Sen w świecie bez śmierci - recenzja Bad Dream: Coma

Mateusz Mucharzewski
2017/04/25 14:00
0
0

Mała, minimalistyczna przygodówka, ale ze sporą głębią. Szkoda, aby taka gra przeszła bez echa.

Sen w świecie bez śmierci - recenzja Bad Dream: Coma

W ostatnich czasach słowo „przygodówka” straciło nieco na znaczeniu. Coraz częściej produkcje uznawane za reprezentanta tego gatunku mają coraz mniej wspólnego z klasykami. Nie chodzi o oprawę wizualną i mechanikę. Dzisiaj przygodówki to Beat Cop czy tytuły od Telltale Games, a nie gry oparte na wymagających zagadkach logicznych. Nie chcę przez to powiedzieć, że brakuje mi takiej rozgrywki. Stwierdzam jedynie fakt, bo być może wiele osób czuje potrzebę zagrania w coś podobnego. To właśnie oni powinni zainteresować się Bad Dream: Coma.

Fabuła gry, co nie jest żadną tajemnica, przenosi głównego bohatera w dziwaczny stan świadomości. Ciężko powiedzieć czy to zły sen, czy śpiączka. Tytuł produkcji polskiego studia Desert Fox sugeruje jedno i drugie. Co jednak najważniejsze, od pierwszych sekund w Bad Dream: Coma dzieją się rzeczy. Bardzo dziwne i niepokojące rzeczy. Weźmy za przykład początek gry – znajdujący się na pierwszej planszy zabawkowy samochodzik reaguje na nasze działania jakby był prawdziwy. Początkowo czułem się jak jakaś boska istota, która prawdziwy świat widzi jak makietę z zabawkami i steruje nim jak chce. Potem robi się jeszcze dziwniej. W zasadzie na każdym kroku w Bad Dream: Coma dzieją się rzeczy na pograniczu horroru i zjawisk trudnych do wyjaśnienia oraz opisania. To trzeba samemu zobaczyć, zwłaszcza, że element zaskoczenia pełni dosyć istotną rolę.

Ważnym elementem gry są wybory moralne. One jednak nie ograniczają się do postawienia gracza przed decyzją czy zachować się jak dobry, czy zły człowiek. W Bad Dream: Coma konsekwencje naszych działań, które wpływają na zakończenie, wynikają ze sposobu w jaki rozwiązujemy zagadki. Ponownie przykład z początku gry. W pewnym momencie musimy przyszyć pacjentowi palce, których oczywiście nie mamy. Możemy ich szukać lub pójść na skróty i... odciąć je innemu pacjentowi, który jest unieruchomiony. Jak widać Bad Dream: Coma to zdecydowanie bardzo krwawa i brutalna gra. Mimo minimalistycznej grafiki widać to bardzo wyraźnie, zwłaszcza kiedy na ekranie pojawi się zakrwawiony rzeźnik z wielkim tasakiem.

GramTV przedstawia:

Sama rozgrywka to w większości zagadki logiczne klasyczne dla przygodówek point&click. Nie są one wybitnie trudne, ale też nie będę ukrywać, że kilka razy zaciąłem się. Ważne w przechodzeniu tej gry jest uświadomienie sobie jak zmienia się świat przedstawiony. Czasami samo chodzenie po dostępnych w danym momencie pomieszczeniach może spowodować, że coś się zmieni i pozwoli popchnąć akcję dalej. Lokacje nie są więc statyczne, przez co w każdy kąt warto co chwilę zajrzeć. Nigdy nie wiadomo czy wykonana przed chwilą czynność nie spowodowała jakiś zmian. Każdy z rozdziałów to jedynie kilka plansz, ale dzięki takiemu poprowadzeniu akcji nie stanowi to problemu.

Początek gry sugerował, że twórcy chcą urozmaicić rozgrywkę dodatkowymi atrakcjami i nie ograniczać jej jedynie do zagadek logicznych. Dwa razy, dokładnie w tym samym momencie, pojawiła się mini-gierka. Ekran był podzielony na dwie części, a moim zadaniem było wskazanie różnic między oboma rysunkami. Niby prosta rzecz, a zawsze nieco urozmaica zabawę. Szkoda więc, że w późniejszych etapach nie znalazłem już takich atrakcji. Dodanie kilku mini-gierek logicznych na pewno sprawiłoby, że w Bad Dream: Coma grałoby się jeszcze lepiej. Gry HOPA pokazują, że to działa.

Warto jeszcze na chwilę wrócić do oprawy wizualnej. Twórcom udało się wypracować bardzo sugestywny styl. Niewielka paleta kolorów czy prosta kreska nie tylko nie przeszkadzają, ale wręcz budują niezwykły klimat Bad Dream: Coma. Do tego ekipę Desert Fox trzeba jeszcze pochwalić za kilka świetnych pomysłów, które w dużym stopniu związane są z oprawą wizualną i sposobem przedstawienia świata. Te jednak pojawiają się pod koniec rozgrywki, a więc nie będę zdradzać o co chodzi. Warto jednak docenić, że na końcówkę gry udało się zachować kilka świeżych pomysłów.

Na koniec trzeba wspomnieć o słabszych stronach Bad Dream: Coma. Przede wszystkim pojawia się kilka dziwnych błędów w tłumaczeniu. Wszystkie teksty są w języku polskim, ale nie dotyczy to niektórych przeglądanych przedmiotów. Przykładowo napisy na karcie pacjenta są po angielsku. Ma to znaczenie przy jednej z zagadek, a więc jeśli ktoś nie zna nawet podstaw tego języka będzie musiał skorzystać ze słownika. Oprócz tego pod koniec nieco raził mnie poziom wypowiedzi jednej z kluczowych postaci. Myślę, że te kwestie dialogowe można było napisać nieco lepiej i nie burzyć tym samym klimatu.

Bad Dream: Coma to niewielka nawet jak na standardy swojego gatunku produkcja. Małą skalę nadrabia za to wieloma atutami – designem, klimatem czy wieloma ciekawymi pomysłami. Bez wątpienia w pełnym symulatorów portfolio firmy PlayWay (wydawca) gra ekipy Desert Fox mocno się wyróżnia. Nie tylko tematyką, ale i jakością. Fani gatunku bez wątpienia powinni dać Bad Dream: Coma szansę. Podobnie jak miłośnicy ciężkich klimatów, którzy zagrywali się chociażby w Tormentum: Dark Sorrow.

8,0
Mimo wszystko wcale nie taki zły ten sen
Plusy
  • Design
  • Sporo ciekawych pomysłów
  • Klimat
Minusy
  • Drobne braki w tłumaczeniu
  • Chociaż niewielki system podpowiedzi byłby mile widziany
  • Przydałoby się więcej mini-gierek logicznych
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!