The Walking Dead: Road to Survival - recenzja

Kamil Ostrowski
2015/10/03 11:00
0
0

Połączenie Pokemonów i Farmville z zombie w tle. To musiało wypalić.

The Walking Dead: Road to Survival - recenzja

Uważam siebie za sporego fana serii The Walking Dead i wcale się tego nie wstydzę. Tak, zacząłem od oglądania serialu, który uważam za bardziej niż przyzwoity (chociaż nie da się ukryć, że momentami przynudza). Tak, przeczytałem później wszystkie komiksy z długiej, produkowanej latami serii pisanej przez Roberta Kirkmana. Po pierwszy sezon growego The Walking Dead, produkowany przez Telltale Games, też sięgnąłem głównie dlatego, że gra sygnowana była marką Żywych Trupów. Czy po mobilne The Walking Dead sięgnąłem dlatego, że jestem fanem? Odpowiedzcie sobie sami... Pytanie brzmi jednak: "Czy osoba nie będąca miłośnikiem zombie ma czego w tej produkcji szukać?".

Twórcy komórkowo-tabletowej wersji The Walking Dead podeszli do tematu bez przesadnego napięcia. Nie próbowali stworzyć czegoś na miarę Dead Trigger, czyli shootera polegającego na odpieraniu kolejnych fal zombie i zbieraniu części niezbędnych do ulepszeń, mimo że wydawało się to naturalną koleją rzeczy. Zamiast tego dostajemy połączenie Pokemonów i Farmville. Zaraz... Co?

Dobrze czytacie. Zabawa w The Walking Dead: Road to Survival sprowadza się do ulepszania. Ulepszania bohaterów, który są naszymi "Pokemonami", a którzy zdobywają kolejne poziomy dzięki zapasom i "poświęcaniu" wytrenowanych specjalnie w tym celu pozostałych ocalałych. Nie pytajcie mnie dlaczego tak to działa, ani jak w rzeczywistości można stawać się lepszym po trupach swoich współtowarzyszy niedoli. Nie wiem. W tym przypadku po prostu zaznaczamy które postaci chcemy skasować, a inna wybrana zdobywa parę leveli, co poprawia jej statystyki.

Drugim kluczowym elementem dla mechaniki The Walking Dead: Road to Survival jest ulepszanie bazy. Za punkt wypadowy robi znane już z łam komiksów i serialu Woodbury, częściowo przed, ale głównie po rządach Gubernatora. Rozbudowa naszego gniazdka przypomina wspomniane już Farmville - stawiamy domy dla ocalałych, farmy, warsztaty, magazyny, itd. Oczywiście wszystko możemy ulepszać i oczywiście wszystko trwa dosyć długo, o ile nie zapłacimy paru groszy za przyspieszenie tego procesu (free-to-play niestety nie bierze jeńców).

Przez pierwszych kilkanaście godzin zajmujemy się głównie kampanią. Pierwsze rozdziały są dosyć ciekawe, tym bardziej, że pojawiają się znane już postaci z komiksów i serialu, jednak z czasem wszystko się rozmywa, a historia staje się drugo, albo i trzeciorzędna. Od czasu do czasu pojawi się jakiś wybór moralny, zwykle z gatunku "spotykasz nieznajomego, chcesz mu pomóc?". Pojawiają się one raz na kilkadziesiąt minut zabawy, ale nawet raz nie sprawiły, żebym chwytał się za głowę i miał trudność z podjęciem decyzji. Ot, postaci wygłaszają inną kwestię, kiedy już wilk w owczej skórze zdradzi nas cztery plansze dialogowe dalej.

GramTV przedstawia:

Misje fabularne z czasem robią się coraz bardziej wymagające. Przez pierwsze poziomy dosłownie przelecimy, ale w okolicach siódmego rozdziału okaże się, że aby przejść dalej musimy nie tylko korzystać ze wszystkich dostępnych przedmiotów, ale też pamiętać o tym, że postaci są zróżnicowane ze względu na typ zadawanych obrażeń (symbolizowane przez kolorowe ikony). Ważne jest również, aby w odpowiednim momencie używać mocy specjalnych naszych bohaterów. Jak widać, pojawia się również element taktyczny.

The Walking Dead: Road to Survival oferuje też coś w rodzaju trybu wieloosobowego. Możemy "napadać" na innych graczy. W takim przypadku broni się za nich sztuczna inteligencja, jednak biorąc pod uwagę, że w przypadku walki PvP wyłączona jest możliwość korzystania z przedmiotów, to zmagania te równie dobrze mogłyby być automatyczne. Jeżeli nasz atak zakończy się powodzeniem, to ograbimy wroga z części zapasów i otrzymamy nieco punktów reputacji. Ot, kolejny powód aby rozwijać swoje postaci i dbać o odpowiednie proporcje w kompletowaniu drużyny.

Deweloper zadbał o to, żebyśmy zawsze mieli co do roboty. A to spichlerze są przepełnione i trzeba je ulepszyć, a to zbieramy zapasy z farm, a to chomikujemy materiały na ulepszenie ratusza, a to trenujemy nowe postaci, a to wykonujemy codzienne zadania, a to rajdy, a to misje, a to patrole. Gram w The Walking Dead: Road to Survival od paru tygodni i wciąż nie mam gdzie rąk wsadzić. Czasami mam niemalże wrażenie przesytu.

Mechanizmy free-to-play są dosyć umiarkowanie irytujące (to komplement), ale wyraźnie zaznaczone. Możemy kupić zestaw startowy, aby łatwiej nam było przez pierwszych parę dni, ale da się obejść bez tego. Grafika jest dosyć prosta, choć przyjemna dla oka. Niestety muszę zganić dewelopera za muzykę. Jest niezła, ale motyw powtarzający się w kółko w czasie walki może po parunastu godzinach doprowadzić do szaleństwa.

The Walking Dead: Road to Survival to przyjemny skok na kasę. Deweloper nie wymyślił nic nowego, po prostu dopasował do siebie najlepsze elementy z dwóch gatunków, a całość okrasił sosem ze znanej marki. Dzięki temu możemy zabić czas w poczekalni, albo w pociągu. To żaden must-have, ale jeżeli brakuje Wam tego typu produkcji na smartfonie czy tablecie, to Road to Survival dobrze spełnia swoje zadanie.

7,0
Przyzwoity skok na kasę, w sam raz do zabicia czasu w tramwaju
Plusy
  • Zgrabne połączenie Farmville i Pokemonów
  • Jest co robić
Minusy
  • Nihil novi
  • Powtarzająca się muzyka
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!