Wrażenia z bety Plants vs Zombies: Garden Warfare 2

Mateusz Mucharzewski
2016/01/17 20:00
0
0

Mój optymizm nieco opadł, ale nadal mocno czekam na nową produkcję ekipy PopCap Games.

Wrażenia z bety Plants vs Zombies: Garden Warfare 2

Należąca od kilku lat do Electronic Arts ekipa to prawdziwi czarodzieje w branży elektronicznej rozrywki. Mają swój niezwykły styl i humor, dzięki czemu nawet proste, często casualowe gry potrafią wciągnąć ludzi takich jak ja. Ich Plants vs Zombies: Garden Warfare to najlepszy tego przykład. Mimo iż nie lubię produkcji skupionych tylko na rozgrywce multiplayer, przez cały miesiąc praktycznie codziennie byłem w stanie zagospodarować sobie minimum dwie godziny na zabawę. Nie ważne czy przegrywałem, czy wygrywałem. Mechanika i świat były tak urocze i grywalne, że trudno było oderwać się od rozgrywki. Ponad 30 godzin spędzonych na sieciowych potyczkach sprawiły, że po raz pierwszy w życiu czekałem na premierę gry tylko z rozgrywką wieloosobową.

Beta Garden Warfare 2 miała być dla mnie formalnością. Zagram kilka meczy, poznam nowe postacie i wsiądę na hype train będący na ostatniej prostej przed premierą. Nieoczekiwanie pierwsze potyczki sprawiły, że mój entuzjazm widocznie opadł. Co takiego mogło się wydarzyć, że produkcja tak grywalna straciła sporą część swojego uroku? Design świata nadal pozostaje genialny. Tutaj nic się nie zmieniło. Oczywiście początek zawsze jest nieco mnie atrakcyjny głównie za sprawą nowych map. Skoro nigdy wcześniej na nich nie grałem, potrzebowałem chwili czasu na zapoznanie się z nimi. Pierwsze wnioski są takie, że nie są one tak ciekawe jak te znane z pierwszej części. Lepiej jednak wstrzymać się z daleko idącymi wnioskami. Dopiero po premierze pełnej wersji i solidnym ograniu wszystkich plansz będzie można ocenić czy trzymają wysoki poziom.

To jednak nie mapy ostudziły mój entuzjazm względem Garden Warfare 2. Już w pierwszym meczu zauważyłem, że obrażenia zadawane przez poszczególne postacie są bardzo małe. Raz zdarzyła mi się sytuacja, w której grałem zombiakiem posiadającym pistolet. Zabiera on relatywnie sporo punktów zdrowia, ale strzela dosyć powoli. Aby zabić roślinkę stojącą w miejscu musiałem trafić w nią mniej więcej 5-6 razy. Moim zdaniem to zdecydowanie za dużo. Postacie niekoniecznie są bardziej wytrzymałe, po prostu bronie zadają za małe obrażenia. Pamięć może mnie zawodzić, ale nie wydaje mi się, aby ta mechanika działała tak samo jak w pierwszym Garden Warfare. Nawet jeśli PopCap nic w tej kwestii nie zmienił, problemem pozostają moje odczucia. Gra mi się nieco słabiej.

Takie rozwiązanie sprawia, że w Garden Warfare 2 znacznie trudniej o dłuższą serię zabójstw. Trzeba być naprawdę dobrym i genialnie znać wszystkie elementy gry (mapy czy zdolności postaci), aby załatwić kilku przeciwników z rzędu. Niektórym takie rozwiązanie może się spodobać, ale ja zdecydowanie nie należę do tej grupy. Zmiany sprawiają, że w rozgrywce pojawia się znacznie więcej chaosu. Niekiedy na niewielkiej przestrzeni (np. miejscu, które trzeba przejąć) trafia wiele postaci i patrząc na to z boku ciężko ocenić do kogo akurat się strzela. Efekt potęgują również nowi bohaterowie. Oni posiadają umiejętności niekiedy powodujące duże zamieszanie na polu walki. Garden Warfare 2 ma więc znacznie większy rozmach niż poprzednia część, nawet jeśli wielkość map się nie zmieniła. Przez to że teraz bohaterów do wyboru jest więcej, na ekranie naraz miesza się większa ilość efektów i ataków specjalnych.

GramTV przedstawia:

Wszystkich nowych postaci jest 6, po trzy na każdą stronę. Każdej opisywać nie będę, napiszę tylko o dwóch moim zdaniem najciekawszych. Cytryn walczy po stronie roślinek i potrafi zamieniać się w kulę. Pozwala to szybko dotrzeć na miejsce walki i z dużą prędkością wpaść w sam jej środek, zadając przy okazji obrażenia przeciwnikom. Mi najbardziej pasowała jednak tarcza, która niekiedy bardzo się przydaje. Cytryn nie zadaje dużych obrażeń, ale wykorzystywana przez niego wiązka lasera (lub czegoś działającego na podobnej zasadzie) nie wymaga przeładowywania. Po dłuższym czasie potrafi się jednak na chwilę przegrzać. Po stronie nieumarłych najciekawszy wydaje się Imp. To bardzo mała postać z niewielką ilością zdrowia. Ze względu na gabaryty ciężko go jednak trafić, nawet jak stoi w miejscu. Co jakiś czas może on przywołać mecha, który znacząco zwiększa jego możliwości bojowe. Będąc w samym środku walki można z kolei skorzystać ze zdolności, dzięki której Imp obraca się dookoła i strzela we wszystkich kierunkach. W meczach które rozgrywałem te dwie postacie występowały najczęściej. Po premierze pełnej wersji na pewno wszystko się mniej więcej wyrówna, ale w becie widać było, że większość graczy chciała sprawdzić nowości. Cytryn i Imp (zwłaszcza ten drugi) zdecydowanie najbardziej przypadli do gustu graczom. Na razie jednak zdecydowanie za wcześnie, aby mówić o potencjalnych problemach w balansie.

Większość trybów jest w becie zablokowana. Dostępne było między innymi podwórko, które pełni rolę HUB-u. Sceptycy powiedzą pewnie, że teraz zamiast szybkiego przemieszczania się po menu będzie trzeba biegać po małej mapce, aby dojść do każdej opcji. Dodatkowo trzeba jeszcze nauczyć się co gdzie jest. Mimo wszystko takie rozwiązanie sprawdza się całkiem nieźle i wydaje mi się, że w pełnej wersji będę z niego zadowolony. Podwórko sprawia również, że w mgnieniu oka można wyjść poza bezpieczny teren. Na środku ciągle toczą się walki z przeciwnikiem. Można tam więc pobawić się przeciwko SI i nieco rozwinąć postać. Z głównych trybów wieloosobowych dostępna była przede wszystkim Bitwa o teren (gra posiada polskie napisy). To odpowiednik Gardens & Graveyards z pierwszej części. Tym jednak razem idea została nieco rozwinięta. Wcześniej roślinki tylko się broniły, a teraz mogą również atakować. Zombiaki wmuszą wtedy chronić swoje pozycje. Przynajmniej na razie nie zauważyłem większych zmian. Nadal tryb ten prezentuje się bardzo ciekawie i na pewno będzie główną atrakcją pełnej wersji.

W becie dało się również zauważyć pewne zmiany w rozwoju postaci. Pierwsze Garden Warfare wymagało wykonywania określonych zadań przypisanych do każdej klasy, aby awansować na kolejne poziomy. Teraz system jest nieco bardziej rozwinięty i przede wszystkim pozbawiony tych wyzwań. Levelować można po prostu pokonując przeciwników i zdobywają punkty. Beta to troszkę za mało, aby wszystko dokładnie poznać, zwłaszcza że wiele elementów jest zablokowanych. Zapowiada się jednak, że nieco zmodyfikowany system rozwoju postaci będzie bardziej atrakcyjny. Przy większej ilości postaci odblokowanie wszystkiego na pewno zajmie sporo czasu. Z gry nie zniknęły za to paczki naklejek, które można wykorzystać do różnych celów, np. posadzenie w doniczce roślinki wspierającej w walce.

Mimo pierwszego kontaktu, w którym Garden Warfare 2 mniej przypadło mi do gustu, z każdym kolejnym meczem bawiłem się lepiej. Czasami widząc podsumowanie potyczki byłem zdziwiony ilością zaliczonych zabójstw. Niekiedy w całym tym chaosie nawet nie wiedziałem, że kogoś pokonałem. Najważniejsze jest jednak to, że im dłużej grałem tym bliżej było mi do ogromnej przyjemności jaką miałem bawiąc się w pierwsze Garden Warfare. Zmiany w grze nie są może szczególnie duże, ale jeśli coś działało wręcz perfekcyjnie to nawet minimalne korekty mogą zaburzyć idealne proporcje. Nadal jednak jestem przekonany, że najnowsza produkcja ekipy PopCap Games będzie pierwszą świetną grą tego roku.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!