Gerstmanngate - redaktorzy GameSpotu zabierają głos

Domek
2007/12/05 17:14

Wczoraj pisaliśmy o sprawie, która poruszyła olbrzymią część internetowej społeczności graczy - rzekomego zwolnienia recenzenta GameSpotu za negatywną ocenę jednej z gier. Dziś całą historię skomentowali niedawni koledzy z pracy Jeffa Gerstmanna.

Wczoraj w USA, dziś rano naszego czasu, ukazał się najnowszy odcinek podcastu GameSpotu (The HotSpot). Postanowili oni przerwać milczenie i - w miarę możliwości - wyjaśnić osobiście przyczyny zajścia oraz rozwiać wątpliwości, jakie wokół niego narosły.

Przede wszystkim pracownicy serwisu zgodnie stwierdzili, że cała sprawa z pewnością załatwiona była w bardzo zły sposób - i zgadzają się z tym zarówno oni, jak i cała "góra". Zaznaczyli też, że zwolnienie Jeffa było taką samą niespodzianką dla nich, jak dla całej społeczności - z tą tylko różnicą, że oni dodatkowo musieli oglądać, jak Gerstmann pakował swoje rzeczy, a kiedy się to działo, w biurze wybuchło prawdziwe szaleństwo... Gerstmanngate - redaktorzy GameSpotu zabierają głos

A czy faktycznie chodziło o tę jedną recenzję i czy ona była powodem zwolnienia Jeffa? Ryan MacDonald - producent wideo na GameSpocie - stwierdził, że nie jest to po prostu możliwe - Jeff Gertsmann w ciągu 11 lat swojej pracy mówił o grach rozmaite rzeczy ("mad sh**") i nie jest prawdopodobne, by ta jedna recenzja mogła być powodem zwolnienia.

Ryan ustosunkował się też do tajemniczego zniknięcia wideorecenzji gry Kane & Lynch (która, swoją drogą, już powróciła) ze strony serwisu - stwierdził, że zdjął ją sam, osobiście, następnego dnia po publikacji (czyli długo przed zwolnieniem Jeffa), bez żadnych nacisków z góry, jej jakość nie odpowiadała bowiem standardom GameSpotu, m.in. ze względu na słaby dźwięk i fakt, że ujęcia z gry pochodziły tylko z jej pierwszego poziomu. Zapewnia, że związek zdjęcia filmu ze zwolnieniem Jeffa jest całkowicie przypadkowy, a podobne "czasowe zniknięcia" materiałów wideo zdarzały się już na stronie wcześniej, z podobnych jakościowych powodów. Na dowód tego ma pokazać oryginalny filmik w czwartkowym programie wideo GameSpotu (On the Spot) i porównać z nową wersją, wskazując na czym naprawdę polegały problemy, które spowodowały taką, a nie inną decyzję.

Ryan Davies podkreślił, że wyimaginowany związek recenzji gry Kane & Lynch ze zwolnieniem Jeffa to faktycznie świetny "news" i ładny nagłówek, ale cała sprawa jest znacznie bardziej skomplikowana. Ostatecznie jednak żadnych konkretnych powodów zwolnienia Jeffa jego niedawni koledzy z pracy nie podali - podkreślając, że problemem są tu nie tylko zabraniające im ujawniania takich informacji umowy, ale także najzwyczajniejsza w świecie przyzwoitość i respekt, jaki mają dla miejsca swojej pracy, którą nadal kochają i ludzi z którymi pracują, nawet jeżeli niektórym zdarza się podejmować najzwyczajniej w świecie głupie decyzje.

Dodali też, że GameSpot nadal jest prowadzony przez nich, nie przez zarząd i to oni sami decydują co i jak robią. Alex Navarro powiedział, że zdaje sobie sprawę, iż teraz pod każdą recenzją GameSpotu pojawi się masa niesłusznych komentarzy w rodzaju "ciekawe ile im zapłacono, żeby dali tej grze 7.5", ale niezależnie od tego recenzje nadal będą się pojawiać. Vincent Caravella dodał, że redaktorzy GameSpotu byli, są i będą niezależni i nieulegający zewnętrznym naciskom, co szczególnie widoczne będzie teraz, gdyż (z czym nietrudno się zgodzić) każde napisane przez nich słowo trafi pod mikroskop opinii publicznej... Stwierdził, że nie wierzy, by którykolwiek z pracowników serwisu kiedykolwiek zdecydował się na opublikowanie jakiegokolwiek manipulowanego materiału.

GramTV przedstawia:

Redaktorzy poprosili też w swojej audycji o trochę czasu na "pozbieranie się do kupy" i wyrazili nadzieję, że słuchacze podcastu nie będą wątpili w ich intencje i chęć zrzucenia z siebie tej sprawy. Podkreślili, że w żadnym wypadku ich wypowiedzi nie są jakąś narzuconą przez szefostwo "linią obrony", tylko szczerymi wypowiedziami ludzi, poruszonych całą sprawą co najmniej tak samo bardzo, jak czytelnicy GameSpotu.

Wypowiedzi z podcastu brzmią bardzo szczerze i z pewnością znacznie bardziej przekonująco, niż formalne oświadczenia prasowe. A czy faktycznie przedstawiają prawdziwą, nawet jeśli nieco niepełną, wersję wydarzeń? Ocenę pozostawiamy Wam...

"Jeff Gertsman ma się dobrze, żyje i pije"

Komentarze
31
Usunięty
Usunięty
15/12/2007 16:51

Jeszcze nie tak dawno nie spodziewałbym się że w tak populernym i cieszącym się dobrą opinią portalu GameSpot może wybóchnąć tak głośna afera o zwolnieniu pracownika który podobno źle zrecenzował grę sponsora.

Vojtas
Gramowicz
08/12/2007 23:39

No cóż, całą sprawę można podsumować krótko: POLITYKA i PIENIĄDZE.Oczywiście można tylko spekulować, jak było naprawdę, ale na rynku obowiązują pewne uniwersalne reguły. Jedna z nich mówi, że oceny w mediach wcale nie tak rzadko są manipulowane (''manipulowane'' to słowo-wytrych, pod które należy podstawić własną teorię spiskową - wystarczy odrobina inwencji;). I dotyczy to również rynku gier komputerowych i konsolowych. Dla wydawców, właścicieli telewizji, gazet, czasopism, stacji radiowych, portali najważniejsze są pieniądze z reklam, bo to głównie z nich utrzymują się prywatne media (choć nie tylko z nich) i dzięki nim się też rozwijają. Umowy reklamodawca-wydawca nie muszą kończyć się (i najczęściej nie kończą) tylko na zamieszczeniu reklamy - sprawa ta dotyczy w szczególności mediów, które poddają ocenie produkty lub działalność reklamodawców. Przykład? Proszę bardzo: do lokalnej gazety często dołączane są tzw. wkładki samorządowe i całostronicowe ogłoszenia finansowane np. przez Urząd Miejski. Który redaktor zdecyduje się krytykować lub nawet poddawać w wątpliwość działania urzędników, mając świadomość, że taka akcja może spotkać się z wycofaniem materiałów, odpływem reklam - jednym słowem: pieniędzy?Podobna sytuacja dotyczy też dużych, poważnych mediów, które mają swoich stałych klientów zamieszczających reklamy - tylko naprawdę bogaty i wpływowy właściciel medium jest w stanie pozwolić sobie na odpływ pieniędzy dużej firmy - mamy wtedy doczynienia z wojną. A do prowadzenia wojny potrzebne są tylko 3 rzeczy (hint: money, money, money). W mediach branżowych o dużej konkurencji żaden normalny właściciel nie może rezygnować z pieniędzy z reklam czy z exclusive''ów dużych firm. Nieprzychylna recenzja produktu opublikowana przez duże i poważne medium może narazić wydawcę gry na wcale niemałe straty. Cóż więc pozostaje firmie, która dba o swoje interesy? Naciski.Moim zdaniem sprawa wydaje się dość jednoznaczna. Gerstmann wyraźnie zaszedł za skórę wydawcom gier i w pewnym momencie miarka się przebrała. Właściciel Gamespota dostał tzw. propozycję-nie-do-odrzucenia. Tu mozna sobie dośpiewać, co to mogło być np. "Albo pozbędziecie się Gerstmanna, albo wycofamy wszystkie reklamy i przekażemy exclusive''y konkurencji". Tajemnicą poliszynela również jest, że wydawcy gier i właściciele mediów nierzadko zawierają umowy typu "my wam damy więcej reklam, exclusive''y i pełne wersje na covery, a wy nam ocenkę powyżej 80%" (tak, takie numery odchodzą również w Polsce). Wszystko wskazuje na to, że Gerstmann po prostu złamał podobną umowę - efekt: wyleciał na zbity pysk. Takie wzorcowe zwolnienie (to w końcu naczelny) to też mocny sygnał dla reszty ekipy, żeby nie podskakiwali. Inna sprawa, że gdyby byli w porządku, to by odeszli z redakcji wraz z nim.Tam gdzie wkraczają pieniądze, zwłaszcza te duże, etyka dziennikarska idzie w odstawkę. Gerstmann pisał tak jak uważał, a to okazało się niedopuszczalne. Pogwałcił umowę między jedną firmą, a drugą. Jak w takiej sytuacji mówić o niezależnych redakcjach, gdy dla każdego wwłaściciela portalu czy gazety w ostatecznym bilansie liczy się sprzedaż/oglądalność/klikalność, która bezpośrednio przekłada się na pieniądze? Odpowiedzcie sobie sami.

Usunięty
Usunięty
07/12/2007 15:16

Ale to śmiesznie wygląda




Trwa Wczytywanie