To nie Sony, a Hello Games, odpowiada za cenę No Man's Sky?

Patryk Purczyński
2016/10/09 17:05
3
0

Do tej pory winą za ustalenie ceny No Man's Sky na poziomie 60 dolarów, obarczane było na ogół Sony. Geoff Keighley rzuca na sprawę nowe światło.

To nie Sony, a Hello Games, odpowiada za cenę No Man's Sky?

Twórcy No Man's Sky krytykowani są za wiele rzeczy związanych z grą. Na czoło wybija się jednak fakt, że Hello Games nie dotrzymało złożonych obietnic i produkt końcowy znacząco różni się od wizji, którą przed graczami roztaczał Sean Murray. Nie pomaga też z pewnością fakt, że tytuł kosztuje 60 dolarów, czyli tyle, ile wydawcy zwykli sobie życzyć za produkcje wysokobudżetowe. Za to ostatnie dotąd obrywało się głównie Sony. Wygląda na to, że niesłusznie.

Takie sugestie padają przynajmniej z ust Geoffa Keighleya, który w programie Live with YouTube Gaming twierdzi, że jakiś czas przed premierą No Man's Sky podpowiadał Murrayowi, że lepiej byłoby, gdyby gra ukazała się w znacznie niższej cenie w ramach wczesnego dostępu. W ten sposób udałoby się też zawczasu zdławić rozdmuchane oczekiwania i pokazało, czym tak naprawdę jest produkcja Hello Games.

GramTV przedstawia:

Dziś wiemy, że szef studia z rad Geoffa Keighleya nie skorzystał, a teraz zewsząd padają na niego gromy. Wcześniej pisaliśmy o tym, że dziennikarz zarzuca Murrayowi brak poszanowania graczy. O tym, jak wypada samo No Man's Sky, dowiecie się natomiast z naszej recenzji.

Komentarze
3
Usunięty
Usunięty
10/10/2016 20:47

[m-I]

Usunięty
Usunięty
10/10/2016 10:13

NMS jest przykładem wielkiego marketingowego sukcesu, którego kosztem okazała się niestety kompromitacja i tytułu, i studia, które za nim stało. Wysoka cena była jednym ze składników hype''u, podkręcając oczekiwania do absurdalnego poziomu.Obawiam się, że producentowi gry już się zwyczajnie nie opłaca praca nad dalszym rozwojem tytułu i inni obserwatorzy gry w swoich późnych recenzjach też podnoszą wątpliwość, czy kiedykolwiek zobaczymy wersję 2.0. Teraz na Steamie dziennie średnio gra w to ok. tysiąca osób. Chyba, że Murray to rzeczywiście maniak, którego idee fixe było stworzenie tego, o czym z taką pasją opowiadał. Jego milczenie w sieci pozwala jednak snuć podejrzenia, że - podobnie jak jeden z graczy, o którym wzmiankę w charakterze ciekawostki zamieścił jeden z wielkich growych portali - włączył swój jetpack i wylądował na innej planecie. I, jak po tym graczu, ślad wszelki po nim zaginął.

MisioKGB
Gramowicz
09/10/2016 19:16

Widzę, że to grubszy temat niż można było sądzić. Rozumiem, że wydawcy nie zależało na pozytywnym odbiorze gry? Dziwi fakt ile to swobody dostał dev jak na czasy, w których wydawca ustala co i jak.




Trwa Wczytywanie