Call of Duty: Black Ops III - Awakening - recenzja

Adam "Harpen" Berlik
2016/02/10 12:00
0
0

Tradycji stało się zadość - nowe Call of Duty otrzymało pierwsze DLC skierowane do miłośników rozgrywki wieloosobowej.

Awakening to pierwsze rozszerzenie do gry akcji Call of Duty: Black Ops III wydanej jesienią ubiegłego roku. Na razie jest ono dostępne wyłącznie na konsolach PlayStation 4, ale bez obaw - niedługo zadebiutuje także na Xboksie One i PC. Podobnie, jak w przypadku DLC do wcześniejszych odsłon serii Call of Duty, Awakening zawiera cztery nowe mapy dla trybu multiplayer (Skyjacked, Rise, Splash i Gauntlet), a także oferuje nowy rozdział w kooperacyjnej mini-kampanii z zombie w roli głównej (Der Eisendrachen). Z perspektywy polskiego gracza jak zawsze dyskusyjna pozostaje cena dodatku ustalona na poziomie 61 złotych.

Jak już wspomniałem Der Eisendrachen (z niemieckiego Żelazny Smok) to nowa lokacja, do której trafiają bohaterowie zmagający się z nieumarłymi stworami w mini-kampanii przygotowanej z myślą o zabawie w czteroosobowym gronie. Za sprawą rozszerzenia Awakening gracze mogą poznać dalszy ciąg wydarzeń, bowiem akcja rozpoczyna się tuż po zakończeniu wydarzeń na mapie The Giant. Der Eisendrachen pozwala na eksplorację austriackiego zamku gryfa wypełnionym po brzegi nieumarłymi stworami, ale nie brakuje w nim oczywiście tytułowego smoka, który zionie ogniem, siejąc spustoszenie wśród grających. Gdzieniegdzie można również trafić na agresywne psy...

Choć początkowo mogłoby się wydawać, że mamy do czynienia z niezbyt wielkim obszarem, to po opuszczeniu maszynowni, nieopodal której znajduje się kolejka liniowa, znajdujemy się na wielkim placu. W tym momencie uświadamiamy sobie, że dogłębna eksploracja Der Eisendrachen zajmuje naprawdę sporo czasu, a unikanie kolejnych fal zombie z czasem staje się wyjątkowo kłopotliwe. Świadczy o tym fakt, że na terenie zamku umieszczono mnóstwo pobocznych ścieżek i korytarzy, co sprawia, że przeciwnicy (zwłaszcza w dalszej części zabawy, gdy jest ich znacznie więcej niż na początku) atakują dosłownie ze wszystkich stron. Call of Duty: Black Ops III - Awakening - recenzja

Der Eisendrachen to zdecydowanie mocny punkt (ale nie jedyny!) rozszerzenia Awakening i solidny argument przemawiający za tym, by nabyć opisywany dodatek do Call of Duty: Black Ops III. Jeśli jednak nie preferujemy walki z zombiakami i wolimy bawić się w standardowym multiplayerze, w DLC znajdziemy również nowe, bardzo ciekawie zaprojektowane mapy.

GramTV przedstawia:

Splash nijak nie pasuje do realiów, w których toczy się kampania Call of Duty: Black Ops III, prezentując sieciowe strzelanki z przymrużeniem oka. Co powiecie na to, że zamiast opuszczonej fortecy, laboratorium czy też zrujnowanej wioski, tym razem zmagamy się z przeciwnikami biegając po kolorowym parku wodnym? Wydawać by się mogło, że to chybiony pomysł, ale nic bardziej mylnego - Splash jest ciekawym urozmaiceniem i z pewnością znajdzie swoje grono zwolenników, bo rozgrywka na nim sprawia autentyczną przyjemność. Oprócz otwartej przestrzeni mamy tutaj także sporo zamkniętych pomieszczeń wypełnionych tunelami czy korytarzami, gdzie likwidujemy innych graczy (albo oni nas) na stosunkowo krótkim dystansie.

Skyjacked dla niektórych graczy będzie zupełnie nową lokacją, ale osoby mające styczność z Call of Duty: Black Ops II doskonale zdają sobie sprawę, że Treyarch postanowił udoskonalić i nieznacznie przebudować mapę o nazwie Hijacked. Akcja rozgrywa się przede wszystkim na pokładzie statku powietrznego, a nie luksusowym jachcie, jak to miało miejsce w poprzedniczce. Nie brakuje tu jednak momentów, w których udajemy się do ładowni, by przemierzać ciasne korytarze, a także fragmentów pozwalających wyjść na otwartą przestrzeń. Ciekawym elementem strategicznym niekiedy może okazać się potężna wyrwa z boku statku, która pozwala bardzo dynamicznie wskoczyć na pokład, ale wykonanie tej czynności wymaga nieco praktyki.

Gauntlet można określić mianem "3w1". Zamiast jednego dużego środowiska, mamy tutaj obszar podzielony na trzy odrębne części, których połączenie na pierwszy rzut oka wydaje się nielogiczne. Po dłuższej wymianie ognia na terenie wielkiego lodowca, gdzie musimy zmagać się nie tylko z przeciwnikami, ale i śniegiem, trafiamy bowiem do słonecznej dżungli. Kiedy zdążymy się już tam zadomowić, przeniesiemy się do ostatniego fragmentu mapy, czyli współczesnego miasta, by przemierzać ciasne uliczki. Naturalnie w sytuacji, gdy gramy na własny rachunek w Deathmatchu i nie musimy współpracować z innymi graczami w Team Deathmatchu, Capture the Flag czy też innym trybie stawiającym na kooperację, możemy pozostać w jednej, ulubionej części lokacji.

Ostatnią mapą w Call of Duty: Black Ops III - Awakening jest Rise, która raczej nie przypadnie do gustu wielu graczom. Ciężko tak naprawdę jednym słowem określić z czym mamy do czynienia. Autorzy zaprezentowali nam niekoniecznie udane połączenie lokacji wypełnionej magazynami, hangarami i laboratoriami, a także silosami i maszynami budowlanymi. Ze względu na złożony charakter tego poziomu zabawa jest wyjątkowo chaotyczna, a dodatkowym minusem jest również to, że praktycznie uniemożliwia wykorzystywanie charakterystycznych umiejętności postaci. Jeśli chcielibyście wskoczyć gdzieś wysoko czy też pobiegać po ścianach, powinniście zagrać na innej mapie - tutaj raczej zabawa toczy się na ziemi, a momenty, w których gracze atakują nas z góry, to rzadkość.

Gdyby nie Rise, które ewidentnie powstało dlatego, że twórcy Call of Duty: Black Ops III - Awakening musieli udostępnić nie trzy, a cztery mapy dla trybu wieloosobowego, w ogólnym rozrachunku dodatek można by uznać za bardzo udany. Zarówno Splash, Skyjacked, jak i Gauntlet zapewnią wiele godzin emocjonującej zabawy wszystkim entuzjastom sieciowych zmagań, a ci, którzy preferują starcia z zombie w kooperacyjnej mini-kampanii, również nie mają powodów do narzekań, bo Der Eisendrachen to bardzo starannie zaprojektowana lokacja idealnie nadająca się do zabawy w cztery osoby.

Podsumowując. Dla osób, które regularnie grają w tryby sieciowe Call of Duty: Black Ops III, Awakening okazuje się być pozycją obowiązkową nawet mimo wysokiej ceny. Choć nie wprowadza rewolucji, na nowych, bardzo dobrze zaprojektowanych mapach (z wyjątkiem Rise oczywiście) gra się wyjątkowo przyjemnie. Jeśli jednak uruchamiacie nowe Call of Duty sporadycznie, możecie odpuścić to rozszerzenie lub ewentualnie poczekać na obniżkę, bo w takim przypadku 61 złotych za cztery mapy i jedną lokację to mimo wszystko trochę zbyt drogo.

7,5
Dla zagorzałych fanów pozycja obowiązkowa, reszta może poczekać
Plusy
  • ciekawe zaprojektowane mapy (z wyjątkiem Rise) dla trybu multiplayer
  • kolejny, bardzo angażujący rozdział w mini-kampanii zombie
Minusy
  • słaba mapa Rise dodana niejako na siłę
  • wysoka cena dla tych, którzy grają okazjonalnie
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!