Produkt z bawełny wysokiej jakości: recenzja filmu Kapitan Majtas

Piotr Nowacki
2017/07/23 18:10
0
0

Mimo niskiego budżetu, to jedna z ciekawszych propozycji ze studia Dreamworks.

George i Harold to dwójka uczniów podstawówki, których bardziej od nauki interesuje rysowanie komiksów - George pisze historie, które Harold przenosi na papier. Ich opus magnum jest historia Kapitana Majtasa - potężnego superbohatera, który, podobnie jak Superman, jeszcze jako niemowlak został wysłany przez swoich rodziców z odległej planety na Ziemię. Historie tworzone przez chłopców nie są jednak przez wszystkich doceniane - dyrektor Krupp nienawidzi humoru oraz dobrej zabawy, a szkoła pod jego przywództwem przypomina totalitarną dyktaturę. Dlatego też rozrabiacy za punkt honoru wzięli sobie walkę z despotyzmem dyrektora Kruppa i regularnie burzą idealny porządek swoimi figlami. W końcu jednak dopadła ich ręka sprawiedliwości i po przyłapaniu urwisów na gorącym uczynku dyrektor wydał wyrok: chłopcy mają zostać przeniesieni do oddzielnych klas. W ostatnim akcie desperacji George chwycił hipno-pierścien znaleziony w płatkach śniadaniowych, by przejąć kontrolę nad umysłem dyrektora. Ku zdziwieniu wszystkich, hipnoza zadziałała. By odegrać się za wszystkie niedole, przekonali Kruppa, że to on jest Kapitanem Majtasem. Szybko okazało się, że dyrektor wierzący w to, że jest superbohaterem stanowi zagrożenie zarówno dla otoczenia, jak i dla siebie. Produkt z bawełny wysokiej jakości: recenzja filmu Kapitan Majtas

Jak sugeruje sam tytuł filmu, po Kapitanie Majtasie nie można się spodziewać humoru szczególnie wysokich lotów. Żartami na temat bąków, toalet i smarknięć możnaby spokojnie obdzielić kilka innych produkcji. Na ogół jestem podchodzę dosyć sceptycznie do tego rodzaju dowcipkowania, jednak twórcom filmu udało się nie przekroczyć granicy, za którą robi się zwyczajnie niesmacznie - tak jak w wypadku niesławnego sikania do jeziora w kinowym Angry Birds.

Skatologiczny humor jest równoważony przez sceny, w których chłopcy puszczają wodze wyobraźni i sami snują swoje historie. Opowiadane są wówczas z pomocą dostępnych im narzędzi - czy to komiksów, czy to pacynek zrobionych ze skarpetek. Stanowi to świetne urozmaicenie filmu i żałuję jedynie, że jest ich tak mało w całym filmie - dodatkowe przerywniki stworzone np. z pomocą figurek z modeliny czy kasztanów wprowadziłyby do filmu jeszcze większe urozmaicenie.

Czytając inne recenzje widziałem zarzuty, że ten film nie niesie ze sobą żadnych pozytywnych treści. Faktycznie, trudno znaleźć w Kapitanie Majtasie tradycyjny morał, nie ma nic o pokonywaniu własnych strachów, godzeniu się z własnymi niedoskonałościami czy innych stockowych przekazów. Bynajmniej nie oznacza to, że nie ma w filmie nic pozytywnego: Kapitan Majtas to przede wszystkim celebracja dziecięcej wyobraźni i kreatywności, co wyraźnie pokazują wcześniej wspomniane sceny opowiadane komiksami i pacynkami.

GramTV przedstawia:

Kreatywność jest też niejako wymuszona na twórcach ze względu na relatywnie niski budżet - niecałe 40 milionów dolarów to mniej niż jedna trzecia standardowego budżetu produkcji ze studia Dreamworks. Z tego też powodu otrzymaliśmy animację zdecydowanie prostszą niż w wypadku konkurencyjnych produkcji, jednak wyszło to filmowi zdecydowanie na plus. Z jednej strony, uchroniło to widzów przed kolejną bombastyczną sceną pościgu, które są plagą większości filmów animowanych. Z drugiej zapewne to było inspiracją dla wielu pomysłowych zabiegów, takich jak wcześniej wspomniane komiksowe przerywniki - w jednej z takich scen bohaterowie puszczają oko do widza i wyjaśniają, że to właśnie ograniczenia finansowe stoją za takim a nie innym sposobem przedstawienia akcji.

Na koniec warto zaznaczyć, że film oparty jest na serii książek Dava Pinkleya, które doczekały się także polskiego tłumaczenia. Animacja może więc zachęcić dzieci do sięgnięcia po powieściowy pierwowzór, co jest niebagatelnym plusem.

Często pod recenzjami filmów dla dzieci (szczególnie tymi negatywnymi) można spotkać się z komentarzami, że “to przecież tylko bajka”, więc jaki jest sens się czepiać. Jednak fakt, że film jest skierowany do młodszego widza nie powinno być pretekstem, aby iść na kompromisy w kwestii jakości. Kapitan Majtas jest tego idealnym przykładem. Na pierwszy rzut oka ten film może się wydawać pójściem po linii najmniejszego oporu, serwowaniem dzieciakom żartów prostych i prymitywnych żartów. W rzeczywistości jest zupełnie inaczej: ten film przemawia do dzieci ich własnym językiem i widać w nim szacunek do odbiorcy oraz partnerskie traktowanie najmłodszych widzów.

Kapitan Majtas udowadnia też, że nie jest konieczne ciągłe puszczanie oka czy wrzucanie dwuznacznych żarcików lub zgranych aluzji filmowych, aby przykuć uwagę dorosłego widza. W tym filmie nie znajdziemy żadnych z tych rzeczy, a jednak skutecznie mnie przykuł do ekranu. To jest dla mnie kolejny dowód na to, że oceniając filmy dla dzieci nie należy stosować taryfy ulgowej - zwyczajnie jej nie potrzebują. Takie produkcje same się obronią, o ile nie będą traktowały najmłodszych jako widzów drugiej kategorii.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!