Valhalla Hills - recenzja

Adam "Harpen" Berlik
2016/03/02 14:00
0
0

W teorii Valhalla Hills powinna spodobać się fanom Cultures i Settlersów, ale z czasem okazuje się, że do wspomnianych klasyków wiele jej brakuje.

Choć najnowsza propozycja Funatics Development jest wielokrotnie porównywana do kultowego cyklu The Settlers, tak naprawdę Valhalla Hills można śmiało określić mianem duchowego spadkobiercy serii Cultures stworzonej przez wspomniane studio. Na nową część popularnych Settlersów nie ma co liczyć, podobnie zresztą na horyzoncie nie widać nowego wydania Cultures. Jest za to Valhalla Hills, które nawiązuje do wyżej wymienionych produkcji niemal w każdym aspekcie, ale niestety, oferuje monotonną i mało zróżnicowaną rozgrywkę sprawiając, że po kilku godzinach rozgrywki nie mamy ochoty wrócić do zabawy. Zacznijmy jednak od początku.

Wikingowie przelewali krew w bitwach, a kiedy po śmierci chcieli dołączyć do Odyna, by wspólnie z nim świętować w Valhalli, okazało się że wrota są zamknięte. Odyn zdenerwował się na swojego najmłodszego syna, Leko, który nie wyrażał chęci zostania wojownikiem, lecz zajmował się czymś kompletnie innym. Odyn postanowił wygnać go na Ziemię, gdzie miał zostać bogiem budowniczych. Leko natomiast zaplanował, że połączy siły z odrzuconymi bohaterami, czyli wikingami, i pomoże im dostać się do Valhalli. Kiedy pierwszy z herosów pojawił się u Odyna ten nie wyraził aprobaty twierdząc, że wiking musi podać znacznie więcej honoru, i zrzucił go z góry. Tak przedstawia się zarys fabularny Valhalla Hills, który może wydawać się ciekawy na pierwszy rzut oka, ale kiedy okazuje się, że opowieść nie jest praktycznie rozwijana w trakcie zabawy, czujemy się mocno rozczarowani.

Valhalla Hills nie oferuje kampanii dla pojedynczego gracza ani opcji rozgrywki wieloosobowej. Zamiast tego autorzy proponują nam grę normalną i grę otwartą (w obu przypadkach rywalizujemy jedynie ze sztuczną inteligencją). W tej pierwszej mamy do czynienia z rozbudowanym systemem progresji - wraz z postępami w rozgrywce odblokowujemy dostęp do nowych budynków i funkcji. To, jakie elementy zostaną nam udostępnione w kolejnych rozgrywkach uzależnione jest od naszego stylu gry, co jest bardzo ciekawym rozwiązaniem i skutecznie zachęca do zabawy. Natomiast w drugim wariancie zabawy wszystkie budynki i funkcje są dostępne od samego początku, ale wyzwanie jest nieco większe niż w grze normalnej. Valhalla Hills - recenzja

Każda rozgrywka w Valhalla Hills toczy się na mapie wygenerowanej losowo; zanim jednak system zacznie przygotować daną planszę, będziemy mogli wybrać jej rozmiar, a także określić rodzaj krainy. Przykładowo w klasycznej nie powinniśmy mieć kłopotów z rozbudową wioski, natomiast w zamglonej słaba widoczność może sprawić problem. Niezależnie od podjętej decyzji, cel zabawy jest zawsze taki sam - dostać się do portalu zlokalizowanego na drugim końcu danej lokacji. Możemy go otworzyć i walczyć z przeciwnikami, którzy pojawią się na mapie (jeśli zadbamy o obecność wojska na mapie) lub przekazać daninę, by nie dopuścić do rozlewu krwi. Wydaje się proste i właściwie takie jest, bo Valhalla Hills charakteryzuje się dość niskim poziomem trudności, a ewentualni wrogowie pojawiający się na mapie nie są w stanie nam zagrozić. Chyba że postawimy budynek na ich terenie; tak naprawdę wystarczy ich jednak zignorować ich rozbudowywać swoją wioskę w innym rejonie mapy, by nie wdać się w bójkę z nieprzyjaciółmi.

GramTV przedstawia:

Valhalla Hills to strategia ekonomiczna. Budując swoją wioskę musimy pamiętać, że wikingowie nie są w stanie cokolwiek zdziałać w pojedynkę - bardzo istotna jest współpraca między nimi. Dlatego też wytwórca narzędzi okaże się bezużyteczny jeśli nie postawimy chatki drwala obok lasu i nie zajmiemy się produkcją drewna. Chcąc wydobywać kamienie musimy postawić kamieniołom, ale tylko kamieniarz będzie potrafił kształtować kamienie, aby uzyskać kształt sześcianu potrzebny do zbudowania bardziej skomplikowanych struktur. Jeśli nie zbudujemy namiotów, wikingowie będą spali pod drzewem - to akurat niewielki kłopot, ale gdy nie zadbamy o dostęp do pożywienia, zaczną tracić siły i nie będą w stanie pracować. Musimy więc zadbać o farmę pszenicy, by zmielić ją w młynie na mąkę. Dzięki niej piekarz upiecze chleb, którym nakarmimy naszych podopiecznych. Nie obejdzie się także bez wody ze studni, którą najlepiej umieścić blisko źródła. W magazynach będziemy natomiast przechowywać towary, a przy ognisku odpoczniemy po pracy.

Takich zależności w Valhalla Hills jest całe mnóstwo i można by je wymieniać jeszcze długo, ale co z tego, skoro po kilkudziesięciu minutach gry mamy dostęp do kluczowych budynków, a kilka godzin później brakuje nam raptem kilku osiągnięć? Gra nie oferuje zbyt wiele zawartości w tym zakresie, więc osoby, które chciałyby spędzić w wirtualnym świecie znacznie więcej czasu, mogą szybko zacząć narzekać na monotonną rozgrywkę. Każda mapa jest nieco inna, ale robimy na niej dokładnie to samo, co wcześniej - brakuje tu zdecydowanie czegoś, co zachęcałoby do ponownego uruchomienia gry, co spowodowałoby, że chcieliśmy do niej wrócić. Może jakieś losowe wydarzenia? Świetnym rozwiązaniem byłoby dodanie losowo generowanych pożarów, trzęsień ziemi, powodzi czy też innego rodzaju klęsk żywiołowych. Albo chociaż wprowadzenie dodatkowych celów misji czy też ulepszenie sztucznej inteligencji przeciwników, którzy mogli by być znacznie bardziej agresywni w niektórych lokacjach.

Niekoniecznie potrzebnym, ale ciekawym, kosmetycznym dodatkiem w Valhalla Hills jest możliwość zapoznania się z naszymi wikingami w osobnym menu, gdzie możemy nie tylko zmodyfikować imiona naszych podopiecznych, ale również zmienić ich wygląd, ubierając im chociażby kapelusze. Dodatkowo w tym miejscu istnieje także opcja sprawdzenia liczby punktów honoru zebranych przez nasze postacie - dzięki temu będziemy wiedzieć, kiedy dany wiking otrzyma możliwość wejścia do Valhalli.

Nie da się ukryć, że bardzo mocnym atutem Valhalla Hills jest kreskówkowa oprawa wizualna. Sama grafika może nie jest najwyższych lotów, ale ma swój niepowtarzalny klimat i z przyjemnością obserwujemy pracę naszych wikingów. Podobnie jest z udźwiękowieniem, które idealnie wpasowuje się w atmosferę produkcji sprawiając, że pomimo schematycznej rozgrywki ciężko oderwać się od ekranu.

Valhalla Hills, które inspirowane jest klasykami gatunku, początkowo robi bardzo dobre wrażenie. Czar jednak pryska, kiedy chcemy spędzić w grze więcej czasu - wówczas okazuje się, że zabawa jest powtarzalna i nie ma do zaoferowania niczego, co przykułoby gracza do monitora na wiele godzin. To idealna propozycja dla tych, którzy szukają niezobowiązującej i niewymagającej produkcji będącej krótkim przerywnikiem między większymi tytułami. Osoby liczące na dłuższe sesje z grą powinny omijać dzieło Funatics Development z daleka, bo w przypadku dłuższych posiedzeń jest ono najzwyczajniej w świecie nudne.

6,0
Początkowa frajda z czasem przeradza się w znużenie
Plusy
  • interesujący zarys fabularny
  • ciekawa koncepcja rozgrywki
  • losowo generowane mapy
  • sporo budynków i opcji do wyboru
  • idealna na krótkie sesje między większymi tytułami
  • klimatyczna oprawa audiowizualna
Minusy
  • opowieść jest tylko pretekstem do rozgrywki
  • mało zróżnicowana rozgrywka
  • brak kampanii z prawdziwego zdarzenia
  • brak opcji zabawy wieloosobowej
  • sprawia wrażenie niedokończonej
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!