Battlefield 1, czyli pożegnanie z (nowoczesną) bronią

Łukasz Wiśniewski
2016/05/06 23:30
0
0

Nowa odsłona serii Battlefield to dziś najgorętszy temat w branży. Dym opadł, zastanówmy się, co właśnie zobaczyliśmy.

Jeśli ktoś narzekał na brak gier osadzonych w czasach Wielkiej Wojny (szerzej znanej jako I wojna światowa) - a Internet nam świadkiem, w redakcyjnym podcaście pr0gram zdarzało nam się to robić - może powoli zaczynać masować sobie nadgarstki. O ile dotąd - z mniejszym lub większym powodzeniem - łapały się za temat pomniejsze studia, tym razem robią to Skandynawowie z DICE. Nie to, żeby nordycy mieli jakieś większe dokonania w tym okresie, po prostu to dobre studio, które nawet jeśli trochę zawodzi nasze oczekiwania, to dostarcza porządne gry.

Battlefield 1, czyli pożegnanie z (nowoczesną) bronią

Póki co wiemy o grze tyle co nic. Pozornie oczywiście. Pokazano nam jedynie pierwszy zwiastun, którego analiza może przyprawić miłośnika militariów o lekki ból głowy. No bo człek nie bardzo wie, czy ogląda materiały z gry historycznej, czy fantastycznej. Część elementów jest na miejscu: ogromne czołgi przełamujące linie okopów, gazy bojowe, prowizoryczne osłony twarzy. Część pochodzi z kosmosu lub galerii prototypów użytych najwyżej raz. Część zaś wygląda, jakby DICE załatwiło sobie licencję od twórców serii Mumia.

Dlaczego tak często różne wykształciuchy płakały, że brak nam porządnej strzelanki w okresie Wielkiej Wojny? Bo pod względem technologicznych rewolucji nie zdarzył się konflikt militarny na tyle owocny w wynalazki. To tam zaczyna się kariera współczesnej artylerii. To tam debiutowały miotacze ognia oraz broń gazowa czy biologiczna. To tam narodziły się czołgi i karabiny maszynowe. No i to tam po raz pierwszy atakowano z przestworzy (jasne, chińskie latawce, ale bądźmy poważni).

GramTV przedstawia:

Chyba ostatnią rasową strzelanką nawiązującą do tego okresu była gra Iron Storm. Niestety, było to półtorej dekady temu, do tego nie miała ona absolutnie żadnych aspiracji do odwzorowywania historii, działa się w alternatywnej rzeczywistości. Nie to, żeby gra Battlefield 1 jakoś kurczowo tej naszej rzeczywistości się trzymała. Wytatuowani klanowi jeźdźcy pustynni wywodzą się z literatury przygodowej, monstrualny sterowiec to jakby wizyta w scenerii steampunka, a część pancerzy na wojakach przywołuje w pamięci australijską bandę Neda Kelly'ego. Pierwszowojenny karabin maszynowy trzymany w łapach biegnącego żołdaka ma zaś nawet mniej sensu niż tylne stanowisko ogniowe w dwupłatowcu, wyposażone zresztą w tę samą nieporęczną broń.

No, ale skoro już przywołałem Mumię, to przywołam również opinię Zygmunta Kałużyńskiego (świećcie Muzy nad jego duszą) na temat owego filmu: to jest niedorzeczne, ale jak to się ogląda! No więc nie wiem jak wy, ale ja właśnie takie same wrażenia mam po niektórych fragmnentach zwiastuna gry Battlefield 1. Ja napisałem swoje, teraz czas na wasze opinie...

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!