Drugi sezon Mr Robot nie robi już wrażenia, ale końcówka się broni

Kamil Ostrowski
2016/09/25 15:30
6
0

E Corp wciąż stawia opór, więc Mr Robot i ekipa muszą dokończyć swoje dzieło. Wszystko podlane sosem pytań o intelektualny stan głównego bohatera.

Drugi sezon Mr Robot nie robi już wrażenia, ale końcówka się broni

Pierwszy sezon Mr Robota pojawił się znikąd i szturmem zdobył serca miłośników seriali, geeków, zwolenników teorii spiskowych, a także krytyków i dziennikarzy. Odważna i udana stylistyka walczyła o uznanie z genialną grą aktorską, ciekawym scenariuszem, boskimi zdjęciami, muzyką i bardzo dobrze zrealizowanym pomysłem na narrację. Wspomnę jeszcze o budowaniu przez całe odcinki napięcia, które momentami stawało się nie do zniesienia i o fajnie dobranej muzyce. Lepsze jest wrogiem dobrego, więc twórcy serialu o haktywistach mieli niełatwe zadanie. Jak wyszło?

Powiem szczerze, że pierwszych kilka odcinków nowej serii niewiarygodnie mnie znudziło. Być może było to spowodowane faktem, że w pierwszym sezonie bardzo mocno wciągnął mnie hakerski klimat Mr Robota, którego tym razem trochę zabrakło. Walka grupy outsiderów z molochem jakim było złowrogie konsorcjum E Corp miała swój niezaprzeczalny urok. Eliot i spółka mieli określony cel na którym się skupiali i dopiero pod koniec pierwszego sezonu fabuła zaczęła dryfować w stronę prywatnych problemów głównych bohaterów. Tym razem było zupełnie na odwrót.

To emocjonalno-umysłowe odchyły Eliota, Darlene i innych postaci wysunęły się na pierwszy plan. Jako widz byłem zmuszony do zainteresowania się ich psychiką, ich motywami i pragnieniami, które szczerze powiedziawszy specjalnie mnie nie zagrzały. Co prawda gdzieś w połowie sezonu twórcy zaserwowali mi solidny twist, porównywalny do tego z końcówki pierwszej serii, ale nie wynagrodziło mi to długiego oczekiwania na rozwój wydarzeń, ani nie zwróciło zmarnowanych w pewnej mierze godzin, które spędziłem słuchając przydługich, sztampowych monologów Eliota, Mr Robota i reszty ekipy. Do tego doszły klasyczne, naiwne problemy ekipy haktywistów, głównie natury moralnej.

Sytuację ratowało wprowadzenie nowej postaci – agentki Dominique "Dom" Dipierro, granej przez Grace Gummer. To chyba jedyna heroina, której rozterki wewnętrzne wzbudzały we mnie jakiekolwiek uczucia. Ciekawie było obserwować tę melancholijną, zagubioną postać, która zatraca się w śledztwie, pozostając niewinnie cyniczną i w pewien sposób smutną zarazem. W skali marko ta postać wnosiła niewiele, natomiast wróżę jej większą, ciekawszą rolę w trzecim sezonie.

GramTV przedstawia:

Agentka ratowała serial przez parę odcinków, ale na dłuższą metę nie dałaby rady pociągnąć całości. Na szczęście w drugiej połowie sezonu scenarzyści powrócili do klimatu, do tempa i do formy, którą prezentował serial pierwotnie. Pozwolili sobie na więcej eksperymentów, pozostawiając w tyle nudne dramaty i rozterki bohaterów. Na pierwszy plan wróciło złowrogie E Corp (z jego jeszcze bardziej złowrogim CEO!), większą uwagę poświęcono globalnym machinacjom, wplątano w całość geopolitykę i postawiono kilka istotnych pytań o sens wydarzeń, które na chwilę stały się tłem, ale przecież stanowią sedno historii.

Technicznie Mr Robot wciąż jest genialny. Przytłumiona szaro-bura stylistyka sugeruje daleko posuniętą urbanofilię autorów zdjęć, co nadaje serialowi charakterystyczny sznyt. Druga połowa sezonu pełna była też artystycznych wygibasów jeżeli chodzi o zabawę konwencją, kreację ujęć czy montaż. Twórcom znów udało się stworzyć parę klimatycznych, hipnotyzujących scen, za co chwała im na wieki.

Wspominałem o tym, że nudziły mnie rozterki i dramaty głównych bohaterów, aczkolwiek aktorom grającym te postaci trzeba oddać, że dwoili się i troili, żeby widz miał szansę zainteresować się tymi wątkami. Rami Malek w roli Eliota Aldersona i Christian Slater w roli Mr Robota wciąż tworzą genialny duet. Dużo więcej czasu ekranowego otrzymała, bardzo słuszne zresztą, Portia Doubleday grająca Angelę Moss. Jej przemiana została oddana perfekcyjnie. Niezmiennie wkurzająca jest natomiast Carly Chaikin jako Darlene, ale ona drażniła mnie już wcześniej. Cieszy mnie za to lepsza dyspozycja Stephani Corneliussen, grającej żonę Wellicka – Joannę. To kolejna postać, która może w przyszłości rozwinąć skrzydła.

Mr Robot kończy się serwując nam podobnie słodko-gorzki finał, co pierwszy sezon. Moje odczucia są porównywalne do wydźwięku całej drugiej serii. Sam dziwię się temu,że pomimo bardzo słabego początku, ostatecznie całość oceniam nieźle. Nie uważam, żebym zmarnował przy Mr Robot czas, chociaż wyraźnie odczułem ogólny spadek formy i pewne zagubienie, które dotknęło scenarzystów. Ciężko było dorównać pierwszej serii. Twórcom się to nie udało, nawet nie zbliżyli się do tego poziomu. Niemniej, spadali z wysokiego pułapu , więc Mr Robot pozostał dobrym serialem. Oby tylko spadkowa tendencja się nie utrwaliła.

Komentarze
6
Shu
Gramowicz
26/09/2016 22:14

Drugi sezon wyraźnie słabszy od pierwszego, ale dalej przyjemny. Jedna z rzeczy, z którą kompletnie się nie zgadzam względem tej recenzji to:"Dużo więcej czasu ekranowego otrzymała, bardzo słuszne zresztą, Portia Doubleday grająca Angelę Moss. Jej przemiana została oddana perfekcyjnie. Niezmiennie wkurzająca jest natomiast Carly Chaikin jako Darlene, ale ona drażniła mnie już wcześniej. "Dla mnie właśnie Angela jest wkurzająca do granic możliwości. Nijaka i nieciekawa. Do tego jej gra aktorska nie wzbudza wiarygodności. W drugim sezonie jest trochę lepiej, ale dalej słabo. Darlene z kolei w jakiś sposób mnie intryguje, chociaż nie powiem żeby była to jakoś specjalnie ciekawa postać.

Shu
Gramowicz
26/09/2016 22:13

Drugi sezon wyraźnie słabszy od pierwszego, ale dalej przyjemny. Jedna z rzeczy, z którą kompletnie się nie zgadzam względem tej recenzji to:"Dużo więcej czasu ekranowego otrzymała, bardzo słuszne zresztą, Portia Doubleday grająca Angelę Moss. Jej przemiana została oddana perfekcyjnie. Niezmiennie wkurzająca jest natomiast Carly Chaikin jako Darlene, ale ona drażniła mnie już wcześniej. "Dla mnie właśnie Angela jest wkurzająca do granic możliwości. Nijaka i nieciekawa. Do tego jej gra aktorska nie wzbudza wiarygodności. W drugim sezonie jest trochę lepiej, ale dalej słabo. Darlene z kolei w jakiś sposób mnie intryguje, chociaż nie powiem żeby była to jakoś specjalnie ciekawa postać.

Usunięty
Usunięty
26/09/2016 14:25

Ech, gdyby tylko wszystko w serialu było tak dobre jak muzyka. Niestety drugi sezon do zapomnienia. Twórca w pogoni za artyzmem i głębokością zgubił gdzieś to co stanowiło o sile pierwszego sezonu. Mam nadzieję, że w kolejnym sezonie serial wróci na właściwe tory.




Trwa Wczytywanie