeżeli gubimy flow lub mylimy „słowa”, otrzymujemy notę Bad, a ostatecznie Awful, co jest równoznaczne z koniecznością zaczynania piosenki od początku.

GramTV przedstawia:

I tu pojawia się pierwszy i najważniejszy problem Parappa the Rapper Remastered. Gra przystosowana do współczesnych odbiorników i przesyłająca cyfrowy sygnał z konsoli do telewizora potrafi zaliczyć potwornego laga. Spotkałem się z opiniami, że na niektórych LCD/plazmach odświeżony Parappa jest wręcz niegrywalny, gdyż z powodu input laga gracz musi dochodzić metodą prób i błędów, kiedy wcisnąć przycisk poza rytmem, by gra właściwie odczytała taką komendę. Na szczęście na mojej 7-letniej plazmie lag nie był aż tak dokuczliwy i udało mi się za pierwszym razem przejść na Good 4 z 6 etapów Parappa the Rapper Remastered. Największe problemy sprawił mi jak zwykle poziom z gotującym kurczakiem, którego nie znosiłem ani w oryginalnej wersji na PlayStation, ani na PSP.

Przyjemność z grania w Parappa the Rapper Remastered jest więc w dużej mierze zależna od posiadanego telewizora. Twórcy nie pomyśleli o jakiejkolwiek kalibracji, więc jeśli wasz odbiornik „wymusza” input laga, to trzeba się z tym po prostu pogodzić. A w najgorszym wypadku odpuścić granie, bo nie ma nic bardziej frustrującego niż brak synchronizacji w grach rytmicznych.

Drugą największą bolączką tego remastera jest całkowite olanie filmów przerywnikowych, które stanowią kluczowy element całej gry. Krótkie klipy fabularne zostały żywcem wyciągnięte z oryginalnej gry i przerzucone na współczesne telewizory w tragicznie niskiej rozdzielczości. Tak się nie godzi, szczególnie, gdy produkt końcowy określa się mianem Remastered. Wiadomo, że odświeżenie klipów (trwających łącznie nie więcej niż kilkanaście minut) to inna bajka niż nałożenie nowych tekstur w grze. Ale czy naprawdę nie można było przygotować tych kilku filmików od zera? Sony trąbi o Parappa the Rapper Remastered w mediach społecznościowych, chwaląc się kolejną perełką „PS4 only”, która w praktyce została potraktowana przez twórców jak półprodukt i niechlujny remaster wersji z PSP.

Grafika poziomów i menu jest ostra jak żyleta i wygląda fenomenalnie na współczesnych telewizorach, ale widok filmików w oryginalnej rozdzielczości wyświetlanych w niedużych okienkach jest naprawdę przykry.

Bardzo trudno jest mi ocenić zremasterowaną wersję jednej z moich ulubionych gier z pierwszego PlayStation. Klimat, ścieżka dźwiękowa, powrót kultowych bohaterów wywołuje uśmiech na mojej twarzy. Ale patrzę również na tragicznej jakości przerywniki i mam świadomość, że na niektórych telewizorach Parappa the Rapper Remastered jest wręcz niegrywalny. Na pocieszenie twórcy dorzucili tryb treningowy, w którym trzy pierwsze piosenki można rapować ze zwiększonym marginesem błędu. Jest też opcja włączenia wibracji w padzie i zestaw remiksów znanych z wersji PSP, ale to i tak za mało, by uznać ten remaster za godne przypomnienie kultowej produkcji sprzed ponad 20 lat.

6,0
Ten raper zasługuje na lepsze traktowanie
Plusy
  • Klasyka gatunku
  • oprawa graficzna
  • ścieżka dźwiękowa
  • dodatki z wersji PSP
Minusy
  • Przerywniki w niskiej rozdzielczości
  • na niektórych telewizorach nie da się grać
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!