Może w Polsce ten zwyczaj nie jest aż tak rozpowszechniony, ale w USA największe sieci sklepów z grami już od dawna umożliwiają swoim klientom sprzedawanie używanych gier. To oczywiście rozwiązanie dobre dla graczy, ale niezbyt dobre dla deweloperów, gdyż ogranicza uzyskiwane przez nie przychody. Jednak radę na to ma David Braben, założyciel studia Frontier Developments (mającego na koncie takie tytuły jak RollerCoaster Tycoon 3, Wallace and Gromit in Project Zoo czy LostWinds).
"Inną możliwością jest oferowanie dodatków, lub nawet części gry, za pomocą kart-zdrapek albo unikalnych kodów wsadzanych do pudełek. W ten sposób te dodatki będą możliwe do zdobycia tylko raz".Nie tylko piraci uderzają w kieszenie studiów tworzących gry. Paradoksalnie także gracze kupujący oryginalne gry. Wszystko przez rynek wtórny, ale jak widać i na to znajdzie się rada.