Udana satyra na korporacje i rodzinne problemy - recenzja filmu Bociany

Joanna Kułakowska
2016/10/15 17:00
0
0

Świetna animacja, zapewniająca znakomitą rozrywkę dorosłym - głównym adresatom zawartego w niej humoru. Dzieciom pozostają zwariowane pościgi.

Dawno temu, prawdopodobnie wśród Słowian, powstał mit, że to bociany przynoszą dzieci, co dla wielu rodziców stało się bardzo wygodną odpowiedzią na kłopotliwe pytania milusińskich. Wyobraźmy sobie teraz jakże wygodny dla matek świat, w którym owe ptaki rzeczywiście trudnią się dostarczaniem wrzeszczących przesyłek. W obrazie Nicholasa Stollera i Douga Sweetlanda rezydujące na specjalnej górze bociany od tysiącleci zajmują się produkcją i transportem dzieci wprost do rąk zamawiających dorosłych. A raczej tak było do niedawna. Osiemnaście lat przed startem akcji niniejszej animacji pewien bociani wizjoner uznał, że czas uratować swój gatunek przed psychicznymi i fizycznymi szkodami, jakie ponoszą wskutek tegoż zajęcia, i zmienić profil działalności. Dzieci bowiem to nie tylko ucieleśniona słodycz, ale i groza – wrzask, wypadanie z nosidełka, wkładanie paluszków w oko… Tym podobne „przyjemności” sprawiały, że była to praca z rodzaju tych „trudnych i niebezpiecznych”. Dlatego też firma uległa przebranżowieniu, w rezultacie czego tytułowe ptaki roznoszą dużo bezpieczniejsze, a równie oczekiwane przesyłki, jak chociażby smartfony. A matkom, cóż, pozostało odkryć ciążę i poród.

Udana satyra na korporacje i rodzinne problemy - recenzja filmu Bociany

Ludzie jednak jakoś przywykli do nowej sytuacji. W tym miejscu warto zwrócić uwagę, że mamy do czynienia z mocno surrealistyczną opowieścią, która operuje gagami będącymi w gruncie rzeczy mrugnięciami do odbiorcy zorientowanego w społecznych skryptach, więc krzywienie się na fakt, iż nie wszystko w fabule Bocianów charakteryzuje przejrzysta, żelazna logika, jest równie absurdalne co bezgłośna walka z pingwinami lub wataha wilków składająca się w działający samochód (które to cudne sceny zobaczymy w filmie). W każdym razie wszystko toczy się nowym, szybko utartym trybem aż do dnia nieuniknionej katastrofy. Na terenie placówki znajduje się bowiem istota stanowiąca przeciwieństwo korporacyjnego ładu. Chaotyczna, żywiołowa marzycielka, nieprzyjmująca do wiadomości, że coś jest niemożliwe, i nieuznająca słowa „nie”. Innymi słowy, ognistoruda sierota Tulip – ostatnie ludzkie dziecko stworzone „starym sposobem”, którego, pech chciał, nie dostarczono rodzicom. Dziewczyna entuzjastycznie podchodzi do wszystkich powierzanych jej obowiązków, lecz niestety wykresy osiągnięć są nieubłagane – Tulip jest najzwyczajniej w świecie nieefektywna. Nie nadaje się do roli trybiku w maszynie.

Drugą kostką domina, która przyczyniła się do rozpadu misternej konstrukcji, okazał się Junior, syn samego szefa. Młody, ambitny bocian, którego wszakże cechują straszliwe wady – dobre serce, miłe usposobienie i wielka wrażliwość (co oczywiście stara się ukrywać). Dlatego też, nawet kuszony wizją fotela prezesa, nie jest w stanie zwolnić energicznej, kipiącej optymizmem, a zarazem będącej piątym kołem u wozu pracownicy. W efekcie dochodzi do wydarzeń, z którymi widzowie filmu Stollera i Sweetlanda muszą już zapoznać się osobiście (ból brzucha ze śmiechu gwarantowany), a które prowadzą do ponownego uruchomienia starej machiny i nieautoryzowanej kreacji uroczej dziewczynki. Rzeczony problem trzeba potajemnie dostarczyć pod właściwy adres, to zaś skumuluje całą lawinę absurdalnych, szalonych komplikacji, obfitujących w humor i celne spostrzeżenia dotyczące różnych życiowych sytuacji, z których większość niestety umknie dzieciom poniżej dziesiątego roku życia.

Bociany stanowią udaną satyrę na kilka kwestii. Po pierwsze, chciałoby się rzec, iż mamy tu ukazaną w krzywym zwierciadle pracę w korporacji, ale faktem jest, że przedstawiona została w sposób całkiem realistyczny. Junior tyra w pocie czoła, by utrzymać się na szczycie listy najlepszych kurierów. Wyścig korposzczurów, czy raczej „korpobocianów”, to sens jego życia – nie ma towarzystwa, nie ma wolnego czasu, nie ma też wiedzy, co tak naprawdę jest mu potrzebne do szczęścia, co chciałby osiągnąć i kim być. Zamiast tego, niejako siłą rozpędu, zabiega o stanowisko, którego w gruncie rzeczy nie pragnie, i uznanie sadystycznego, narcystycznego prezesa. W dodatku cały czas szpieguje go obleśny gołąb – lizus i podnóżek szefa. Jedną z najzabawniejszych scen filmu okazuje się firmowy event, na którym prezentowane są sukcesy i plany rozwoju. Tak się składa, że jest to dla bocianów jedyny dzień wolny od pracy…

GramTV przedstawia:

Po drugie, znaczna część animacji w reżyserii Stollera i Sweetlanda koncentruje się na przekazie, że posiadanie bliskich sobie osób, które można nazwać rodziną, sprawia, iż życie przestaje być puste. Uwypukla też fakt, że bycie rodziną jest czymś więcej niż dawaniem swojemu dziecku jedzenia, ubrań i zabawek – to relacje, towarzyszenie sobie nawzajem (i to akurat rzecz, którą bez problemu uchwycą wszyscy widzowie). Tymczasem małżeństwo Gardnerów to zabiegani przedsiębiorcy, dla których liczy się tylko biznes. Poświęcają mu cały swój czas, odsuwając na dalszy plan syna i jego „niepoważne zabawy”, ten zaś czuje się coraz bardziej samotny. Co więcej, dopiero gdy sytuacja zmusza Gardnerów do zmiany zachowania, dociera do nich, co mogli stracić i że wcale nie byli szczęśliwi. Rozbraja scena, w której ojciec, powtarzając: Tylko pięć minut, z coraz większym zapałem sekunduje szalonym pomysłom synka, a potem dołącza zarażona ich entuzjazmem matka. Dodajmy, że największym marzeniem sieroty Tulip okazuje się poznanie tych, do których przynależy – rodziny, której została pozbawiona z powodu… rodzicielskiej miłości.

Po trzecie, w Bocianachpodkreślana jest potrzeba przyjaźni oraz odszukania samego siebie. Ani Junior, ani Tulip nigdy nie mieli przyjaciela/przyjaciółki. Zręcznie pokazano, jak między tymi kompletnie różnymi istotami rodzi się nić porozumienia, wskutek czego, wraz ze swą podopieczną, zaczynają tworzyć quasi-rodzinę. Przy tej okazji twórcy rozbrykali się zupełnie, żonglując męsko-damskimi kliszami i stereotypami. Tak więc mamy np. parodię przekonania, iż gaworzenie bobasa zmiękcza największych twardzieli (przekabacone wilki), męskich zachowań, czy raczej próby zastosowania się do nieżyciowych oczekiwań społecznych (Nie płaczę, uczuć też nie mam), problemów świeżo upieczonych rodziców (maluch, który nie chce spać, nie wiadomo dlaczego beczy albo nie ma ochoty na kaszkę), a nawet rozwodu. Powala na kolana tekst: Jesteśmy dwójką obcych sobie osób, którym przytrafiło się dziecko!.

Wykonanie filmu Stollera i Sweetlanda jest bardzo dobre. Muzyka – żywa i miła dla ucha. Animacja 3D jest plastyczna i płynna, otrzymujemy ładne i ciekawe modele postaci, choć niestety przyznać trzeba, iż permanentny zez budzi pewien niepokój. Niektórych widzów irytuje fakt, że bociany przypominają tu z wyglądu mewy lub orły bieliki. Cóż, może i tak wyglądają, ale dlaczegóżby to miało wpływać na odbiór tej fantastycznej bajki? Kolory nie biją po oczach jaskrawością, są pastelowe, ale i nie przesłodzone (swoją drogą, nietypowe barwy dziecięcych fryzur podkreślają umowność prezentowanego świata). Na pochwałę zasługuje też polski dubbing, zarówno biorąc pod uwagę językową adaptację, jak i grę głosem ze strony aktorów. Słuchanie Dominiki Kluźniak (Tulip), Grzegorza Kwietnia (Junior) i Dariusza Błażejewskiego (Lizus) z pewnością rozbawi większość odbiorców. Filmowy humor przejawia się i w warstwie werbalnej, i wizualnej, posiłkując się głównie purnonsensem i typowo kreskówkowym „okrucieństwem”. Fabuła jest zakręcona jak drzwi od poczty, ale tak naprawdę niezbyt skomplikowana (i co istotne, zawieszone przez autorów fabularne strzelby nie zostają zapomniane, lecz wypalają w odpowiednich momentach).

Podsumowując: jest to sympatyczna opowieść o poszukiwaniu szczęścia, walce z samotnością i spełnianiu marzeń, zrealizowana w zwariowany, surrealistyczny sposób. Przypadkiem bądź z premedytacją twórcom wyszedł film raczej dla starszej publiczności (warto pójść z „drugą połową”), choć dzieciakom krzywdy bynajmniej nie uczyni.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!