Czas na kolejne fragi - recenzja Call of Duty Black Ops III - Eclipse

Adam "Harpen" Berlik
2016/04/30 17:00
0
0

Drugi zestaw map jest już dostępny na PS4 i co tu dużo mówić, furory nie robi, ale to solidna porcja zawartości (jak zwykle w wysokiej cenie).

Zgodnie z obietnicą Activision udostępniło drugie rozszerzenie do Call of Duty: Black Ops III. Eclipse, bo taki tytuł nosi wspomniany dodatek, ukazało się wyłącznie na PlayStation 4, a premiera na Xbox One i PC odbędzie się za kilka tygodni. To wynik umowy podpisanej przez wydawcę gry z firmą Sony. Tradycyjnie autorzy przygotowali paczkę map dla trybu multiplayer. Poza czterema nowymi lokacjami do zabawy wieloosobowej (Spire, Rift, Knockout i Verge), w pakiecie znajdziemy także nowy rozdział opowieści z nieumarłymi stworami w rolach głównych (Zetsubou No Shima). Wysoka cena DLC jak zwykle pewnie wzbudzi mnóstwo dyskusji wśród graczy, bo zdaniem wielu 61 złotych do dość sporo za kilka nowych miejscówek.

Prawda jest jednak taka, że wysoka cena jednych odstrasza, ale z drugiej strony ciężko o pustki na serwerach. Mnie to nieszczególnie dziwi, bo same mapki zostały wykonane bardzo starannie i solidnie, a każda z nich oferuje zupełnie inne możliwości taktyczne i skutecznie urozmaica rozgrywkę. Na jednej odnajdą się snajperzy, w innej będziemy musieli wykazać sie umiejętnością walki na krótkim dystansie, a eksplorując kolejne miejscówki udowodnimy, że potrafimy szybko zareagować na obecność wroga w ciemnym pomieszczeniu. Oznacza to, że w zależności od mapy (a nie tylko od trybu gry) musimy zmienić taktykę, jeśli chcemy zdobyć jak najwięcej punktów. Czas na kolejne fragi - recenzja Call of Duty Black Ops III - Eclipse

Zetsubou No Shima

Nie ukrywam, że moim ulubionym trybem zabawy w Call of Duty: Black Ops III jest właśnie zombie. Dzięki nowemu rozdziałowi opowieści, Zetsubou No Shima, mamy okazję śledzić dalsze losy bohaterów z poprzednich odcinków (The Giant i Der Eisendrache), którzy tym razem trafiają na wyspę zlokalizowaną na Pacyfiku. Jak zwykle mamy do czynienia z niewielkim obszarem, ale jest on wypełniony rozmaitymi odnogami, w efekcie czego bardzo łatwo się tutaj pogubić. To oczywiście nie wada, bo w ten sposób gra mocno zachęca do eksploracji i odnajdywania sekretów(a tych jest całkiem sporo). Warto również wspomnieć, że sama sceneria nie należy do zróżnicowanych – głównie przemierzamy tropikalny las, a niekiedy odwiedzamy także laboratoria badawcze. Tym, co zasługuje jednak na wielkie uznanie, jest klimat. Mrok i deszcz sprawiają, że atmosfera jest niepowtarzalna.

Spire

Na pierwszy rzut oka Spire wygląda na zimową lokację, ale to tylko pozory. Tak naprawdę biegamy tutaj po ekskluzywnym terminalu lotniczym umieszczonym wysoko nad chmurami. Futurystyczna miejscówka to idealna propozycja dla tych, którzy liczą na rozgrywkę na otwartej przestrzeni. Możliwość wskakiwania na ogromne wysokości sprawia, że Spire adresowane jest jednak nie tylko do fanów walki na krótkim dystansie, ale także stanowi ciekawą opcję dla snajperów.

Spire to nie tylko świetnie zaprojektowana mapa, która daje ogromne pole do popisu niemal każdemu graczowi w dowolnym trybie zabawy. To również prawdopodobnie najładniejsza z dotychczas powstałych lokacji w Call of Duty: Black Ops III. Choć dominuje tu biel, gdzieniegdzie można trafić także na inne kolory, a nawet odrobinę trawy. Ten minimalizm sprawia, że całość prezentuje się naprawdę efektownie, jednocześnie pozwalając skupić się na szybkim lokalizowaniu przeciwników, którym ciężko się tu ukryć, zwłaszcza jeśli biegają w ciemnych strojach.

GramTV przedstawia:

Rift

Czas wziąć na tapet kolejną lokację, Rift. Aktywna kaledra wulkanu w tle, pod spodem lawa widoczna z każdego miejsca, a wszędzie tam, gdzie możemy spotkać graczy, coś w stylu militarnego ośrodka. Konstrukcja tego poziomu idealnie nadaje się dla użytkowników, którzy preferują eksplorację poprzez bieganie po ścianach; tutaj praktycznie można to robić nieustannie, świetnie się przy tym bawiąc i zaskakując przeciwników. Trzeba jednak uważać, bo w każdej chwili można spaść, prosto do wspomnianej już lawy.

Generalnie większość akcji toczy się w centrum mapy, niezależnie od trybu zabawy. Konstrukcja tego poziomu sprawia, że albo próbujemy walczyć z innymi graczami właśnie na środku lokacji, albo też będziemy czyhać na nich, wychylając swoją giwerę przez jedno z okien znajdujących się nieopodal. Można tu również znaleźć wąskie przesmyki (wymagające biegania po ścianie, a jakże), które również służą temu, by pojawić się obok przeciwnika niezauważenie. Podsumowując jednak, Rift nie zachęca do siebie ani projektem (mapa sprawia wrażenie nieprzemyślanej i robionej w pośpiechu), ani tym bardziej grafiką – jest po prostu brzydko.

Knockout

Knockout to ciekawe połączenie klimatów. Z daleka ewidentnie widać, że jest to klasztor Shaolin, ale już po kilku minutach zabawy, kiedy trafimy do któregoś z pomieszczeń dostrzeżemy, że autorzy dorzucili tutaj sporo klimatów retro. Intrygujące obrazy, kolorowa podłoga w stylu disco, a także inne obiekty otoczenia sprawiają, że twórcy popuścili wodze fantazji, w efekcie czego Knockout może się podobać.

Widoczność jest bardzo dobra, a atrakcyjność wizualna powoduje, że Knockout jest miejscem, które gracze bardzo często wybierają podczas głosowania w lobby. Nic dziwnego, to bardzo dobra mapa stawiająca nacisk na walkę przy użyciu szybkostrzelnych karabinów czy strzelb. Akcja toczy się głównie na zewnątrz, a ciasna konstrukcja to dowód na to, że snajperzy nie mają tu czego szukać – idealne miejsce nawet dla tych, którzy chcą zaskoczyć wroga i zaatakować go kolbą pistoletu.

Verge

Wreszcie przyszedł czas na Verge. Ten poziom z pewnością znajdzie wielu zwolenników. Zwłaszcza mowa o osobach preferujących klimaty postapokaliptyczne. Zniszczone budynki, napisy na ścianach, porzucone samochody to elementy, dzięki którym odnosimy wrażenie, że trafiliśmy do miejsca opuszczonego wiele lat temu. Konstrukcja lokacji pozwala na walkę w ciasnych przesmykach (znajdziemy tu niewielką jaskinię), jak i na otwartej przestrzeni, gdzie tylko od nas zależy, czy schowamy się np. za samochodem, by poczekać na wroga, czy staniemy z nim twarzą w twarz.

Sama mapa nie jest zupełnie nowa. Verge to odświeżona wersja multiplayerowej lokacji Banzai z Call of Duty: World at War. Wydawać by się mogło, że autorzy wykazali się lenistwem, ale w istocie Verge zbudowano jedynie na fundamentach Banzai. Różnica w jakości grafiki jest kolosalna, podobnie zresztą wygląda kwestia detali. Inne są także realia (tam II wojna światowa, tu przyszłość). Ogólnie całość stworzono zupełnie od nowa, posiłkując się jedynie projektem sprzed wielu lat. Dla nowych graczy będzie to więc kolejna lokacja, a fani serii poczują, że twórcy puścili oczko w ich kierunku.

Recenzując poprzedni dodatek, Awakening, napisałem, że trzy z czterech map są warte uwagi. Najwidoczniej producenci mają problem z dopieszczeniem ostatniej lokacji, bo w Eclipse również mamy do czynienia z podobną sytuacją. Verge, Knockout i Spire to najjaśniejsze punkty dodatku, natomiast Rift sprawia wrażenie mapy dodanej na siłę. Kolejny odcinek rozdziału o zombie to pozycja obowiązkowa dla fanów. Słowem – jeśli regularnie gracie w Call of Duty: Black Ops III i nie odstrasza Was wysoka cena, nie powinniście zwlekać z zakupem Eclipse.

7,5
Grasz regularnie w Black Ops III? Eclipse to dla Ciebie pozycja obowiązkowa
Plusy
  • starannie wykonane i zaprojektowane mapy, które dają sporo możliwości taktycznych (nie dotyczy Rift)
  • interesujący odcinek o zombie z ciekawą i klimatyczną miejscówką
Minusy
  • mapa Rift sprawia wrażenie zrobionej w pośpiechu
  • wysoka cena może odstraszać
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!