Recenzja Halo Wars 2. Konsolowcy też mogą w RTSy

Kamil Ostrowski
2017/02/18 17:00
0
0

Nie jest to łatwe zadanie, ale da się przygotować dobrego RTSa dla konsolowców. Czy będą w niego grać, to już inne pytanie.

Recenzja Halo Wars 2. Konsolowcy też mogą w RTSy

Halo Wars 2 to gra, której nikt chyba specjalnie nie chciał, na którą niewiele osób czekało, ale z którą spędzić można naprawdę miłe chwile. To „tylko i aż” bardzo dobrze zrobiona gra, której twórcy podołali niełatwemu zadaniu zrobienia RTSa na konsole. Co samo w sobie jest sporym sukcesem, także obcując z HW2 ciężko jest nie poczuć chociażby sympatii do deweloperów z Creative Assembly (tak, chodzi o tę samą firmę, która regularnie dostarcza nam gry z serii Total War), którzy z pomocą 343 Indistries wzięli się za swatanie uniwersum Halo, strategii czasu rzeczywistego i kanapowego grania.

Druga część cieple wspominanego w pewnych kręgach spin-offa zaczyna się dwadzieścia osiem lat po wydarzeniach z pierwszego Halo Wars, a zarazem trochę po wydarzeniach z ostatniej „dużej” części serii, czyli po Halo 5: Guardians (dużo Wam ta wiedza nie da, bo obydwie gry nie są powiązane fabularnie, aczkolwiek pozwoli osadzić akcję na osi czasu uniwersum).

Załoga statku kosmicznego UNSC Spirit of Fire budzi się ze śpiączki kriogenicznej na orbicie Arki (planety-fabryki starożytnej rasy Prekursorów, służącej do produkcji instalacji „halo”). Fabuła szybko wystrzeliła do przodu i bez zbędnych ceregieli przedstawiono mi bad-assowego przeciwnika w postaci Atrioxa, wodza Wypędzonych – frakcji wyodrębnionej z Przymierza (wielorasowej cywilizacji, która w poprzednich częściach próbowała zniszczyć ludzkość). Atriox pragnie przejąć kontrolę nad Arką, a my oczywiście musimy mu przeszkodzić. Aha, przy okazji – watażka zniszczył ludzką placówkę badawczą z której ocalała tylko AI o imieniu Isabel, także generalnie „GRRR!!!”. Wspomniana już sztuczna inteligencja towarzyszyć nam będzie przez kolejne kilkanaście misji, stając się integralną częścią załogi (bardzo ludzkie AI to przecież znak rozpoznawczy serii).

Kolejne misje, a jest ich w kampanii dla jednego gracza dwanaście, to zbiór zróżnicowanych klasyków znanych z wielu RTSów. Desperacka obrona, znajdź i zniszcz, misje które musimy ukończyć bez standardowej bazy, albo wyłącznie ze szczątkowymi instalacjami i tak dalej, i tak dalej. Zabawę urozmaicają też umiejętności specjalne dowódcy, na przykład możliwość zrzucenia nalotu rakietowego czy wezwania elitarnych jednostek piechoty ODST. Kampania jest urozmaicona, historia dosyć zjadliwa, chociaż raczej prosta i pozbawiona fabularnych twistów, natomiast całość na pewno wynoszą w górę śliczne, pre-renderowane przerywniki filmowe. Podczas sześciu godzin jakie trzeba przeznaczyć na przejście kampanii nie nudziłem się. Zabawy dla pojedynczego gracza jest więcej, jeżeli zdecydujemy się na próbę powalczenia w Halo Wars 2 np. w trybie „hordy” (tutaj nazywa się inaczej i dostępny jest z menu „najazdu” ale idea pozostaje ta sama), dostępnym także w kooperacji.

Grając na wyższych poziomach trudności, kampania i inne misje rozgrywane przeciwko komputerowi potrafią dać nam w kość. Tym bardziej, że sterowanie potrafi być odrobinę upierdliwe, do czego dochodzą sporadyczne problemy w wersji na Windowsa. Do teraz nie rozumiem dlaczego naciśnięcie na minimapę raz działa, a innym razem nie. Ciężko nie odnieść wrażenia, że więcej uwagi poświęcono wersji konsolowej. Na tej drugiej z kolei irytowało mnie niejednokrotnie długie przewijanie mapy, chociaż sporo pomaga możliwość błyskawicznego przenoszenia się pomiędzy kluczowymi punktami jak nasza armia, miejsce występowania zagrożenia czy kolejne bazy.

Aha, wytłuszczenia wymaga chyba stwierdzenie faktu, że w Halo Wars 2 grałem zarówno na Xboksie One, jak i Windowsie 10. Sterowanie „padowe” bardzo łatwo jest przyswoić. Daruję sobie tutaj streszczanie schematu kontroli, powiem tylko że fajnym rozwiązaniem jest możliwość przypisywania grup kontrolnych do d-pada, oraz możliwość zaznaczenia wszystkich jednostek w polu widzenia (jednokrotne kliknięcie RB), bądź wszystkich jednostek na polu bitwy (dwukrotne kliknięcie RB). Zataiłbym jednak przed Wami prawdę, gdybym nie napisał, że moim zdaniem pad nigdy nie zbliży się nawet do tandemu myszka plus klawiatura, jeżeli chodzi o wygodę sterowania i poziom kontroli w RTSach.

GramTV przedstawia:

Granie na padzie w strategie czasu rzeczywistego przypomina chodzenie w kajdankach na nogach. Tak długo jak mamy ochotę na spacerek, nie mam z nimi problemu – gorzej gdy próbujemy biegać. O ile więc granie w kampanię na Xboksie One podłączonym do telewizora, było nawet przyjemniejsze niż na pececie (możliwość rozłożenia się na kanapie to jednak niezaprzeczalna zaleta), tak nie wyobrażam sobie zabawy w trybie dla wielu graczy na padzie. Pomimo zaimplementowania paru naprawdę ciekawych, ułatwiających życie rozwiązań, w momencie gdy robi się gorąco pad przestaje zdawać egzamin.

Pamiętajcie jeszcze, że myśląc o zakupie Halo Wars 2 w kontekście zabawy na Xboksie One, musicie wziąć pod uwagę wielkość swojego telewizora. Na 40-calowym ekranie ustawionym dobre trzy metry od kanapy nieco się męczyłem, podczas gdy problemu nie mam zwykle podczas używania konsoli do zabawy z popularniejszymi gatunkami – w grach akcji czy strzelaninach.

Sporym plusem Halo Wars 2 jest ciekawy i rozbudowany multiplayer. Oczywiście podstawą jest klasyczne „znajdź i zniszcz”, czyli tryb w którym naszym zadaniem jest anihilacja przeciwnika. Do tego dochodzi zabawa w przejmowanie punktów, a więc „Dominacja” i „Bastiony” – ciekawy tryb, w którym gracze muszą budować jak najwięcej tytułowych umocnień. Wisienką na torcie jest bardzo fajny „najazd” tudzież „Blitz”, który opisałem już trochę szerzej w ostatniej Grze Wstępnej. Tryb wieloosobowy naprawdę wciąga, a samo sprawdzenie dostępnych opcji i trybów to gwarantowana zabawa na kolejnych kilka godzin. Jeżeli się wciągniemy to… cóż – możecie się domyślać. Aha, maksymalnie zagramy trzech na trzech.

Multiplayer jest o tyleż fajniejszy, że do dyspozycji gracza oddano sześciu dowódców z dwóch frakcji (z czasem będzie ich więcej, do kupienia zapewne w DLC). Zabawa wygląda więc podobnie tak długo jak obracamy się w ramach jednej z armii (UNSC bądź „Wygnani”), jednak nie brakuje różnic – przede wszystkim warunkują to inne umiejętności specjalne bohaterów, a w trybie najazdu rodzaje kart jakie mamy do wyboru.

Warto wspomnieć też o ścieżce dźwiękowej, która oferuje nam typową „halową” składankę, godną hollywoodzkiego kina. Podniosła muzyka filmowa, przeplatana jeszcze bardziej podniosłymi kawałkami. Jeżeli chodzi o grafikę, to gra wygląda zresztą całkiem nieźle, chociaż czterech liter nie urywa. Szczególną frajdę sprawiało mi jednak obserwowanie jak działa fizyka. Twórcom udało się sprawić, że „masę” ciężkiego sprzętu aż czuć. Pojazdy latające i toczące się mają też swoją bezwładność, co przekłada się na gameplay.

Halo Wars 2 to bardzo udany RTS, który zaskoczył mnie swoim bogactwem. Do dyspozycji mamy dwie zróżnicowane armie, szereg bohaterów, niezłą kampanię i multum trybów dla wielu gracza, które pozwolą na przeciągnięcie zabawy na długie miesiące. Trochę brakuje mi „lekkości” w wersji na Windowsa, aczkolwiek zdaję sobie sprawę z tego, że twórcy musieli iść na pewne kompromisy i nie udało się wszystkiego doszlifować na dzień premiery. RTS w uniwersum Halo może mnie nie zachwycił, ale na pewno pozwolił mi przyjemnie spędzić kilkanaście godzin.

8,0
Halo Wars 2 to bardzo przyzwoity RTS, co jest sporym osiągnięciem na konsoli
Plusy
  • Przyjemna kampania
  • Mnóstwo trybów wieloosobowych
  • W szczególności świetny Najazd
  • śliczniusie cut-scenki i piękna, podniosła muzyka
Minusy
  • Miałka fabuła
  • Sterowanie potrafi być nieco toporne, zarówno na konsoli jak i na pececie
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!