Gra Blizzarda bez wątpienia stała się przebojem tego lata. Co za tym idzie, wielu z Was pewnie zastanawia się jak poprawić swoje wyniki w Overwatch.
Gra Blizzarda bez wątpienia stała się przebojem tego lata. Co za tym idzie, wielu z Was pewnie zastanawia się jak poprawić swoje wyniki w Overwatch.
Podstawowy błąd nowicjusza w Overwatch to kurczowe trzymanie się jednego herosa. Granie cały czas jedną postacią jest dobre, pod dwoma warunkami. Po pierwsze, musimy wygrywać. Jeżeli przez minutę, dwie nic nie wskazuje na to, że jesteśmy górą, to nie obejdzie się bez zmiany. Sytuacje w których następuje „przełamanie” linii obrony dzięki jakiemuś przypadkowi, bądź błędom przeciwnika co prawda się zdarzają, ale należą do rzadkości. W dodatku nie na każdej mapie przecież jedna drużyna się broni, a druga atakuje – na mapach typu „Control” sytuacja jest symetryczna dla obydwu ekip. W takim wypadku musimy wyraźnie być górą.
Druga kwestia to brak zmian u przeciwnika. Warto jest obserwować czy których z wrogich graczy nie eksperymentuje z bohaterami, albo może czy cała ekipa nie stara się wypracować sposobu na skontrowanie naszego line-upu. Jeżeli tak, to prawdopodobnie i my powinniśmy się szykować na dokonanie niezbędnych modyfikacji. Nie bójcie się tego – pamiętajcie tylko, żeby dopasowywać się do tego, czego potrzebuje drużyna, a nie kim Wy lubicie grać.
W tej oto sposób płynnie przechodzimy do drugie punktu programu – do poświęcenia. Wiem że macie ulubioną postać. W moim przypadku są to Soldier-76 i Symmetra, którymi bardzo przyjemnie gra mi się nawet kiedy dostaję wciry. Zupełnie nie znoszę natomiast grać Trojbornem, który moim zdaniem jest po prostu nudny – ot, stawiamy wieżyczkę, pilnujemy żeby nie padła i strzelamy nitami z dużej odległości. Niemniej, czasami go wybieram, kiedy widzę, że drużyna tego potrzebuje. Wszystko dla zwycięstwa.
Jeżeli widzicie więc, że przychodzi Wam eskortować ładunek, a nikt nie wybrał tanka to… poświęćcie się. Jeżeli w drużynie nie ma supporta, to poświęćcie się. Jeżeli nikt nie chce stawiać wieżyczek, to weźcie tego Trojborna, albo Symmetrę i pobawcie się w konstruktora, nawet jeżeli marzy Wam się „death from above” w wykonaniu Farah. Lepiej jest wygrać postacią, która Wam nie leży, niż przegrać swoją ulubioną.
Jeżeli bierzecie swoje „staty” na poważnie i chcecie wspinać się coraz wyżej w rankingu, to wbijcie sobie do głowy, że nie każdy dzień jest dobry na granie w Overwatch. Nawet na konsolach tytuł ten wymaga sporego skupienia z uwagi na zawiłości taktyczne. Współgracze z kolei oczekują od Was przynajmniej pewnej sprawności manualnej, w tym koordynacji ręka-oko. Krótko mówiąc, nie chcecie być niedysponowani, bo gra szybko Was za to ukara. Jeżeli więc wtopicie jeden, drugi, trzeci mecz i towarzysze z drużyny wyraźnie na Was narzekają, to odejdźcie od komputera/konsoli przynajmniej na jakiś czas. Zregenerujcie się, poróbcie coś innego, zaparzcie kawę i dopiero wróćcie do Overwatch. Ciągle przegrywając nakręcacie tylko spiralę własnej frustracji i kładziecie podwaliny pod klęski.
Chociaż Overwatch to gra szybka, dynamiczna i w dużej mierze polegająca na celności, to nie każdy ma refleks godny gracza Virtus.pro. Na szczęście równie duże znaczenie co umiejętność zasadzania soczystych headshotów mają wiedza na temat mechanizmów rządzących Overwatch i zmysł taktyczny. Dla osób, które nie są szczególnie uzdolnione manualnie przewidziane są mniej wymagające na tym polu postaci takie jak Reinhardt, Mercy, Symmetra, Trojborn, Bastion czy Reaper. Jest w czym wybierać, zresztą nawet najlepszy gracz wymięknie, gdy trafi na przeciwnika bezpośrednio go kontrującego.
Oprócz wyboru postaci ważne jest także poruszanie się po mapie, logiczne, chłodne kalkulowanie, umiejętność zachowania zimnej krwi czy wyciągania wniosków. Owszem, szybkie palce i czujny wzrok na pewno pomogą nam podczas zabawy w Overwatch, ale tam gdzie brakuje nam zręczności, możemy nadrobić sprytem. Blizzard tak zaprojektował grę, żeby nawet staruszkowie dotknięci niedowładem kciuków, grający na konsoli, mogli od czasu do czasu zobaczyć siebie wyróżnionego w „play of the game” czy docenionego poprzez przyznanie paru plusów na ekranie kończącym rozgrywkę.
Ci z Was, którzy czytali moją recenzję pewnie pamiętają, że nie wspominałem w niej o żadnym trybie „Competitive”, chociaż zaznaczyłem, że Overwatch na pewno będzie jeszcze rozwijany. I faktycznie, niedawno pojawił się nowy tryb, nastawiony silnie na rywalizację. Różnice pomiędzy nim a „quick match” są zasadnicze. Po pierwsze, aby odsiać noobów, możliwość zagrania w „Competitive” mają tylko konta z poziomem 25 lub wyższym. Po drugie, w tym trybie czekają na nas unikalne nagrody, ale też specjalne kary za opuszczanie swoich kompanów w trakcie rozgrywki. Po trzecie, mecze są rozgrywane na nieco innej zasadzie, bardziej sprawiedliwej i odrobinę zalatującej e-sportem, co wyjaśniam poniżej.
W przypadku map typu „Control” wiele się nie zmienia, chociaż gra się do trzech punktów, zamiast do dwóch. Jeżeli chodzi o mapy tylu „Payload/Escort” i mapy hybrydowe, to atakująca drużyna zdobywa punkty za każdy osiągnięty w czasie gry „checkpoint”, a każda mapa rozgrywana jest dwa razy (z uwagi na konieczność dokonania zmiany stron). W przypadku remisu w punktach liczy się która drużyna pchnęła swój ładunek dalej. Mapy typu „Assault” to rozgrywane są ze zmianą ról (atakujący/broniący się). W przypadku remisu rozgrywana jest runda na zasadzie „nagłej śmierci”, polegającej na konieczności zajęcia punktu w wyznaczonym, krótkim czasie. Ten element aktualnie jest poddawany sporej krytyce i w przyszłości prawdopodobnie doczekamy się innego rozwiązania.