Ant-man - recenzja filmu

Kamil Ostrowski
2015/07/18 11:00

Potencjał był niewielki, ale efekt przerósł oczekiwania. W taki sposób mógłbym żartobliwie zrecenzować Ant-mana w jednym zdaniu.

Ant-man - recenzja filmu

Filmy inspirowane postaciami z kart komiksów na dobre opanowały nasze kina i telewizory. Moda, która zaczęła się paręnaście lat temu zmieniła się w powszechną praktykę, a kolejne ekranizacje z logiem Marvela czy DC Comics migają nam przed oczyma niemalże co chwilę. Hollywoodzkiej machinie do produkcji popkultury trzeba jednak oddać, że nie pozwalają nam się przesadnie znużyć. Kiedy tylko dopada nas zmęczenie i zaczyna irytować powtarzalność, obowiązująca aktualnie maniera tworzenia ekranizacji skręca w nowym kierunku.

Eksperymentem, swego rodzaju pionierskim przedsięwzięciem, które może odświeżyć gatunek, jest w moim odczuciu właśnie Ant-man. Szczerość, prostota i humor to największe atuty tego filmu, a bardzo dobre wykonanie doszlifowuje ten diament. W efekcie tych zabiegów otrzymujemy najlepszy film Marvela od lat.

Scenarzyści zaczynają od zarysowania historii Scotta Langa, utalentowanego złodziejaszka, który właśnie wychodzi z więzienia. Jest sympatycznym, ale raczej niepoukładanym gościem, więc życie obchodzi się z nim raczej kiepsko. Są również obowiązkowe dla byłego więźnia problemy rodzinne i finansowe. Generalnie rzecz biorąc poznajemy go w raczej kiepskim momencie. Sytuacja życiowa Langa jest ważna nie tylko przez pierwsze minuty filmu, ale również w ogólnym rozrachunku. Ant-man jest bowiem w równej mierze filmem o superbohaterze, co komedią familijną. Dostajemy domieszkę tego, co możemy znaleźć w telewizji o 11 rano w niedzielę, na TVN7. Na szczęście w wysokiej jakości, bo w tej warstwie Ant-man zaskakuje miłymi kreacjami, ciepłym przekazem i dosyć przekorną, zdystansowaną realizacją. Czekałem już tylko aż w którejś scenie pojawi się pies Beethoven.

GramTV przedstawia:

Idąc dalej - żadnym spojlerem nie będzie, jeżeli zdradzę, że ostatecznie Lang wchodzi w posiadanie kostiumu, który pozwala mu się szybko zmniejszać i zwiększać (bonusem jest możliwość kontrolowania. mrówek). Twórcy bawią się w najlepsze koncepcją superbohatera. Pomijam już fakt, że przyzwyczajenie się do faktu, że główna postać robi wielkie rzeczy dzięki możliwości bycia malutkim, co jest samo w sobie dosyć zabawne, to w ogóle Lang jest bohaterem względnie ciekawym. Naturalny luz odtwórcy głównej roli udziela się odgrywanej przez niego postaci, dzięki czemu widz dostaje w twarz połączeniem uroczej niezdarności i pozytywnej energii, której nie idzie się oprzeć.

Ant-man dosłownie ocieka niewinnością i muszę przyznać, że jest w tym coś. odświeżającego. Po Avengersach w których unikano pokazywania brutalności, aby załapać się do niższego ratingu, mimo że film ewidentnie miał ciągoty w stronę kina nieco ostrzejszego, po X-Menach, które próbowały nas przekonać, że są czymś więcej niż są naprawdę dostajemy wreszcie coś szczerego. Ant-man wysyła nam jasny sygnał - "jestem słodziachnym filmem". Tylko tym. Nie ma "ostrych smaczków". Nie ma fałszywego aspirowania do kina ambitnego. Jest sympatyczny Paul Rudd, wiecznie przejęty, stary już jak świat Michael Douglas dorabiający na emeryturze i wyciskający łzy śmiechu Michael Pena w arcykomediowej roli Luisa. Po drugiej strony barykady z kolei bryluje Corey Stoll (znany m.in. z House of Cards) w roli arcyzłego superzłoczyńcy. Film spełnia się w roli klasycznej opowiastki o superbohaterach, nie odstępując nawet o krok od swojej komiksowej stylistyki, z wyjątkiem oczywiście elementów kina familijnego, o czym już wspominałem.

Nie spodziewałem się niczego po Ant-Manie. Poszedłem do kina nie obejrzawszy wcześniej nawet zwiastuna. Nie spojrzałem nawet na obsadę. Tym większe było moje pozytywne zaskoczenie. Ant-man jest uroczy. Jest bardzo dobrze przemyślany, bardzo dobrze zrealizowany, bardzo dobrze napisany i wreszcie bardzo dobrze zagrany. Nie ma się do czego przyczepić. Idealny film na wakacje, o ile szukacie w kinie śmiechu, akcji i sporej szczypty "rodzinności". Urocza produkcja, której ciężko się oprzeć, warta ceny biletu (również weekendowej).

Komentarze
10
Usunięty
Usunięty
20/07/2015 10:17

> Ile razy bym nie czytał tutaj jakiegoś tekstu i jak dobry by on nie był, to zastanawia> mnie tylko jedna rzecz - dlaczego jest niewyjustowany?Ciekawe kim jesteś z zawodu. Ja mam po kilka lat doświadczenia na stanowiskach art directora, grafika i DTP-owca. Zaczynałem od składu książek. Bardzo interesuję się typografią i trendami w grafice. Od prawie 10 lat prowadzę własne studio graficzne. I powiem Ci, że justowania używam głównie wtedy, gdy uznam, że jest to "zło konieczne" lub gdy klient się uprze. Justowanie zabija naturalny rytm tekstu, sprawiając, że kerning (czyli prawidłowe odstępy między znakami) szlag trafia (a na opracowanie kerningu w profesjonalnych krojach typografowie często poświęcają olbrzymią ilość czasu). To jest jeden z argumentów. Można ich znaleźć więcej. Więc jeśli takie rzeczy naprawdę Cię zastanawiają, to zachęcam, żeby pogłębić wiedzę w temacie typografii. Bo jest to dziedzina, która dotyczy prawie każdego, a jest powszechnie ignorowana.P.S. W Twoim poście na temat typografii zamiast myślnika (pauzy lub półpauzy) jest dywiz – to jeden z często popełnianych błędów...

Usunięty
Usunięty
19/07/2015 11:23

Ile razy bym nie czytał tutaj jakiegoś tekstu i jak dobry by on nie był, to zastanawia mnie tylko jedna rzecz - dlaczego jest niewyjustowany?

Usunięty
Usunięty
18/07/2015 21:36

> Bardzo mnie zdziwiła ta recenzja. Spodziewałem się, że autor "pojedzie" po filmie.> Byłem wczoraj na seansie i jak dla mnie Ant-man to najgorszy film Marvela od lat. Pełno> gadaniny, przesadzone problemy moralne czy (przynajmniej jak dla mnie) kiepsko dobrani> aktorzy. Corey Stoll oraz Michael Douglas zagrali bardzo fajnie, natomiast jeżeli chodzi> o bohatera tytułowego, którego grał Paul Rudd sprawiał wrażenie pierwszego lepszego komediowego> aktora wysłanego odpowiednio wcześniej na siłownie.> Jednak to nie aktorzy sprawili, że mam tak złe zdanie o filmie lecz to co się działo> na ekranie. Efekty jak to w produkcjach Marvela były miodzio. Jednak łącznie 30min akcji> w 2 godzinnym filmie to przesada. Strasznie się nudziłem na tym filmie.> Dotychczas oceniałem filmy Iron Man i spółka powyżej 7/10, jednak Ant-man otrzymuje ode> mnie 3/10.>> PS. Jak można tak tragicznie ucharakteryzować Evangeline Lilly!!!?Ja też się zgadzam z tą opinią. Nudy niepojęte.Byłem z 10 latkiem i on też się niemożebnie wynudził.A już czarę goryczy przelewa chyba wątek dziecko-ojciec-ojczym pokazywany gdzieś tak przez pół godziny...Też 3/10.PS. Evangeline Lilly w prostych włosach i tak ścięta... To jakaś kobieta musiała robić charakteryzację, bo nie wierzę, że jakikolwiek facet uznał, że ona ładnie wygląda...




Trwa Wczytywanie