Takim stanem rzeczy zaniepokojone są firmy, robiące na rozrywce pieniądze - czego nietrudno się domyślić i co zresztą wprost wynika z raportu, opublikowanego dopiero co przez firmę Macrovision. Przebadała ona przedstawicieli stu spółek, zajmujących się grami komputerowymi, filmami i muzyką. Znakomita większość, bo 73% z nich, zgodziła się ze stwierdzeniem, że problem piractwa nie ogranicza się do zorganizowanych siatek rozprowadzających nielegalne kopie dla zysku. Równie dużym problemem są kopie, jakie wykonują pojedynczy użytkownicy na własny użytek.
Ale jak radzić sobie z tego rodzaju piratami? Trudno przecież sądowo ścigać każdego, komu zdarzy się przegrać jakąś płytkę czy ściągnąć film z sieci, a odstraszające działanie wyroków też ma ograniczony efekt. Firmy widzą dwie równoległe drogi rozwiązania problemu. Po pierwsze, nadal kurczowo trzymają się idei wprowadzania coraz skuteczniejszych zabezpieczeń przed kopiowaniem - mimo że historia wielokrotnie już pokazała, że bardziej naprzykrzają się one legalnym użytkownikom niż piratom. Ale na szczęście nie tylko - jednocześnie mówi się o zwiększaniu świadomości odbiorców.
Bo - jakby na to nie patrzeć - zmiana powszechnego spojrzenia na kwestie piractwa jest chyba największym problemem, przed jakim stoi branża. Aktualnie - co zresztą każdy z nas zna z autopsji - znakomita większość ludzi nie widzi w takich praktykach nic złego. I dopóki nie znajdzie się sposób na przekonanie ich, że postępują niewłaściwie, dopóty nawet najlepsze zabezpieczenia i najwyższe wyroki sądowe będą odnosiły tylko częściowy skutek.
Oczywiście wcale nie przeszkadza to sądowym wyrokom w zapadaniu. Warto przy okazji wspomnieć choćby zupełnie świeżą sprawę pewnego mieszkańca Hong Kongu, Chana Nai-minga. Jest on pierwszym - ale zapewne nie ostatnim - użytkownikiem sieci BitTorrent, którego spotykają prawne konsekwencje. Został uznany winnym nielegalnego udostępniania w Internecie filmów (dosłownie kilku), zaś wysokość kary ustalona ma być w najbliższym czasie. Poza niemałą grzywną grożą mu maksymalnie cztery lata w więzieniu.
Coraz większym problemem branży rozrywkowej są drobni piraci, kopiujący muzykę czy gry na wyłącznie własny użytek. Wraz ze spopularyzowaniem się nagrywarek DVD i sieci P2P, takie praktyki stały się niezwykle powszechne.