Need for Speed - wrażenia z wersji beta

Paweł Pochowski
2015/10/06 16:30

Po dwuletniej nieobecności powraca król zręcznościowych wyścigów. Need for Speed szykuje się do ataku i postara odebrać się należne mu miejsce.

Need for Speed - wrażenia z wersji beta

Żaden wielki projekt nie powstaje bez wcześniejszych testów. Dotyczy to w ogromnym stopniu także branży motoryzacyjnej, gdzie od auta namalowanego na kartce do finalnej wersji droga niezwykle długa i wyboista. Także gry, a w tym i nowy Need for Speed, nie mogą obyć się bez swoich betatestów. W miniony weekend produkcja umożliwiła zerknąć za kurtynę wybranym graczom. Po spędzonym z nią czasie nie mam wątpliwości. Need for Speed ma szansę być wielki.

I to może niekoniecznie w dosłownym tego słowa znaczeniu, bo mapa wirtualnej wariacji na temat Los Angeles nie jest jakaś ogromna. Twórcy chwalili się co prawda, że świat składa się z 200 mil kwadratowych, co przekłada się na ponad 500 kilometrów kwadratowych i jest to wynik dwukrotnie lepszy niż w Need for Speed: Rivals, ale ja mam wrażenie, że niespecjalnie przełożyło się to na długość dróg, a tych nie jest znacznie więcej niż w poprzednich grach z serii. Charakterystyka mapy wydaje się natomiast podobna do Need for Speed: Underground 2 - jest centrum, jest dzielnica przemysłowa, są wzgórza z krętymi drogami, a wszystko połączone biegnącą dookoła autostradą. Zresztą, cała gra przypomina mi Underground 2 na sterydach. Twórcy mogą ściemniać, że nie wzorują się tylko na tej marce, ale na całym dotychczasowym dorobku Need for Speeda, ale nie wydaje się to być prawdą. I bardzo się z tego cieszę! Nowy Need for Speed ma szansę być takim Undergroundem, o jakim marzyłem od lat!

Telefony, telefony

Tegoroczny Need for Speed będzie kolejną częścią serii, w której pojawi się linia fabularna. Niezbyt rozbudowana, z tego, co mogę powiedzieć po testach wersji beta. Na dobrą sprawę nie uświadczyłem nawet żadnego wprowadzenia do historii, jak to było chociażby w Most Wanted czy Underground 2. Nie ścigamy żadnego lokalnego bossa, nikt nie wtrącił nas do więzienia, ot po prostu szalejemy na ulicach miasta i poznajemy ludzi, którzy tworzą pewną ekipę i zaczynamy z nimi przebywać. Oczywiście grałem we wczesną wersję i choć oznaczona była jako "release candidate", wiele może jeszcze się w tym temacie zmienić. Na ten jednak moment nasz bohater jest całkowicie milczący i podczas filmików przerywnikowych nie odzywa się ani razu. To pewnie zabieg mający na celu ułatwienie identyfikacji, trochę szkoda, bo milczenie naszej postaci nadrabiają nas znajomi, a usta im się nie zamykają. Cut-scenki od technologicznej strony zrobione są fenomenalnie. Kręcone kamerą, lekko przyfiltrowane, czasem niepostrzeżenie przechodzą nawet w grafikę prezentowaną z silnika gry - mam nawet wrażenie, że gdzieniegdzie łączone z animacją generowaną komputerowo, ale pewny nie jestem.

Charakterystyka mapy wydaje się natomiast podobna do Need for Speed: Underground 2 - jest centrum, jest dzielnica przemysłowa, są wzgórza z krętymi drogami, a wszystko połączone biegnącą dookoła autostradą.

Pewien niewielki problem, to nasi znajomi. Ich gra aktorska i teksty są przejaskrawione do tego stopnia, że dialogi z kinowego Need for Speed zasługują na Oscara. Naszych znajomych po prostu ciężko się ogląda czy słucha i to pomimo wysokiej jakości voice actingu czy fajnie zmontowanych scen. Gdyby tego było mało, podczas rozgrywki dzwonią do nas praktycznie non stop. Potrafiłem odbierać pięć telefonów w trzy minuty, praktycznie jeden po drugim. Podczas rozmów telefonicznych teksty są sensowniejsze, a voice-acting stoi na naprawdę wysokim poziomie, jednak tak olbrzymia ich częstotliwość jest po prostu męcząca. Zresztą, do tematu fabuły wrócę przy okazji recenzji, gdy spędzę z grą więcej czasu. Na ten moment wystarczy byście wiedzieli, że nie zapowiada się na żadną skomplikowaną historię i poza scenkami rodem z komedii oraz zbyt częstych telefonów nie jest ona nadto upierdliwa. Ale oczywiście pozory mogą mylić.

Charakterystyka mapy wydaje się natomiast podobna do Need for Speed: Underground 2 - jest centrum, jest dzielnica przemysłowa, są wzgórza z krętymi drogami, a wszystko połączone biegnącą dookoła autostradą. , Need for Speed - wrażenia z wersji beta

Na praktykach u Kena

Scenariusz Need for Speeda ma także swoją drugą stronę. W grze zawarto pięć znanych w motosportowym świecie ikon - Kena Blocka, Magnusa Walkera, Nakai Sana, Morohoshi Sana oraz ekipę Risky Devil. Każda z nich reprezentuje inny sposób rozgrywki - drifting, pościgi z policją, modyfikowanie aut czy bawienie się wraz z całym zespołem. Podczas rozgrywki Need for Speed za poszczególne z tych akcji otrzymujemy punkty szacunku - im ich więcej, tym do lepszych części mamy dostęp. Punkty te reprezentują nasz progres w zabawie, a co najlepsze, aby je zdobywać skupić można się tylko na ulubionym przez nas sposobie zabawy.

GramTV przedstawia:

Obecność ikon motoryzacji wynika z tego, że nad nowym Need for Speedem pracują ludzie, którzy naprawdę pomyśleli nad tym, co zrobić, by gra była wierna kulturze motoryzacyjnej. Wygląda na to, że obrali dobry kierunek, choć naturalnie wszystko okaże się dopiero przy okazji testu pełnej wersji gry. Ale dla przykładu zestaw samochodów, wybrany został niezwykle celnie - a przynajmniej do pewnego momentu. Nie wiadomo jeszcze, ile dokładnie znajdzie się aut w końcowej wersji gry, będzie ich pewnie kilkadziesiąt, lecz wśród nich przeważają perfekcyjnie wyselekcjonowane modele, jak Mitsubishi Lancer Evolution, Subaru BRZ, Subaru Impreza, Porsche 911, Nissan 180, Mazda RX7, BMW M3 E30 czy Toyota Supra. Oprócz tego zanosi się też na obecność samochodów klasy "super", jak Lamborghini Huracan, czego osobiście nie pochwalam, ale ponownie - aspekt ten dopiero będzie okazja głębiej poznać po oficjalnej premierze.

Na praktykach u Kena, Need for Speed - wrażenia z wersji beta

Dokręć śrubę

Podczas zabawy moją uwagę przykuł także nowy system tuningowania samochodów, który jest - co tu dużo ukrywać - naprawdę świetny. Tuning wizualny pozbawiony został niepotrzebnego przebijania się przez stosy opcji. W garażu widzimy auto, poszczególne jego elementy zaznaczone są ikonkami. Kliknięcie na nie pozwala na montowanie innych części, wybieranie koloru czy zmianę specyfikacji technicznej (np. w przypadku nadwozia). Z kolei modyfikowanie części także odbywa się w świetny sposób. Przede wszystkim jednak nie opiera się na wyimaginowanych statystykach. Nowy intercooler nie daje nam "plus trzy" do szybkości, tylko konkretnie wpływa na wykres osiągów auta z hamowni, do których mamy stały dostęp. Co więcej, nie każda zmiana ulepsza parametry samochodu, a jeśli już, to niekoniecznie wszystkie. Czasem musimy więc decydować czy zgodzimy się na polepszenie jednego parametru kosztem drugiego czy raczej poczekamy na odblokowanie lepszych części. System naprawdę przypadł mi do gustu i wiem, że podobnie jak i fani przerabiania aut, spędzę z nim długie godziny dopieszczając swoją brykę.

Nowy intercooler nie daje nam "plus trzy" do szybkości, tylko konkretnie wpływa na wykres osiągów auta z hamowni, do których mamy stały dostęp.

Sporo czasu poświęcę także z całą pewnością ustawieniom poszczególnych części, bo to właśnie takie parametry jak ciśnienie w przednich lub tylnych oponach, ustawienia hamulców, dyferencjału czy innych elementów wpływają na model sterowania. Największą niespodzianka jest natomiast to, że Need for Speed oferuje tak właściwie dwa odmienne modele - jeden, typowo driftowy, w którym auta wpadają w poślizgi przy każdym skręcie, znacie z Rivals czy odświeżonego Most Wanted. Drugi, bardziej przyczepny, przeznaczony do szybkiej i precyzyjnej jazdy pochodzi z wcześniejszych części. A to od gracza zależy, w jaki sposób dostosuje go do siebie. Każda zmiana wpływa bowiem na to, czy sterowanie będzie bardziej driftowe czy precyzyjne. I nie ma tu miejsca na wartości zero-jedynkowe czy przełączanie jakiś opcji. Samemu grzebiemy w poszczególnych ustawieniach, by auto zachowywało się tak, jak tego chcemy. I jedyną małą plamą na tym pięknym obrazie jest fakt, że w becie najzwyczajniej w świecie nie zdążyłem przygotować modelu sterowania odpowiadającego moim własnym preferencjom. Dążyłem do czegoś innego, niż otrzymałem, a auto nie zachowywało się zgodnie z tym, jakbym chciał. To oczywiście bliskie realizmowi, bo przerabianie samochodów to długie godziny z kluczem, śrubokrętem i laptopem w garażu, gdy pracujemy nad każdym elementem, a inne ustawienia samochodu spisują się w innych warunkach. Mam nadzieję, że przy pełnej wersji, gdy więcej czasu spędzę w garażu, dam radę opracować idealnie odpowiadający mi model sterowania. Jest na to spora szansa.

Nowy intercooler nie daje nam

Pozdrowienia z Los Santos

Pozostaje jeszcze kwestia oprawy audiowizualnej, która w becie spisywała się wprost znakomicie. Najpiękniejsze, co w grze możemy podziwiać, to miasto deszczową nocą. Nie wiem czy na was także ogromne wrażenie zrobiło nocne Los Santos z GTA V? Z przepięknie rozświetlającymi noc światłami latarni, domów i aut? Need for Speed uzyskuje podobny, lecz jeszcze ładniejszy efekt, dzięki mokrej i odbijającej detale nawierzchni. Weterani serii z całą pewnością wiedzą, że Underground 2 celowało w podobne tony, nic więc dziwnego, że i nowy Need for Speed podąża w tym kierunku. Całość spisuje się naprawdę świetnie, a wygląda lepiej, niż wyglądał Underground 2 w momencie swojego debiutu. Oczywiście nie każdy aspekt oprawy wizualnej stoi na wysokim poziomie, ale wiecie, jak to jest w wyścigówkach - przy wysokiej prędkości nie ma czasu na rozglądanie się. Need for Speed startuje w zawodach z mocną konkurencją. Project Cars, DriveClub, Forza Motorsport 6 - te wszystkie gry wyglądają fenomenalnie. A gra od Ghost Games wcale od nich nie odstaje. Kudos, panowie! Dodajmy do tego świetny voice-acting, bardzo dobre odgłosy silników i naprawdę sympatyczny dla ucha soundtrack. Pod względem oprawy beta NfS naprawdę daje radę.

Tekst zakończyłbym optymistycznym stwierdzeniem, że oto dostaniemy Need for Speeda na jakiego czekaliśmy od dawna, gdyby nie to, że póki co nie jestem o tym do końca przekonany. Znacie to uczucie, gdy włączacie perfekcyjną grę? Gdy wszystko od początku zgrywa się i zazębia, a wy tylko chłoniecie przyjemność płynącą z ekranu? W przypadku bety Need for Speeda tak nie było. To dziwne, bo każdy z elementów jest raczej dobrze lub bardzo dobrze wykonany, a jednak chłonąc całość nie mogłem w pełni cieszyć się zabawą. Coś mnie blokowało. I nie wiem co. Może uczucie, że gram w wersję beta? Może fakt, że nie do końca zdążyłem ustawić pod siebie model sterowania? Nie wiem dlaczego, ale podczas testów wczesnej wersji nie do końca zdążyłem się przez ten "mur" przebić. Mam szczerą nadzieję, że nie będę miał z tym problemu już przy okazji pełnej wersji gry. Bo od samego początku projektowi szczerze kibicuje, a beta daje nadzieje na to, że Ghost Games wysmaży nam naprawdę świetną grę.

Komentarze
24

Dlatego też mówię, że nie wykluczam ewentualnego konkursu związanego z nowym Need For Speedem. Zresztą sam mam zamiar kupić sobie tego NFSa, a będzie to mój pierwszy od czasów Hot Pursuita. W dniu premiery kupiłem ostatniego Pro Streeta. Shifta 1 i 2 otrzymałem w postaci kluczy do Origina w prezencie, więc to się nie liczy :D

Citkowsky
Gramowicz
08/10/2015 09:25

>>>.........Najbardziej mi chodzi o to czy mając na uwadze dotychczasowe stosunki z EA można liczyć, że coś Wam spłynie od nich w ramach premiery nowego NFSa;) Nie pogardziłbym gadżetami z tej gry do mojej kolekcji NFSów;)I stanie się teraz coś czego nie oczekiwałem- pierwszy raz od czasu premiery Shifta 2 kupię NFS w dniu premiery po to by grać a nie by uzupełnić kolekcję:)

Usunięty
Usunięty
07/10/2015 23:15

Panowie, będzie bmw e36 czy nie?




Trwa Wczytywanie