Indycze El Dorado - relacja z Poznań Game Arena

Piotr Nowacki i Mateusz Mucharzewski
2016/10/29 16:00
0
0

Gry niezależne podbiły targi PGA.

Piotr Nowacki

Duże firmy nie zaprezentowały na PGA nic szczególnie ciekawego. Krótkie dema na Playstation VR nie rekompensowały gigantycznych kolejek do gogli, a Microsoft poza już wydanymi grami zaserwował jedynie usypiająco nudny kawałek Dead Rising 4. Na szczęście niezależni wystawcy z nawiązką zrekompensowali niedostatki większych kolegów.

Zdecydowanym zwycięzcą imprezy jest dla mnie Beat Cop, którego wydawcą jest polskie 11 bit studios. Rozgrywka w pewnym stopniu przypomina Papers, Please, przy czym tutaj naszą główną czynnością nie jest sprawdzanie dokumentów, lecz wypisywanie mandatów. Praca policjanta nie ogranicza się jednak do samej papierkowej roboty - każdy dzień pracy to żonglerka między policyjnymi obowiązkami a życiem prywatnym, między interesami mafii, która chce mieć ciebie na swoim garnuszku a zaufaniem mieszkańców patrolowanych rewirów. Rozgrywka wciąga od pierwszej minuty, pewnie nie dałoby się mnie odciągnąć od komputera, gdyby nie to, że do obejrzenia były dziesiątki innych gier. Indycze El Dorado - relacja z Poznań Game Arena

Druga propozycja od 11 bit studios nie prezentowała się równie zachęcająco. Tower 57 sprawia więcej radości, kiedy się na nie patrzy niż podczas samej gry. Jest to prawdopodobnie jedna z najładniejszych pixelartowych strzelanek jakie mi było dane zobaczyć w życiu, ale sama rozgrywka na ten moment była rozczarowująca. Jednak jeszcze nie skreślam tego tytułu - widać, że jest na dosyć wczesnym etapie produkcji, więc sporo może się jeszcze zmienić.

Dokładnie odwrotne wrażenie pozostawiło na mnie Badass Hero. Tutaj stylistyka w ogóle do mnie nie przemawia, ale sama rozgrywka skutecznie przykuła mnie do stoiska targowego. Badass Hero najkrócej można określić jako Rogue Legacy z bronią palną. Tutaj też mamy do czynienia z losowo generowanymi planszami, ale być może rozgrywka będzie bardziej urozmaicona niż w pierwowzorze - twórcy zapowiadają, że w grze ma być ponad 30 bossów, z którymi będziemy walczyli brońmi, które, podobnie jak levele, są częściowo generowane losowo. Jeszcze się okaże, czy to będzie wystarczyło, aby wyróżnić się z tłumu gier rogalikopodobnych.

Wielką niewiadomą pozostaje w tym momencie Symmetry. Ta produkcja intryguje świetnym, zgeometryzowanym stylem graficznym, jednak sama rozgrywka jest jeszcze w powijakach, a twórcy nie chcieli jeszcze zdradzać żadnych szczegółów fabuły. W grze kierujemy grupą astronautów, którzy zaliczyli nieudane lądowanie na skrajnie nieprzyjaznej planecie. Naszym celem jest wydostanie się z planety - a w krótszej perspektywie, po prostu przeżycie. W tej grze cel uświęca środki - z braku innych źródeł pożywienia, rozbitkowie mogą być nawet zmuszeni do kanibalizmu. W tym momencie gra jest jednak ledwie funkcjonalnym prototypem, więc jest jeszcze za wcześnie na jakikolwiek werdykt.

Detached to ambitna gra na gogle VR, która utwierdziła mnie w przekonaniu, że w najbliższym czasie wirtualna rzeczywistość nie będzie niczym więcej, niż tylko ciekawostką. W pierwszej chwili byłem zachwycony możliwością poruszania się w zerowej grawitacji po stacji kosmicznej, ale po kilkunastu minutach doszedłem do wniosku, że ten sprzęt jeszcze nie zapewnia wystarczającej immersji, aby móc tak naprawdę czerpać z gry przyjemność.

Świetne wrażenie z kolei pozostawiła po sobie Selma and the Wisp. W pierwszej chwili sądziłem, że ta gra to tylko klon Limbo, ale kilka minut z kontrolerem w ręce pokazało, że Selma oferuje dużo więcej. Gra jest już po premierze, więc jak tylko znajdę kilka wolnych chwil, postaram się poświęcić temu tytułowi więcej uwagi.

Na deser został Serial Cleaner. Tylko kilka chwil z padem w ręku wystarczyło, abym zapragnął zapuścić tak stylowe wąsy jak główny bohater gry i rzucić się w wir sprzątania. Niestety, szybko okazało się, że prawdziwe porządki nie są równie fajne, co sprzątanie zwłok w grze iFun4All.

GramTV przedstawia:

Mateusz Mucharzewski

Mnie tradycyjnie interesowały przede wszystkim polskie produkcje i na nich chciałbym się skupić. Gra targów - Inner Chains. Demo było krótkie i w zasadzie oprócz chodzenia przed siebie niewiele dało się zobaczyć. Akcja pojawiła się dopiero na końcu i to w postaci filmiku. Ciągle więc nie wiem jak się w tej grze strzela. Dlaczego więc produkcja ekipy Telepaths Tree była dla mnie najlepsza na PGA? Absolutnie zachwycił mnie klimat i design tego świata. Dodatkowo Inner Chains wygląda całkiem ładnie, nie tylko na statycznych obrazkach ale i w ruchu. Mimo iż w demie gameplay to tylko chodzenie przed siebie, samo obserwowanie tego świata było niesamowite. Strasznie żałowałem, że skończyło się tak szybko. Ten świat aż prosi się o dalsze zwiedzanie.

Pozostajemy przy stoisku IMGN.pro, na którym pojawił się kolejny horror - Husk. Tym razem klimat także robi wrażenie, ale jakość oprawy wizualnej wymaga jeszcze troszkę pracy. Gameplay również był dosyć spokojny (sam początek gry), ale demo pozwalało na sprawdzenie walki. Wygląda ona nieco inaczej niż w wielu horrorach. Na początku rozgrywki dostajemy do dyspozycji metalową rurę. Nie da się nią zabić wroga, ale można na chwilę go ogłuszyć i uciekać. Bohater nie jest więc bezbronny. Na dalszym etapie ma się pojawić broń palna, ale na dużą ilość amunicji nie ma co liczyć. Ogólne wrażenia całkiem pozytywne, ale widzę jeszcze kilka miejsc, w których Husk może się poprawić.

Dosyć kiepsko prezentowało się stoisko PlayWay. Agony jeszcze trzyma poziom, ale No Drugs wygląda bardzo ubogo. Z kolei Project Remedium próbuje ratować się tematyką i “linką”, która niesamowicie ułatwia poruszanie się. Do premiery niewiele czasu, ale jeszcze kilka rzeczy twórcy muszą poprawić. Chciałbym na przykład, aby bronie zadawały większe obrażenia, wtedy walki zyskałyby na dynamice. Zaprezentowane demo oferowało jedną dużą planszę, w której głównie strzelałem do różnych przeciwników. Według zapewnień twórców kolejne lokacje to całkowicie nowe mechaniki, które mocno zmienią gameplay.

Na dwa słowa zasługuje Stray, największa zapowiedź tegorocznego PGA. Gra robiona jest przez twórców bardzo popularnego 60 Seconds!. Tym razem przygotowują oni cinematic platformer, w którym głównym bohaterem będzie pies. Gra jest na bardzo wczesnym etapie produkcji i na razie dostępny jest niewiele mówiący teaser. Ekipa Robot Gentleman zapowiada, że Stray ma przypominać takie hity jak Inside czy Journey. Trzymam kciuki.

Teraz troszkę narzekania. Kursk mocno rozczarował. Gra nie wygląda zbyt ładnie, do tego irytowało kilka rzeczy. Oskryptowany fragment na sam koniec miał być efektowny, ale brakowało mi w nim dobrego wykonania. Niektóre akcje bohater wykonywał dosyć nienaturalnie. Do tego protagonista non stop macha głową jak głupi. Irytowały również jego ciągłe komentarze, w których nieustannie mówił co aktualnie musi zrobić. Ma to swoje uzasadnienie w rozgrywce (wiadomo przynajmniej co należy wykonać), ale jednak było to denerwujące. W grze, która nastawiona jest na historię i narrację takie elementy powinny stać na najwyższym poziomie.

Potwierdzam słowa Piotrka, który chwalił Badass Hero. Grałem również w omawiane przez niego Tower 57 i byłem całkiem zadowolony. Szczerze jednak wątpię, aby gra okazała się sukcesem komercyjnym. To przyjemna produkcja, ale nie ma w niej nic co sprawia, że muszę w nią zagrać. W natłoku świetnych gier takie tytuły łatwo sobie odpuścić. Podobnie było z Robonauts. Starsi nie znajdą tam nic ciekawego, ale odwiedzające PGA dzieci oblegały stoisko Qubic Games. Dla nich taka produkcja może być ciekawym rozwiązaniem.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!