The Long Dark - wrażenia z pobytu w kanadyjskiej tajdze

Paweł Pochowski
2014/11/19 18:15
1
0

Kiedy temperatura spada kilkadziesiąt stopni poniżej zera, człowiek przestaje marzyć o nowym tablecie czy lepszym samochodzie. Do zaspokojenia większości jego potrzeb wystarczy miejsce do rozpalenia ognia, pudełko zapałek i suszona wołowina.

The Long Dark - wrażenia z pobytu w kanadyjskiej tajdze

Gry reprezentujące gatunek survival nazwać można hitem ostatnich lat. Wcześniej twórcy łączyli tą tematykę z horrorami, czego najlepszym przykładem jest chociażby seria Resident Evil czy Silent Hills. Od czasów DayZ, a mowa tu o oryginalnym modzie do ArmA II, okazało się, że survivalowa mechanika idealnie spisuje się po przeszczepieniu na grunt gier sieciowych. Mniej więcej od tego momentu rynek jest wprost zalewany podobnymi produkcjami. Część z nich odbija bardziej w stronę walki z monstrami oraz napotkanymi graczami o ograniczoną ilość zasobów, inne z kolei skupiają się mocniej na survivalowym aspekcie pozwalając graczom na znaczną dozę swobody w wykorzystywaniu otaczającego go świata, chociażby poprzez ścinanie drzew, budowanie schronienia czy tworzenie broni. Projekt tworzony przez Hinterland Studio wywodzi się z tego samego gatunku, ale odbija w swoją stronę. Twórcy w tworzonej przez siebie grze skupiają się na tematyce samego surwiwalu i pragną przedstawić ją w najwierniejszy z możliwych sposobów. Stąd brak w tym tytule wielkiej światowej apokalipsy i tysięcy krwiożerczych bestii błąkających się po ulicach. Rozgrywka nie skupia się na ciągłym wciskaniu lewego przycisku myszy, bo i walki jest w niej niewiele - a gdy już jest, to przeciwnikiem nie jest zombie, ani też inny, uzbrojony po zęby gracz. W The Long Dark napotykamy na prostsze problemy, choć jednocześnie nie mniej trudne do rozwiązania, takie jak głód, pragnienie, niska temperatura, konieczność zabandażowania zranionej kostki czy wilki, które z przyjemnością rzucą nam się do gardła, jeżeli tylko będziemy zbyt nieostrożni.

W testowanej, dość rozbudowanej wersji alfa jedyną możliwością zabawy była piaskownica. W pełnej wersji The Long Dark znajdzie się tryb fabularny, który będzie podzielony na epizody i sezony. Jego głównym bohaterem będzie pilot Will MacKenzie, którego samolot przelatując nad mroźną, północną częścią Kanady rozbił się podczas dziwnej magnetycznej burzy. Jego zadaniem będzie poradzenie sobie w niesprzyjających okolicznościach, a także uratowanie się z tego miejsca. W grze dowolnej zabawa jest prostsza - wskazujemy, czy chcemy grać kobietą czy mężczyzną, a następnie wybieramy jedną z dwóch dostępnych lokacji, w której chcemy zacząć zabawę. Nie są to dwie różne mapy, wprost przeciwnie - jedna z dwoma możliwymi miejscami startowymi. Do wyboru jest okolica jeziora Mystery Lake oraz teren Coastal Highway, ale niezależnie od tego co wybierzecie, spokojnie można później przejść z jednego do drugiego miejsca. Mapa jest sporych rozmiarów i poznanie jej całej zajmie trochę czasu. Traficie na niej na różne ciekawe miejsca - jeziora, chatki drwali, drewniane domki, jaskinie, bunkry i wiele innych. Samodzielne odkrywanie zakamarków to jedna z lepszych atrakcji, ale jeśli ktoś nie lubi działać po omacku może w internecie poszukać mapy stworzonej przez graczy. Oczywiście w samej grze dostępu do żadnej mapy nie ma i trzeba zdać się na zmysł orientacji.

Jest to element utrudniający zabawę, ale także zwiększający immersję - w końcu nasza postać znajduje się w nieznanej dla siebie okolicy i "przypadkowo" nie zabrała z sobą żadnej mapy tutejszych terenów. Oczywiście fajnie byłoby, gdyby podczas zabawy istniała możliwość znalezienia mapy i zabrania jej ze sobą (np. w jednym z opuszczonych domków), ale na ten moment takiej opcji nie ma. Ale schodzi to na dalszy plan, bo szukamy ważniejszych rzeczy. Takich jak jedzenie, picie, cieplejszych skarpetek, lepszej kurtki czy butów, otwieracza do konserw, flar, zapałek, gazety na rozpałką czy noża. Słowem wszystkiego, co może ułatwić przeżycie. Nasza obecność w tej niegościnnej krainie uzależniona jest od kilku czynników. Jeżeli wskaźnik głodu, pragnienia czy zimna osiągną maksimum, nasza postać zacznie tracić zdrowie. Częściowo utracić można je także na skutek spadku z większej wysokości (nabawiając się dodatkowo chociażby skręconej kostki) czy ugryzienia przez wilka. Wtedy przydają się bandaże, leki przeciwbólowe czy antybiotyki. Pomocne okazują się także lampy na benzynę, nie wspominając o broni oraz amunicji, bo wtedy prowadzić można polowania na dziką zwierzynę, co zapewnia dostęp do świeżego mięsa (które następnie trzeba upiec) oraz elementów zwierzęcego ciała, które mogą być wykorzystane w procesie craftingu. Ale nie liczcie na to, że karabin myśliwski można znaleźć w każdej opuszczonej chacie. Wprost przeciwnie, to rzecz, za którą trzeba się długo rozglądać.

W The Long Dark można nieźle pokombinować. Brak otwieracza do konserw nie oznacza, że na jedzenie w puszce sobie tylko popatrzymy, ale jego otwarcie w inny sposób spowoduje zniszczenie części znajdujących się tam zasobów. Niepotrzebne buty można przerobić na skórę, zestaw narzędzi na metal, a za pomocą specjalnego stołu stworzyć z tych składników nowe rzeczy. Nieużywana koszulka z kolei może nadać się do naprawy spodni, dzięki czemu będą lepiej chronić przed zimnem. Wyznacznikami naszej formy jest liczba kalorii w organizmie - musimy dbać o to, by utrzymywała się na odpowiednio wysokim poziomie. Głównym zadaniem w alfie The Long Dark jest przeżycie, ale przez ten aspekt nie da się położyć w łóżku, kliknąć "spać" i cieszyć się nabitym wynikiem. Kiedy liczba kalorii spadnie do niebezpiecznego poziomu, zbyt długo przebywać będziemy na mrozie czy nie opatrzymy krwawiącej rany, a stan naszego zdrowia spadnie do dziesięciu procent, zaczniemy gorzej widzieć i słyszeć oraz wolniej się poruszać - innymi słowy zaczniemy konać. Bardzo łatwo bowiem zostać w tej nieprzyjaznej krainie na zawsze. Także chociażby za sprawą pękającego pod stopami lodu.

Na ten moment The Long Dark to jedna z najbardziej złożonych surwiwalowych, gworych symulacji. Jest to jej największa zaleta oraz zarazem największa wada. Łatwo wpaść bowiem w spiralę monotonii - przeszukiwać kolejne chatki, uzupełniać zapasy jedzenia i głównie spać, ale w ten sposób przygoda z The Long Dark nie będzie zbyt wciągająca. W obecnej fazie nie jest to gra, która gameplay podaje na tacy, żeby dotrzeć do ciekawszych miejsc czy rzeczy, trzeba cały czas samemu popychać się do przodu i prowokować do nowych wyzwań, mieć pomysł na to, co jeszcze i w jak inny sposób można spróbować zrobić. Bez tego czas spędzony z tym tytułem szybko stanie się nudny i monotonny, stąd radzimy rozsądne podejmowanie decyzji o ewentualnym zakupie wersji wczesnego dostępu.

GramTV przedstawia:

Tym bardziej, że nie jest to pozycja pozbawiona pewnych niedociągnięć. Z jednej strony liczy się w grze immersja, z drugiej jednak zbyt wiele w niej matematyki - rosnących wskaźników głodu czy liczby uzupełnianych kalorii. Gdybyśmy jednak przyjrzeli im się na poważnie okaże się, że są absurdalnie przesadzone. W The Long Dark trzeba pić praktycznie co godzinę, a i tak gdy pójdziemy spać na kilka godzin tuż po obudzeniu się nasza postać będzie wręcz odwodniona. Z jedzeniem jest podobnie - spożywamy bowiem kilka kilogramów jedzenia dziennie. Osoba, z takimi potrzebami energetycznymi nie przeżyła by w kanadyjskiej tajdze ani dnia. Inna sprawa to wilki, system walki z nimi za pomocą pięści jest przeciętny, zbyt łatwo je odstraszyć, a i fakt, że atakują ludzi podczas, gdy dookoła biega pełno żywej zwierzyny, a na ziemi leży tyle samo martwej, jest co najmniej dziwny. Co więcej, nasza postać nie potrafi skakać, nie ma także rąk - a przynajmniej ich nie widać, co wpływa ujemnie na odczucia płynące z zabawy. W grze nie ma także możliwości ścinania drzew. Można to zrozumieć, bo nie każdy jest drwalem, ale chodzenie pośrodku lasu w poszukiwaniu drewna jest groteskowe - a patyków czy gałęzi nazbierać się nie da. No i zapomnijcie o możliwości budowania, to zdecydowanie nie ten adres. Jest to uzasadnione w pewien sposób uzasadnione, ale mimo wszystko - trochę szkoda.

W rozgrywce brakuje kilku elementów, a część z nich takich jak na przykład tryb kooperacji, praktycznie nie ma szans na pojawienie się. A przydałaby się druga, co najmniej tak samo duża mapa czy NPC z którymi można wejść w interakcje. To drugie ma akurat szansę pojawić się w trybie fabularnym, ale kiedy on zadebiutuje - trudno powiedzieć.

By jednak nie kończyć tekstu o pierwszych wrażeniach z The Long Dark zbyt negatywnie, warto wspomnieć o jeszcze jednej, duże zalecie gry. Klimacie. Gdy brniesz akurat przez głęboki śnieg ze śnieżną wichurą wiejącą prosto w twarz i zamarzasz, desperacko szukając jakiegokolwiek miejsca na ogrzanie się, gra dostarcza prawdziwych emocji. Wiesz, że nie ma czasu na zwłokę ani miejsca na błąd, a przy okazji przyda się odrobina szczęścia. Bo jeśli znajdziesz chatkę bez jedzenia w środku, możesz zginąć. I ta myśl doskonale napędza do dalszej zabawy, pokonywania kolejnych przeszkód i trudności. I te wspaniałe momenty o wschodzie i zachodzie słońca - spokojne, pomimo sytuacji, w której się znaleźliśmy, coś wspaniałego i to nawet pomimo komiksowej grafiki, która w The Long Dark wykonana została na wysokim, artystycznym wręcz poziomie.

Tyle o naszych pierwszych wrażeniach z The Long Dark. Na ten moment produkcja zapowiada się jako jedyna w swoim rodzaju. Bezkompromisowa w podejściu do pewnych surwiwalowych kwestii, ale też nie dla wszystkich - a tylko dla tych graczy, którzy będą potrafili sami napędzać się do dalszej zabawy, bez obecności NPC czy kolegów w trybie online. Czy produkcja zmieni się do czasu pełnej wersji, a jeżeli tak, to jak bardzo - to okaże się w ciągu najbliższych miesięcy. Podobnie jak to, czy tryb fabularny wysunie się na prowadzenie, czy jednak najważniejszym trybem zabawy pozostanie piaskownica. Z przyjemnością to sprawdzimy i damy Wam znać, jak tylko się dowiemy.

Komentarze
1
Usunięty
Usunięty
19/11/2014 21:22

Jeden z ciekawszych tytułów surwiwalowych jakie widziałem na rynku. Bardzo klimatyczny no i dużo tam poprawiają. Niestety cena jest obecnie trochę zbyt wygórowana.