"Czy czuje pani cha-chę, czy cha-chę pani zna?" - recenzja Just Dance 2017

Katarzyna Dąbkowska
2016/11/16 11:00
1
0

Czy warto poderwać tyłki z kanapy?

"Czy czuje pani cha-chę, czy cha-chę pani zna?" - recenzja Just Dance 2017

Rozpocznę może od parafrazy pewnego słynnego żartu - w życiu pewne są śmierć, podatki i nowe Just Dance każdego roku. I tym razem Ubisoft nas nie zaskoczył i z kolejnym rokiem wypuścił do sklepów następną część serii tanecznych hitów. Czy warto znów rzucić się w wir imprezy?

Tak, imprezy. Jeśli spodziewaliście się, że seria Just Dance w jakikolwiek sposób nauczy Was tańca czy wyćwiczy mięśnie ud – nie mogliście się bardziej pomylić. To świetna zabawa i kolejnymi grami z cyklu Ubisoft coraz bardziej pokazuje w jakim kierunku zmierza. A celuje przede wszystkim do tych, którzy lubią pobawić się w rytm tanecznej muzyki i przy okazji pośmiać się ze znajomymi. Nie sugeruję tutaj, że gra nie męczy. Wierzcie mi, już po pierwszym rozegranym utworze pójdziecie po ręcznik, by zetrzeć pot lejący się z czoła, ale wybór utworów czy układy pokazywane na ekranie zdecydowanie nie wpasowują się w koncepcję poważnej gry tanecznej. I o to dokładnie chodzi, bo taniec to przede wszystkim zabawa.

Przy Just Dance 2017 można się naprawdę świetne bawić. Z serią jestem związana od lat i za każdym razem z niecierpliwością wypatruję nowej części. Choć nie podążam za dzisiejszymi trendami w muzyce, to kawałki dobrane w najnowszej edycji bardzo mi się podobają. Na liście znajdziemy stare, dobre hity, takie jak Don't Stop Me Now od Queen czy cover What is Love Haddaway’a. Przeważają jednak utwory świeże i początkowo zakręciła mi się nieco łezka w oku, bo prawie żaden tytuł nic mi nie mówił, jednak muszę przyznać, że świetnie się bawiłam sprawdzając chociażby PoPiPo (będę teraz wielką fanką Hatsune Miku), Daddy czy La Bicileta. Lista zawiera, podobnie jak w przypadku poprzednich części, 40 nowych utworów znajdujących się na płycie z grą. Do tego dochodzi jeszcze zaprezentowane w zeszłym roku Just Dance Unlimited, czyli miesięczna subskrypcja dająca nam dostęp do dodatkowych 200 utworów, które przewinęły się w poprzednich grach z serii. Trzy miesiące Unlimited dostajemy za darmo, przy pierwszym uruchomieniu gry - za kolejne przyjdzie nam już zapłacić. Warto dodać, że utworów z subskrypcji nie pobieramy na dysk konsoli, tak więc musimy być podpięci do sieci, aby móc się przy nich bawić.

Co należy robić, aby wygrywać? Dokładnie to, co w poprzednich częściach – tańczyć. Główna rozgrywka nie została zmieniona, tak więc cały czas podpatrujemy ruchy postaci znajdujących się na ekranie i je po prostu powtarzamy, by zdobywać punkty Mojo. Za nie będziemy odblokowywać nowe oprawy dla piosenek czy awatary, podobnie jak w poprzednich odsłonach serii. Sterowanie też jest podobne. Możemy skorzystać z trzech wersji – z wykorzystaniem kamerki, ze smartfonem i kontrolerami Move.

Przetestowałam trzy różne możliwości na tych samych utworach i muszę przyznać, że najwygodniejsza jest opcja grania jedynie z kamerką, bo wtedy nic nie obciąża naszych rąk. Problematyczne jest jednak wtedy zliczanie punktów. Mam wrażenie, że jest lepiej niż w przypadku Just Dance 2016, ale wciąż jest problem, kiedy gramy z inną osobą lub w przypadku, gdy gra wymaga od nas poruszania się bardziej w prawo czy lewo. Kamerka nas wtedy „gubi” i „gubią się” także punkty. Jeśli jednak gracie wyłącznie dla przyjemności – polecam tę opcję. Wciąż, podobnie jak w poprzednich częściach, najlepiej gra mi się z kontrolerem Move. Jest on może nieco niewygodny, ale zdecydowanie bardziej precyzyjny niż w przypadku wspomnianej kamerki. Robi to sporą różnicę, kiedy staramy się wygrać z drugą osobą (czy nawet całą zgrają przeciwników). I opcja trzecia, która, wydawałoby się, idealnie nadaje się do grania w gronie znajomych na imprezie. Kamerka wtedy zdecydowanie się nie nadaje, raczej nie zdarzy się, by ktoś zakupywał po 5 czy 10 kontrolerów Move, więc opcja z telefonem wydaje się być najlepszą. I w teorii jest – zliczanie punktów jest dość precyzyjne, ale ktoś w Ubisofcie kompletnie spartolił robotę z aplikacją mobilną do gry. Do tej pory nie było takiej opcji jak Photobooth i grało się bezproblemowo. I może opcja pykania sobie fotek jest fajna, ale ma też jedną zasadniczą wadę – kiedy kurczowo trzymamy telefon, by ten nie wypadł nam z rąk, ciągle wciskamy ją na ekranie. Efekt? Aplikacja rozłącza nas, gra przestaje zliczać punkty, a my machamy bezwiednie rękoma. Początkowo myślałam, że to problem z telefonem (z iPhone'em 5S grało mi się najwygodniej), później zwaliłam winę na system operacyjny i przesiadłam się na Androida. Ale problem pozostał. Mam nadzieję, że Ubisoft szybko wyda aktualizację, bo granie ze smartfonem z tak źle dobraną aplikacją nie ma większego sensu.

W grze pojawiło się wiele elementów z poprzednich części, które w zasadzie niewiele się zmieniły. Można tutaj wspomnieć chociażby o World Challenge, czyli trybie pozwalającym na wzięcie udziału w tańcu na ogromnym światowym parkiecie. Po prostu dołączamy tutaj do wielkie ekipy, jaka aktualnie mierzy się ze sobą podczas wydarzenia, następnie tańczymy przez 3 piosenki i czekamy na werdykt, czy jesteśmy najgorsi ze wszystkich zebranych, czy będzie z nas jeszcze tancerz.

GramTV przedstawia:

Następnym trybem przeniesionym z Just Dance 2016 jest Sweat & Playlist. Jest to tryb, który ma zastąpić nam fitness. Jak sama nazwa wskazuje ma on za zadanie wycisnąć z użytkownika siódme poty i w sumie sprawdza się znakomicie. Ustawiamy listę naszych ulubionych utworów, następnie przystępujemy do rozgrywki i zliczamy kalorie, które spaliliśmy podczas wygibasów przed ekranem. Oczywiście, możemy także wybrać utwory z list predefiniowanych, jednak dużo przyjemniejsza jest opcja tańca do piosenek, które lubimy i które dają nam motywację.

Pojawił się także tryb kooperacji. Z naszym przeciwnikiem możemy albo walczyć na punkty w trybie Rival, albo sprzymierzyć z oponentem, by wspólnie pracować na jak największą liczbę punktów. Jest to ciekawa opcja, jeśli gramy przykładowo z dziećmi lub tylko dla przyjemności.

Nie mogło zabraknąć także elementów wideo. I tutaj także jest kilka możliwości. Możemy przykładowo skorzystać z trybu Video Challenge i tam nagrać swój taniec, podzielić się nim z innymi użytkownikami i wyzwać ich na taneczny pojedynek, albo po prostu udostępnić swoje wybryki przed ekranem w Just Dance TV, które stanowi po prostu wielką bibliotekę filmów, na których gracze tańczą. Dla tych bardziej skupionych na zadaniach odpowiedni będzie Dance Quest, czyli tryb pozwalający na wykonywanie określonych misji (jak chociażby taniec rodzinny czy w masce).

Co z nowości? Tu Ubisoft naprawdę mnie pozytywnie zaskoczył. Tryb Machine jest tym, co zdecydowanie nada się na imprezę. Podczas gry musimy tutaj naładować baterie w statku kosmicznym pewnych istot pozaziemskich, które czerpią energię z naszego tańca. Różnicą tutaj jest to, że nie tańczymy do normalnych utworów, tylko wykonujemy sekcję ustalonych z góry ruchów. Raz jesteśmy baletnicą, innym razem raperem, jeszcze innym – dyrygentem. Wierzcie mi, ten tryb jest świetnym pomysłem na rozruszanie sztywnej domówki i idealnie wpasowuje się w imprezowy klimat, jaki Ubisoft stara się w ostatnich odsłonach Just Dance.

Na koniec coś, czym może poszczycić się polski oddział Ubisoftu. W grze pierwszy raz pojawił się nasz rodzimy akcent – piosenka Ona tańczy dla mnie zespołu Weekend. Utwór został potraktowany bardzo lekko i... na ludowo. Nie spodziewajcie się zatem dyskotekowych wygibasów, a bardziej ruchów rodem z krakowiaka. Tańczy się jednak bardzo przyjemnie.

Ubisoft umieścił w Just Dance 2017 wszystkie te elementy, które wcześniej dobrze się sprawdzały i wzbogacił je o dodatkowy, niezwykle ciekawy tryb. Obawiam się tylko, że dla stałych fanów serii tych nowości może być nieco za mało, by zachęcić ich do zakupu. Gra doskonale sprawdzi się za to u użytkowników, którzy jeszcze nie mieli z cyklem styczności. Mam też nadzieję, że Ubisoft wkrótce załata mocno wadliwą aplikację.

7,8
Mało nowości, tragiczna aplikacja, ale impreza przednia!
Plusy
  • dobrze dobrana lista utworów
  • sporo dobrych, znanych elementów z poprzednich części
  • doskonały tryb Machine
Minusy
  • zbyt mało nowości
  • tragiczna aplikacja mobilna
Komentarze
1
Usunięty
Usunięty
05/03/2018 23:15

Just Dance 2016 pojawił się tryb Showtime. Czy w tej wersji także jest obecny?